Weźmiesz czerwoną pigułkę..?

Przez Jarosław Topa , 03/03/2011 [12:13]

Nie zamierzam obsadzać się w roli głównej, bo nawet objętościowo nie będzie to opasła powieść. Skupię się na inspiracji dla tego tekstu. Wybory parlamentarne już za kilka miesięcy, to istotne. A za miesiąc być może, dla mnie na pewno, coś o wiele ważniejszego. Druga i ostatnia szansa na zmianę, na chrześcijańskie, lecz stanowcze artykułowanie prawdy. Niech prawdziwi bohaterzy piszą historię, a nie plagiatorzy i uzurpatorzy.

10 kwietnia to nie data, to nie sprawa polityczna, to sprawa nas wszystkich – podkreślam – każdego z nas. Nie jestem Russia lover'em, ani tym bardziej użytecznym idiotą, ocenę siły „mózgownicy” pozostawiam innym, od siebie dodam: myślę samodzielnie.

Tego kwietniowego, sobotniego poranka wybrałem się na spacer i zakupy, ale wpierw zatrzymałem się przed jednym z kiosków w moim ukochanym blisko 30 tysięcznym miasteczku. W tym samym, gdzie mieszkają żołnierze AK, sybiracy, ale dominuje zakorzeniony skansen z poprzedniej epoki ustrojowej (wpływy, kasa i władza), kiedy nadejdzie jej kres?

Wracając do prasy: proszę o „Gazetę Polską”. Samolot się rozbił w Smoleńsku – komunikuje znajomy kioskarz. Przyspieszam kroku, w pobliskim markecie nasłuchuje, nikt nic nie komentuje. Słyszę radio, ale nie dowiaduję się niczego nowego. Sto metrów później, w sklepie elektronicznym zmierziła mnie prawda: mój, przepraszam, nasz prezydent Lech Kaczyński nie żyje...

Dlaczego wymieniam właśnie pana, panie Prezydencie? Powód jest prozaiczny, nie trzeba odzierać go z patosu. Nie jest to dogmat, ale myśl, która towarzyszy mi od chwili, gdy pospiesznie przeczytałem pasek u dołu ekranu stacji TVN... o śmierci 96 osób, które pojechały z myślą o uczczeniu ofiar zbrodni katyńskiej, a spoczęły obok nich.

Wiem, że każda z rodzin modli się na grobie każdego z pasażerów tego kwietniowego lotu, ale nadal mam w głowie pewno zdanie, nie będzie to cytat, raczej przytoczona myśl: „Panowie, baczność Prezydent Rzeczpospolitej Polskiej...”. Jeśli ktoś nie kocha prozy Sienkiewicza, poezji Norwida i Mickiewicza, niech chociaż wspomni to, co zbudziło nas 10 kwietnia? A jeśli ktoś bliski lub zupełnie obcy drzemie nadal, to zbudź ich delikatnie, szepcząc: Nie potrzebuję amerykańskiej mitologii superbohaterów, wystarczy mi Pilecki, Nil i setki, tysiące... z prawdą w umyśle i miłością do narodu, tradycji i kraju w sercu.

10 kwietnia 2011 r. traktujmy się jak bliźni, używajmy intelektu dla naszego wspólnego dobra – Ojczyzny. Nie dajmy się zakrzyczeć, nie dajmy się zapędzić w róg, zaułek, mroczne miejsce. Krzyczmy głośno o kaźni oficerów 1940, tak jakbyśmy ze czcią wspominali ojca, dziadka (wielu wspomina), równie zdecydowanie skandujmy: ksiądz Popiełuszko. Nie ma genu patriotyzmu, mamy za to poetów i wieszczy, mamy mężów stanu, mamy siebie – Naród Polski.

To wystarczy, by ostatecznie wygrać po długiej, wyczerpującej, karkołomnej walce z hydrą, która samozwańczo nazwała się III RP. BETTER DEAD THAN RED!!! Do pióra, do strof, do pracy u podstaw, do manifestacji, skończmy wreszcie z zabawą, zacznijmy walkę na czyny, bez użycia pięści, z siłą od Boga. Mamy to, czego nie mają inni – smutną, lecz piękną historię. Napiszmy ją wreszcie poprawnie: wspólnie. Apeluję do wszystkich tych, którzy kłamią, że kochają ten kraj, miejcie tyle przyzwoitości i zamilczcie, choćby na jeden dzień.

To dla mnie niepojęte, jeśli przestanę kochać swoją dziewczynę, albo ona mnie, to rozstaniemy się. Z niektórymi w tym kraju jest jednak inaczej, szydzą z nas i mówią o nas: odchyleni na prawo, faszyści; kpią z tradycji, historii i "...kraju tego, gdzie kruszynę chleba podnoszą z ziemi przez uszanowanie dla darów Nieba... Tęskno mi, Panie...”, mówiąc: zaścianek, zacofanie, wstyd Europy. Dość, nie zamierzam częstować nikogo ostracyzmem, bo wiara tego narodu to mój drogowskaz i zaszczepiony w domu rodzinnym. Nie będę jednak biernie słuchał kłamstw, manipulacji i dezinformacji, muszę, poprawka: musimy wskazywać alternatywne spojrzenie. Niestety, tak musimy je określać, bo niektórzy z naszych rodaków nie są gotowi, naprawdę! Nie mają, używając metafory filmowej, odwagi, by sięgnąć po czerwoną pigułkę i obudzić się w polskiej rzeczywistości, ale takiej jaką ona jest w istocie.

 

Domyślny avatar

Co do bata i jego pochodzenia, skora z rekina oferuje lepszy material. Ma bardzo szorstka powierzchnie, po silnym uderzeniu w gole cialo po prostu sciagnie skore. Jesli sie nie myle, jeden z bodajze komendantow KZ mial rekawiczki zrobione ze skory rekina ktorymi to uwielbial policzkowac wiezniow :) Ale na serio to ludzie bez wiary, bezbarwni, bezwolni, slabi, zastraszeni, ... beda zawsze szukac kogos azeby zrzucic na ta osobe wine za ... lista bedzie dluga. po prostu staje sie to konieczne dla ich egzystencji, do przetrwania. Podobnie z agresorami, czesto sa to agresywne po prostu bestie dla ktorych obowiazuje jedna tylko zasada: cel uswieca srodki. Stad oszczerstwa, klamstwa, zaprzanstwo, itd. w dzialaniach wielu osob w Polsce zwiazanych z polityka i mediami. W koncu i tak kaci obwinia swoje ofiary za krzywdy ktorych sie wlasnie oni sami na tych ofiarach dopuscili. Moze to troche uproszczone, ale oddaje to esencje tego zjawiska.