Jarosław Kaczyński: Musimy zdecydowanie wygrać

Przez Gazeta Polska … , 15/03/2011 [11:23]

Z Jarosławem Kaczyńskim, prezesem Prawa i Sprawiedliwości, rozmawiają  Katarzyna Gójska-Hejke i Tomasz Sakiewicz

 Ostatnie miesiące przyniosły znaczące zmiany – Donald Tusk przestał być pieszczoszkiem mediów, notowania PO systematycznie spadają, a w samej partii trwa potężny konflikt.

 

O tym, że poparcie dla Platformy zaczęło się sypać, przekonały mnie wyniki wyborów samorządowych. Wówczas już na wieczorze wyborczym w Radomiu powiedziałem, że zaczął się schyłek PO, ale nie zostało to zauważone. Wysokie poparcie dla Platformy składało się z dwóch elementów. Po pierwsze, z poparcia medialnego, a po drugie, ze wzrostu realnych dochodów w rodzinach. Od połowy zeszłej dekady polska gospodarka była rozpędzona, poziom życia wzrastał, później doszły jeszcze pożyczki Tuska i w efekcie w latach 2008–2009 wzrost poziomu życia trwał nadal, a i 2010 nie był pod tym względem zły. Dziś to się skończyło. Wyszło na jaw, jaka jest rzeczywista sytuacja, jakie jest zadłużenie. Zaczęło się pogorszenie, ale przez trzy lata nawet rząd analfabetów miałby poparcie.

 

Wzrost stopy życiowej właśnie wyhamował. Co dalej?

 

Nie ma już wzrostu stopy życiowej, obserwujemy nawet tendencję odwrotną. Ceny żywności rosną lawinowo, a płace nie. Podwyżki cen coraz bardziej będą doskwierać polskim rodzinom. To musi się przekładać na poparcie społeczne. Tusk ma też problem z drugim filarem, trzymającym dotąd popularność jego ekipy. Media mają świadomość gigantycznej skali zaniedbań tego rządu, ewidentnych klęsk. Oczywiście, nie palą się do mówienia o tym, jednak sam mechanizm konkurencji nie pozwala na totalne przemilczanie. Rynek wymusza działanie w myśl zasady: jak ja czegoś nie ogłoszę, to oddam pole innym. Poza tym Donald Tusk znalazł się w sytuacji, w której musi naruszyć interesy potężnych grup. Do tej pory udawało mu się unikać trudnych decyzji. To przede wszystkim przypadek OFE. Już widać, że działania rządu w tej sprawie nie pozostały bez reakcji. Postkomunistyczny kapitalizm jest niewydolny bez dopływu środków publicznych. Żywił się i rozwijał tylko wtedy, gdy dostawał przewagę nad innym dzięki czerpaniu pieniędzy i przywilejów z naszych kieszeni. Potrafi bronić tej przewagi bez względu na dotychczasowe sojusze. Dlatego też decyzja w sprawie przejęcia przez rząd części środków płynących do tej pory do OFE spowodowała atak na środowisko PO. Część świata finansowego wywodzącego się z dawnej nomenklatury szuka lepszego partnera w polityce. Stąd pomysły na powołanie rządu specjalistów choćby z Kwaśniewskim czy Balcerowiczem na czele.

 

Czy już kandydatura Bronisława Komorowskiego na prezydenta mogła być takim pierwszym poważnym ustępstwem, które wymuszono na Tusku?

 

Tak przypuszczam, choć to tylko moja intuicja. Nie można oczywiście zapominać, że kampania prezydencka miała toczyć się w bardzo specyficznej atmosferze. My jeszcze za życia mojego brata stawialiśmy na patriotyzm i politykę historyczną. Niezależnie, jak brzmi to absurdalnie, ustawienie Donalda Tuska w kontekście przywiązania do Polski i do tradycji byłoby znacznie trudniejsze niż Komorowskiego. To taki paradoks.

 

PiS ma szansę na niezły wynik wyborczy. Może on jednak nie wystarczyć do samodzielnych rządów. Czy będziecie bardziej skłonni do zawarcia jakiejś koalicji? Czy raczej nastawicie się na doczekanie do kompromitacji rządzących w koalicji PO–PSL–SLD?

 

Nie szukamy władzy dla władzy, bo to do niczego nie prowadzi. Nie twierdzę, że PiS jest złożony z aniołów. Na pewno tak jak wszędzie zdarzają się osoby bardziej nastawione na karierę, jednak nie są to ci, którzy w naszej partii decydują. Koalicja miałaby sens tylko wtedy, gdyby istniała realna szansa na naprawienie sytuacji w Polsce. Patrząc na zimno, mogę powiedzieć, że tylko koalicja z częścią sypiącej się Platformy mogłaby mieć sens. W PO są ludzie, którzy głosili bliskie nam poglądy i nie angażowali się w kampanię nienawiści wobec naszego ugrupowania.

 

A koalicja z PSL?

 

Cena wysoka. A możliwości niewielkie. Przede wszystkim ogromna prorosyjskość.

 

Jest liczne grono zwolenników koalicji PiS–SLD?

 

Dostrzeganie takiej perspektywy świadczy wyłącznie o ich infantylizmie politycznym, używam przy tym bardzo delikatnego określenia. Nie ma mowy o jakimkolwiek koalicyjnym sojuszu PiS z SLD. Albo wygrywamy wybory tak znacząco, iż sprawujemy władzę samodzielnie, ewentualnie wzmocnieni pojedynczymi politykami Platformy, albo zawiązujemy porozumienie z częścią PO, która wykrusza się z tego ugrupowania.

 

Wyobraża sobie Pan koalicję z częścią PO pod wodzą Grzegorza Schetyny? Albo samego Schetynę jako wicepremiera w Pańskim rządzie?

 

Nie wyobrażam sobie z tego względu, iż absolutnie nie mam wiedzy o tym, by Grzegorz Schetyna reprezentował coś innego niż Donald Tusk. Już kiedyś opisałem stan naszego kraju na przykładzie pacjenta chorego na zapalenie płuc. Nieszczęśnik trafia do szpitala, ale kładą go przy otwartym oknie, a na zewnątrz mróz. Warto walczyć o władzę tylko po to, by przenieść tego człowieka do ciepłej sali. Bo samo przeniesienie poważnie zwiększy jego szanse na przeżycie. Otóż nie uda się przenieść pacjenta ani przy wsparciu SLD, ani PO.

 

Zakłada Pan scenariusz koalicji wszyscy przeciwko PiS?

 

Taka koalicja tak naprawdę już była. Zapowiedział ją Donald Tusk przed ostatnimi wyborami. Przypomnę słowa Aleksandra Smolara, który mówił, iż Pawlak nie może iść na sojusz z PiS, bo wie, że go powieszą. Teraz powstaje pytanie, czy po najbliższych wyborach widmo powieszenia zostanie uchylone. Tego nie wiemy. Być może tak. Nie wykluczam także scenariusza, według którego po wygranych przez PiS wyborach zgłasza się do nas szef PSL i proponuje współpracę pod warunkiem objęcia przez niego teki premiera. Zdajecie sobie, Państwo, sprawę, iż takie rozwiązanie jest kompletnie niemożliwe, bo oznaczałoby w rzeczy samej stworzenie niekontrolowalnego rządu ludowców. Przy dodatkowym wsparciu prezydenta byłby to rząd, za którego działania obarczano by nas odpowiedzialnością, a nasz wpływ na to, co robi, byłby niewielki. Jesteśmy zdecydowani na to, by powalczyć o te dodatkowe 10 proc. wyborców, którzy dadzą nam szansę samodzielnego wzięcia odpowiedzialności za sprawy kraju. To jest nasz priorytetowy cel. Trudny, ale nie nieosiągalny.

(...) 

 

Więcej w jutrzejszym wydaniu "Gazety Polskiej"

Domyślny avatar

Nurni

14 years 7 months temu

ale oczywiscie nie wiemy czy tak by miało to jakiekolwiek znaczenie. Baaa.. Nawet zdecydowana wygrana i samodzielne rządy to dopiero początek kłopotów. "Media" podpalą nawet kraj, jak poczują się zagrożone.
ender

ender

14 years 7 months temu

'Dobijałem się' o tę jasną deklarację, i nie tylko ja, w swoich postach i komentarzach od tygodni. Bardzo się cieszę, że JK w końcu oznajmił o jaką stawkę toczy się gra i dlaczego. To wyjątkowo jasny sygnał dla wszystkich którzy go przeczytają o co chodzi PiSowi i dlaczego. Poza tym, jak usłyszałem ostatnio: mierz wysoko.Jak nie trafisz i tak nikt nie zauważy :)
Domyślny avatar

Julka

14 years 7 months temu

inaczej doszczętnie zniszczą Polskę. Byle tylko koalicji z SLD nie robili( jak obiecywali,że nie zrobią z Samoobroną,a zrobili), bo jeżeli mój głos ma oznaczać koalicję z komuchami,co głosowali przeciw potępieniu raportu MAK to się na nich zawiodę. Poza tym,jesli pis by wygrał to sytuację miałby faktycznie: jak na pożarcie. W końcu PO na tyle zniszczyła ,co się dało,że cięzko bedzie to odbudowac, a za konsekwencje tego,co zrobila PO media i opinia publiczna oskarżą pis.
Margotte

W sklepie zostawiamy dużo więcej pieniędzy niż wcześniej. Ciekawa ocena PSL, niestety raczej prawdziwa. A w koalicję PiS-SLD nie wierzyłam, więc obecnie mam tylko potwierdzenie, że dobrze oceniałam sytuację. Chętnie przeczytam jutro cały wywiad :)
moherowy beret

Kraj zniszczony,wszystkie urzędy zapchane platformersami i ich pociotkami.Gdzie nie rzucić okiem,wszędzie zniszczenie, bieda i długi.Sam Salomon nic tu nie wymyśli.
Margotte

ale JK powiedział kiedyś, że jest coś takiego jak obowiązek wobec państwa. To była odpowiedź na pytanie jakiegoś słuchacza, który zastanawiał się, czy opłaca się partii PiS przejmować teraz władzę, skoro stan państwa jest tak katastrofalny.
Domyślny avatar

daje realne szanse na normalną władzę u nas. Wchodzenie w układy z innymi już było przerabiane, a jak się skończyło wszyscy wiemy. LPR jescze można było jakoś wytrzymać, ale Samoobrona, Lepper, Łyżwiński i pani Beger to już za dużo. Osobiście uważam, że duża wygrana PiSu jest możliwa i realna, ale...No właśnie - zawsze jest jakieś ale! Wiemy, że ostatnie wybory samorządowe były nieco podejrzane - kupowanie głosów, rekordowa liczba głosów nieważnych. Kilku polityków z PiS zwracało na to uwagę. Ostatnie wybory parlamentarne i kampania przeciw PiS, to też były chwyty poniżej pasa - np. "schowaj babci dowód". Do czego zmierzam? Myślę, że dużą uwagę należy poświęcić na dopilnowaniu rzetelności samego głosowania, bo wybory mogą zostać zmanipulowane i oszuane. Sądzę, że jest to bardzo realne zagrożenie, a już są symptomy przygotowywania takich oszukańczych działań - chociażby presja na wybory dwudniowe. Skąd ten pomysł? Skąd się wziął? Kto pierwszy rzucił ten temat i w jakim celu? Bardzo obawiam sie sytuacji, w której frekwencja wyborcza bedzie duża, większość zagłosuje na PiS, a wybory wygra PO. Ktoś pomysli, że to niemożliwe? - to przypominam PRL i PZPR. Dobra kampania PiS jest potrzebna, ale to w dzisiejszej sytuacji nie wystarczy - trzeba zrobić wszystko, aby wybory były uczciwe!!! Panu J.Kaczyńskiemu i jego partii życzę wygranej min. 55%! Pozdrawiam wszystkich.