Czy dawne zasługi usprawiedliwiają każdą podłość?

Przez Janko Walski , 20/02/2012 [00:02]

Nazwanie nekrofilem osoby bliskiej zmarłemu, która deklaruje wolę kontynuacji dzieła zmarłego to już nawet nie podłość. To całkowite odczłowieczenie. Tym jednym stwierdzeniem u schyłku swojego życia, gdy cała Polska wsłuchuje się w jego głos, jako głos najwyższego autorytetu moralnego, przekreślił całe swoje życie. Podobną wagę ma jego słynne stwierdzenie: "nic się nie stało".O innych "zasługach" z ostatnich lat nie wspomnę. Co ciekawe nikt nie przypomina o nich także w zaprzyjaźnionych mediach.

Być może Bartoszewski "życiorysem swoim, odwagą i poświeceniem dla Polski, którą wykazał przez lata niewoli, mógłby obdzielić wielu" - jak pisze Dawid Wildstein. Być może, bo bez trudu można wskazać tysiące, a może i dziesiątki tysięcy bohaterów z jego epoki, którzy zapisali swoim życiem nie mniej piękne karty. O nich mimo braku cenzury, nie mówi się jednak, bo to niemodne. Bo od 22 lat niemodne jest "kombatanctwo" w zgodnym przekazie GW i zaprzyjaźnionych mediów. Modny był tylko Bartoszewski, Michnik, Kuroń, Mazowiecki, Geremek i Wałęsa, choć ten ostatni z przerwami zależnymi od poparcia jedynie słusznej linii. A Polacy jak nie znali swojej historii tak nie znają.

Bernard

nie tylko wyzywając oponentów politycznych od bydła, czy pogardzając ofiarami Smoleńska. Nie stanął w obronie Zofii Kossak-Szczuckiej, swojej przełozonej z czasów okupacji, gdy tqa była szkalowana w jego obecności. Do przyzwoitości daleko... O ego, które każe mu tytułować sie profesorem nie wspomnę... Ale np. książkę o Powstaniu napisał całkiem ciekawą, tego odmawiać mu nie będę. Ku przypomnieniu film Yarroka: