Dziś będzie również o „Hrabini z pałacu Agora”. Jak walić, to po całości i skutecznie. Pani Śledzińska-Katarasińska, dbająca tak bardzo o etykę posła Giżyńskiego zanotowała jeszcze w swojej bogatej karierze epizod ciekawy i z etyką poselską mało związany.
Lat temu pięć pani poseł miała okoliczność przyłomotać swoim oplem corsą w ciężarówkę na jednej z Łódzkich ulic. Ot, nie zauważyła przy zmianie pasa ruchu dużo większego pojazdu i bum!
Każdemu się zdarza, jak to mówią.
Przyjechała policja i jak zwykle w takich sytuacjach dała pani poseł do dmuchania balonik. Okazało się, że Pani „Etyczna” miała 0,24 promila alkoholu w wydychanym powietrzu, czyli mówiąc wpost drinkowała przed podróżą.
Sąd I instancji skazał miłośniczkę lekkiego rauszu na 3000 zł grzywny oraz zakazał jej prowadzenia pojazdów na okres pół roku.
Ponieważ z prawa do odwołania Katarasińska rzecz jasna skorzystała, a że władza PiSu słabła, toteż posłanka w październiku 2007 z pewnością i poczuciem luzu weszła na salę sądową by wysłuchać wyroku sądu II instancji.
„Spowodowała wypadek, ale nie była pijana - stwierdził sąd i oczyścił posłankę PO Iwonę Śledzińską-Katarasińską z zarzutu prowadzenia auta pod wpływem alkoholu. Według sądu, posłanka nie wiedziała, że lek, który zażyła, zawiera alkohol. Dlatego wyrok jest łagodny: tylko 300 zł grzywny”
Sąd apelacyjny uwierzył, że Śledzińska nie piła alkoholu świadomie, a zawierał go ziołowy lek, który wypiła przed wejściem do samochodu. Biegli uznali też, że skoro badanie wykazało zawartość alkoholu w organizmie na granicy dopuszczalności, mogło dojść do błędu" – pisała prasa.
Ponoć Katarasińska piła syrop i to ten syrop tak ją sponiewierał.
Oczywiście gdyby taka sytuacja zdarzyła się przysłowiowemu Kowalskiemu albo Pani Irence z supermarketu nie mogło by być mowy o nieświadomym piciu alkoholu w syropie, bo cała ta historia i ten syrop z daleka już pachnie lipą.
Ale gdy sprawa dotyczy Hrabini od Agory i do tego z PO....
Dziwnym trafem sądy posiadają wielką słabość do niektórych przedstawicieli świata polityki, szczególnie określonej opcji. I tak jak niegdyś wymyślono „pomroczność jasną” (dziedziczną?) w przypadku młodego Wałęsy, tak teraz na potrzeby Katarasińskiej stworzono dajmy na to „nonscientia babolus alcoholicus” i wszystko gra!
Cała historia jak widać zakończyła się szczęśliwie i pani posłanka może drinkować lekarstwa legalnie i po całości.
No, to po syropie Panie i Panowie. Za zdrowie „Etykiety”!
(Etykieta – pochodzi od słowa etyka i określa osobę o wybitnej etyce)
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1866 widoków
Yarroku :)
NIetoperz
Yarok!
- Przewodnicząca Śledzińska-Katarasińska ma prawo nie dawać słowa honoru, może go nawet nie mieć. Pani swego czasu, w 1968 r., dzieliła ludzi zgodnie z kategorią pochodzenia na dobrych Polaków i na Żydów - mówił w środę. Jak tłumaczy, nie ma za co przepraszać. - Pani Śledzińska-Katarasińska pisała antysemickie i antystudenckie teksty w okolicach 1968 roku. Ja te teksty posiadam - mówił wczoraj w rozmowie z TVN24 Girzyński. http://zakupy.se.pl/wydarzeni…
Obecnie jest przewodniczącą Komisji Kultury i Środków Przekazu. :))))
Errata