Jak Ci się wiedzie ?
Nigdy chyba jak teraz nie byliśmy tak daleko od siebie. Nie wszyscy. A jednak zbyt wielu.
Pamiętam jak dziś sąsiadów z dzieciństwa i młodości. Gdy wpadali pożyczyć szklankę cukru. Imieniny dla rodziny i dla sąsiadów też. Ciszę na ulicach i rozrywający ją okrzyk z setek, tysięcy gardeł – "Gol", gdy wspólnie zasiadaliśmy przed nielicznymi jeszcze telewizorami. „Sąsiadko, dzisiaj później wrócę z pracy, czy możesz mi przypilnować dzieci ?”. Na wsi i w miastach, na osiedlach, w kamienicach i wiejskich chatach. Polacy, rodziny i sąsiedzi spotykali się z i bez okazji.
By podzielić się radością, czy też smutkiem i strapieniem. Niewidzialna nić łączyła nas i przekazywała szybciej niż telegraf ważne dla lokalnej społeczności, a często dla Polski sprawy. Gdy udał się nowy wypiek, gospodyni czym prędzej biegła by poczęstować sąsiadów. Pożyczało się do 1-szego grosz gdy zabrakło. Nikt nie był obojętny, nawet plotkary obserwujące z okien powrót taty bez wypłaty. Dozorczyni skarciła brzdące za wybryki, a listonosz przeżywał każdy telegram razem z odbiorcą.
Pani w kiosku wiedziała komu jaką gazetę odłożyć, a sklepowa nie ograniczała się do komunikatu – 24,50 się należy. Nasz dzielnicowy najpierw wyprostował rozpasane towarzystwo w knajpie, a potem od serca przy piwie przeprowadzał wywiad społeczny. Nasze drzwi i serca nie były tak zamknięte na cztery spusty jak teraz. Mleczarz roznosił mleko, do kaszki i na kaca. Inżynier wracając z pracy zdjął marynarkę i zakasał rękawy by pomóc sąsiadowi naprawić Syrenkę. Pijak spod 13-stki nie miał lekkiego życia, a jego żona i dzieci miały się gdzie schronić gdy podniósł rękę za „Swoje zmarnowane życie”.
„Kochana idę do mięsnego, co Ci kupić” – zagaiła sąsiadka. Szczęśliwy posiadacz Peugeota zabierał dzieci sąsiadów na Bielany. Żyliśmy zgodnie z zasadą – Bóg kazał się dzielić. Dostatkiem i biedą. Czy wiesz jak Twój sąsiad ma na imię ?, jakie ma pasje, być może wspólne. Obchodzi Cię jeszcze co kryje się pod ciemnymi okularami maltretowanej kobiety ? Kiedy ostatni raz Twoja dzielnica, osiedle, wieś spotkała się tak naprawdę razem. By potańczyć, pośpiewać, wychylić kufel piwa i podzielić się domowymi przepisami. Czy nowy samochód, sukces w pracy muszą być tylko obiektem zawiści ?
Bardziej oglądasz film lub korzystasz z All included ?, czy też bardziej jesteś z żoną i dzieckiem ? Gdzie są Rodziny i Wspólnoty ? Groby naszych bliskich rozsiane w wędrówce „za chlebem’ po całej Polsce, po całym Świecie. Czy jeszcze Bożym ? Szło się do sąsiadów na Bonanzę, a tam krystaliczne charaktery zwyciężały zło. Gdy po 20-ej „Film dla dorosłych” padał komunikat – Film obyczajowy, dzieci za zasłonę. A dodatkowo drzwi od szafy broniły nas od nieobyczajnych pocałunków, a i tak kamerzysta namiętność przenosił na świeczkę lub widok z okna. Szło się razem, z kamienicy, bloku, z podwórka do szkoły, i wracało. Teraz do szkoły się „zwozi” dzieci. Z miejsc odległych. Aby tylko do lepszej, rokującej nadzieję na studia.
Rozbija się pierwsze i podstawowe więzi społeczne i lokalne na poziomie przejścia z podstawówki do gimnazjum. Pierwsze miłości i „Braterstwo Krwi”. I nie ma już czasu w napiętym grafiku na przyjaźń, na chwile spędzone na podwórku z kumplami. Nasza ukochana z 5-ej klasy, rankiem odwieziona na drugi koniec miasta, zbyt późno wraca by na ławeczce splotły się ręce. By zakwitła młodzieńcza namiętność. Piękna, nieskażona „darmową prezerwatywą”.
Noże laserowe nas rozdzieliły, nie masz już na ulicach i podwórkach trup wędrownych. Nie słychać zawołania – "Garnki drutuję, noże ostrzę". Nie puka rankiem Kobieta ze wsi z mlekiem prosto od krowy i kiełbasą od prawdziwego chłopa. Bukiet wysłany kurierem i zamówiony przez Internet nie ma zapachu fiołków zerwanych przez młodzieńca dla swej lubej. Miast tego emotikony i niezgrabne esemsy bez znaków przestankowych. Pozbawione treści, napisane przerośniętym kciukiem, a nie sercem.
Epistolografia legła w gruzach. Co mamy ?, gotowce w necie, rozsyłane jednym kliknięciem do targetu. Ze śpiewającym kolędy kurczakami Pana Józka. To już nie wstyd tylko, to zatracenie. Dziwne to drzewo co bez korzeni rośnie. Gdzie jest ta ławeczka ?, czy ją skradziono ?, czy też przemalowano. Czy ktoś jeszcze za wyjątkiem nas czyta dzieciom swym Klechdy Domowe ? Jak daleko odeszliśmy od Źródła ?
Przysłowia, porzekadła. Tradycja i Dziadek pykający z fajki Legionową Pieśnią. Gdzie te czasy i Piękni Ludzie. Piękni jak Polska. Ja wiem gdzie. Skryci w naszych sercach i „Babcinym kuferku”. W pożółkłych fotografiach. Zaklęci niczym Śpiący Rycerze. Nie budźmy ich, niech czekają na swój czas. Obudźmy w Nas siłę zaklętą w ziarnie. W drzemiących w Polskiej Ziemi Kwiatach. Brzozach, Wierzbach Płaczących i Rosochatych jak Nasze Dusze.
Nie przeminiemy, gdy cząstka Nas pozostanie w schedzie. W Polsce naszych spadkobierców. Którzy dźwigną na umęczonym grzbiecie to co było czasem niepiękne, bolesne. Dumę Naszą i Wstyd. I okiem Orła oddzielą Ziarna od plew.
Otwórz Serce Swe, bądź współczulny.
Nie donoś na sąsiada.
Donieś mu Dobrą Nowinę.
Polska się budzi ze Snu.
Z majaczeń pijaka, który rano wstaje i „Już wie”.
Co słychać sąsiedzie ?, jak Ci się wiedzie ?
Warto się spotykać i warto...
Z kimś Bliskim. Choćby z sąsiadem.
Warto było dotknąć Serc Waszych.
I moje Serce czuje Wasz Dotyk.
O Idei spotkań wkrótce więcej.
A teraz z Naszej Beczki.
@Hmm...
Quest
@ Pewnie chodzi nam o to samo
jwp, to prawda, że