O tym jak dwie .... chciały przejąć władzę w PIS część II

Przez DarkLady , 13/11/2010 [12:57]
Pani Jakubowska , Kluzik, Migalski, Kamiński i inni po zamachu 10 kwietnia pomyśleli,że JK po takich przeżyciach wiecej się nie podniesie, więc w chorych głowach ambicjionerów pojawił się pomysł przejęcia władzy w partii. Jak pięknie by było czcić pamieć po zamordowanym prezydencie, na emeryturę wysłać osłabionego Jarosława i razem z POkurczami dzielić i rządzić w Polsce.Owo koryto dla tych lewitujacych wydawało się tak bliskie , prawie że już i namacalne i dotykalne. A tu wydarzyła się niespodzianka... Jarosław odrodził się jak feniks z popiołów , siły i determinacja powróciły i postanowił wystartować w wyborach prezydenckich. No cóż . Niezadowolenie z takiego obrotu sprawy grupy lewitujacej wzrastało, ale szefowa kampanii wyborczej Kluzik znalazła sposób, aby prezes wybory prezydenckie przegrał. W kampanii wykluczyła zupełnie ewentualny zamach na TU-154( co nie było trudne) i skupiła się jedynie na nic nie robieniu , no i jeszcze umizgach do POpaprańców. Fortel się udał również dzięki "naszym niezaleznym " mediom. Jarosław nie został prezydentem, ale nadal szefuje PIS-owi i jeszcze ma czelnosć upominać się o prawdę smoleńską. Prezez przejrzał również na oczy i wywalił lewitujacych ambicjonerów na zbity pysk z partii. Zaraz też obie panie, a i panowie rozpoczęły tzw "parcie na szkło". Panie jak syjamskie kociątka w TVN utyskiwały, deliberowały, pouczały, "lojalnie " jątrzyły i nadal jątrzą. Panie premierze jest pan mądrym i uczciwym człowiekiem. Naród tylko w panu upatruje dobrego dla Polaków przywództwa. Dobrze pan zrobił oczyszcząjac szeregi partii. Hipokryzja lewitujacych ambicjonerów została w całosci zdemaskowana i przepędzenie zdrajców na cztery wiatry wcale panu nie zaszkodzi podobnie jak i dopominanie się o prawdę smoleńską. Ta prawda narodowi jest potrzeba jak rybie woda i nic tego nie zmieni. Niech lewacy , komunizujacy liberałowie mówią i piszą co chcą , a 10 kwietnia przejdzie do historii i zostanie w pamięci wielu następnych pokoleń. Pana brat - Lech zmienił zbiorowa świadomość Polaków i 10 kwietnia jest chwalebnym początkiem drogi do odzyskania pełnej suwerenności przez Polskę
Domyślny avatar

bardzo lubie Sakiewicza, czesto tez czytam niezalezną, ale jeszcze tej wypowiedzi nie widzialam. Tez mnie denerwuje to mowienie ,,ze LK zrobilby inaczej", bo LK zawsze byl w bardzo dobrych kontaktach z bratem. Mysle,ze LK wlasnie popierałby brata w wiekszosci obecnych dzialan zwiazanych z wyjasnieniem katastrofy. Całkowicie się z nim zgadzam.
Margotte

W internecie pojawiły się pogłoski, że rozłamowcom pomaga Eryk Mistewicz. Zepsuta scena rozstania "Eryk Mistewicz, bardzo zaangażowany w snucie narracji rozłamowców (Eryk Mistewicz "O 40 małych Murzynkach opuszczających łódkę - jeden po drugim co trzy dni - masakra dla wizerunku partii") intensywnie pompował wejherowski balon, zapowiadając w swoich wpisach na twitterze (dziś już częściowo pousuwanych) przełom i początek Wielkiej Zmiany (Eryk Mistewicz "To Wejherowo w piątek o 12.00 stanie się symbolem Zmiany w polskiej polityce? Jej zdehermetyzowania, odbetonowania?"), zaplanowane na piątek pojawienie się Poncyljusza u boku kandydata popieranego przez Platformę miało wywołać polityczne trzęsienie ziemi (Rzepa cytując anonimowego współpracownika Kluzik "To, co nastąpi w południe w Wejherowie, będzie początkiem końca dotychczasowej formuły sceny politycznej i dominacji dwóch partii") a poranne piątkowe gazety donosiły nawet, że tego dnia Poncyljusz może zostać wyrzucony z PiSu. Nie stało się ani jedno, ani drugie. Słowa warte zapamiętania nie padły, przełomu nie było, a PiS uznał, że sprawa Poncyljusza pilna nie jest i nie zamierza się nim zajmować. I tu właśnie, mam wrażenie, plan się rypnął". http://kataryna.salon24.pl/ PARTIA GRZEGORZA SCHETYNY "Obecnie celem tych działań jest maksymalne obniżenie poparcia dla ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Jest gotowy scenariusz tworzenia nowej partii, która zabierze głosy zarówno PO, jak i PiS. Pytanie tylko, kto miałby być liderem tej organizacji. Myślę, że to pytanie jest nieistotne. Lider istnieje od dawna, jest jej twórcą i jedynym, który wie, o co tu chodzi: nazywa się Grzegorz Schetyna. Aspiracje Schetyny są oczywiste. Chce na nowo być szarą eminencją polskiej polityki [...] Pierwszym przejawem powstawania nowego projektu wokół Schetyny było głosowanie na marszałka sejmu. Grupa posłów PiS, mocno pokrywającą się z dzisiejszą frakcją rozłamowców, nie podporządkowała się partyjnej dyscyplinie i pomogła byłemu wicepremierowi objąć schedę po Komorowskim. Miało to charakter symboliczny, bo nowy marszałek sejmu i tak otrzymał wystarczające poparcie. Buntownicy dali sygnał gotowości do dalszego działania. Ciche rozmowy pomiędzy schetynowcami a niektórymi z nich trwały przez wiele miesięcy. Chyba sprawę mocno dogadano. Awantura w PiS miała wybuchnąć w najmniej dogodnym czasie, tzn. przed wyborami samorządowymi. Rozłamowcy chcą najpierw osłabić poparcie dla PiS, a potem przejąć niezadowolonych z wyniku wyborów.". http://niezalezna.pl/artykul/…
malyy5

malyy5

14 years 11 months temu

Zastanawiałem się o co chodzi tak naprawdę JKR okazuje się ,że chodziło o to by tak zagrać by nie odeszła sama -honorowo ,a nabruździć ile się da PiS i zostać wyrzuconym.Czyli typowe zabiegi z wyrachowania,skoczy medialny krzyk, a oferty się posypią...,z resztą nie ona jedna taką metodę podjęła...
Margotte

Miała dwie propozycje (wiceprezes partii, kandydat na prezydenta Warszawy), obie odrzuciła. Czyli wiadomo o co jej chodziło - o władzę. Nie udało się przejąć partii, więc postanowiła maksymalnie ją osłabić. Muszę powiedzieć, że mam jednak nosa. Nie przepadałam za Kluzik-Rostkowską, wydawała mi się osobą zbyt łatwo idącą na kompromis w stosunku do PO i w dodatku ma przyjaciół w dziwnych środowiskach. Nigdy nie głosowałam na Poncyljusza, choć startował wielokrotnie w Warszawie. W wyborach do europarlamentu nie głosowałam na Michała Kamińskiego (coś mnie od niego odrzucało), choć był jedynką na warszawskiej liście; głosowałam na Arkadiusza Mularczyka. I widzę, że się nie pomyliłam. Nie mam sobie nic do zarzucenia.