Gestapo - Reaktywacja

Nie chcę publicznie używać słów uznawanych za obelżywe, zaś w języku ludzi kulturalnych brak takich, którymi można by opisać adekwatnie zachowanie policyjnych tajniaków w czasie Marszu Niepodległości. Oczywiście największym bohaterem jest funkcjonariusz o twarzy przysiółkowego przygłupa z wielkim zaangażowaniem kopiący przechodnia. Kopiący długo i wytrwale, również wtedy gdy ten jest trzymany przez drugiego funkcjonariusza i leży. Dziś czytam, że ten odważny i dzielny policjant tak wspaniale zwalczający faszyzm nie może być przesłuchany, ponieważ jest na zwolnieniu lekarskim - ma uszkodzoną rękę. Jak rozumiem to uszkodzenie ręki, nie brak mózgu przeszkadza mu w mówieniu. Za komuny jeden z moich kolegów zatrzymany przez milicję obywatelską po jakiejś rocznicowej demonstracji i pytany, czemu ma zakrwawioną dłoń odpowiedział „Ktoś mnie mordą w rękę uderzył”. Rozumiem – patrząc na bandytę (przepraszam: funkcjonariusza), że czasy MO, ZOMO i ROMO wróciły. Ale dlaczego ma uszkodzoną rękę? Przecież jego ofiara agresywnie atakowała twarzą nogę funkcjonariusza Policji Państwowej Rzeczpospolitej Polskiej... Panowie policjanci: nie dziwcie się na przyszłość i nie czujcie się obrażeni, gdy usłyszycie okrzyki „Gestapo”. Przypomnijcie sobie tę scenę, zachowanie kolegi. Zrozumiecie: gdy na ulicach Warszawy funkcjonariusz po cywilnemu kopie człowieka manifestującego w święto narodowe to są dwie możliwości: gestapowiec albo esbek. http://wyborcza.pl/1,75248,10638203,Policja_przyz…