W 2004 roku uczestniczyłam w XLI Zjeździe Psychiatrów Polskich w Warszawie. Wśród wielu znakomitych wykładowców zaproszono również grupę lekarzy działających w organizacji Pro Life w USA. Tematem arcyciekawej sesji warsztatowej było zagadnienie aborcji i wiążących się z nią problemów natury psychicznej i fizycznej. Sesję otwarto przykładem z życia, osoby bliskiej jednemu wykładowcy. Opowieść była tak wzruszająca, że płakała i owa przemawiająca i my. Chciałabym ją Państwu tutaj przytoczyć- mniej więcej, na tyle ile dziś ją pamiętam. Mam nadzieje, że da ona dużo do myślenia nt. konsekswencji - często odłożonych w czasie.
"Pewna kobieta miała udane życie. Mieszkała w spokojnej dzielnicy, zarabiała godne pieniądze, była szczęśliwą mężatką i mamą kilkorga dzieci.
Pewnego dnia kobiecie przyśnił się sen. Zabiła w nim człowieka i nie wiedząc co zrobić z ciałem w desperacji pochowała go pod podłogą na środku salonu. Potem siedziała i patrzyła jak mąż zasiada do stołu i je obiad, dookoła biegają, śmieją się i dokazują dzieci. Życie toczy się normalnie, ale kobieta czuła się okropnie, bo bała się, że w końcu ktoś odkryje prawdę. Może zwłoki zaczną cuchnąć? Wszyscy dowiedzą się, że zabiła człowieka i pochowała go pod podłogą na środku salonu. Zlana zimnym potem obudziła się nad ranem. "Dobrze, że to tylko sen" - pomyślała
Ale sen nie dawał za wygraną. Powtarzał się i powtarzał. Kobieta była coraz bardziej zmęczona. "Czemu mi się to śni? Przecież nikogo nie zabiłam!" - pomyślała w końcu zrozpaczona.
Wraz z tą myślą przyszło otrzeźwienie. To nie była prawda. Kiedy kobieta miała 16 lat zaszła w niechcianą ciążę. Nie wiedziała co robić, dziecko nie było w jej planach. Chciała najpierw skończyć szkołę i zrobić karierę. Usunęła więc ciążę i jakby nigdy nic wróciła do normalnego życia. Skończyła szkoły, zdobyła dobrą pracę, spotkała wspaniałego mężczyznę, wyszła za mąż, urodziła trójkę dzieci i była szczęśliwa.
W tym momencie kobieta zrozumiała, że to jest kłamstwo. Nigdy nie była szczęśliwa. Swoje szczęście i nową rodzinę, karierę i dobrą pracę, wspaniały dom na przedmieściach - wszystko to zbudowała na trupie swojego dziecka. I ten trup zawsze był pod podłogą w jej domu, nikt o nim nie wiedział - ani mąż, ani tym bardziej dzieci. Nikt OPRÓCZ niej.
Sen był prawdziwy..."
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1379 widoków
Syndrom postaborcyjny