Półprawdy posła Arłukowicza

Przez Katarzyna , 09/06/2010 [16:45]
Najważniejsze jest zwycięstwo. Nie liczy się nic; ani honor, ani dobre imię. Skuteczny piar to ten, który daje zwycięstwo i siłę opartą o strach pokonanego przeciwnika. Zdaje się wskazywać Eryk Mistewicz  w dialogu z Michałem Karnowskim o  „Anatomii władzy”. Zastanawiam się. Czy osiąga się je  tylko manipulując wyborcami  ciekawą hagadą? Nie trzeba czytać książki, by widzieć, jak w polityce króluje dezinformacja,  kłamstwo i insynuacja. Fachowo  chyba nazywa się to taktyką spin doktorów. Przykład? Niedaleko sięgam pamięcią. Nie można kontrkandydata bez groźby narażenia się środowisku gejów nazwać homoseksualistą, ale można zasugerować, że ma dziwne skłonności, bo nie ma rodziny. Biada jeśli zainteresowany zacząłby zaprzeczać.A kiedy ta narracja nie chwyta, bo Polacy nie dają się już podpuszczać, jest jeszcze inny stereotyp pod ręką.  Można rodakom, którzy podobno  „antysemityzm wyssali z mlekiem matki”, umiejętnie zasugerować niewinnym pytaniem szefa sztabu wyborczego, że kandydat  wrogiej partii jest Żydem. Niestety, kandydat nie dał się sprowokować, znowu nie chwyciło, a temat nie nadaje się do podgrzewania, bo w konkurencji; kto jest Żydem w polskiej polityce, PO nie ma sobie równych. Minął też okres, kiedy Polacy bali się ostracyzmu wskutek  nadania przez GW etykietki antysemity. Doskonale odróżniają Żyda od organizacji syjonistycznych i Kongresu Żydów Amerykańskich. Nagminne, moim zdaniem, i to nie tylko  w kampanii wyborczej, jest żonglowanie półprawdami. Młodzi odbiorcy przekazu medialnego mogą mieć niejaki problem z odkryciem, co w wypowiedzi polityka jest najważniejsze. Wychowani na „Trybunie Ludu” i  „Dzienniku” TVP w PRL nie mają z tym żadnych trudności. Przykład najnowszy. Oto posłowi Arłukowiczowi  nie podoba się Komorowski; robi wrażenie nieprzygotowanego do pełnienia funkcji prezydenta, unika debaty, nie znamy jego poglądów.Już chciałam ucieszyć się, że pediatrę stać na obiektywizm. Przełknęłam gładko krytykę Jarosława Kaczyńskiego, którą znam już na pamięć. Każde dziecko przecież wie, że Jarosław Kaczyński nie zmieni się i basta. Nikt nie próbuje nawet wyjaśniać, dlaczego miałby się zmieniać, skoro ten „wredny kaczor”, to wirtualna bajka wymyślona  dla usprawiedliwienia wyborczego oszustwa PO, która mamiła wyborców koalicją z PiS, a potem dla usprawiedliwienia torpedowania pracy rządu i straszenia państwem policyjnym, tropiącym i prześladującym bohaterów – agentów WSI  i TW.Jeśli ktoś myśli, że w wypowiedzi posła te dwa akapity były najważniejsze, to się grubo myli. Istotą piaru   Napieralskiego jest powrót do retoryki, na której zwycięsko do koryta doszła PO zmiatając niechcący prawie całkowicie SLD z polityki. Co wprawiło międzynarodówkę europejską w niemałe osłupienie i przerażenie. PO błąd naprawiła  i to już kilka razy nawet  w Sejmie, a Komorowski dług ostatecznie spłacił chwaląc Jaruzelskiego za wprowadzenie stanu wojennego. Nie może więc poseł Arłukowicz wypowiadać się merytorycznie, nie może być niewdzięcznikiem za tyle okazanego dobra. O swojego kandydata musi jednak dbać. PO wybaczy mu, że powtarza nic nie warte wyborcze hasełka, skoro nie pyta o rzeczy wstydliwe, np.; Kim jest Komorowski? Kogo reprezentuje, gdy mówi językiem Gazpromu i niweczy zabiegi polskiej dyplomacji uniezależnienia Polski od rosyjskiego gazu? Chciałoby się w tym miejscu Eryka Mistewicza, znanego miłośnika narracji politycznej, zapytać; Czy wypowiedź Komorowskiego wzmocniona przez Mężydło o konieczności ratowania rosyjskiej gospodarki poprzez wieloletni kontrakt gazowy, to też tylko polityczna hagada i perskie oko do Rosji? A po wyborach wszystko się odkręci? Ale poseł  Arłukowicz jest litościwy też dla Jarosława Kaczyńskiego. Powtarza wyświechtaną bajkę, nie pyta jednak o niepokojącą  polską prawicę wypowiedź dotyczącą powołania armii europejskiej. Poseł Arłukowicz jest pediatrą, na wojsku się nie zna, na armiach też. A jak będzie trzeba to w Sejmie inni zadecydują, a on tylko podporządkuje się dyscyplinie partyjnej. Przeciwnika nie można atakować za to, o czym od dawna marzy własna partia.Co więc jest w tej rozmowie Arłukowicza w Polskim Radiu tak intrygującego, że młócę tę wyborczą słomę?Nic. Poza jednym zdaniem:„On mówi (JK p.mój) dokładnie jakiej Polski chce, chce budować IV RP, którą budował ze swoimi kolegami Giertychem i Lepperem”.Jeśli tego nauczył się z książki  „Anatomia władzy”, a chwalił się znajomością jej kilka razy na twitterze, to konsultant polityczny E. Mistewicz może sobie pogratulować. Choć, domyślam się, że szkolenie piarowskie posła Arłukowicza, nie było celem interesującego dialogu  prowadzonego w książce.Narracja polityczna  jest kierowana głównie do takich jak ja, zwykłych zjadaczy chleba, czasem pozwalających sobie na luksus myślenia przy zmywaku, ale mających swoje zasady. Nikt nie chce mnie zmieniać, ani mnie oświecać, chce tylko, abym rzuciła głos po jego myśli.   Zdradzę więc ciężko pracującym w sztabie wyborczym Napieralskiego, co myślę o takim wywiadzie. Co tam, ułatwię im pracę. Poseł Bartosz Arłukowicz posługuje się półprawdą, by dokopać  najważniejszemu przeciwnikowi, jakim jest w wyborach Jarosław Kaczyński. Marzy mu się, by jego kandydat załapał się do drugiej tury. Można by wtedy potargować. Oj można z marszałkiem niejedno głosowanie uzgodnić. Lobbyści po obu stronach tracą cierpliwość, czas ucieka. A że wszystko razem przypomina  walkę między mafijnymi gangami? Zaczyna się od pocałunku, a kończy na strzelaninie? Nie szkodzi, tak ma być.Do jakich emocji najlepiej się odwołać? Oczywiście, do Leppera i Giertycha.Zastanawiam się jednak czy wszystko przewidzieli w sztabie wyborczym Napieralskiego. Co będzie, jak młodzi ludzie poszperają w Internecie, zechcą sprawdzić czyim kolegą był Lepper i dowiedzą się, że Samoobrona to tzw. „piąta kolumna SLD”? Co będzie jak  rodzice zażyczą sobie prawdziwej polskiej historii w szkołach, kształcenia na właściwym poziomie, mundurków, skutecznego zwalczania przemocy i narkotyków? Radzę porozmawiać z nauczycielami zanim użyje się słów „koledzy Jarosława Kaczyńskiego” również  w przypadku Giertycha, bo może się okazać,  że będzie to policzone PiS na plus w kampanii wyborczej? Wielu rodziców i nauczycieli dziś tęskni za ministrem edukacji Giertychem. Wiem to na pewno. Może więc nie warto sączyć kłamstwa i półprawdy a przypomnieć sobie koalicje swojej  partii w Sejmie, radach samorządowych i sejmikach?
Rzepka

Rzepka

15 years 4 months temu

"Co będzie, jak młodzi ludzie poszperają w Internecie, zechcą sprawdzić czyim kolegą był Lepper i dowiedzą się, że Samoobrona to tzw. „piąta kolumna SLD”?" Ależ oczywiście, że tak! I służę nawet, Katarzyno, stosownym cytatem. Chętnie to robię za młodych i dla młodych. A także dla tych, którzy mają krótką pamięć. Sejm RP 4 kadencja, 2 posiedzenie, 2 dzień (26.10.2001) Poseł Jan Rokita: "Chciałem jednak mówić o exposé pana premiera. Chcę zacząć od tego, że parę dni temu miałem okazję prowadzić debatę, ciekawą jak zawsze, z panem premierem Oleksym i pan premier stanął przed trudnym dla siebie pytaniem w tej debacie: jak to się stało, że pan premier i jego klub, mając do wyboru między prof. prawa Lechem Kaczyńskim i przywódcą Samoobrony Andrzejem Lepperem w wyborach na wicemarszałka Sejmu, dokonał wyboru drugiego, wiadomo. Pan premier Oleksy bardzo się zasępił i nie bardzo wiedział jak i co powiedzieć. W końcu mówi: no trudno, ale w Sejmie między SLD i Samoobroną powstała koalicja parlamentarna. (Wesołość na sali) Otóż jak wczoraj słuchałem z uwagą pana premiera Millera, a dzisiaj pana przewodniczącego Leppera, miałem takie wrażenie, powiem szczerze, że to raczej nie jest koalicja. Przypomniała mi się tu pewna innego rodzaju relacja, opisywana w przeszłości, z okresu władzy ludowej. Mianowicie, kiedyś mawiano tak, że istniała władza ludowa i jej zbrojne ramię. (Wesołość na sali, oklaski) Wiadomo, co było zbrojnym ramieniem władzy ludowej. (Oklaski) Mam nieprzeparte wrażenie, panie marszałku, mówię do pana marszałka Leppera, że dziś władza ludowa siedzi tu, a jej zbrojne ramię tu. Czy nie mam racji? (Oklaski)" http://orka2.sejm.gov.pl/Deba… Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna

Chętnie bym cię uściskała za ten cytat i link. Pamiętałam to, ale nie mogłam znaleźć. Internet i dobra pamięć to cudowna sprawa :-) Pozdrawiam
Bernard

Jest ta wypowiedź gdzieś w sieci? Dotychczas uważałem go za sfrustrowanego i zagubionego, ale jednak w miarę przyzwoitego człowieka... A tu się okazać może, że w PO w ogóle nie ma już przyzwoitych ludzi...
Domyślny avatar

Marijka (niezweryfikowany)

15 years 4 months temu

Ja czekam na "Anatomie władzy" już tydzień. Wpierw szukałam w Empikach ale ilekroć byłam to właśnie książka Mistewicza "wyszła", jak za komuny. Podobno mają zrobić dodruk bo dostać tego w normalny sposób nie można, tylko zamawiając internetowo w Empiku, mam w piątek dopiero dostać. Z paru miejsc jak czytałam to widzę, że warto, żeby zobaczyć jak nami manipulują. Pozdrowienia, Marijka
Katarzyna

Książkę warto przeczytać, jeśli ktoś interesuje się marketingiem politycznym. Forma też jest nowoczesna. Kusi mnie, by skrobnąć recenzję, ale muszę przetrawić :-)
Czarek Czerwiński

Miał swoje pięć minut podczas ostatniej kampanii wyborczej do parlamentu, gdy wspierał jak mógł Platformę Obywatelską podczas różnych wystąpień w mediach jako "niezależny socjolog". Imał się przy tym wszelkich dostępnych manipulacji. Rozumiem, że socjolodzy też mają swoje sympatie, ale to jest prawdziwy propagandysta. Zapamiętałem. go doskonale. Rzygać mi się chciało jak go słuchałem. Człowiek zupełnie niewiarygodny jako naukowiec. Sprzedał się jednej partii i taki już pozostanie.
Katarzyna

Odpuśćmy sobie osobę. Piar to brudna robota :-)Nie pisałam tego tekstu dla reklamy książki. Ale "teksty" Arłukowicza są doskonałą ilustrację do tego, o czym mówi EM w książce. Mnie zastanawia jedno, jak dalece w krytyce polityki i polityków posługujemy się argumentami, które przytacza Karnowski i jak je tłumaczy E.M. Proste mechanizmy czy może dajemy sobie wmówić, że tak jest? A może dzban jest pusty? Jaka jest obrona przed piarem? Wszyscy lubimy trochę manipulować innymi i wszyscy ulegamy manipulacji, choć uważamy, że nas to nie dotyczy, bo jesteśmy za mądrzy. Mogę mówić tylko za siebie. Staram się być wierna temu, w co wierzę, co jest dla mnie drogocenne. Nie zawsze to wychodzi, bo po jakimś czasie okazuje się, że to nie do końca było moje. :-) Pozdrawiam
Bernard

No faktycznie. Aż nie chce się wierzyć, żeby ktoś tak myślał i jeszcze mowił to głośno. Lenno i czynsz lenny...