Nałęczowi się kojarzy

Przez Nygus , 20/08/2010 [02:43]
Nałęcz dał głos.
I to chyba nie jako Nałęcz profesorek-mądrala, ale już jako Nałęcz-Prezydencki Doradca i… mądrala. Dał głos że mu się kojarzy.
Co się kojarzy Nałęczowi - mądrali?
Nałęczowi-mądrali się kojarzy krzyż. Krzyż mu się kojarzy jako „człowiekowi lewicy” niezmiennie i zawsze tylko źle. Jako mądrali z tytułem historyka, i to historyka z upodobaniem grzebiącego się wyjątkowo w sanacji i tym wrednym dwudziestoleciu międzywojennym, krzyż mu się kojarzy z … Prezydentem Narutowiczem.
Nie, no oczywiście że nie tyle z samym Narutowiczem (to by było skojarzenie dziwne, nawet jak na Nałęcza-mądralę) ale wyjątkowo z samą śmiercią Narutowicza.
Znaczy się, podczas kilkuletniej nieobecności Nałęcza-mądrali w polskiej polityce nic mu się nie kojarzyło z tym że w Polsce znowu może dojść do śmierci Prezydenta, trzeba było aby na Krakowskim Przedmieściu ktoś postawił mały, drewniany krzyż żeby się Nałęczowi skojarzyło że może w Polsce znowu dojść do jakiegoś nieszczęścia.
Osobliwie, Nałęcz-mądrala nie zauważył że faktycznie Prezydent już nie żyję. Zarówno sam Prezydent, jak i 65 innych ważnych dla Polski osób. Nałęcz – mądrala nie zauważył że oni zginęli bez krzyża, krzyż nie miał w tym żadnego udziału.
Ba! - mało tego – niewykluczone że w śmierci Prezydenta i pozostałych osób miał udział nie tyle krzyż co być może czerwona gwiazda! Taka sama jak ta, którą ktoś całkiem przytomnie domalował na pom… tfu, jakim tam pomniku, oczywiście: mogile - zamordowanych przez polskich, wrednych nacjonalistów żołnierzy chcących zaprowadzić w endeckiej Polsce ustrój w którym żaden Prezydent już nigdy nie zginie z rąk żadnych zacofanych, kato-endeckich sił.
No, przynajmniej nie tak ostentacyjnie jak Narutowicz. Takie rzeczy się robi dyskretnie, nie na schodkach Zachęty, w biały dzień, przy wszystkich…
Nie, no ludzie! Tak nie można!
Weźmy taki Bierut – tak to się robi! Trzeba zachować pozory i odrobinę estetyki!
Przy mordowaniu Prezydenta Kaczyńskiego chyba tej odrobiny estetyki komuś zabrakło (to błoto – fuj!), ale o pozory chyba zadbano znowu zbyt mocno. Bo to i zestresowani piloci, i spóźniony Prezydent jak zwykle „po maluchu”, ta mgła taka gęsta i ten tłok w kokpicie…
Ktoś chyba przedobrzył, bo tutejsza hołota czemuś nie za bardzo chce wierzyć w zwykłą, dwunastoczynnikową katastrofę i jątrzy. Nie pomagają nawet ułatwienia mentalne w postaci tuzina słynnych już „pewnych przyczyn”, wynalezionych przez samego Edmunda Klicha, naszego speca od katastrof.
Jedni się uganiają za jakimiś kolejnymi „tomami dokumentacji” i jeżdżą w tą i z powrotem do Moskwy w nadziei że coś im tam spadnie z biurka Anodiny prosto w ręce, inni nagrywają sobie po kawałku całą dyskografię Anodiny z jej Czarnych Skrzynek (ta „dyskografia” to nie moje – znalazłem gdzieś na cudzym blogu i sobie pożyczyłem bo ładne), inni siedzą i próbują znaleźć brakujące dowody do śledztwa w studiach TVN 24 , słuchając wynurzeń naszych światowej klasy ekspertów od awiacji, którzy zawsze są gotowi na „chypcika” rzucić snop światła na jakiś szczegół w nie przygotowaniu do lotu śp. majora Protasiuka, który do tej pory umknął uwadze opinii publicznej - a taki Klich usiadł sobie w kuchni rano i bez niczyjej pomocy, przy kawie i rogaliku z białym serkiem sam wpadł że przyczyn jest dokładnie 12 i na dodatek każdą zna z osobna!
Ot, fachura!
Wiedział Kacap gdzie najpierw dzwonić 10 kwietnia rano, żeby mu ktoś wyjaśnił jak to było że ten Tupolew jednak spadł, choć przecież nie powinien bo lotnisko było perfekt. No, może z jednej żarówki gdzieś brakowało, ale przecież nie bądźmy drobiazgowi - „wieża” była czynna a dyspozytor przytomny, pas zamieciony a serwis Hyunday’a już otwarty.
A wracając do Nałęcza-mądrali – już dawno zauważyłem słuchając np. telewizyjnych występów takich person jak dajmy na to Ireneusz Krzemiński, Magdalena Środa, Leszek Balcerowicz czy pankówy Senyszyn że tytuły profesorskie w PRL-u rozdawano jednak zbyt lekką ręką. Wyobraźcie sobie państwo że wyżej wymienieni mają naprawdę prawo postawić sobie przed nazwiskiem tytuł profesora!
Słuchając każdej z tych figur osobno zawsze zastanawiałem się czy oni mają w swoich łepetynach wszystkie klepki i czy te, które mają są ułożone po kolei, tak jak należy - a tu taka zagwozdka!
Doprawdy, małą ilością mądrości rządzony jest ten świat i racje mają ci, którzy twierdzą że przedwojenna matura znaczy więcej niż peerelowski doktorat.
yarrok

yarrok

15 years 1 month temu

Nałęcz nie jest profesorem. Jedynie jest zatrudniony na sanowisku profesora. Wikipedia: "Ukończył w 1972 studia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, tam też się doktoryzował z nauk historycznych. Został następnie doktorem habilitowanym nauk historycznych. Pracuje na stanowisku profesora nadzwyczajnego na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego oraz na stanowisku profesora w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku na Wydziale Nauk Politycznych." Jak widać sami "naukowcy" wokoło Bronka. Nalęcz, Bartoszewski, Kwaśniewski.... Pozdrawiam.
Nygus

Nygus

15 years 1 month temu

Mój dziadek miał przedwojenną maturę i choć całe życie pracował fizycznie to jednak każdy z jego czterech synów kiedy miał jakiś nierozwiązywalny problem zawsze przychodził do niego po radę. Nawet wtedy kiedy mieli już dyplomy inżynierów i odchowane własne dzieci. Jedno mnie zawsze w nim uderzało: nigdy nie odpowiadał na pytanie bez zastanowienia! Jeśli go ktoś przy tym poganiał to mówił z takim śmiesznym grymasem na twarzy: - poczekaj, powoli daj się zastanowić. Chcesz szybko i głupio, czy może być wolniej a mądrze? Kto dzisiaj ma takie podejście do rozmowy? Każdy chce być "mistrzem ciętej riposty" - a najlepiej w telewizji. Pozdrawiam.
kelner

kelner

15 years 1 month temu

...a to "błoto, fuj" = ruska polityka. Kiedyś była mała i duża matura, obie wartości większe niż Ireneusz Krzemiński, Magdalena Środa, Leszek Balcerowicz postawieni jeden na drugim ( kolejność dowolna ).
Nygus

Nygus

15 years 1 month temu

Mnie się wydaję że na samym dole powinien być ktoś silny i męski, więc mój wybór by padł raczej na Środę. Potem może być już dowolnie: i Balcerowicz, i Krzemiński są jacyś tacy "gibcy w talii" - żaden by Środy nie udźwignął. 

Pozdrawiam.

 

___________________

P.S.  A co do "Ryby" - nie ma szans, drugi się już nam prędko taki nie trafi. A ja byłbym za cienki (nie, nie - Boże broń , żaden Bolek!) żeby mu nawet ołówki ostrzyć.

Nie ta liga, choć chciałoby się...

 

kelner

kelner

15 years 1 month temu

Wspomnieć, uśmiechnąć się, zadumać. trzy kawałki: Teza, iż gdybyśmy mieli euro, to nie byłoby kryzysu, jest równie uprawniona jak twierdzenie, że gdybyśmy mierzyli poziom rzek w calach, a nie w centymetrach, to nie byłoby powodzi. -----

Kuczyński nie przytacza wprawdzie żadnych dowodów na usiłowania PiS zmiany ustroju (poza nazwą IV RP), ale wychodzi ze słusznego założenia, że to każdy wie. Zwłaszcza każdy głupi. Tymi narzędziami są polityka historyczna, lustracja, likwidacja WSI i obrona wartości. To są wszystko maczugi jaskiniowców służące do rozwalenia błogostanu Kuczyńskiego i innych światłych Polaków. Drobne poprawki ustrojowe, po których prezesa NIK i szefa NBP będzie mianował premier (pod warunkiem że będzie się nazywał Tusk) ( lubił Kuczyńskiego "należycie" )

----- Często pytają mnie ludzie, dlaczego nie mamy dziś Piłsudskich. Odpowiadam: bo nie mamy Żeromskich. Nie mamy moralnej gleby, na której wyrastają wielkości. Mamy tylko ugór kolektywnego ducha epoki.

...ech, Panie Macieju.