Państwowcy. Niemile widziani w III RP? Spotkanie z dr. Rafałem Matyją

Przez Blogpress , 16/06/2011 [20:45]
W siedzibie Fundacji Republikańskiej odbyło się spotkanie z dr. Rafałem Matyją, politologiem i publicystą, autorem hasła „IV RP”, obecnie wykładowcą Wyższej Szkoły Biznesu. Spotkanie poprowadził redaktor naczelny "Rzeczy Wspólnych" Bartłomiej Radziejewski. Dlaczego tak trudno w Polsce przebić się z pomysłami naprawy państwa, pomimo jego ewidentnej słabości? Czy winne są tylko dominujące elity? A może sami państwowcy nie potrafią właściwie ocenić sytuacji i sformułować adekwatnego programu działania? Dlaczego projekt IV RP poniósł klęskę i co z tego wynika? Punktem wyjścia dyskusji był artykuł „Wykluczyć państwowców” opublikowany w najnowszym numerze republikańskiego czasopisma „Rzeczy Wspólne”. Autor dokonuje w nim rozrachunku z własnym środowiskiem intelektualnym i politycznym, podsumowuje także debatę o państwie w III RP. „Patrzyliśmy na państwo – powiedział na wstępie Rafał Matyja - zahipnotyzowani dwoma faktami: tym że dla części mojego pokolenia ucieczką przed oficjalną myślą państwa komunistycznego, ucieczką przed głównym nurtem myślenia solidarnościowego było sięgnięcie do tradycji prawicy przedwojennej, konserwatywnej, narodowej, piłsudczykowskiej i wzięcie stamtąd pewnej wizji państwa, wizji suwerenności, która była mocno zakorzeniona w tamtych realiach politycznych, nie brała się za bary z rzeczywistością administracji państwowej PRL. Wierzyliśmy w punkt zero, w jakąś niepodległość, która w magiczny sposób miała dać początek nowemu państwu. Część moich kolegów szła do UOP, uważali, że skoro to państwo może z nich skorzystać w ten sposób, ktoś musi iść tam pracować. Część poszła do administracji, na stanowiska w partiach politycznych. Że zaczniemy budować państwo od zera”. Politolog opowiadał, że po 1989 roku następowała wymiana kadr, wchodzili do polityki młodzi ludzie. Ten proces trwał w miarę linearnie do 4 VI 1992 roku [obalenie rządu Jana Olszewskiego], od tego momentu nastąpiła „aksamitna restauracja”. Konkluzją tej części wywodu było stwierdzenie: „Nasz wysiłek budowania nowego państwa odbywa się w ostrym konflikcie z istniejącym aparatem państwowym. Bardzo radykalna wizja nowego bytu państwowego była wizją z socjologicznego punktu widzenia prawdopodobnie niemożliwą. Przewaga liczebna i instytucjonalna dawnego systemu przy tej ścieżce zmian, jaka została przyjęta przy Okrągłym Stole, skazywała nas raczej na porażkę. Można było odnieść jednak więcej sukcesów”. Z ważnych zmian państwowych – stwierdził - udały się AWS dwie rzeczy: rozbicie dawnego układu wojewódzkiego i ustanowienie samorządu na poziomie regionalnym i ponadgminnym. Wspomniał o zwycięstwie Aleksandra Kwaśniewskiego w wyborach prezydenckich, które dawało prawomocność ludziom z podobnymi PZPR-owskimi życiorysami, co można było obserwować również w wymiarze lokalnym – obejmowania stanowisk przez tych ludzi. Uważali bowiem, że jeżeli Aleksander Kwaśniewski może, jeżeli Józef Oleksy może, to mogą to robić już wszyscy. Według Matyi jednym z największych problemów w Polsce jest brak grupy, w której interesie jest siła państwa polskiego. Błędem jest niedocenianie tego faktu. Było za to wielu ludzi, którym silne państwo się nie podobało. „Całość interesów społecznych w Polsce – powiedział Matyja - kumuluje się w to, żeby był rząd w miarę słaby, w miarę nie czepiający się obywatela, najlepiej taki jak rząd Donalda Tuska, z takim premierem jak Donald Tusk i prezydentem jak Bronisław Komorowski. (..) Dopóki nie przekonamy Polaków, że zburzenie świętego spokoju jest im na rękę, to leżymy. (..) Bardzo trudno jest w warunkach zepsutego państwa ustanowić dobre. Bo ktoś kto będzie chciał je ustanowić, zepsuje się w drodze do władzy, albo zaraz ją straci po uzyskaniu, bo okaże się, że jest na tyle niesystemowy, że nie ma z kim rozmawiać. (..) Trzeba myśleć o siłach, które mogą uruchomić pozytywne zmiany. Np. nie byłoby reformy samorządowej w 1990 roku, gdyby nie to, że było masę ludzi w Komitetach Obywatelskich, którzy stanowili zagrożenie dla rządzącej elity OKAP-owskiej i którym trzeba było dać jakieś zajęcie. Zrobienie wyborów samorządowych do gmin dawało im jakieś zajęcie i dawało spokój z ruchem obywatelskim, przynajmniej na krótki czas, z ogromnym pożytkiem dla społeczeństwa, bo to co się stało wtedy w tych gminach było cudowne”. Podobnie zresztą było w roku 1996, stąd II etap reformy samorządowej [stworzenie powiatów i województw samorządowych]. Matyja twierdzi, że w Polsce, że w przeciwieństwie do innych państw byłego bloku (Czechy, Słowacja, Węgry) postkomuniści – elita władzy - mieli 10 lat na przygotowanie się do oddania władzy – część towarzyszy zajęła się gospodarką, zaczęła zakładać firmy. I służby specjalne miały dużo czasu na przygotowanie się do zmian i dobrze rozumiały mechanizmy władzy, bo miały doświadczenie w funkcjonowaniu w strukturach władzy. Rafał Matyja nie szczędził słów krytyki Platformie Obywatelskiej. Jedynym ośrodkiem – według Matyi, który pracował tam państwowo był Rokita i jego znajomi. To nigdy nie był sam rdzeń tej partii (stanowi go gł. dawne KLD). Rokita stał się niepotrzebny tej grupie, przeszkadzał, a nie miał takiego zasobu politycznego, który by się za nim ujął, został natychmiast wykreślony. Skala państwowej myśli Donalda Tuska to program 4xTAK - absolutnie niepaństwowy, to taki populizm liberalny bardzo niskich lotów. W tym ośrodku nie było głównej myśli, w ogóle jej nie było prócz Rokity. Kiedy Jan Rokita został wyeliminowany, skończyło się myślenie państwowe w tej partii. Ta partia jest oparta na mechanizmie polityki transakcyjnej – dawaniu kolegom, żeby sobie poradzili lepiej w życiu. Podobnie było z takim człowiekiem jak Marek Biernacki, który założył CBŚ. Taki człowiek nie jest potrzebny, bo może popsuć jakiś interes lub go uniemożliwić. PO bardzo szybko uznała, że Rokita przeszkadza jej również w elementach wizerunkowych (hasło: Nicea albo śmierć). On był gotowy przestawić Platformę na inny tor. Tacy ludzie Platformie przeszkadzali w tym czym jest. A jest partią, która uważa, że stoi na straży świętego spokoju Polaków, szczególnie tych, którzy mają jakieś rozwinięte interesy osadzone w obecnym układzie społecznym, instytucjonalnym, administracyjnym. Ona przejęła pewien sposób działania SLD. Na zasadzie - po co się kłócić o tort, skoro można każdemu wykroić kawałek. Tego tortu jest na tyle dużo, że może starczyć dla wszystkich. Casus Arłukowicz. PO staje się coraz bardziej świadomą partią władzy. O ile w 2005 roku jeszcze mówiła o rozmaitych ideałach antypolitycznych takich, jak liberalizm populistyczny, to teraz mówi językiem partii władzy i administrowania tym systemem, podłączania polityków pod ten system niż zmieniania czegokolwiek. Matyja znajduje też błędy w działaniach Prawa i Sprawiedliwości, mówi o tym, że wybór antynomii: Polska solidarna kontra Polska liberalna zdeterminował scenę polityczną, co nie mogło sprzyjać kompromisowi, z drugiej strony nie wiadomo, na ile PO szukała kompromisu. Krytykuje strategię polityczną z czasów rządów PiS, ale mówi także o osiągnięciach takich, jak likwidacja WSI i budowa CBA. Ma jednak wątpliwości dotyczące obecnego programu tej partii czy zawarty jest w nim plan systemowy. Podkreślił także, że była szansa na zmiany po aferze Rywina (2002 rok), to był podarunek od losu dla polskiej prawicy i obozu zmian państwowych, i została ona zmarnowana. Sprzyjało jej także wejście do Unii Europejskiej (2003 rok). Pewne okazje do zmian mogą być związane z błędami partii rządzącej. Dr Matyja pozytywnie ocenił powołanie IPN i określił go jako „wielką machinę medialno-edukacyjną, uświadamiającą Polakom różne rzeczy z przeszłości Polski”. W nawiązaniu do kwestii budowania alternatywy dla dwóch partii (tu odwołał się do swoich doświadczeń z „Polska XXI”) stwierdził, że na tych, którzy działają w obecnym systemie, „wywierane są brutalne naciski, w tym sensie Platforma jest prostą partią władzy, która nie chce mieć żadnej konkurencji i wykorzystywała swoją pozycję - Schetyna mówił co myśli o takim zachowaniu, jak to prezydenta Wrocławia, o zdradzie” itp. Po drugie dawniej w polityce dominowali wolni strzelcy, dziś są to ludzie, którzy żyją z polityki. Polityka stała się mocno klientycystycznym systemem. Bardzo jest trudno budować nową formację. Możliwa jest jednak polityka poza partiami, np. w miastach, a nie w klubach parlamentarnych. „Jest sensowne wywieranie presji na państwo” – stwierdził dr Matyja. – Bo nie można traktować go jako obce, nie nasze, nie w pełni nasze. To jest państwo, które jest polem naszej odpowiedzialności jako obywateli”. W trakcie dyskusji padło stwierdzenie wypowiedziane przez jednego z uczestników, że być może Ruch Społeczny im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest próbą zbudowania miejsca do ekspresji politycznej dla ludzi, którzy nie chcą należeć do partii, a chcą działać, może to być rezerwuar kadr pod – prędzej czy później - prawdopodobne zwycięstwo. W podsumowaniu dr Rafał Matyja powiedział, że działanie na rzecz dobra wspólnego wymaga warunków, które umożliwiają jego realizację ustrojową, ale także i politycznych, tj. szukania ludzi. Brak elit to podstawowy problem i najważniejszy mankament państwa polskiego. Ta instytucja, która dziś rządzi polskim systemem nie powstała w wyniku przejścia od PRL do III RP. To był system rozwiązywania pewnych spraw mimo PRL. On się tak nauczył przezwyciężać problemy bieżące, że rozwiązuje je mimo tej zmiany ustrojowej w 1989 roku. Nie myślmy, że skoro w nim brakuje I sekretarzy, to jest dowód, że wszystko się zmieniło. On tak jak radził sobie z systemem I sekretarzy partii i sojuszem z ZSRS, tak sobie radzi z Unią Europejską. Pewien mentalny system jest taki, żeby unikać zagrożeń nadchodzących ze świata polityki i władzy. Jeśli tego nie zrozumiemy, nie zrozumiemy natury tego systemu. Jeśli ktoś działa – dodał Matyja - to musi się liczyć z jego aksjologią. To jest prawdziwe dziedzictwo PRL. To nie jest homo sovieticus, który jest w zwykłych ludziach, ale w mechanizmach zarządzania. Diagnoza III RP, jaką przedstawił na tym spotkaniu dr Rafał Matyja jest gorzka, ale jednocześnie w odpowiedzi na pytanie z sali, odpowiedział, że nie będzie tak, że już zawsze będzie rządziło PO, a PiS będzie miał 30%. Z pewnością tak nie będzie i po prostu trzeba czekać na zmiany. Pewne okazje są nie do przewidzenia. Jeśli mówimy o momencie konstytucyjnym, czasami pewien kryzys wywołuje pewne pozytywne uporządkowanie. Ważne jest dotarcie do elit, takich jakie są. Mamy bardzo dużo rzeczowych argumentów, rząd Donalda Tuska produkuje je masowo w tej chwili. Networkowa indokrynacja i zmiany postaw jest czymś co jest realne. Warto podkreślić, że w swojej wypowiedzi – zgodnie z głównym tematem spotkania - dr Matyja wiele uwagi poświęcił sprawie państwowców, zwłaszcza młodszego pokolenia, których warto wykorzystać do budowy nowego państwa. Tyle streszczenia, oczywiście nie o wszystkim zdołałam powiedzieć. Przedstawiam wideo - skrót spotkania. Przyznaję, że to mój subiektywny wybór - tego, co uważałam za najważniejsze i najciekawsze. Całe spotkanie trwało prawie dwie i pół godziny. Warto obejrzeć i posłuchać. Relacja: Margotte. Fragment biogramu dr Rafała Matyi: Działalność polityczną rozpoczął w latach osiemdziesiątych jako uczestnik opozycyjnego Ruchu Młodej Polski, a potem niezależnej organizacji studenckiej Liga Akademicka. Na początku lat dziewięćdziesiątych był współzałożycielem i jednym z liderów prawicowych i konserwatywnych partii politycznych: Forum Prawicy Demokratycznej (1990), Koalicji Republikańskiej (z której listy bez powodzenia startował w wyborach do Sejmu w 1991), Partii Konserwatywnej (1993) i Koalicji Konserwatywnej (1995). W latach 1992–1993 był Sekretarzem Biura Programowego Rządu w Urzędzie Rady Ministrów odpowiadającym m.in. za pisanie przemówień premier Hanny Suchockiej. W 1993 został sekretarzem Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego. W okresie 1997–2001 współpracował z Michałem Kuleszą pełnomocnikiem rządu Jerzego Buzka ds. reformy administracji publicznej, Wiesławem Walendziakiem ministrem-szefem kancelarii premiera Buzka i Kazimierzem Michałem Ujazdowskim, ministrem kultury i dziedzictwa narodowego w tym rządzie. W latach 2004–2005 był doradcą wicemarszałka Sejmu Kazimierza Michała Ujazdowskiego. W 2000 przeniósł się do Nowego Sącza. Wraz z Rafałem Dutkiewiczem, Janem Rokitą i Kazimierzem Michałem Ujazdowskim był w 2008 twórcą portalu internetowego Polska XXI. W 2005 był członkiem Honorowego Komitetu Poparcia Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Warto sięgnąć po książkę Rafała Matyi „Państwo, czyli kłopot”, w którym jest kilka artykułów poświęconych idei IV RP, w tym ten, od którego się zaczęła dyskusja o tej idei (art. z 1998 roku „Obóz IV Rzeczypospolitej”). A także po „Rzeczy Wspólne”, w których ostatnim numerze głównym tematem jest przemoc symboliczna. W końcu od takich pism - zdaniem Rafała Matyi - może zacząć się dobra zmiana.
Bernard

przeczytałem jednym tchem. Dziś (a raczej jutro) zabieram się za oglądanie. Bo to b. ciekawe co myślą ludzie od idei IV RP. Ludzie którzy często bywali w swoim czasie bardzo proplatformiani (jak. np. Śpiewak - który zresztą strasznie że tak powiem zboczył...) Czytając zrodziło mi się kilka pytań. Np. o to jak to się stało, że tak chętnie szli do UOPu. Z ideą propaństwową? Ale stali się kwiatkiem do kożucha byłych SBeków typu Lesiak. A w przypadku ludzi którzy byli pacyfistami (jak środowisko Rokity) szczególnie to zastanawiające. Mam wrażenie, że tacy ludzie jak Matyja, i inni z tego środowiska bardzo się rozczarowali do PO (co potwierdza relacja), ale jednocześnie nie są w stanie zaakceptować faktu, ze jedyną praktyczną odtrutką na PO która może zadziałać jest PiS (nawet jeśli ktoś nie jest entuzjastą) i gotowi są szukać różnych Polsk XXI (jak Matyja) co jest naiwnością, czy u Palikota (jak Śpiewak) co już jest głupotą. Dzięki i zabieram się do słuchania :).
Czarek Czerwiński

wiele trafnych diagnoz i recept na to, jak działać dla dobra państwa poza partiami politycznymi. Nie traktować państwa jako obcego, lecz prowadzić działania partyzanckie ;) w oczekiwaniu na dogodny moment do przejęcia władzy. Ciekawe jest spostrzeżenie prelegenta, aby docierać do elit, a nie czekać aż się same zmienią, przestaną czytać Wyborczą itd. Tyczyło się to Rzeczy Wspólnych, ale myślę, że można tę myśl potraktować szerzej.