Prawicowa Rewolucja, czyli co takiego, proszę Pana?

Przez SZUAN , 29/07/2010 [02:37]
Tytuł to cytat (odrobinę zmieniony ,ale wiernie oddający sens…), z jednej z dyskusji ze zlotu we Fromborku. I żeby być szczerym, posłuży tylko za wprowadzenie do reszty tekstu. Bo nie będzie o rewolucji (wielkiej , małej, prawo- czy lewo-skrętnej. Będzie o sposobach pisania i możliwościach czytania. Ale do rzeczy. Na zlocie oprócz tzw. „piszących” blogerów, pojawiła się całkiem spora grupa osób czytających, sporadycznie dołączająca do tekstów swoje komentarze, zdecydowanie jednak nie sięgających po „klawiaturowe pióro” w celu wrzucania np. na S24, Niepoprawnych czy innych forach własnych tekstów. A jednocześnie, co naprawdę mnie zaskoczyło, cholernie spragniona , jak to mówią „szczerego i prawdziwego słowa”. Niby nic dziwnego, każdy bloger chce , żeby czytało go jak najwięcej osób po tej drugiej stronie ekranu. Tylko do głowy by mi nie przyszło, że to czytanie jest odbierane (i to powszechnie) w postaci –„patrzcie, są tacy z którymi można normalnie pogadać, myślą jak ja, piszą i nie boją się mówić tego, co ja czuję a brak mi zdolności żeby też napisać.” Naiwnie można by to brać za laurkę dla blogerskich oszołomów, ale nie takie to proste. Dopiero , kiedy zaczyna się rozmowa wychodzi na jaw, jak wielu z tych „czytających” unika rozmów ze znajomymi, jak wielu nie odezwie się słowem z obawy przed konsekwencjami w pracy czy ze strachu przed ostracyzmem w towarzystwie znajomych z innej bajki. Na to nakładają się jeszcze „doniesienia” o konsekwencjach dla niepoprawnych w postaci UKS, Sanepidu czy innej urzędowej swołoczy powiadomionej przez „życzliwego” dla zasady tępienia „tych co nie z nami…”. Ale to nie ma być tekst o strachach RP III+, tylko o rozmowach z takimi właśnie „czytelnikami”. Uderza w nich jedno – korzystają z naszych, nie do końca przecież profesjonalnych tekstów, dla umocnienia własnej postawy, własnego zdania, często (a co najmniej nie zawsze…) zgodnego z poprawnością wbijaną do głów przez wiodące media, „kupują” nasze cytaty czy formy przekazywania idei czy poglądów dla niepopadnięcia w wyobcowanie – skoro są ludzie myślący jak ja, to nie jestem taki całkiem głupi ! I żeby było jasne – nie ma wcale na myśli oszołomskich moherów, ani dotkniętych fanatyzmem sekciarzy PiS-u, a tym bardziej pisowskich talibów, co by to nie znaczyło..( osobiście znam jedynie 2 popierających Talibów, ale po pierwsze są z Palestyny a nie z Polski, po drugie nie jedzą schabowych, po trzecie słabo mówią po polsku – co mają wspólnego z PiS-em-nie wiem…). Tu zaś zaczyna się problem. Kiedyś już pisałem o tym, niestety przeszło bez echa, a sprawa jest całkiem poważna – do tych naszych „czytających” trzeba umieć trafić. Słowem, zdaniem, ironią czy puentą. Nie bełkotem własnych myśli, nie łacińskim cytatem czy połową wkomponowanego w tekst Słownika wyrazów obcych. Takie gierki pozostawcie politykom , a przynajmniej na rozmowy z politykami. Niech oni się wykazują znajomością cóż to takiego ad vocem, ad rem, co to za żaba zwana „koniunkcją” i tak dalej. Czytelnik po kilku zdaniach „podbajerowanych” przesłaniem „jacy to my uczeni…”, głęboko w nosie ma to , co ma mu do powiedzenia bloger i szuka innego teksu. A bloger kręci nosem, jacy to nie wychowani, nie kumaci i nie kojarzący sensu ci , co go nie chcą czytać. I nawet nie skomentują ! Ot, tępaki ! Tylko że tak, to można sobie pisać literaturę. Najlepiej w stylu „moralnego niepokoju” , a nie bloga ! A już na pewno nie bloga z ambicjami politycznymi. Uderzcie się w piersi – kiedyż to pisząc o sprawach polityki zadaliście sobie trud wyjaśnienia prostych pojęć ? Kiedy to ostatni raz pisząc tekst pamiętaliście o sposobach budowy „wypracowania” których uczyła was w szkole pani polonistka ? O wstępie, rozwinięciu , zakończeniu, wnioskach i puencie, o wstawieniu odrobiny dygresji (ale rozjaśniającej a nie zaciemniającej tekst..) i tak dalej i tak dalej…. Szanuję Toyaha za poglądy, przedzieram się z mozołem przez teksty innych, równie dobrych Glogerów, a wiecie ile mi to zajmuje czasu ? a wiecie, ile z tego pamiętam ? to powiem wam – nudę, pierwsze kilka zdań, i wrażenie niesmaku, że jak były by tylko takie blogi, to już wolę czytać ogłoszenia w Anonsach – więcej w nich treści w jednym zdaniu, niż tu w 4 stronach !! A co tu mówić o człowieku, który szuka tekstu pozwalającego mu zrozumieć co się wokół niego w kraju i w polityce dzieje ?! Akurat wszystko zrozumie..już to widzę ! Zostawcie dziennikarzom pastwienie się nad rozdmuchanymi tekstami, za to im płacą i tego od nich wymagają. Starajcie się trafić do tego tak ironicznie zwanego „szarego człowieka”, z jego zapomnianym słownictwem, z dobrą wolą a często znacznie słabszą zdolnością szybkiego czytania. Inaczej, to będą z was już kiepscy blogerzy, a jeszcze nie początkujące dziennikarskie pismaki (bez obrazy dziennikarzy…). Tylko ambicja was w końcu zeżre, bo skutku z takiego „bicia piany” to nie ma się co spodziewać. No chyba, że jedyną ambicją jest pisanie dla potomności, że „może, kiedyś, ktoś to doceni i zrozumie… „. Wtedy to mój tekst nie jest do was skierowany. Szkoda mojego i waszego zdrowia.
Czarek Czerwiński

To, jak trafić do odbiorców ma znaczenie fundamentalne, bo inaczej pisanie nie ma sensu. Szkoda czasu. Warto zwracać uwagę nie tylko na treść, ale i na formę. Na blogu w zasadzie powinny być tylko krótkie notki. Z chwytliwym, oddającym treść tytułem. Powinny być też wytłuszczenia w tekście, które zachęcają do przeczytania wszystkiego, albo przynajmniej pozwalają zapoznać się z głównymi tezami tekstu. Przy dłuższych tekstach niezbędne są śródtytuły, albo chociaż wyraźne podziały na akapity, czego nagminnie brakuje. Na blogach za dużo jest też na ogół pobocznych wątków i dygresji, autorzy "płyną", bo nie ma nad nimi redaktora, który by to skrócił. Wpis na blogu powinien uderzać błyskawicznie i celnie, bo blogi czyta się na ogół w pracy, czy w domu między jednym zajęciem, a drugim. Oczywiście nie znam nikogo, kto by tak pisał :). Co nie znaczy, żeby nie doskonalić warsztatu.
SZUAN

Sam przecież też nie jestem bez wad, choć nie ukrywam staram się pisać na tyle prosto na ile potrafię. Każdy z nas "popełnia" lepsze i gorsze teksty i nie chcę oczywiście generalizować, ważne jest tylko to, że tak naprawdę każdy wpis powinien być swego rodzaju informacją, zwięzłą w treści ale skutkującą chwilą refleksji PO przeczytaniu. A nie od początku czytania zmuszać do wysiłku "co autor ma/miał zamiar powiedzieć". Osobiście totalnie mnie zadziwiło, jak wiele z fraz i cytatów z blogów funkcjonuje już w tzw. języku publicznym, i jak wiele z treści odbieranych jest wręcz jak ulotki ze stanu wojennego-popatrzcie, chwila prawdy ! pozdr.
malyy5

malyy5

15 years 2 months temu

Praca u podstaw nad samym sobą:)trzeba ewoluować w oparciu o ramy pewnych zasad,zbyt wiele chce się "ogarnąć za jednym zamachem".Wyjątkowo dużo faktów codziennie trudno się nie pogubić jak i trudno opanować poczucie niemocy jak i wszędobylskich przejawów dekadencji w tych czasach.