Gaspadin Klich na tropie

Przez Czarek Czerwiński , 09/05/2010 [02:15]

Gaspadin Klich, tak pieszczotliwie zwracał się do szefa Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych i akredytowanego premier Putin, po powrocie z Moskwy udziela się dużo w mediach. W sposób kategoryczny wyklucza niektóre potencjalne przyczyny katastrofy, jak zamach czy usterki techniczne. Te ostatnie Edmund Klich wykluczył już na pierwszej konferencji prasowej po powrocie z Moskwy. Potwierdził to w wywiadzie dla TVN24: "zapisy rejestratorów dotyczące techniki jasno określają, że nie było żadnych problemów z techniką", "załoga takich problemów nie zgłaszała."

Kokpit Tu-154M
Kokpit Tu-154M

Akredytowany powiedział też, że "gdyby był to zamach, inny byłby m.in. rozrzut szczątków. - Ja znam przebieg lotu, to też wyklucza zamach". Stwierdza ponadto, że na katastrofę nie miały wpływu osoby trzecie, czy raczej piąte (bo w kabinie jest czterech członków załogi), które znajdowały się w kabinie pilotów podczas lotu. Ostatni goście byli bowiem kilkanaście albo i więcej minut przed katastrofą, więc tu zgoda, że nie mogli się oni do niej bezpośrednio przyczynić.

Natomiast stwierdzenia gaspadina Klicha, w których bez żadnych wątpliwości wyklucza zarówno zamach jak i usterki techniczne samolotu, uważam za co najmniej dziwne. Bo na tym etapie badań, niecały miesiąc po katastrofie i kiedy wrak samolotu jest praktycznie nietknięty przez żadną komisję, wykluczyć tego przecież na zdrowy rozum nie można. Jeśli nawet nie stwierdzono śladów ładunków wybuchowych, to przecież zamach nie ogranicza się do podłożenia bomby. Dziwne jest też wykluczanie usterki samolotu, podczas gdy jego szczątki leżą jeszcze niezbadane na płycie lotniska. Nie mówiąc o tym, że niektóre części trafiły przecież w prywatne ręce.

Nie doszukując się w wypowiedziach Edmunda Klicha spisku, czy też nieodpowiedzialności lub przynajmniej pochopności, wyciągam z nich jeden istotny wniosek. Skoro Klich wyklucza albo bagatelizuje wymienione wyżej przyczyny katastrofy, oznacza to że inna przyczyna jest bardzo wyraźna. Klich oczywiście zna tę przyczynę, ale jej nie zdradzi, bo musi zachować lojalność wobec Rosjan jak sam mówi. My możemy się domyślać, ale w grę wchodzi tylko błąd pilotów, albo kontrolera.



"Do kwadratu"
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 6 months temu

w ostatniej GP jest świetna analiza polsko-rosyjskich kontaktów lotniczych. Oni nigdy (nawet w ewidentnych przypadkach) nie dopuszczali możliwości awarii maszyny. Nawet w tak ewidentnym przypadku jak TU-154 (13.03.1980 - zginęła m.in. Anna Jantar) strona rosyjska orzekła, że to błąd pilota. Dzisiaj już wiemy: Po zwiększeniu mocy samolotu wał turbiny silnika nr 2 urwał się, a dysk turbiny rozpadł się na 3 elementy. Od razu stanął drugi napęd. Po chwili oderwane części tarczy przebiły osłony i uszkodziły kolejne dwa silniki, układ sterowania, kadłub, a nawet zasilanie czarnej skrzynki. "Kopernik" runął w dół. W reportażu dla programu I TVP prof. Jerzy Maryniak, pracownik Instytutu Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej Politechniki Warszawskiej oraz Instytutu Lotnictwa w Warszawie tak mówił o "Koperniku": "Ten samolot latał już z tym silnikiem, który był - można powiedzieć - jakby bombą zegarową ustawioną na niezamierzony na razie czas". Pęknięcie turbiny silnika nr 2 było spowodowane wadami konstrukcyjnymi i materiałowymi. Awaria mogła zdarzyć się w każdej chwili.

Nie wierzę Rosjanom w tej sprawie. Trzeba być kompletnie zaślepionym żeby po tamtym im wierzyć. No chyba, że wierzy się tylko po to aby pozbyć się odpowiedzialności i problemu, w końcu jak tyle czasu nic się nie robi zajmowanie się pracami komisji byłoby dla Tuska zbyt męczące.

filozof grecki

A widziałeś agenta, który informuje o tym, że jest agentem, na forum? To raczej dowcipna odpowiedź na ciągłe pytania, czy on jest z KGB. A kim jest naprawdę Sergiej, to i tak nie wiemy...
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 6 months temu

jasne - napisałem powyżej, no chyba że ktoś się włamał i miesza z Jego konta, pozdro
Czarek Czerwiński

Siergiej jest bardzo w porzo. Pracowity bloger. To dzięki niemu wiemy tyle o przebiegu ostatnich sekund katastrofy. On nie tylko robił zdjęcia połamanych drzew, ale robił schematy i analizy, ktore wiele rozjaśniły. Gdyby nie on, błądzilibyśmy pewnie jeszcze do tej pory w całkowitej mgle. Choć oczywiście są zdjęcia innych ludzi i jakieś rysunki, ale to zupełnie nie ten poziom, co Amelina.

 

filozof grecki

Ja w żadnym razie nie posądzałbym Klicha o nieodpowiedzialność czy pochopność. Widziałem za to wczoraj w tv, że on boi się tak strasznie, że aż przykro było na niego patrzeć i słuchać łamiącego się ze strachu głosu. Tak więc sprzeczne z logiką i uwłaczające jego profesjonalizmowi informacje podaje on tylko dlatego, że inaczej nie może. "W grę wchodzi tylko błąd pilotów, albo kontrolera" - to już zbytnie uproszczenie sytuacji. Na pewno nie można wyciągać takich wniosków - jak i żadnych innych - z wypowiedzi Klicha, gdyż jego wypowiedzi a także rosyjskie źródła, na które on się powołuje, nie są w ogóle wiarygodne. Weźmy sam fakt tak niedbałego zebrania fragmentów samolotu. Ta niedbałość świadczy o tym, że oni nie są zainteresowani znalezieniem przyczyny katastrofy, prawdopodobnie dlatego, że tę przyczynę doskonale znają. Oczywiście będą forsować błąd pilota, bo to z ich punktu widzenia najlepszy wariant. Ale to oni "wiedzieli" już w pierwszych minutach po katastrofie.
filozof grecki

Amielin wygląda na sympatycznego człowieka i na pewno jest bardzo inteligentny. Niemniej wskazany jest ostrożny dystans do wszystkich informacji przychodzących z Rosji oraz od naszych władz. Żart z legitymacją CIA nie zmienia mojego poglądu na tę sprawę w żadną stronę. Ani nie daje mi pewności, że Amielin jest całkowicie niezależny, ani nie wskazuje, że jest na pewno przez kogoś inspirowany. To po prostu dobry żart i tylko tyle.
Polaczek

zwyczajnie kłamie, po rozmowie z szefem. Nadaje jak nakręcony albo pod wpływem środków.
Czarek Czerwiński

Filozofie - nie wiem, na jakiej podstawie doszedłeś do wniosku, że Klich się czegoś boi?! Sprawiał wrażenie BARDZO pewnego siebie. Na konfie, którą mamy w okienku "Polityczni TV" widać to wyraźnie. Klich nie mówi, tylko gawędzi, napawając się jaki jest ważny - że NIKT, nawet premier, nie może go odwołać, a sam Putin mówi do niego "gaspadin". Odszczekuje się poza tym dziennikarzom, którzy zadają niewinne pytania. Obejrzyj to koniecznie. A w wywiadzie dla TVN24 dobrze bawi się tym, że wiele rzeczy wie, ale "nie może" powiedzieć! Pewnie by mógł, tylko dodaje sobie jeszcze więcej "ważności"..