Pytania, których nie zadano

Przez fluxon , 31/05/2010 [11:15]

Mija już ponad półtora miesiąca od katastrofy w Smoleńsku i jedyne, co wiemy, to przecieki kontrolowane z MAK (Międzypaństwowy Komitet Lotniczy). Dynamika i charakter tych przecieków wskazują na to, że Rosja prowadzi w Polsce kampanię prezydencką.To było do przewidzenia biorąc pod uwagę działalność agentury tuż po samej katastrofie.

Najpierw Gazeta Wyborcza doniosła o naciskach na pilotów ze strony Prezydenta, choć nic jeszcze nie wiedzieliśmy, my Polacy, a oni już wiedzieli – ciekawe skąd? Ten impuls podchwyciły rządowe media w Rosji. I jak należało się spodziewać śledztwo prowadzi się w takim kierunku: „To była katastrofa spowodowana błędem pilotów, którzy działali pod wpływem presji wywieranej przez Prezydenta”. Choć takiej sugestii MAK wprost nie zrobił, to w Polsce wypowiedział ją Miller w TVN, nie minister, a ten były aparatczyk, który został premierem RP i haniebnie zasłynął w aferze Rywina.

Bardzo boleję, że w tej hucpie uczestniczy pan Klich. Pewnie z braku doświadczenia w byciu osobą publiczną, pan ten w sposób niezamierzony staje się tubą rozsiewającą dezinformację i zaciemniającą prawdziwy charakter tej katastrofy. Obserwowałem oba wywiady, których udzielił on stacji TVN i jestem zażenowany ich przebiegiem. Zwłaszcza więcej przenikliwości spodziewałem się po Konradzie Piaseckim. Choć zadawał dociekliwe pytania, to ich kierunek zmierzał do podkreślenia roli nacisków, tak jak sobie tego życzą Rosjanie. To samo było w programie „Teraz My”, ale biorąc pod uwagę, kto ten program prowadzi, nie należało oczekiwać niczego innego.

A należało zadać dwa zasadnicze dla sprawy pytania.

Po pierwsze, należało zapytać pana Klicha jakiego typu pilot automatyczny był zainstalowany na pokładzie Tu 154M-101. A bardziej konkretnie, skąd pobierał on dane o położeniu samolotu?

Z opisu technicznego zamieszczonego tutaj wynika, że samolot posiadał dwa odbiorniki GPS. Jeden na pewno służył do przekazywania położenia urządzeniu TAWS, czyli systemowi ostrzegania przed zderzeniem z ziemią. A drugi? Należy domniemywać, że autopilotowi. Jeśli tak było – to hipoteza o „meaconingu” jest bardzo prawdopodobna. O zjawisku tym pisano już w Gazecie Polskiej. Sęk w tym, jak tego dokonano.

I tutaj należało zadać Klichowi drugie pytanie.

Jakie zadanie wypełniał IŁ 76, który jakoby dwa razy przymierzał się do lądowania w Smoleńsku na 15 minut przed lądowaniem samolotu z Prezydentem RP.

Tutaj czytamy, że „10 października 2003 Indie, Izrael i Rosja podpisały trójstronne porozumienie o zasadach współpracy przy mariażu Iłów-76 z izraelskimi radarami o wartości ponad 1 mld USD. Jego efektem ostatecznym ma być dostarczenie Indian Air Force systemu wykrywającego cele powietrzne poruszające się od 800 do 2000 km od patrolującej maszyny AWACS. Waszyngton, który w 2000 storpedował hipotetyczną dostawę radarów Phalcon dla ChRL, także dla Iłów-76 (z uwagi na zastosowanie amerykańskich komponentów), tym razem wyraził zgodę na transakcję z Indiami. W 2003 spodziewano się, że pierwszy samolot zostanie dostarczony Indiom po 36 miesiącach od dnia popisania kontraktu.”

Rosja handluje systemami AWACS na bazie IŁ 76. Ma też z pewnością samoloty do prowadzenia wojny elektronicznej, na wyposażeniu których powino się znajdować urządzenie do mylenia systemu naprowadzania satelitarnego rakiet manewrujących takich, jak np. Tomahawk.

Takie urządzenie myli także system GPS za pomocą zjawiska meaconingu.

Teraz tylko należy nakreślić hipotetyczny scenariusz naprowadzania do katastrofy. A może on wyglądać tak. Samolot prezydencki leci na autopilocie. (Tak było wg Klicha). W jakimś momencie musi on zejść na tzw ścieżkę lądowania z zadanym kątem zniżania, czyli z zadaną prędkością opadania. Ten kąt dobiera się tak, aby na progu pasa startowego mieć odpowiednią wysokość. Nie znam dokładnie tej wysokości, ale mogę przypuszczać, że nie wynosi ona więcej niż 10 metrów.

Jeżeli zna się dokładnie swoje położenie w przestrzeni i dobrze określi ścieżkę lądowania to właściwie można lecieć na autopilocie do samego progu pasa. (tak też było wg. Klicha) Dodatkowo potwierdza taki scenariusz spokojne zachowanie pilotów i niezważanie na sygnał systemu TAWS. Mieli pewność, że dobrze orientują się w przestrzeni, bo przecież system GPS podaje im dość dokładnie ich pozycję.

Ale tak nie było. Lecieli trajektorią w osi pasa startowego, ale zniżać się zaczęli o kilometr do półtora kilometra za wcześnie.

Podobno kontroler podawał im odległość, a oni powinni mu odpowiadać podając swoją wysokość. Ale tego nie robili. Dlaczego? Bo radar podejścia jest bardzo niedokładny, albo znacznie mniej dokładny niż system GPS. A ponadto taki reżym lądowania obowiązuje tylko w Rosji. Jaka zatem mogła być rola tego IŁ-a 76?

Jeśli mamy zamiar zmylić samolot tak, aby poruszał się tym samym torem lotu, ale zaczął zniżanie kilometr wcześniej, to trzeba ustalić sygnały, które należy zmylić. Zwykły samochodowy GPS odbiera sygnały z 4 satelitów, profesjonalny system samolotowy na pewno z większej ilości, więc jest to skomplikowane zagadnienie.

Dlatego w celu wyskalowania urządzenia trzeba ustalić pewne markery, a potem, na wszelki wypadek odbyć lot według planowanej trajektorii i „na miejscu”ustalić czy wszystkie parametry są dobrze zadane.

Samolot walki elektronicznej nie musi ujawniać swej obecności. Może krążyć w w dużej odległości od celu. I sprawa załatwiona.

Tak, sprawa wydaje się załatwiona, gdy ogląda się zupełną bezradność polskiego rządu w obliczu katastrofy.

Ale czy jest to bezradność?

Rzepka

Rzepka

15 years 4 months temu

Gdzie się podziewałeś Przyjacielu! Miło Cię znów widzieć :) Pozdrawiam
filozof grecki

Uważam, że funkcjonariusze BOR powinni mieć punkt w bliskiej okolicy lotniska lub na lotnisku, którego położenie zostałoby jakiś czas wcześniej dyskretnie i ściśle wyznaczone za pomocą GPS. W oczekiwaniu na przylot samolotu prezydenckiego, sygnał GPS powinien być bez przerwy sprawdzany (i zapisywany w pamięci urządzenia) przez funkcjonariusza oczekującego na lotnisku (również dyskretnie). W przypadku wykrycia anomalii informacja powinna być natychmiast przekazana drogą radiową lub telefoniczną za pomocą umówionego szyfru na pokład podchodzącego do lądowania samolotu. Piloci wtedy musieliby skierować się na inne lotnisko. Oczywiście nikt wcześniej nie przypuszczał, że w Rosji mogą być konieczne takie środki ostrożności. Z drugiej jednak strony kraj taki jak nasz w braku prestiżu i potęgi powinien sięgać po wszelkie niestandardowe środki bezpieczeństwa, zwłaszcza władza powinna być przewidująca i zapobiegliwa, bo w końcu po to ją mamy. Ale nie będzie tak, dopóki nie będziemy mieć władzy, która przejawia odpowiednią wolę i determinację. Tymczasem nasz rząd zaniedbał także zupełnie standardowych środków bezpieczeństwa. Jak się okazuje samoloty AWACS należące do NATO patrolują Europę 24 godziny na dobę (Smoleńsk jest w zasięgu ich radarów). Standardową procedurą jest takie ustalanie im harmonogramu, by szczególnie ściśle monitorować wszystkie przeloty przywódców krajów NATO i dowódców armii należących do NATO. Zdaje się jednak, że Polska po prostu nie wyraziła zainteresowania taką opcją. W końcu po co sprawdzać najlepszych przyjaciół - Rosjan, prawda?
Polaczek

to się ucieszył jak to podpisywał. Dalszy bieg wydarzeń : a) Rosja przygotuje wypłatę odszkodowań parę setek mln USD w zamian za dożywotnie bezpłatne wykorzystanie gazu łupkowego. b) Rosja pomoże Donaldowi osiągnąć cud z tym że nie chodzi o drugą Irlandię ani o drugą Wenecję tylko autentyczne zjawisko z biblii czyli POTOP w lipcu. Stan wojenny murowany. c) Jarek dostanie zawału lub ulegnie jakiemuś wypadkowi, a reszta rodzin będzie wymagała wprawdzie drobnych przeróbek umysłowych ale ostatecznie stwierdzi że nie ma pretensji o wypadek.
Domyślny avatar

Tak się to całe śledztwo skończy jak wszystkie inne niewyjaśnione katastrofy na terenie Rosji,wszystkie wyniki wypadków lotniczych definiowane przez MAK to wina pilotów.Ta organizacja działa pod naciskiem służb,prawdy to my się od niej nigdy nie dowiemy
Domyślny avatar

fluxon

15 years 4 months temu

Witaj, Nie byłem aktywny, bo nie muszę. Widzę coraz większą ilość osób podobnie myślących jak my i to mnie uspakaja i rozleniwia. Ale licho nie śpi. Pomyślałem, że trzeba jednak być czujnym. Pozdrawiam
Domyślny avatar

fluxon

15 years 4 months temu

Tak, to była przygrywka do katastrofy. Donek jest zbyt cennym nabytkiem dla przyjacieli z drugiej strony Odry, aby go mogli stracić. A gdyby do tego doszło, to przyjaciele z drugiej strony Odry nie poparliby cennego nabytku Kremla - Drogiego Bronisława.
Domyślny avatar

fluxon

15 years 4 months temu

Wystarczyło poinformować pilotów o możliwości takiego ataku, ale musiałyby to zrobić odpowiednie służby, a one są wiadomo w czyich rękach
Domyślny avatar

fluxon

15 years 4 months temu

nie tylko GW, ale TVN, Polsat a nawet TVP, bo Żakowski z wielką radością taką rzecz wrzuci w swoim programiku
Ewikron

mam dziwne przeczucie, że prawdziwe zapisy z czarnych skrzynek poznamy za 70 lat. Na razie będą nam wmawiać błąd pilota, jak zwykle w takich razach. Ja też jestem przekonana, że to był meaconing. Pozdrawiam serdecznie
Domyślny avatar

fluxon

15 years 4 months temu

Musimy się sprężyć na wyborach, bo inaczej taki scenariusz może się spełnić
Domyślny avatar

fluxon

15 years 4 months temu

Niestety, w czarnych skrzynkach nie ma śladu meaconingu. Taki atak mogłyby ujawnić odpowiednie służby USA, ale to zupełnie nie leży w ich interesie
Ewikron

o ile wiem, to NATO chciało się zająć śledztwem w sprawie katastrofy, ale polski rząd się nie zgodził Pozdrawiam
Rzepka

Rzepka

15 years 4 months temu

wymyślono dziś nowy termin. Brzmi on "autentyczna kopia" i jest powtarzany w wielu serwisach: Np.tu: "Polacy otrzymali dziś od Rosjan trzy płyty CD, z których każda zawiera autentyczną kopię nagrania każdego z trzech rejestratorów samolotu Tu-154, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem." http://dziennik.pl/wydarzenia… Czego to ci macherzy nie wymyślą ;) @Fluxonie Jasne, niemniej dobrze, że wróciłeś.
filozof grecki

obstawiałbym, że te płytki będą na Stadionie po 20 zł przed "oficjalną premierą"... ;) Ale dzisiaj dawnego Stadionu nie ma i jest inaczej. Teraz politycy będą wymyślać kolejne historie o winie pilotów i naciskach, a JK nie będzie mógł nic dementować, bo zaraz rzucą się na niego, że nie dochowuje tajemnicy. Trzeba przyznać, że działają z dużą przebiegłością. Polacy muszą być bardzo czujni.
yarrok

yarrok

15 years 4 months temu

Witam serdecznie, dawno nie widziany... :))) POzdrawiam.