Joachim Brudziński o 10 kwietnia (zeznania i ważny wywiad)

Przez Margotte , 06/04/2011 [22:15]
Joachim Brudziński spotkał się z parlamentarnym zespołem badającym katastrofę smoleńską, ale także udzielił niezwykle interesującego wywiadu Teresie Torańskiej. 1. 1 kwietnia na spotkanie z kierowanym przez Antoniego Macierewicza parlamentarnym zespołem badającym katastrofę smoleńską przybył Joachim Brudziński. Poseł towarzyszył Prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu w drodze do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. po katastrofie. 2. Ale także udzielił wywiadu Teresie Torańskiej (27.03.2011 Gazeta Wyborcza, dodatek Duży Format), w którym szczegółowo opowiada o 10 kwietnia. Mówi w nim m.in.: "Mieliśmy włączone telewizory, nastawione na kilka różnych stacji. Był we mnie jeszcze cień nadziei, że może ktoś przeżył. Wszyscy ją chyba mieli. W każdej pokazywano jednak wciąż te same przebitki rozbitego wraku. Odkryłem, że wcale nie jestem silnym facetem. Człowiek na potrzeby bardzo zmedializowanej polityki przyjmuje dość atrakcyjną pozę twardziela, który wchodzi w zwarcia, jest wyszczekany, pyskaty, czasem arogancki, nawet chamski, niestety, i nagle w obliczu tragedii pęka jak bańka mydlana. Zobaczyłem w sobie emocjonalną słabość. [...] Wreszcie podjechaliśmy do bramy lotniska. I wie pani, co z nami wtedy zrobili? Odbili od bramy. Strażnicy nie wpuścili nas na lotnisko. Nielzia, nielzia. I trzymali pod bramą. Proszę pani, nie przemawia przeze mnie frustracja, nienawiść, oszołomstwo polityczne czy fanatyzm. Jestem przekonany, i wszyscy w autokarze byli przekonani, że nie wpuszczono nas dlatego, że odbywały się w tym czasie ładnie wyglądające w telewizji gesty ściskania się pana premiera Putina z panem premierem Tuskiem. I gdybyśmy wjechali, ten teatr nie wyszedłby tak zgrabnie, jak wyszedł. [..] Podszedłem do samolotu wywróconego kołami do góry i… ścięło mnie. Jak osika padłem na kolana. Staszek Kostrzewski i Adam Lipiński, którzy stali obok, opowiadali mi potem, że nagle pacnąłem na ziemię, i przerazili się, że zasłabłem. Modliłem się. Jarosław też się modlił. Przy wraku leżał wieniec. - Kto położył? Nie wiem. Ksiądz prowadził modlitwę. Niesamowita postać, młody kapłan, ale mądry, wyciszony. Jego obecność działała uspokajająco. Podszedł do mnie jeden z chłopaków z Kancelarii Prezydenta, który miał zabezpieczać wizytę Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, więc był tam od rana. – O Jezu – zaczął – dobrze, że przyjechaliście. A potem wpadł w histerię. – Baliśmy się – mówił nam – że oni nas tutaj zabiją. [...] Podszedł do mnie jeden z oficerów BOR-u, bardzo poruszony. Nie znam nazwiska. Ściszonym głosem powiedział: Panie pośle, jesteśmy tu od rana, pilnujemy ciała pana prezydenta, nie odstępujemy go na krok. - Bał się, że je porwą? Nie wiem, może. On nie powiedział, że były próby porwania, tylko że „pilnujemy”. Żeby wszystko z nim było w porządku. - A co groziło? Nie wiem. On nie użył określenia „zbezczeszczenie”, ale powiedział, żeby w żaden sposób nie doszło do uchybienia jego godności. Co panią dziwi, on też był tam od rana. Widział, co się działo. [..] Jarosław dokonywał identyfikacji. Wokół niego i ciała prezydenta – i to też było dla mnie przerażające – kręcił się tłum urzędników. Nie zarzucam im złej woli czy celowego działania, ale ich stosunek do tego ciała i w ogóle do tragedii był… no, co mam pani mówić… to Azja. Jarosław mi potem opowiadał, jak wyglądało to z bliska. Jakiś żołdak stał przy ciele prezydenta rozkraczony, z czapką zsuniętą na tył głowy i z rękami w kieszeniach. Jarosław zwrócił mu uwagę. Pytali też go, czy zgadza się na pobranie DNA. Oczywiście odmówił. [..] A dalej było tak. Po półtorej-dwóch godzinach przyszła wiadomość, że nie ma zgody Putina, byśmy w nocy zabrali ciało do Warszawy. Jeżeli chcecie zostać, proszę bardzo, macie do dyspozycji hotel, a rano zorganizujemy uroczystości, to polecicie. Przekazał ją ambasador Bahr. A potem Putin powiedział Kowalowi, który do niego pojechał, że zna sytuację pana premiera związaną z chorobą jego mamy, wie, że chce wracać, ale niestety ma związane ręce i bez pożegnalnych uroczystości nie może wydać zgody na zabranie ciała prezydenta. Ale gdyby pan premier się zdecydował przenocować, to zaprasza. To była, proszę pani, odpowiedź Putina – bo zemsta jest zbyt mocnym słowem – na to, że Jarosław Kaczyński nie pofatygował się do niego do namiotu, żeby ten łaskawie złożył mu swoje wyrazy współczucia. Jestem przekonany, że Putin w ten sposób „odwdzięczył” się za to, że został tak potraktowany przez Jarosława Kaczyńskiego. I wtedy wszystko ułożyło mi się w głowie. Oni nas ogrillowali i znowu przytrzymali w hotelu celowo. Absolutnie celowo. - Po co? Proszę pani, oni zainscenizowali lub wyreżyserowali nasz pobyt w hotelu, bo liczyli, na pewno liczyli, że Jarosław – mówiąc kolokwialnie – popłynie i wyrzuci z siebie, co o nich myśli. Ich nie interesowały emocjonalne wypowiedzi Brudzińskiego, Lipińskiego, Kostrzewskiego, Bielana czy Kowala. Ale wyłącznie Kaczyńskiego. - Myśli pan, że nie wiedzą? Niekoniecznie. - To po co? No wie pani, to są kwestie konstruowania portretów psychologicznych, nie na doraźną korzyść. I się zawiedli. Bo Jarosław, jak już pani mówiłem, to pierwsza liga. On się tam zachowywał nie tylko jak brat tragicznie zmarłego prezydenta, ale jak były premier polskiego rządu, i we wszystkim, co robił i mówił, czuć było – użyję mocnych słów – majestat Rzeczypospolitej. On wszystkie ich ruchy analizował. I nie popłynął, i nie mają na niego nic, po prostu nic". Warto przeczytać całość: http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=9461
ender

ender

14 years 7 months temu

Pisząc ostatnie zdanie wcięło mi całą notatkę. Dlatego krótko: dziękuję. I starajmy się dalej. Dla Polski. Dla nas. I dla lemingów.
Margotte

Może trzeba było wcisnąć w menu przeglądarki Edycja: Cofnij? Mnie tez się czasem to zdarza i zawsze próbuje cofać, bo jest szansa, że może się uda przywrócić utracony tekst.
malyy5

malyy5

14 years 7 months temu

1.Putin z Tuskiem rozdzielili wizyty w Katyniu . 2.Putin z Tuskiem rozdzielili wizytę po katastrofie w Smoleńsku. O czym to świadczy? przecież nawet niema co się zastanawiać... Pojęcia nie miałem ,że nawet nie podszedł Tusk do ciała Prezydenta...potraktował Prezydenta -jak zwykle brakiem szacunku,nawet po śmierci!!!.Profesor Nowak miał rację to "Pętaki",Profesor Staniszkis też ma rację mówiąc : "Kaczyński przecenia PO mówiąc zdrajcy" Dzięki Margotte! ps: Szkoda ,że powstrzymano tego Pana i nie dał w ryj...
Poecik

Poecik

14 years 7 months temu

Z każdym dniem, z każdą wiadomością dotyczącą katastrofy smoleńskiej i okoliczności jej towarzyszących rośnie mój szacunek do Premiera Kaczyńskiego, jako Męża Stanu. Te polityczne kurduple - Tusk i cała reszta nie dorastają mu do pięt. Chciałbym, żeby ten Polityk zasiadł u sterów rządu naszego kraju po raz kolejny. Chciałbym, żebyśmy doczekali się nowego pokolenia polityków tej klasy...