Barbara Fedyszak-Radziejowska w Klubie Ronina

Przez Blogpress , 08/12/2011 [17:20]
O dziennikarzach, ekspertach, politykach. O Prawie i Sprawiedliwości, Platformie Obywatelskiej, o nienawiści i pogardzie, o socjotechnice PO. Również o kontekście powstania artykułu zamieszczonego w Arcanach pół roku temu a który właśnie dziś tryumfalnie przypomina „Wprost”. Czyli Barbara Fedyszak-Radziejowska w Klubie Ronina.
Pełna relacja wideo - część pierwsza Pełna relacja wideo - część druga
Temat spotkania z Barbarą Fedyszak-Radziejowską brzmiał „Politycy, eksperci, dziennikarze; bez siebie - przegrani, na siebie - skazani”. Prowadzący spotkanie Józef Orzeł pozwolił sobie na małą prowokację, zadając przewrotne pytanie „Jak normalny inteligent, a także intelektualista może jeszcze być z PiS-em”. Pytanie gospodarza było pytaniem odnoszącym się też do tożsamości Klubu Ronina, którego rozszerzeniem była kwestia lojalności względem PiS-u jak też pojęcie „światopoglądu” (rodem z PRL-u). Jednak swoją wypowiedź Barbara Fedyszak-Radziejowska rozpoczęła od zamieszania medialnego i politycznego które ostatnio rozpętało się wokół artykułu napisanego pół roku temu (jeszcze przed wyborami, w które prelegentka klubu Ronina aktywnie się włączyła).
O kontekście artykułu w Arcanach (czyli o tzw. sprawie "kreta")
Pół roku temu w Arcanach została opublikowana polemika dr Barbary Fedyszak-Radziejowskiej z tekstem Jana Filipa Staniłko który był analizą sytuacji w Prawie i Sprawiedliwości. Tam właśnie, jako fragment tej polemiki, w odniesieniu do słów napisanych przez Staniłkę znalazło się zdanie o „krecie”. Ponad miesiąc temu w wywiadzie wideo, jakiego Fedyszak-Radziejowska udzieliła Joannie Lichockiej dla Gazety Polskiej, zdanie to zostało powtórzone. Jak na newsa, sprawa jest dość zleżała. Co więc sprawiło, że nagle Wprost i inne mainstreamowe media zaczęły się fascynować tą wypowiedzią, w dodatku próbując zgadnąć kogo autorka miała na myśli? Co takiego dzieje się w tej chwili, że ten temat nagle stał się tak nośny? Na spotkaniu w Klubie Ronina dr Barbara Fedyszak-Radziejowska odniosła się do tej wypowiedzi. Przede wszystkim zacytowała ją w całości, a następnie podała kontekst jej powstania. Zdanie mówiące o „krecie” pojawiło się w numerze Arcan, w którym został opublikowany tekst Fedyszak-Radziejowskiej będący dość ostrą polemiką z analizą sytuacji Prawa i Sprawiedliwości Jana Filipa Staniłki z Instytutu Sobieskiego. Warto zacytować obie wypowiedzi. W artykule Staniłki „Szkic do strategii Prawa i Sprawiedliwości do 2015 r.” zdanie o Lesiaku brzmi: ” - Przełamanie „kompleksu Lesiaka” – nie w każdej szafie czai się trup, spontaniczne działanie i entuzjazm jest sprzymierzeńcem, a nie wrogiem”. Fedyszak-Radziejowska w „Dyskretnym uroku młodości...” napisała: „Post scriptum. Ostatnia uwaga dotyczy złośliwej uwagi J.F. Staniłki o pułkowniku SB i UOP, Janie Lesiaku i trupom w szafach. Po bardzo wnikliwym i wielokrotnym obejrzeniu filmu "Dramat w trzech aktach" (z 2001 roku) jestem przekonana, że nie pozostawiono J. Kaczyńskiego samemu sobie. Sądzę, że miał i nadal ma w swoim otoczeniu dobrze schowanego „kreta”, do którego ma pełne zaufanie. I ta możliwość jest znacznie poważniejszym problemem PiS niż wszystko, o czym pisze J.F.Staniłko.” Co spowodowało taką reakcję? Jak można obejrzeć na filmie ze spotkania w Klubie Ronina, dr Fedyszak-Radziejowska nie podchodzi tak lekko do tzw. szafy Lesiaka. Przypomniała historię filmu „Dramat w trzech aktach”, w którym Telewizja Polska zawarła daleko idące oskarżenia pod adresem Porozumienia Centrum i braci Kaczyńskich jakoby korzystali oni z pieniędzy FOZZ. Film powstał z rozmachem, a TVP nie szczędziła na niego środków. Brali w nim udział PRL-owscy funkcjonariusze służb specjalnych, nawet ścigany listem gończym. Co najważniejsze film ukazał się przed wyborami i miał na celu dezawuowanie nowej partii Kaczyńskich – Prawa i Sprawiedliwości. Witold Krasucki i Grzegorz Nawrocki za ten film otrzymali „Hienę roku”, a telewizja chcąc uniknąć procesu przeprosiła braci Kaczyńskich. Co ciekawe pan Nawrocki za obecnych rządów wrócił do TVP, prowadzi program i ma się bardzo dobrze... W samej sprawie FOZZ, zwanej „matką wszystkich afer” dotychczas ukarano tylko płotki i nic nie wskazuje, by mocodawcy ponieść mieli kiedykolwiek jakąkolwiek odpowiedzialność. Towarzyszyły jej też tajemnicze zgony, a wiele wskazuje że nie przypadkowe. Barbara Fedyszak-Radziejowska obejrzała „Dramat w trzech aktach” wielokrotnie i napisała na jego temat artykuł, który mimo że był wysłany do kilku redakcji nigdzie nie został przyjęty do druku. Natomiast podczas nieobecności, do mieszkania Barbary Fedyszak-Radziejowskiej miało miejsce włamanie. Może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że zginęły również pamiątki, a do kociej kuwety powtykano święte obrazki, szkaplerzyk itd., co jest aktem niesłychanym i niecodziennym. Dodatkowo po przesłuchaniu na komisariacie policjant w dziwnych okolicznościach zwrócił uwagę na nazwisko osoby podpisanej na wezwaniu, brzmiało ono „Piotrowski” (polecam obejrzenie filmu ze spotkania). Analiza „Dramatu w trzech aktach”, ale też osobiste doświadczenia stały za taką odpowiedzią na dość lekceważący tekst Staniłki o szafie Lesiaka. Odnosząc się do głównego tematu spotkania czyli do kwestii trzech grup zawodowych, czy też trzech ról – dziennikarzy, ekspertów i polityków Fedyszak-Radziejowska określiła jakie jej zdaniem powinny być relacje między nimi, jak powinni zachowywać się eksperci by byli niezależni i mówili politykom co naprawdę myślą, a nie co ci chcą usłyszeć, i jak wzajemnie powinni reagować, gdy polityk, który w przeciwieństwie do eksperta ponosi odpowiedzialność, opinii eksperta nie wykorzystuje. Wypowiedź była poparta doświadczeniem – wielu pracowników IRWiR PAN, o różnych poglądach politycznych, trafiało jako fachowcy w okolice rządu. Bez dziennikarzy zdaniem prelegentki nie ma polityków, ale też nie ma ekspertów, a to dlatego, że to dziennikarze decydują o tym, kogo zapraszają do mediów, kreują też wizerunek ekspertów.
O władzy i dziennikarzach
Bycie niepokornym i niezależnym w przypadku dziennikarzy, zdaniem prelegentki, to za mało. Ograniczanie się tylko do niezależności i niepokorności sprowadza dziennikarzy do niszy, a nawet przypomina sytuację z PRL-u (choć o kilka „szczebli” lepszą). „Nie niepokorność i niezależność, tylko zbudowanie rywalizujących ze sobą w miarę równoprawnych co najmniej dwu środowisk. Może być trzy, cztery, ale nie więcej.” „Dlaczego skazani na siebie i przegrani bez siebie? Dlatego, że nie można być niezależnym ekspertem, jeśli nie ma pluralistycznych partii politycznych, bo nie ma żadnych szans na to, by być słuchanym, wykorzystywanym. [...] Nie ma niezależnej nauki w niedemokratycznych państwach, w których elity różnią się uprawiając nauki społeczne i ekonomiczne, debatują ze sobą na seminariach i konferencjach w pełnym przekonaniu, że te różne propozycje i różne rozwiązania są równoprawne.”
O nienawiści i pogardzie
O PiS: „Jaki by ten PiS nie był, to jest on gwarancją demokracji w Polsce. [...] Fakt że ma tyle problemów od tak dawna jest dla mnie dowodem, przez negację, że to w nim tkwi potencjał takiego systemu demokratycznego który mi się marzy.” Barbara Fedyszak-Radziejowska zacytowała też fragmenty swojego artykułu zamieszczonego w Arcanach w 2001 roku (po klęsce prawicy) i z roku 2005 zamieszczonego po zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości i niepowodzeniu POPiS-u. „Cały tekst jest o tym, że moim zdaniem rządy PiS-u nie przetrwają, że poziom ataku medialnego i elit opiniotwórczych już w 2005 roku jest tak wielki, że to się skończy wyborami, w których wyborcy zrozumieją, że w 2005 roku popełnili kolosalny błąd, że muszą ten błąd naprawić i wybrać tak jak trzeba, zdaniem elit opiniotwórczych, które były niezadowolone z tego wyniku wyborów. Można powiedzieć, że po dwóch latach to się spełniło, ale nie przewidywałam, że może być dalszy ciąg tej sytuacji, taki z jakim mamy w tej chwili do czynienia, w którym naprawdę, to co ja tam napisałam o krecie i to wszystko to są dyrdymałki. Poważny problem polega na tym, że dzisiaj ten team elit opiniotwórczych: politycy, dziennikarze i eksperci świetnie działa w otoczeniu władzy. Działa świetnie, profesjonalnie i poszerza zaplecze tej władzy w szybkim tempie.”
Do prasy prawicowej
Barbara Fedyszak-Radziejowska zwróciła też uwagę na to, że „czytelnik Gazety Wyborczej, Przeglądu, Polityki, Tygodnika Powszechnego, Newsweeka i Wprost jest umiejętnie prowadzony przez dziennikarzy tych czasopism, nie dlatego, że jest jakieś centrum i ktoś tym steruje, ale że jest znakomita pragmatyka władzy, która wszystkim tym redakcjom mówi, że jeżeli w jakimś obszarze będą spójnie, wedle wartości i norm kierować swoich czytelników przyjaźnie do każdej z tych gazet (można jeszcze dodać telewizje i media), to ci czytelnicy będą mieli poczucie siły i poczucie racji. Tyle gazet i wszyscy podobnie piszą. Mamy rację w sensie fundamentalnym, jesteśmy ważniejszą, lepszą częścią tego społeczeństwa. Co się dzieje jeśli chodzi o pisma na prawo od centrum? Tylko my! Nie prowadzi się czytelnika od jednego dziennika do drugiego, do tygodnika w takim poczuciu, że różniąc się (bo jedni to obrońcy życia, drudzy tradycji, inni wolnego rynku i prywatnej własności, inni polityki historycznej), coś nas łączy fundamentalnie, co sprawia, że nie walczymy ze sobą, tylko tworzymy elitę opiniotwórczą na prawo od centrum, w której dziennikarze, eksperci, naukowcy, publicyści, politycy wiedzą, że grają o władzę. Władza to jest zdolność wpływania na zachowania innych. [...] Tę umiejętność zdobywania władzy trzeba robić razem, bo jak każdy robi to dla siebie to się przegrywa. ”
O śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim
O śp. Lechu Kaczyńskim: „Ja naprawdę nie napisałam żadnego tekstu, który byłby w jakimkolwiek stopniu włączeniem się w krytyczne opinie o prezydencie Lechu Kaczyńskim, a do dzisiaj mam potworne wyrzuty sumienia jak myśmy mogli pozwolić, i nie chodzi mi już tutaj o Lecha Kaczyńskiego, ale chodzi mi o Polaków, że Polacy wtedy kiedy mieli dobrego prezydenta (moim zdaniem najlepszego, ale nie wszyscy muszą się zgadzać), bez kartoteki, wykształconego, erudytę [..] I myśmy pozwolili [...] Musiał umrzeć, i to tragicznie, żeby nasi rodacy zobaczyli, że mieli niezłego prezydenta. Ja to traktuję jako wyrzut sumienia dla naszych środowisk. ”
O społeczeństwie obywatelskim
„Polakom trzeba mówić wreszcie i nareszcie: ludzie uwierzcie w to, że udało wam się bardzo wiele rzeczy osiągnąć i uwierzcie w siebie”
DSC05360 DSC05357 p1150493m p1150482m p1150463m W Klubie Ronina byli Margotte i Bernard
tumry

tumry

13 years 10 months temu

To, że PC było, a PiS było i jest inwigilowane przez służby, to wie każdy w średnim stopniu wyrobiony obserwator. To, że plugawy Jan L. nie znalazł się sam w swojej szafie w charakterze nieboszczyka, inni natomiast mający jakiś polski pion, odeszli do krainy wiecznych łowów, też rzecz jasna ma określony straszliwy, ale jednak sens. Takich podobnych, mniejszych czy większych wydarzeń było przez ostatnie ponad 20 lat multum. Jednak będąc przy władzy, dać sobie wyrwać archiwum WSI* i to zupełnie bezkarnie, a jeszcze do tego siedzieć w tej sprawie cicho, to było to zaproszenie tuskawkowego sprzysiężenia, do zrelizownaia filozofii "róbta z nami co chceta". Skutków zatem się doczekano i trudno było o coś innego, skoro polityczna dojrzałość nie była niestety atutem strony patriotycznej. Podobnie było z władzą na szczeblu rządowym. Wywalić lojalnego człowieka, a przy tym przyjaciela z ministrowania MSWiA, a w to miejsce wstawić miłośnika spacerów po hotelowych korytarzach, który jeszcze na dodatek zanieczyścił swoim kumplem policję, było możliwe tylko na skutek nierozgarnięcia rządzących decydentów. Powód rozpadnięcia się koalicji PiS, Samoobrony i LPR, też z punktu widzenia sprawowania władzy był niepoważny. Donald "Pinokio" Franciszek, będąc w takiej sytuacji, wykorzystałby rzecz całą w charakterze haka na kolalicyjnego partnera i koalicja tym bardziej by w tej sytuacji przetrwała. Tak się rzeczy mają w dzisiejszej koalicji, w której Waldemar nie podskoczy, gdyż jego (P)aczka (S)koków (L)ewych, jest winna państwu kupę forsy. Ponieważ wszystko to obserwują dziennikarze i inne osoby, które mogłyby teoretycznie wesprzeć środowiska patriotyczne, to jednak decydują się oni na kooperację z (P)artią (O)bwiesiów, gdyż opcja ta jawi się jako poważna, w odróżnieniu od wszystkiego pozostałego może z wyjątkiem (R)aka (P)alinki, który jednak jest skrajnie lewicową emanacją PO. ---------- * W szanującym się kraju, próba odebrania, bez wiedzy szefa, czegokolwiek placówce, której w dodatku owym szefem byłby zwierzchnik sił zbrojnych, czyli w tym przypadku Prezydent państwa, skończyłaby się dla nachodzących trudną dla nich do wyobrażenia przykrością.
Czarek Czerwiński

Choć w I części nieco chaotyczny. W drugiej pani profesor odsłania całą socjotechnikę obecnej władzy - żerowanie na najniższych ludzkich instynktach. W wielkim skrócie: budowaniu własnej wartości (zwolenników PO) nie na własnych dokonaniach, lecz na pogardzie dla innych. W obecnej Polsce, gdzie demokracja jest de facto fasadowa, to niestety "dobrze działa", jak zauważył ktoś z publiczności. A działa dlatego, jak zauważyła pani profesor, że nie ma pluralizmu (nie tylko w mediach, ale w różnych instytucjach społecznych, gremiach eksperckich itp.). W części jest to pokazane we fragmencie "O nienawiści o pogardzie".
Margotte

Myślę, ze pani profesor była zdenerwowana całym tym zamieszaniem medialnym związanym z jej dawną wypowiedzią. Stąd pewnie wrażenie, jakie odniosłeś, być może trochę uprawione.
Czarek Czerwiński

Zapewne to było powodem, bo np. nie zważając na pytanie JO, BF-R od razu przeszła do wyjaśnień kwestii "kreta". Pani profesor na pewno musiała się dziwnie czuć w kontekście tego, że tak "lojalny" (tłumaczy tę kwestię) wobec PiS intelektualista, był powodem tak ogromnego zamieszania wokół tej partii i w niej samej. Zwróciłem też na to uwagę oczywiście nieprzypadkowo, tylko po to, żeby się nie zniechęcać i bezwzględnie wysłuchać całości wykładu. A II część jest kluczowa dla zrozumienia tego, dlaczego Platforma mimo realnych porażek, ma nadal tak duże poparcie. Pani profesor pokazuje te mechanizmy. Oczywiście to też jest przemieszane refleksami innych osób obecnych w klubie, więc może kiedyś w wolnej chwili, zrobię z tego skrót. Bo te spostrzeżenia mają ogromną wagę, są ponadczasowe i mogą działać jako odtrutka na manipulacje. Podobnie zresztą jak to, co mówi. prof. Zybertowicz.
Domyślny avatar

Henryk

13 years 10 months temu

Moim zdaniem, Pani doktor trafnie opisała stan na dziś. Zresztą co do wiarygodności, uczciwości, kompetencji-profesjonalizmu, rzetelności i lojalności (nie durnej) -- nie mam co do tego żadnych wątpliwości . Jednocześnie twardości i niezłomności charakteru czyni Ją jedną z najlepszych intelektualistów w naszym kraju. Politycy PiS natomiast, powinni pani doktor BFR dziękować i prosić o więcej. Oby więcej takich osób a Polska będzie szła w dobrym kierunku.
Margotte

Zgadzam się z tym co mówisz, zwłaszcza jeśli chodzi o kompetencje, uczciwość i lojalność oraz niezłomność charakteru pani doktor Fedyszak-Radziejowskiej. Ona chce dla prawicy jak najlepiej, i jak najlepiej życzy PiS-owi i Jarosławowi Kaczyńskiemu. Mam nadzieję, że cała ta burza medialna nie zaszkodzi w jej relacjach z PiS-em. Ze świecą szukać tak oddanych naszej sprawie ludzi jak pani doktor.
tumry

tumry

13 years 10 months temu

Kolejna praktyczna odpowiedź (P)artii (O)bwiesiów w postaci akcji prokuratury wymierzonej w Pana Antoniego Macierewicza. Teraz już jasno widać po co wytrzaśnięto z kapelusza Andrzeja Seremeta. Nie zabrał się on od razu do dzieła, bo "przytrafiła" się mu tragedia smoleńska. Teraz odrabia stracony czas. I co patrioci, dalej będzie tylko dyskuta a nie czyn. Ciekawe czy po takim doświadczeniu zaczniemy wreszcie działać, a mniej dyskutować, choćby po najlepszych klubach? Dzień wcześniej krajowe telewizje w związku ze śmiercą śp. Prezydenta Czech Vaclava Havla, umniejszały rolę ministra Macierewicza w kontaktach naszej opozycji demokratycznej z ich czeskimi partnerami z Karty 77. Task i jego ferajna zaczyna od patriotów najbardziej znanych. Później przyjdzie kolej na pozostałych. Bijmy dalej pianę, to tak jak jesteśmy zostaniemy doprowadzeni w miejsce skąd wprawdzie się wraca, ale już bez "głowy". Niezdatna już ona będzie, ani do polityki, ani do wystawiania świadectw moralności, ani do niczego innego społecznie pożytecznego.