Dla wielu osób śmierć Andrzeja Leppera była tak wielkim szokiem, że komentarze oraz ich działamnia całkowicie wymkneły się spod kontroli.
Wielu “odmóżdżyło” do tego stopnia, że zatracili w swoich opiniach zdolność rozpoznania gdzie przebiega cienkia granica między przyzwoitym żalem a zwykłą prymitywną głupotą połączoną z politykierstwem.
Mimo okresu żałoby i powagi sytuacji dziennikarska brać rodem z wyborczej gazetki “wali kawały” niczym z oldskulowego kabaretu.
Już w sobotę można było przeczytać w “GW” peany na cześć Leppera, wypisywane przez niejakiego Wrońskiego.
Ów funkcjonariusz z ul. Czerskiej łaskaw był w dość krótkim i nudnym wodolejskim materiale przedstawić polityczny życiorys Leppera, o dziwo, zgodny z wizją samej ofiry i jego oddanych przyjaciół.
Zniknęły gdzieś epitety i ośmieszające teksty. Nagle sprawca “rozpasania kołtuńskiego, stary satyr i niszczyciel obyczajów” stał się wrażliwą ofiarą spisku, nagonki i zaszczucia PiSowskiego.
Nawet wnioski wyciągnięte z życiowych niepowodzeń nieboszczyka i ich interpretacje, Wroński jakby “Lepperowi z ust wyjął”.
Nie ulega wątpliwości, że oto zmarł najlepszy przyjaciel Wrońskiego.
Zmarł, w właściwie popełnił samobójstwo, co też autorytatywnie stwierdził pozostający w nieutulonym żalu Wroński.
Inny “pajac cmentarny” dziś w Fakcie opłakuje Leppera i niczym sowiecki prokurator, jeszcze przed procesem ogłasza werdykt: Lepper zaszczuty przez PiS!
Jacek Żakowski – bo o nim mowa, stara się forsować wylansowaną przez “GW” tezę i wspomóc Wrońskiego wraz z agorowymi przyległościami, (nie pomijająć NadOjca Redaktora) w utrwalaniu łże-teorii.
Zawsze to lepiej robić za głupka w grupie durniów niż pozostać idiotą samotnym. Przynajmniej ma kto po plecach poklepać.
Gdy minie już żałobny czas amoku, na swoje miejsce wrócą pewnie też nieliczne szare komórki funkcjonariuszy medialnych zrzeszonych w rodzinie Agora.
Z ich pomocą łatwiej będzie zrozumieć “zastępom hunwejbinów michnika” na czym polega faktyczne zaszczucie człowieka.
Nie trzeba daleko szukać, wystrczy sięgnąć do własnej gazety z 4. Grudnia 2006 roku i przypomnieć materiał Marcina Kąckiego - "Praca za seks w Samoobronie".
Ale on, rzecz jasna nie był pisany na polityczne zamówienie…, tylko z potrzeby serca.
I właśnie za takie serce Agorę kochamy :)
Yarroku,
Ewikron
TO JEST JEDNAK PO CZĘŚCI WINA PiS
Maroo
Zastanawiałem się czy o tym pisać
Bernard
W sumie racja
Jest tyle niejasności w tej sprawie
Margotte
sam wywietrzałeś
maroo
rozumiem to nie jest wina PiS
Maroo
Yarroku,
yarrok