Przemówienie z okazji X-lecia IPN

Przez Zuzanna Kurtyka , 09/10/2010 [14:28]

Żyjemy w czasach pokoju, w czasach kiedy nie funduje się tablic, nie nadaje orderów za odwagę na polu bitwy, ale za odwagę głoszenia niepopularnej prawdy, odwagę bycia wiernym ideałom, odwagę walki o tożsamość polskiego narodu.

Tyle teoria. Praktyka naszych czasów to próby nadawania różnych znaczeń wartościom najważniejszym, to wmawianie nam ,że są one względne, że wszystko zależy od interpretacji; Praktyka naszych czasów to odchodzenie z kapituł najwyższych orderów w Państwie takich ludzi jak Pani Romaszewska - po to by zachować czyste ręce. W tej sytuacji zaistnienie tej tablicy przybiera podwójnie ważny wymiar. Mój mąż gdy rozpoczynał pracę w IPN mówił - to będzie piękne zakończenie rozdziału mojego życia, który rozpoczął się w NZS-ie, zakończenie walki z komuną, która przetrwała rok 1989. Tej walki nie skończył, ale do końca pozostał wierny ideałom młodości. Dziś, gdy przy okazji 30-lecia NZSu patrzę na moich kolegów z tamtych czasów, to myślę, jak wielu z nich ideały te zdradziło. Dla władzy, pieniędzy, wygodnego życia. Tym bardziej należy docenić tych, którzy nie poszli na łatwą drogę oportunizmu. Mój mąż marzył by Państwo Polskie prowadziło politykę historyczną. Tylko taka polityka pozwała na to by istniał silny, suwerenny naród. My Polacy, jak mało kto, w ostatnim okresie naszej historii mamy wiele wspaniałych kart, do których możemy się odwołać. Taką politykę prowadzą Niemcy, Anglicy, Francuzi, nie mówiąc o Amerykanach, dla których każdy symbol ich państwa to świętość. Jak bardzo jest to ważne wystarczy spojrzeć na Białoruś, gdzie społeczeństwo białoruskie pozbawione własnej historii, pozbawione tożsamości historycznej, nie potrafi funkcjonować jako naród, bo nie ma się do czego odwołać. Mój mąż marzył, by państwo funkcjonowało w oparciu o silne instytucje państwowe. Taką instytucję stworzył. IPN pod jego kierownictwem był sumieniem sprawujących władzę, oparciem dla ludzi przez kolejne systemy władzy wyklętych. Dziś, kiedy zginął mój mąż, kiedy zniszczony został Instytut Pamięci Narodowej ta tablica jest dowodem, że zostali ludzie, dla których system jego wartości jest nadal ważny. Dla których prawda historyczna, honor, służba ojczyźnie to nie tylko pięknie brzmiące słowa. Janusz zostawił nam bardzo czytelny testament, jasne zadania do wykonania. Są one trudne, bardzo trudne, ale nic nas z nich nie zwalnia. Dziś, myślę, jestem na Towarowej, ostatni raz. Nie mam tu już nic więcej do roboty. Znam dobrze większość Państwa, jeśli nie bezpośrednio to z opowiadań mojego męża, których słuchałam przez lata. Byliście dla niego bardzo ważni, stanowiliście bardzo ważną część jego życia. A przez to jesteście mi bliscy. Dlatego dziś pragnę Was pożegnać, powiedzieć, być może do widzenia. Gdzieś,kiedyś, do widzenia.

Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years temu

oby wróciły jeszcze czasy że "być może" zamieni się w "na pewno". Pozdrawiam gratulując kolejny raz wspaniałego wystąpienia.
Bernard

Coś się kończy. Czy bezpowrotnie? Chciałoby się wierzyć, że ten zespół ludzi który powstał (a IPN jest wszak jedną z bardzo nielicznych instytucji które powstawały od zera i nie są kontynuacją jakichś PRLowskich poprzedników z wszelkiego tego konsekwencjami) da radę przetrwać. Uśmiechnięta twarz Andrzeja Friszke nie napawa optymizmem. Ale dopóki ten zespół nie jest rozbity zostaje nadzieja, nawet jeśli wstrzymane będą programy naukowe i publikacje. Ale ja mam nadzieję, że ci ludzie czy w IPN, czy poza nim będą robić swoje. Tak jak Sławomir Cenckiewicz który kontynuuje pracę naukową i publikuje książki (ostatnio „Annę Solidarność”).
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years temu

pamiętam jak ludzie podczas niej płakali na spotkaniu obywatelskim w sprawie katastrofy miesiąc temu... Obiecajmy sobie, że nie spoczniemy jak długo nie wyjaśnimy co się stało i jak długo wszyscy odpowiedzialni za to (zarówno politycznie jak i nie) nie staną przed sądem.

Ewikron

Piękne i wzruszające są Pani słowa. Serdecznie zań dziękuję. W osobie Pani Męża IPN poniósł niepowetowana stratę, a wraz z nim poniosło ją Nasze Państwo. Przychodzą mi na myśl słowa pieśni żałobnej: Na krótki czas ach, zegnaj nam Bo Bóg i nas powoła tam! Poza tym - podpisuję się pod słowami, które napisał Nietoperz: "Obiecajmy sobie, że nie spoczniemy jak długo nie wyjaśnimy co się stało i jak długo wszyscy odpowiedzialni za to (zarówno politycznie jak i nie) nie staną przed sądem." Serdecznie Panią pozdrawiam. Nie dajmy się złamać!
Domyślny avatar

bardzo gorzkie. I obawiam się że prawdziwe, obawiam się ze Pani Kurtyka trafnie diagnozuje rzeczywistość Instytutu po 10.04. Mam wciaz w pamieci specjalnie wydanie biuletynu IPN, wydanego niedługo po 10 kwietnia i poswiecionego w całości panu Kurtyce. Ze wspomnien współpracowników tworzy sie obraz człowieka niezwykle wymagajacego tak od innych jak i od siebie. Prezes działał tak jakby wiedział że ma szalenie mało czasu.
Domyślny avatar

Mam wrażenie, że wielu pasażerów samolotu TU-154 było idalistami. Coś łączyło tych ludzi. To właśnie przez ten idealizm byli oni tak często i agresywnie krytykowani ( właśnie Janusz Kurtyka, Anna Walentynowicz, Lech i Maria Kaczyńscy i inni). Ci ludzie walczyli o jakieś warości w Polsce. Jednak byli zbyt niewygodni dla pewnych grup społecznych.