Bycie idiotą to kwestia wyboru

Przez igorczajka , 12/01/2011 [18:23]
Czytając psychologiczne analizy tego co się działo w kokpicie zastanawiam się dlaczego nikt nie przypomina podstawowej kwestii. Przede wszystkim samolot nie lądował tylko podchodził do lądowania. Przypomnijmy fragmenty (w tej chwili kompletnie już niewiarygodnego) stenogramu:

10:32:55,8Dowódca statkuPodchodzimy do lądowania. W przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w automacie. 10:35:22Kontroler ruchu lotniczegoPolski 101 i od 100 metrów być gotowym do odejścia na drugi krąg 10:35:29Dowódca statkuTak jest
Oni mieli zejść na pułap 100 i wtedy zdecydować: jak nie widać ziemi to odlatujemy. I podczas schodzenia na ten pułap zderzyli się z ziemią. Wieża zaś do samego prawie końca podawała informacje "na kursie, na ścieżce". Pamiętacie film "Szklana pułapka 2"?

Nie chce wchodzić w dalsze dywagacje dot. analizy pracy radiolatarni i wskazywać innych konkretnych zapisów ze stenogramów. To co przedstawił nam MAK jest jak relacja pijanego kierowcy: "ciężarówka pojawiła się znikąd uderzyła w nas i znikła".

Jak ktoś chce nazywać cudzą ślinę na swojej twarzy letnim deszczykiem - jego sprawa. Ja taką postawę interpretuję jednoznacznie jako struganie idioty i tyle. Bycie idiotą jak się okazuje bywa także kwestią wyboru.