albo nie istnienia (!?), gdy:
JESZCZE RAZ TĘ NOTKĘ WRZUCAM, WYPADŁA WCZEŚNIEJ Z PRZYCZYN TECHNICZNYCH
Poznamy całą prawdę o otaczającym nas świecie, gdy poznamy lekarstwo na wszystkie choroby – nadejdzie dzień sądu ostatecznego – bóg będzie wszystkim.
Będzie wszechświatem, każdym z nas, wszystko będzie bogiem. Czy będziemy szczęśliwsi? To tylko założenie, że można opisać boga ludzkim umysłem, ale to kłóci się z faktami.
Żaden człowiek, od początku istnienia ludzkości, nie był doskonałym intelektem; co więcej, nawet suma umysłowości wszystkim, którzy żyli, żyją i będą żyć, to zbyt mało, na „potyczkę” w poszukiwanie boga! Nie jesteśmy w stanie, będąc niedoskonałymi, opisać doskonałość, a taki jest Bóg.
W założeniu, że opisujemy go, w oparciu o teorię względności Einsteina - wszystko zależy od układu odniesienia - boga opisujemy za pomocą nas samych, my tego dokonujemy – dlatego opis może być niedoskonały, bo nasza metoda takaż jest, ale nie znaczy to, że rozsądek podpowiadając, po raz wtóry: nie jestem w stanie, jednocześnie twierdzi: nie ma Go.
Bo to tak, jakby obarczyć swoją winą kogoś innego, to co najmniej: nieuczciwe!
Jesteśmy stworzeni na jego podobieństwo, co to właściwie znaczy? Odrzucając materialność, co nam pozostaje – metafizyka?!
Jak dotknąć, poczuć coś, czego nie można ujrzeć? I co ważniejsze, doktorze Szkiełko: jak opisać? W jakie ramy okiełznać, tak by poznać, naturę, przyczynę?
Wniosek mnogi: Bóg jest tym, czym `sami` chcemy być – stworzeni na jego podobieństwo – a czego nigdy, ale to nigdy, nie osiągniemy, to ląd, do którego dotrzeć można poprzez bezkresne oceany intelektu, w czasie krótszym, niż najmniej ważna myśl.
Żaden człowiek, nawet cała ludzkość nie jest w stanie tego dokonać, tylko Bóg sam rozumie swoją naturę – tak jak my rozumiemy swoją naturę – stąd: stworzenie na jego podobieństwo [sic!]
Tak widzę, słyszę, dotykam to – ja. A Ty?
Ps. Ateiści mają problem z głowy, a właściwie wolną głowę, drogę, czy najzwyczajniej: wolę?!
Zadeklarowani ateiści to zazwyczaj dość ograniczeni ludzie