Dlaczego nie należy popierać Kurskich i Ziobrów.

Przez uparty , 20/11/2011 [10:20]
Mam dziwne wrażenie, że nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, iż Ziobrzyści i PJonki najprawdopodobniej byli w jednej drużynie, że po zamachu smoleńskim chcieli podzielić Pis na dwa ugrupowania. Bardzo niepokoi mnie cel działania Ziobry i Kurskiego. Oni chcą wygrać wybory czyli mają identyczny cel jak PJonki! Daltego sądzę, że nawet jeśli się jeszcze nie dogadali, to mogą to z łatwością uczynić. Cóż w tym złego, że chcą wygrać wybory? Ano bardzo dużo, bo to jest karierowiczostwo. Ja chcę by moja formacja miała większość w społeczeństwie, czego znakiem będzie zwycięstwo w wyborach. Zwycięstwo wyborcze ma być skutkiem, widomym znakiem przemiany społeczeństwa a nie jest osobistym celem życia! To zupełnie co innego. Różnica polega na tym, że jak wynika z deklaracji Ziobrzystów o woli zwycięstwa wyborczego oni chcą być “strawni” na obecnie istniejącej większości wyborców. To jest złe, bo ja uważam, że obecna większość wyborców to ludzie, mówiąc efemistycznie, nieco “zagubieni w rzeczywistości”. Działanie zgodnie z ich przekonaniami jest zgodą na działanie na szkodę państwa i narodu. Istotą atrakcyjności Pisu dla mnie jest to, że nie jest on w tej rzeczywistości tak bardzo zagubiony jak inne partie, że dostrzega realne interesy państwowe i narodowe. Większość wyborców ich nie dostrzega i dlatego nie głosuje na Pis. Jeśli więc Ziobro, Kurski i Cymański chcą się podobać obecnie funkcjonującej większości wyborców, to chcą odstąpić od realizacji interesu narodowego i państwowego w zamian za stanowiska rządowe, parlamentarne lub unijne, bo jak pokazały ostanie wybory większość z nas jest “nieco zgubiona”. W tym sensie są podobni do Kluzikowców, którzy również uważali, że najważniejsze to podobać się wielu ludziom. Ja natomiast sądzę, że najważniejsze to dobrze uczciwie realizować interesy społeczeństwa, narodu i państwa, nawet własnym kosztem. Oni zaś chcą mieć z tego korzyść. Jest to podstawowe kryterium rozróżnienia między “MY” i “Oni”. Otóż polski patriotyzm zasadza się na stwierdzeniu, że “państwo, naród to zbiorowy obowiązek”. Każdy ma go wypełniać na tyle, na ile może. Jeden mniej, drugi więcej, ale żaden nie może w tym upatrywać korzyści, bo przestaje być w tym momencie “nasz”. Polskość przestaje być dla niego obowiązkiem a staje się interesem. Z czego więc mają żyć ci, którzy cały swój czas poświęcają działalności publicznej? Im przysługuje od nas odszkodowanie za to, że jak my nie zajmują się swoimi sprawami. Jak długo przedkładają interes publiczny nad własny mają prawo do naszych pieniędzy, do naszych podatków. Jednak jeśli zamiast dbania o interes publiczny zaczynają dbać o interes własny, czy to finansowy, czy prestiżowy, czy jakikolwiek inny to w tym momencie tracą prawo do naszych pieniędzy, bo.... państwo to zbiorowy obowiązek i nie może być niczyim uprawnieniem. Oczywiście, każdy ma prawo do kariery, ale z tego wynika tylko to, że sam fakt zajmowania wysokiego stanowiska nie jest dowodem na postawę aspołeczną - bo każdy ma do niej prawo. Z tym, że prawo to, ani nie wyklucza oceny działań podjętych w celu osiągnięcia tego stanowiska, ani nie wyklucza oceny sposobu jego piastowania, ani też co najważniejsze nie nie zmienia statusu społecznego osoby zajmującej jakieś stanowisko lub pełniącej jakąś funkcję społeczną. Prawo do kariery, czy w ogóle do pieniędzy budżetowych, jest bowiem prawem powszechnym i każdy ma prawo oceniać sposób jego realizacji przez drugiego. Stąd też niechęć sędziów, urzędników państwowych, prokuratorów i nawet nauczycieli do poddania się kontroli społecznej w zakresie sposobu wykonywania swojej służby jest sprzeczne z polskim patriotyzmem. Dlatego, jak sądzę, te środowiska z taką zawziętością go zwalczają. Patrioci polscy mogą być przeszkodą w sprawowaniu urzędów dla własnej korzyści. Z żalem niestety zauważam, że Panowie Ziobro, Cymański, Kurski wraz z towarzystwem deklarując prosty cel zwycięstwa w wyborach przeszli do drugiego obozu. Nie należy więc ich popierać. Ten element polskiego patriotyzmy wynika wprost z Ewangelii. Jest on dosłownym prawie wcieleniem w życie dyspozycji Chrystusa, by miedzy nami było inaczej, by ten kto jest zwierzchnikiem służył swoim podwładnym. Jak ma zwierzchnik służyć - przede wszystkim działać w ich interesie a nie we własnym, czyli dla dobra publicznego a nie dla własnej kariery! W skrajnych wypadkach, jak trzeba to i nogi swemu podwładnemu umyć! Wyobrażacie sobie Tuska lub Gowina myjącego nogi jakiemuś menelowi! Stąd też zwalczanie polskości i katolicyzmy najczęściej odbywa się jednocześnie. Dzisiaj propozycja objęcia kontrolą finansów Kościoła po wczorajszym dopuszczeniu niemieckich bojówek do profanowania naszego Święta Niepodległości a do tego Ziobro z Kurskim nie tylko osłabiający jedyną siłą polityczna mogącą przeciwko temu protestować ale wręcz żądający by siła ta nie zajmowała się sprawami publicznymi a karierą swoich prominentnych działaczy!
Domyślny avatar

Również na to zwracałem uwagę zwolennikom skuteczności wyniesionej na plan pierwszy. To bardzo ważne rozróżnienie pomiędzy jedyna partią polityczną jaką jest PiS a dominującymi kombinatami socjotechnicznymi. Pozdrawiam,
Domyślny avatar

Zgadzam się że, nie należy popierac" rozłamowców" ponieważ im chodzi o bycie na szczytach władzy i brylowanie w mediach ,Ziobro już miał posmak bycia ministrem i byc w świetle kamer i nie może się doczekac tej słodkiej chwili .Na zwycięstwo trzeba ciężko charowac i nieraz trzeba czekac latami ,jeżeli jest się prawdziwym przywódcą.Można dac przykład Jarosława Kaczyńskiego .Latami pracował na taką renomę ,żeby byc takiej klasy politykiem .Ziobro nie dorówna nigdy Kaczyńskiemu ;Może Tuskowi?
Tubylczy

też o tym kiedyś pisałem. Jednakże przegrywanie wyborów też nie powinno być celem samym w sobie. Obecne władze PiS zachowują się jednak tak jakby czerpały satysfakcję z przegrywanych wyborów, jakby rola męczenników za Polskę, bezradnie broniących się w obleganej twierdzy PiS, była ich jedynym celem. Ziobrze z Kurskim udało się przerwać oblężenie i wydostać (wraz z grupką innych walczących) zza murów twierdzy PiS. Kto miał rację - czas pokaże. Jednak, gdyby przyszedł ostateczny dzień upadku dla PiS, gdy w twierdzy zostanie już tylko sam Kaczyński wraz kilkorgiem najwierniejszych pretorian z PC, a reszta załogi albo ucieknie, albo zdradzi, albo zostanie dorżnięta przez wrogie oddziały, wtedy przynjamniej zostanie nadzieja, że Ziobro z Kurskim uratowali życie, że może założą nowy obóz, który przejmie chorągiew wolnej Polski.
Margotte

" Plan Kurskiego jest znany – on sam opowiada o nim dość otwarcie kolegom z europarlamentu. Mała frekwencja i kiepska konkurencja ze strony PiS, który wystawi zapewne wysłużonych i niezbyt mocnych kandydatów, ma umożliwić przekroczenie bariery pięcioprocentowej w kolejnych wyborach do europarlamentu w roku 2014. Kurskiemu zależy na wystawieniu najbardziej znanych nazwisk – stąd gotowość do zaproszenia na listy znanych postaci z PJN, z Pawłem Kowalem na czele. Ale ten element planu może się okazać wątpliwy. Bo Ziobro i Kurski nie chcą łączenia się z nimi na partnerskich zasadach, a przyjęcie do własnego ugrupowania. Dalszym ciągiem scenariusza mają być wybory prezydenckie w czerwcu 2015. Ziobro po świeżym sukcesie w wyborach europejskich, może dorównać, albo lekko przegonić Jarosława Kaczyńskiego. Żaden nie wygra, możliwe, że żaden nie wejdzie do drugiej tury. Ale Ziobro pokaże swoją siłę". http://www.stefczyk.info/publ… Za: wpolityce Ciekawa jestem jakie będą mieli miny ci, którzy obecnie pokładają nadzieję w Ziobrze, gdy on ich zawiedzie...
Domyślny avatar

Ziobro i Kurski już zawiedli. Ale stosunki rodzinne w mediach....
Domyślny avatar

Moim zdaniem ,tak jak wspomniała w wywiadzie z P.Joanną Lichocką P.prof.Fedyszak-Radziejowska wśród zaufanych osób Kaczyńskiego znajduje się przysłowiowy kret.Dąży on do proponowania złych rozwiązań i ciągłych rozłamów w partii PIS.Jak słusznie zauważył Prezes Jarosław Kaczyński obecnie dąży się do powtórki z lat 90-tych...Ja się nawet domyślam kto może być tym [???],ale bez dowodów nie można wysuwać wniosków....