Propagandowe wybory 1952 roku (1)

Przez Godziemba , 21/06/2010 [07:14]

Wybory do Sejmu z 1952 roku były pierwszymi w pełni komunistycznymi wyborami, zorganizowanymi zgodnie z „postępową” tradycją Związku Sowieckiego. Prześledźmy w jaki sposób komunistyczne gazety kształtowały obraz kampanii wyborczej.

         Konstytucja PRL z 22 lipca 1952 roku dawała w teorii szerokie swobody demokratyczne, a władza miała należeć do ludu pracującego miast i wsi, który miał ją sprawować przez swych przedstawicieli wybieranych do sejmu i rad narodowych w wyborach powszechnych, równych, tajnych i bezpośrednich. Projekt nowej ordynacji wyborczej miał być dowodem na - zdaniem jego autorów: „Konsekwentny demokratyzm naszej ordynacji wyborczej znajduje wyraz w tym, ze oparte na nim wybory będą w pełni i najszerszym znaczeniu powszechne, równe i bezpośrednie przy ścisłym zachowaniu tajności głosowania. (…) Ten głęboki demokratyzm możliwy jest na gruncie tych przeobrażeń, którym uległ nasz naród, na gruncie tej jedności, którą osiągnął w procesie przeobrażania się w naród socjalistyczny”.

         Propaganda komunistyczna stawiała tezę, iż w trakcie kampanii wyborczej „naród nasz uczyni krok naprzód na drodze wieńczącej naszą tysiącletnią historię, na drodze przekształcenia się w naród socjalistyczny, (…) umacniającej się jedności moralno-politycznej narodu polskiego”.  Ta potrzeba „jedności”  sprawiła, iż wyborach nie było konkurencyjnych list wyborczych, bo „polityka państwa ludowego we wszystkich zagadnieniach jest całkowicie identyczna z interesami ludzi pracy stanowiących olbrzymią większość narodu, odpowiada w pełni najżywotniejszym interesom narodu”. 

         Wyrazem tej postawy był Front Narodowy i wchodzące w jego skąd organizacje społeczno-polityczne z PZPR na czele. Ugrupowania te – wzorem kierownictwa PZPR – musiały być jednomyślne, z godnie z wolą narodu. Ten krąg jednomyślności zamykał się w jednomyślnym głosowaniu i akceptacji kandydatów Frontu Narodowego. Nie pozostawiono więc żadnego marginesu swobody dla ogółu „jednomyślnej masy” obywateli, co w praktyce wymuszało powszechny udział w głosowaniu.

         Na temat nowej ordynacji głos w prasie zabierali chłopi, robotnicy i profesorowie.  Średniorolny chłop z powiatu łódzkiego mówił, ze nareszcie „doczekał się wolnych wyborów rozpisanych na mocy ludowej konstytucji” i jako agitator dołoży wszelkich starań aby „wróg nie miał możliwości tumanienia ludzi pracy”. „W nadchodzących wyborach – pisał ZSM-owiec – młodzież polska opowie się za dalszym rozwojem sił, swej ojczyzny, za wieczną przyjaźnią ze Związkiem Radzieckim, którego pomoc umożliwia szybkie uprzemysłowienie naszego kraju, będziemy głosowali za sprawą pokoju a pracą swą przyczynimy się do przyspieszenia budownictwa socjalizmu”.  Z kolei profesor prawa dowodził, iż nowa ordynacja wyborcza „opiera się na mocnym fundamencie zdobytych już i ugruntowanych nowych stosunków w ekonomii kraju, nowego układu sił klasowych, (…) w każdym artykule zabezpiecza władzę ludu, prawa ludu, wolność ludu”.

         Ustanowienie nowej ordynacji stało się okazją do „spontanicznego” składania różnego rodzaju zobowiązań produkcyjnych. Na przykład w gminie Przekłakowo siedmiu gospodarzy postanowiło zorganizować jeszcze przed siewami spółdzielnię produkcyjną i podpisało stosowną deklarację. We Wrocławiu budowlani postanowili upowszechnić metodę pracy trójek murarskich systemem potokowym, a na zebraniach gromadzkich Samopomocy Chłopskiej w wielu powiatach chłopi składali zobowiązania wykonania przedterminowych obowiązkowych dostaw zboża. Swoje poparcie dla ordynacji wyborczej wyraziła grupa pisarzy ze Śląska z Gustawem Morcinkiem i Wilhelmem Szewczykiem na czele, którzy obiecali, że swoich utworach postarają się utrwalić „piękno naszych czasów, patos naszego budownictwa, szczęście człowieka wyzwolonego z ucisku i wyzysku – pragniemy by utwory te służyły narodowi i dopomogły w walce i pracy, zdobyczach naszego ludowego ustroju”.

        Na temat nowej roli posła w Sejmie PRL szeroko rozwodziła się prasa komunistyczna, wskazując, iż poseł w demokracji ludowej, w przeciwieństwie do Polski sanacyjnej, jest całkowicie zależny od wyborców i nie jest zależny „od kapitalistów i bankierów”.     

        Kwestionowano prawo Sejmu II RP do reprezentowania narodu, podkreślając jego „klasowy” skład, będą „galerią arystokratów i obszarników” , którzy od „stuleci toczyli krwawy pot polskiego chłopa”. Gazety pełne były oszczerczych oskarżeń II RP o rzekomą współpracę z Hitlerem, prześladowanie komunistów, cenzurę prasy oraz strzelanie do bezrobotnych w trakcie manifestacji antyrządowych. Przeciw tej dyktaturze występowała – zdaniem komunistycznych dziennikarzy – jedynie KPP, „wyrazicielka autentycznych interesów narodu, której sanacja bała się najbardziej”.

         29 sierpnia odbyła się ogólnopolska Konferencja Frontu Narodowego, na której powołano Ogólnopolski Komitet Wyborczy z Bierutem jako przewodniczącym na czele. W trakcie konferencji sekretarz KC PZPR Edward Ochab wskazał, iż wobec umocnienia władzy ludowej oraz rozgromienia opozycji, władze uznały jako słuszne i celowe „zwiększenie liczby posłów bezpartyjnych w nowym Sejmie w stosunku do poprzedniego, wysuniętych przez organizacje ludu pracującego, cieszących się zaufaniem swego środowiska, wyróżniających się ofiarną pracą dla Polski Ludowej”. Zadaniem siły przedniej narodu – PZPR było umacniać – zdaniem mówcy – Front Narodowy i „walczyć o wszechstronny rozwój, a jednocześnie ograniczać i rugować wyzyskiwaczy i wszelkiej elementy spekulacyjne, które próbują przeciwstawić się woli narodu”.

         Kazimierz Wyka w wystąpieniu wygłoszonym w imieniu inteligencji twórczej mówił o tym, co zawdzięcza inteligencja twórcza Polsce Ludowej i co jej dała – „wyrwała go z marginesu społecznego, z samotnictwa, oderwała go od służby dla klas posiadających, wyrwała go z tej pozycji jaką ustrój kapitalistyczny narzucał artyście na tych pozycjach. Nikczemniała twórczość artystyczna – stawała się nikomu niepotrzebna a z duszy i osobowości artysty wyzwalała część zawartej w niej energii, część bynajmniej nie najlepsza. Polska Ludowa zaś umożliwiła artystom włączenie się w życie narodu, w jego pracę i budownictwo socjalistycznej przyszłości, zażądała służby najbardziej zaszczytnej bo zdolnej wyzwolić pełną energię duszy artysty, a w zamian dała mu czytelnika masowego, o liczbie jakiej nikt nie śmiał marzyć w Polsce przedwojennej”.

         Na początku września 1952 roku odbyły się wojewódzkie konferencje wyborcze, na których podejmowani rezolucje nawołujące do mobilizacji na rzecz kampanii wyborczej. Ks. Antoni Lemparty z ruchu księży-patriotów nawoływał do zjednoczenia „całego narodu, partyjnych i bezpartyjnych, wierzących i niewierzących wokół podstawowych zagadnień jak walka o pokój, nienaruszalność naszych granic, realizacja planu 6-letniego, o lepsze jutro”, co jego zdaniem nie osłabia jego wiary i poczucia jedności z Kościołem i poszanowania władzy duchownej (sic!).

         Jakkolwiek ordynacja wyborcza przewidywała możliwość wielu list kandydackich, to jednak – jak pisał Dominik Horodyński w Słowie Powszechnym 30 sierpnia 1952 roku -  „rozbudowa społeczno-gospodarcza Polski, walka przeciw wszystkiemu co grozi pokojowi świata, strzeżenie naszej ojczyzny przed infiltracją wroga, pogłębianie sojuszu z ZSRR i krajami demokracji ludowej, to są obowiązki narodowe, które Obowiązują wszystkich obywateli rozumiejących kardynalne założenia polskiej racji stanu. W tych sprawach najgłębiej pojętego interesu narodowego organizacje uprawnione do zgłaszania własnych list kandydackich, ustalają jedną wspólną listę Frontu Narodowego”.

         Ogłoszony 6 września 1952 roku program FN podkreślał „braterską jedność działania partyjnych i bezpartyjnych”, wskazując, iż „kto staje w szeregach frontu jest patriotą”, a kto tą jedność świadomie rozbija jest wrogiem. Obiecywano wzrost realnych zarobków, poprawę zaopatrzenia rencistów i emerytów, wzrost stopy życiowej chłopów, zapowiadano także dziesięciokrotny wzrost produkcji do 1960 roku w porównaniu z okresem międzywojennym. Kierowano słowa czci w stosunku do „chorążego pokoju” Józefa Stalina i potępiano imperializm amerykański. Na koniec apelowano o powszechny udział w głosowaniu w dniu 26 października 1952 roku na kandydatów FN, co miało dowodzić „zjednoczenia wszystkich ludzi pracy, patriotów we FN, któremu przewodniczy wielki budowniczy Polski Ludowej B. Bierut”.

         Na „żywiołowych”  manifestacjach zwoływanych z okazji opublikowania programu wyborczego FN, obok deklarowanej wiary w realizacje jego obietnic, wyrażano przekonanie, że wspólną pracą będzie można pokonać przeszkody i trudności i osiągnąć to „czego chcemy dla nas i przyszłych dzieci”.  Temu celowi służyć miały nowe zobowiązania produkcyjne na cześć programu, a także na cześć zbliżającego się XIX zjazdu WKP(b) w Moskwie. Prasa obfitowała w informacje dotyczące tych zobowiązań. Z obowiązującym wówczas patosem pisano: „pierwsze szeregi patriotów – do nowej walki o przedterminowe wykonanie planów, do walki o wyższy poziom techniczny i produkcyjny, do walki o oszczędność,  o wyższą jakość pracy”. Pracą miano przekuć program wyborczy FN w radosną rzeczywistość. Te zobowiązania miały w istocie rzeczy nie tyle zwiększyć produkcję i realizować program wyborczy, ile miały stanowić panaceum na fiasko gospodarki planowej, działającej na zasadzie pompy ssącej bez dna.

         W trakcie kampanii wyborczej odbył się proces zabójców Stefana Martyki, spikera radiowego, autora powszechnie znienawidzonych za szczególnie zjadliwą i napastliwą treść komentarzy politycznych w audycji „Fala 49” . Procesowi nadano szeroki rozgłos przedstawiając oskarżonych jako terrorystów i bandytów. Zakończył się on skazaniem 4 oskarżonych na karę śmierci, jednego na dożywotnie więzienie,  a pozostałych na 15 lat więzienia. 

 Cdn

Dziennikarzom GW i TVN dla przypomnienia "pięknych czasów".

 

 

 

 

 

Czarek Czerwiński

Teraz tylko bardziej wysublimowane, bardziej "podprogowe". Choć poniżej pasa też walą. Ale cel ten sam - zmonopolizowanie władzy, mediów i co lepszych biznesów przez jedną ferajnę. To irracjonalne, że większość wspiera jeszcze ten monopol. Nie dociera do nich, że musi być równowaga, musi być zmiana, bo każda władza, która jest zbyt długo przy żłobie się wynaturza. Podobnie z rynkiem idei i wolnym rynkiem - im więcej na nich podmiotów, tym lepiej.
Godziemba

Z tego też powodu uznałem za celowe przypomnienie tamtych, komunistycznych metod propagandy wyborczej. Pozdrawiam