Prezydenci III RP

Przez Godziemba , 04/01/2012 [07:37]
Na zakończenie cyklu rankingów – powrót do współczesności. Ranking prezydentów III RP. W latach 1947-1952 oraz od 1990 roku Polska miała następujących prezydentów: Bolesława Bieruta Wojciecha Jaruzelskiego Lecha Wałęsę Aleksandra Kwaśniewskiego Lecha Kaczyńskiego oraz Bronisława Komorowskiego. Dokonując oceny ich dokonań uwzględniłem jedynie okres piastowania najwyższego urzędu Rzeczypospolitej. Wybór najgorszego – Bieruta, oraz najlepszego – Kaczyńskiego jest raczej oczywisty. Bierut to zbrodniarz, odpowiedzialny za tzw. polski stalinizm, typowy sowiecki namiestnik nad Wisłą. W przypadku Lecha Kaczyńskiego doceniam jego osiągnięcia w polityce zagranicznej (poza przedwczesnym podpisaniem traktatu lizbońskiego), polityce historycznej. Jego wielką zasługą w polityce wewnętrznej była determinacja w doprowadzeniu do likwidacji WSI, dużym minusem nieszczęśliwa nowelizacji tzw. ustawy lustracyjnej (uchwalonej wcześniej dzięki lojalnej współpracy (ostatniej takiej) posłów Prawa i Sprawiedliwości oraz PO). Umieszczenie na innych miejscach pozostałych kandydatów nie jest już takie oczywiste. Niektórzy (Jaruzelski) piastowali ten urząd bardzo krótko, inni nadal go sprawują (Komorowski). Tym niemniej mój ranking wygląda następująco, począwszy od najlepszego prezydenta po najgorszego: Lecha Kaczyński Aleksander Kwaśniewski Wojciech Jaruzelski Bronisław Komorowski Lech Wałęsa Bolesław Bierut W przypadku Kwaśniewskiego stosunkowo wysoko oceniam jego posunięcia w polityce zagranicznej (wsparcie „pomarańczowej” rewolucji, opowiedzenie się za sojuszem z USA), nie widząc sukcesów w polityce wewnętrznej, poza petryfikacją systemu z Magdalenki. Jaruzelski jako prezydent zachowywał się dosyć biernie, niewątpliwie pilnując przestrzegania ustaleń z Magdalenki oraz zabezpieczając sobie bezkarność po opuszczeniu Belwederu. Komorowski zasłynął z olbrzymiej liczby gaf, obrony swych przyjaciół z WSI, ale jednocześnie jest w dużej mierze zakładnikiem Tuska. Natomiast Wałęsa przez niemal cały czas pełnienia urzędu prezydenta wspierał „lewą” nogę, chronił komunistyczny system w wojsku i służbach specjalnych, tolerował działalność specjalistów od „odkręcania śrub” , wysuwał paranoiczne koncepcje NATO-bis, RWPG-bis, nie mówiąc już o zniszczeniu dokumentów dotyczących jego ciemnych kart w życiorysie.
Leopold Tynenhauz

Mam kilka uwag nt. Pańskiego wpisu: 1. Tytuł nie odpowiada zawartości, gdyż o ile się nie mylę, lata urzędowania Bieruta nie należą do okresu III RP. 2. Nie bardzo rozumiem co Pan rozumie pod pojęciem Polska, umieszczając w rankingu Bieruta i Jaruzelskiego, gdyż sugeruje Pan tym samym ciągłość państwową między II RP, PRL-em i III RP. 3. Dziwi mnie porównywanie prezydentów, którzy zostali wybrani w wyborach powszechnych i bezpośrednich z prezydentami narzuconymi Narodowi odgórnie. 4. Zdumiewa mnie to, że umieszcza Pan Kwaśniewskiego przed Wałęsą i Komorowskim, gdyż po pijaństwie w Charkowie człowiek ten w normalnym kraju nie miałby prawa wygrać II kadencji w I turze. Niestety większość mediów oszukała wówczas opinię publiczną, sugerując chorobę golenia ówczesnego prezydenta... 5. Nie mogę pojąć na jakiej podstawie porównuje Pan prezydentów, którzy sprawowali swój urząd przynajmniej kilka lat z Jaruzelskim, którego kadencja trwała rok. Może jeszcze należało porównać Gabriela Narutowicza z Aleksandrem Kwaśniewskim? 6. A propos Narutowicza, skoro już tak bardzo chciał Pan wyjść poza ramy III RP, to czemu nie zawarł Pan w rankingu prezydentów II RP? 7. I wreszcie, skoro rak wysoko ocenia Pan prezydenturę p. gen. Wojciecha Jaruzelskiego, czy mógłby mi Pan wyjaśnić, dlaczego p. Ryszard Kaczorowski przekazał insygnia prezydenckie II RP Lechowi Wałęsie a nie Jaruzelskiemu? Rozumiem, że można Wałęsy nie lubić. Sam mam do niego mnóstwo zastrzeżeń i b. krytycznie oceniam jego prezydenturę. Ale umieszczając Jaruzelskiego przed Wałęsą posunął się Pan za daleko! Chyba ma Pan problem, Panie Godziemba...
Godziemba

Nie mam problemu, jedynie staram się być bezstronny. Nie oceniam całej działalności tych osób, ale jedynie czas piastowania urzędu prezydenta. Czy tej sytuacji błędna jest moja ocena Wałęsy? W sprawie okresu III RP, polecam swój tekst: "Geneza III RP". Od 27.12.1989 roku Jaruzelski był prezydentem RP. Specjalnie pominąłem prezydentów II RP, bo trudno byłoby mi oceniać wszystkich prezydentów na Uchodźstwie, którzy przecież reprezentowali II RP.
Leopold Tynenhauz

Mógł Pan przynajmniej uwzględnić w rankingu Stanisława Wojciechowskiego i Ignacego Mościckiego. Poza tym wydaje mi się, że pozycjonując Jaruzelskiego przed Wałęsą, pominął Pan aspekt wizerunkowy Polski. Czy sądzi Pan, że w wymiarze dyplomatycznym i symbolicznym kontynuacja tej pozornie spokojnej prezydentury Jaruzelskiego byłaby korzystniejsza dla kraju, niż prezydentura Wałęsy? Powtórzę raz jeszcze: mimo wszystko nie powinno się zestawiać prezydentury Wałęsy z prezydenturą Jaruzelskiego. Rozumiem, że względy ambicjonalne nie pozwolą Panu na przyznanie się do metodologicznego błędu tegoż pseudorankingu, o czym dobitnie świadczy to, że w ogóle nie odniósł się Pan do moich uwag (1-5).
Godziemba

Wojciechowski i Mościcki, a także prezydenci na Uchodźstwie to prezydenci II RP i nie można ich "mieszać" z III RP. Aspekt wizerunkowy to jedynie niewielki element oceny danej osoby. Ad 1 Postawiłem tezę w wymienionych tekście, iż w latach 1947-1952 mieliśmy do czynienia de facto z III RP, bo PRL jest dopiero od 22 lipca 1952 roku. Ad. 2 Nie ma żadnej ciągłości między II RP , a okresem po 1945 roku. Natomiast widzę taką ciągłość między PRL a III RP. W 1947-1952 była formalnie RP, a jej rząd był uznawany przez zdecydowaną większość państw świata. Były to władze uzurpatorskie, ale formalnie państwo polskie istniało. Proszę oddzielić kwestię formalnoprawną od moralności czy etyki. Ad 3 W okresie II RP prezydenci byli wybierani przez Zgromadzenie Narodowe, a Jaruzelskiego także w ten sposób wybrano. Czy został narzucony? Z tego co wiem, wybory nie były sfałszowane, a osobną kwestią jest zachowanie się kilku posłów i senatorów OKP. Ad 4 Posługuje się Pan argumentami moralnymi, a nie historycznymi. Jestem świadomy kompromitacji Kwaśniewskiego w Charkowie, ale uważam, iż Wałęsa skompromitował się - mówiąc bardzo delikatnie - jeszcze bardziej w okresie swej prezydentury. Ad 5 Okres ponad roku jest wystarczający do oceny danej osoby. Zupełnie inaczej w przypadku Narutowicza - zaledwie kilka dni. Ad. 6 - wyjaśniłem w p. 2 Ad 7 Czy napisałem, iż wysoko oceniam prezydenturę Jaruzelskiego? Jego "wysoka" pozycja wynika tylko ze słabości konkurentów. Swoją drogą uważam, iż prezydent Kaczorowski "pospieszył się" z przekazaniem insygniów II RP Wałęsie. W tym czasie jednak większość Polaków łączyła z Wałęsą wielkie nadzieje. I zostały one brutalnie przerwane. Pozdrawiam
Leopold Tynenhauz

Z matematycznego punktu widzenia zsumowanie dwóch przedziałów, tj. [1947; 1952] i [1990; dziś) i nazwanie ich III RP jest nonsensem. Słyszał Pan kiedyś o funkcji ciągłej? Mimo wszystko doceniam to, że odpowiedział Pan na moje uwagi. Proszę jeszcze pomyśleć o ciągłości funkcji. Tw. Tynenhauza: jednoznaczną nazwę jednego i tylko jednego okresu historycznego można nadać dokładnie jednemu przedziałowi na osi czasu.
Godziemba

Moją propozycję nazwania okresu 1947-1952 nalezy z jednej strony traktować jako hipotezę, a z drugiej miała uświadomić czytelnikom brak zerwania III RP z "tradycją" PRL. Nie twierdzę, iż istnieje ciągłość III RP z okresem 1947-1952, uważam, jednak, iż skoro w 1989 roku tak nazwano państwo polskie, to jak nazywać istniejące w latach 1947-1952. W sprawie ciągłości - Rzeczypospolita Obojga Narodów istniała w latach 1569-1791 oraz 1792-1795 (konstytucja 3 maja zniosła podział na Koronę i Litwę, natomiast po porażce w wojnie z Rosją, zniesiono postanowienia konstytucji i powrócono do rozwiązań sprzed 3 maja 1791. Nie sądzę, iż w historii można literalnie stosować funkcję ciągłą. Inny przykład. W 1792 roku obalono rządy Burbonów w Francji, znosząc jednocześnie monarchię. W 1814 roku doszło do restytucji panowania Burbonów oraz monarchii (zachowano także ciągłość "numeracji" władców (Ludwik XVI, Ludwik XVIII, "XVII" zostawiono dla zamordowanego syna Ludwikam XVI). Pozdrawiam P.S. Nie zawsze - z braku czasu - mogę (choć staram się) odpowiedzieć na szczegółowe pytania.