Stanisław Janecki o POrażce

Przez Irena Szafrańska , 16/08/2010 [13:35]

Mamy rząd totalnej porażki, a PiS i SLD kompletnie nie potrafią tego wykorzystać - pisze Stanisław Janecki, felietonista Faktu Kopanie się z koniem jest skuteczne wyłącznie w wykonaniu konia. Do takiego wniosku doszła opozycja już po 300 dniach urzędowania gabinetu Tuska. Im więcej sił PiS i SLD wkładały w obnażanie miałkości polityki rządu, tym więcej traciły. Bo rząd uruchomił cały aparat swojej propagandy i zaprzyjaźnionych mediów, by walić w opozycję. Potulna opozycja nigdy nie ma racji. Ale nieskuteczna też jej nie ma. PiS słusznie zarzuca rządowi i PO, że zamiast obniżać i upraszczać podatki, tylko jej podwyższają i komplikują. Razem z SLD partia Kaczyńskiego trafnie zauważa, że PO i jej gabinet rozdymają biurokrację zamiast ją ograniczać. To za ich rządów przybyło ponad 60 tys. nowych urzędników. Celne jest punktowanie ekipy Tuska za atak na niezależność banku centralnego. Jest sens w przypominaniu, że rząd stał się maszynką do robienia długu publicznego (100 mld zł rocznie), że w trudnych czasach rozdaje nieistniejące pieniądze (około 40 mld zł dodatkowych wydatków). To wszystko są fakty, ale tym gorzej dla faktów. W każdym innym kraju byłaby awantura na sto fajerek i zjazd poparcia, a w Polsce jest odwrotnie. I chyba tylko z obowiązku PiS oraz SLD przypominają, że komisja Palikota nie likwiduje głupich przepisów, lecz je tworzy. I co z tego, że rację ma PiS, gdy wypomina PO ustawę o przemocy w rodzinie, która ubezwłasnowolnia rodziców, a u dzieci premiuje donosicielstwo. Co z tego, że prawdę głosi opozycja, gdy zauważa, iż rząd Tuska wcale nie zmniejszył inwigilacji obywateli przez tajne służby, lecz ją zwiększył. Tym gorzej dla opozycji. Rząd Tuska uczynił sztukę z odwracania kota ogonem. Wszystko, co złe, to wina opozycji. To stara taktyka niewiernego męża, który nawet przyłapany z kochanką w łóżku, wmawia żonie, że to ona ma kłopot ze wzrokiem. Każdą sprawę, w której rząd czuł się winny, natychmiast przysłaniano atakiem na opozycję. Na PiS jako winnego zaniedbań, których pokonywanie zajmie lata. A na SLD jako na totalnych populistów. Obrywało się nawet koalicyjnemu PSL, który cały czas jest traktowany tak jak opozycja, czyli atakowany za to, ze hamuje reformatorski szał rządu. To wszystko nie oznacza, że PiS i SLD są bez grzechu. Są grzeszne, bo dają się wpuszczać w maliny, czyli angażować w tematy zastępcze. A te odsuwają uwagę opinii publicznej od spraw istotnych, czyli gospodarki i kompletnie niesprawnego państwa. Dzięki własnej machinie propagandowej i przyjaznym mediom rząd uczynił wielką cnotę z tego, że panuje ponoć w Polsce spokój. I to spokój stał się ważniejszy niż rozwój i dobrobyt. A skoro spokój jest cnotą, nie można go burzyć reformami. No i nie może go zakłócać opozycja. Błędem opozycji jest zbyt częste milczenie w imię narzuconej ideologii świętego spokoju. PiS i SLD bywają głośne, tyle że zwykle jest to na rękę PO, a wręcz partia Tuska tego po nich oczekuje. PiS pięknie wpuszczono w prowokacje Palikota, w dywagacje o klapsie jako metodzie wychowania. Wpuszczono w dyskusje o zmianie konstytucji, choć obecnej nie ma szans zmienić. PiS i SLD dały się zaangażować w gorące debaty o in vitro czy o ochronę życia od poczęcia. Cała opozycja jest podpuszczana, by włączać się w prowokowane wojny religijne. Daje też sobą manipulować w kwestiach małżeństw homoseksualnych czy eutanazji. Rząd kompletnie poległ na polu gospodarki, finansów publicznych, długu publicznego czy bezpieczeństwa energetycznego, czego opozycja nie potrafiła wykorzystać. Na usprawiedliwienie PiS warto przypomnieć, że w katastrofie smoleńskiej zginęły Grażyna Gęsicka i Aleksandra Natalli-Świat, które jak nikt inny potrafiły rząd za te zaniechania punktować. Nawet jeśli było to kopanie się z koniem. Choć krytyka rządu Tuska jest bardzo frustrująca i mało efektywna, warto, by opozycja to robiła. I to nie potulnie, lecz równie demagogicznie jak rząd robi sobie klakę. Mamy nowy Front Jedności Narodu, w którym liczne media dają z siebie robić tubę propagandową rządu, więc opozycja powinna mówić i własnym głosem, i zastępować służalcze media.

Polaczek

coś się dzieje z komputerem, na którym pani pracuje, bo jeden klik zatwierdza dwa artykuły ( to już nie pierwszy przypadek ). Czas zmienić sprzęt i system operacyjny lub poprawić łącze internetowe na szybsze, albo po zatwierdzeniu artykułu ( jeden klik ) zamykać przeglądarkę. A teraz wypunktujemy trochę (nie)rząd. Według tabel ze strony : http://www.gazetapodatnika.pl… proszę porównać i zliczyć różnicę w wydatkach pomiędzy 2007 i 2009 czyli budżet PIS i budżet PO w następujących pozycjach : Transport i łączność 5 261 389, 14 477 455 - 9.2 mld Obowiązkowe ubezp.społ 52 217 567, 64 642 138 - 12.4 mld Bezp. publ.i ochr ppoż 10 900 748, 14 173 301 - 3.2 mld Różne rozliczenia 68 981 556, 96 263 537 - 27.2 mld -------------------------------------------------------------- RAZEM W PLECY 52.0 MLD Reszta wydatków np. na Administracje publiczną, wojsko czy inne zbożne cele nie różnią się zbyt mocno za PIS i PO. Mowa o reformie administracji publicznej to BAJKA dla głupich dzieci. Z tych tabel wynika, że można pewno zaoszczędzić tam może z dwie, trzy duże bańki i to wszystko. Wojsko, policja, szkoły, wymiar sprawiedliwości jak się obetnie im te nawet 20%, co jest dużo, to też przybędzie zaledwie parę mld. Oszczędności budżetowych można zrobić na zaledwie ok. 50'ciu mld. O ile tzw. ,,Różne rozliczenia'' i ,,Obowiązkowe ubezpieczenia społeczne'' są do bólu wydatkowane oszczędnie i słusznie. Oznacza to że nie można w Polsce dokonać reformy, bo pytanie reformy czego ? Którego ze składników kosztów ? Z tego co widać, jedynie można przyciąć z ok. 50 mld. Ile procent i czy to nie jest przypadkiem mały demontaż struktur państwa. A może faktycznie włodarze nie wiedzą jak zdemontować to państwo legalnie, aby gawiedź się niczego nie dowiedziała, oczywiście będzie to wiadomo jak każdy otrzyma rachunek do zapłacenia. A może właśnie teraz taki demontaż trwa w najlepsze ? Jeśli jest ktoś z czytelników na tyle kumaty w kosztach i jest w stanie wyjaśnić dokładnie co to jest ,,Różne rozliczenia'', to byłbym bardzo wdzięczny. Reasumując , rządy wydają więcej niż zarabiają. Stąd deficyty budżetowe. Ja pytam, jakim cymbałem i debilem trzeba być, aby cały czas się zadłużać ? Cóż to za mądrość ministra finansów, który umie tylko pożyczać i przejadać kasę ? Do tego nie trzeba studiów czy mundrych fakultetów. Do tego wystarczy być narkomanem lub pijakiem. Po co nam tacy ministrowie ? Po co nam taki system zarządzania ? Taka działalność powinna być zakazana i karana.
Irena Szafrańska

ad1. to moja wina. Przez pomyłkę kliknęłam 2x a potem nie umiem wykasować. ad2. Oczywiście, że trwa i jest to opisany przez K.Rybińskiego skok na 55 mld PLN.