Lepszy Wróbel w garści.

Przez Irena Szafrańska , 04/06/2010 [19:00]

Polacy w Bitwie o Anglię mają już swoje zasługi. Najpierw nasi wspaniali lotnicy zgrupowani z bohaterskie dywizjony, z których najsłynniejszy był 303, potem nasi rodacy z fal kilku fal  emigracji politycznej i zarobkowej , a w ślad za tymi ostatnimi, politycy. Pierwszy potencjał prężnego elektoratu na Wyspach dostrzegł Donald Tusk. Jego wizyta w Londynie zaowocowała pospolitym ruszeniem do konsulatów w dniu wyborów 2007. Od tej pory Londyn miał dla polityków PO posmak zwycięstwa i sukcesu.

Pomny tych doświadczeń kandydat na prezydenta udał się do stolicy Wielkiej Brytanii na spotkanie z elektoratem. Sala pękła w szwach, a na widowni zasiedli ludzie wyselekcjonowani, znani głownie ze swych platformerskich sympatii. W czasie spotkania doszło jednak do gorszącego incydentu. Jeden z uczestników, Sławomir Wróbel ,wcześniej działacz komitetu wyborczego PO w Londynie, wręczył marszałkowi Komorowskiemu lateksowy wibrator. W ten sposób zamanifestował swe niezadowolenie z metod politycznych posła formacji rządzącej, którego trudno nazwać jej twarzą. Zdarzenie trwało krótko, lecz  stanowiło dominujący akcent.

Dziś różnej maści media sprzyjające partii marszałka, tłumaczą nieproszone owo sławetne zajście, które rozsławiło Lubin na całą Polskę i nie tylko. Ponoć poseł wyciągając najpewniej, własną  protezę , chciał coś w ten sposób wyrazić. Tak się składa, że dziś już nikt nie pamięta co, bo cała percepcja gawiedzi skoncentrowała się na tej niecodziennej demonstracji ekshibicjonizmu.Podobny los czeka pana marszałka. Za miesiąc , rok czy później nikt już nie będzie kojarzył po co Bronisław Komorowski do Londynu pojechał. W w zbiorowej wyobraźni funkcjonować będzie tylko to, co tam dostał od rodaków. Takie są prawa, koniec , kropka. Wracając jednak do opisywanego zdarzenia. W momencie gdy kłopotliwy prezent wylądował na stole prezydialnym za którym oprócz marszałka siedzieli:  posłanka Kolarska-Bobińska i Jan Vincent Bez PESEL Rostowski, miał nasz kandydat minę nietęgą i zaskoczenie malowało się na jego twarzy. Zupełnie jak wtedy, gdy wśród tłumu wyłowił wzrokiem odmienionego kalekę z Biłgoraja, pytając : Janusz, to ty?

cpa

cpa

15 years 4 months temu

".. Kochajcie Wróbelka dziewczęta, kochajcie, do jasnej cholery! .." KIG
Irena Szafrańska

Wróbelek to druh nasz jest szczery Kochajcie wróbelka dziewczęta, kochajcie do jasnej cholery
Bernard

że on nie był w komitecie, ale bez przekonania :) Media tego nie podały, ale w sieci info poszło o tym co robił Wróbel w 2007 roku. Nie wiem jakie ma poglądy, ani na kogo będzie teraz głosował. PO uważa, że wszyscy którzy nie popierają Bronka sa z PiSu. W zasadzie nie byoby źle, gdyby wszyscy którzy nie zagłosują na Komorrę w pierwszej turze tak myśleli jak chce PO :)
Irena Szafrańska

Jutro i pojutrze jestem w Warszawie. Postaram się przyjśc na Plac Piłsudskiego. Masz moje namiary? napisałam ci na priva
Bernard

Pan Nowak napisał: No i dzisiaj w Londynie widzieliśmy jak wygląda "zakończenie wojny pol-pol" w wyk. PiS i zwolenników JK, którzy próbowali rozbić spot. BK. 11:50 PM Jun 2nd @Bielan Adam, podobno takie bojówki PiS, jakie wczoraj widzieliśmy w Londynie (ok 9os.), mają jeździć za BK w tej kampanii. Wiesz coś o tym? 11:04 AM Jun 3rd Na co POmaska: @SlawomirNowak Niech jeżdżą, damy radę. Byle zostały ujęte przez Komitet Wyborczy JK w sprawozdaniu do PKW. 11:52 AM Jun 3rd pozdrawiam
Domyślny avatar

Roman S. (niezweryfikowany)

15 years 4 months temu

...okazuje się, że nawet w tak nieodległym przecież Londres, towarzysze Lena i BezPESEL (to nie ten bez majowy) dają gościnne występki. Ciekaw jestem - I wonder very much - co takie "ciule" tam robią, poza tym, że chodzą do PUB-ów i piją polskie TYSKIE (tak głosi telewizyjny marketing). Czy Vincent- impresjonista( to juz mój copy-right) też ma jakąś inną jeszcze protezę, poza implantem ekonomicznym zwojów mózgowych? A tak w ogóle, to PO-myślna Partia PO-zytywnie PO-słusznych dowódcy z Kaszub PO-winna już chyba pakować swoje drobiazgi do kartoników. Tak, jak to oglądamy czasem "we filmach z USiA". WYLANY pracownik PO-słusznie zwija swoje manele do kartonu i PO-zostawia biurko czyściuteńkie. Pamiętam, kiedyś funkcjonowało takie PO-wiedzonko : " PO nas, choćby PO-top...." SPRAWDZA SIĘ, indeed. Bisów nie będzie, "artyści" schodzą" a właściwie spływają ze sceny . Zapada kurtyna, tylko dlaczego nie słychać owacji. Może dlatego, że udręczona do granic wytrzymałości, publicum - "na stojąco", po szyję w mętnych wodach, które rwącymi nurtami wyrywają z zakamarków STAJNI AUGIASZA brud wszelaki. Kłania się mitologia, niby bajki, a jakie realne... p.s. Pani Irenko, czy p. Monika, to powinowactwo? Byłoby miło, bo już byłyby cztery osoby do nowego tygodnika (z p. Markiem i p. Staszkiem), tygodnika pod auspicjami ROZUMU. Pozdrawiam -Roman Skorupiński
Irena Szafrańska

Niestety, panie Romanie, nie posiadam powinowatych w tym zawodzie. Proszę się nie martwić, do nowego pisma, jak się pan wyraził , pod auspicjami rozumu, chętnych jest wielu.