Sytuacja Polski jest niezwykle groźna

Przez filozof grecki , 28/04/2010 [11:15]

Kocham Polskę i Polaków, a jednocześnie mam wielki żal do głupoty i krótkowzroczności moich rodaków. Mam żal także do siebie, że nie udało mi się zrobić więcej, by w 2007 roku wygrał PiS. Czułem wtedy, że ważą się nasze losy, ale po przegranej nie straciłem nadziei, a już na pewno nie przewidywałem, że sprawy zajdą tak daleko jak dziś.

Polska dziś stacza się już po równi pochyłej do utraty suwerenności. A co my na to? Nie chcę teraz pisać o ludziach zaczadzonych kulturą Wojewódzkiego czy też o tych, którzy ciężko pracując na byt swoich rodzin, nie mieli czasu i możliwości rozejrzeć się wokół siebie. Chodzi mi o prawicę. Kibicowaliśmy PiS z mniejszym czy większym zaangażowaniem, nierzadko z ironicznym dystansem, mierząc tę partię według własnego ideału prawicy. Nawet taka sprawa jak próba uratowania przed zniszczeniem jednego z naszych nielicznych skarbów narodowych, jakim jest TVP z jej archiwami, u wielu z nas budziła odrazę. Bo złe metody, bo obciach, bo gdzieś tam nastąpiło potknięcie. A teraz nagle okazało się, że emocjonowaliśmy się sprawami trzeciorzędnymi. Daliśmy się całkowicie rozpracować i zmanipulować przez zamknięcie się w wygodnych dla przeciwników ramach debaty: że chodzi tylko o afery korupcyjne, o walkę o stołki, a najbardziej to chodzi o wizerunek. Wielu powtarzało uczenie, zgodnie z naukowym marketingiem, że gdyby Jarosław Kaczyński ustąpił miejsca w partii młodszym i ładniejszym, to PiS miałby lepszy wizerunek i dałby radę gładkiemu PO, a wszelkie problemy by się skończyły.

Dziś widać wyraźnie, że byliśmy całkowicie ślepi na to, że gra cały czas toczyła się o suwerenność Polski. Co więcej, okazało się, że nie jest to abstrakcyjna gra, która w regionie, w którym od dziesiątek lat nie było wojen, będzie trwać i trwać. Że możemy spokojnie oddać się - zależnie od preferencji - konsumpcji, niespiesznemu demontowaniu bazy politycznej układu pookrągłostołowego lub kłótniom, która prawica jest najlepsza: Kaczyńskich, Korwina-Mikke, Jurka czy może Dorna albo Gowina (ostatni przykład razi naiwnością, ale wielu nadal chętnie podtrzymuje mit "prawego skrzydła PO"). Narastające napięcie było, co prawda, wyczuwalne, ale nikt nie spodziewał się, że pobudka będzie tak szokująca.

Zmiana koniunktury dla Polski nastąpiła jednak wcześniej, tylko że uśpiony naród tego nie zauważył, a polskojęzyczne media starannie to ukrywały lub wręcz sabotowały próby utrwalenia naszej chwiejnej suwerenności. Przypomnijmy nasze wieloletnie próby zbliżenia się do USA i reakcję polskojęzycznych mediów. Krytyka zaangażowania w Iraku i w Afganistanie. Krytyka kontraktu na F-16. Wreszcie ostre zwalczanie MD (tarczy antyrakietowej). Ta ostatnia inicjatywa mogła rzutem na taśmę uratować naszą suwerenność, a Kaczyńscy za samo to dokonanie mogliby znaleźć się w panteonie mężów opatrznościowych naszego kraju. Negocjacje z administracją Busha były właściwie zakończone. Przypomnijmy, że po zwycięstwie PO w 2007, to właśnie PO zaczęło usilnie szukać dziury w całym i sabotować zakończone już negocjacje, uzasadniając to przed opinią publiczną argumentem zupełnie idiotycznym wobec powagi sytuacji: że chcemy uzyskać od USA baterię rakiet PAC-3 (Patriot). Jedną baterię. W rzeczywistości chodziło o uzyskanie odpowiedniej zwłoki. Nawet po podpisaniu umowy strona Polska zwlekała z ratyfikacją aż do zmiany administracji w USA. Przy spodziewanym zwycięstwie Obamy można było przewidzieć, że nowa administracja straci zainteresowanie dla projektu i tak też się stało. Gdyby jednak Tusk nie był polskim zdrajcą, to zdołałby przeprowadzić projekt do fazy realizacji jeszcze za czasów administracji Busha. A wtedy USA już nie wycofałoby się z tego projektu i dzisiejsza sytuacja geopolityczna Polski byłaby diametralnie inna.

Przypomnijmy w tym miejscu złowróżbne spotkanie przywódców 1 września 2009 na Westerplatte. To tam Putin przy milczącej akceptacji Tuska ogłosił początek budowy w Europie rosyjsko-niemieckiej struktury bezpieczeństwa. Krótko po tym w bardzo znamiennym dniu - 17 września - USA ogłosiło rezygnację z projektu MD. Czechy mogą znowu uznać Polskę za zdrajcę, bowiem to nie Czechy zwlekały z ratyfikacją, by ułatwić naszym wrogom utrącenie tego projektu. Nic dziwnego, że premierowi Czech tę informację przekazał telefonicznie sam prezydent Obama, natomiast Tuskowi - sekretarz stanu Clinton. Właściwie chciała przekazać, bo Tusk wolał zamknąć oczy na swój upadek i nawet nie odebrał telefonu.

Obok doniosłych oficjalnych zdarzeń mają miejsce rozgrywki zakulisowe, walka służb specjalnych. Jaka szkoda, że nie możemy bliżej zapoznać się z tą - z pewnością niezwykle ciekawą - sferą. W 2008 roku pojawiła się niezbyt mocno nagłaśniana, ale wyraźnie słyszalna informacja o zaginionym oficerze służb specjalnych, był to szyfrant Stefan Zielonka. Bardzo mnie to zainteresowało. Po raz setny a może tysięczny skonstatowałem, że to co za rządów PiS-u spowodowałoby medialną burzę i żądanie natychmiastowego ustąpienia "nieudolnego" rządu, za rządów PO przeszło bez większego echa. Tymczasem wiadomość ta wydawała się bardzo groźna. Czy to nie zastanawiające, że ta sprawa odżyła tuż po katastrofie w Smoleńsku? Jak wiązać te fakty?

Moim zdaniem dla nas, skromnych obserwatorów polityki, może być znaczący nie tyle sam fakt zniknięcia owego Zielonki, co czas i sposób nagłośnienia tej informacji przez media. Tajemnicze zniknięcia, niezrozumiałe dla postronnych akcje, to zapewne nie jest żadna nowość w świecie służb specjalnych. Tyle że te sprawy dzieją się całkowicie poza wiedzą społeczeństwa. Pełne agentów polskojęzyczne media doskonale wiedzą, co im wolno mówić. Nawet gdyby jakieś niezależne medium, takie jak "Gazeta Polska" i jej znakomici dziennikarze śledczy, jakoś dotarło do śladów sprawy Zielonki, to mainstreamowe media mogłyby - jak to czyniły wiele razy - całkowicie sprawę przemilczeć, ewentualnie dziennikarzy wyzwać od oszołomów. A przy okazji rząd wysłałby na nich ABW i prokuraturę. W takim razie, co oznacza oficjalne medialne nagłaśnianie sprawy zbiegłego lub zabitego Zielonki?

Moja teza jest taka, że jest to jeden z całego zbioru starannie przygotowanych sygnałów skierowanych do naszych sojuszników z NATO. Sygnały te mają na celu pokazanie im, że Polska przestała być liczącym się, wiarygodnym sojusznikiem i jako taka nie zasługuje na to, by nieść jej pomoc. W tym miejscu nie ma najmniejszego sensu wymądrzanie się na temat artykułu piątego. Wiemy doskonale, że Rosja potrafi tak realizować swoje zamiary, by leniwym sojusznikom podać na tacy preteksty do stwierdzenia, że ten artykuł w danej sytuacji nie ma zastosowania. A oni z każdego takiego pretekstu skorzystają z ulgą (Niemcy nawet dogadają z Rosją wszystkie szczegóły jeszcze przed ewentualną akcją).

Polska miała przez kilka chwil szansę na zaistnienie w NATO jako prawdziwie wiarygodny sojusznik. Dwa główne czynniki, które dałyby nam taki status, to rozwiązanie WSI i bliska współpraca z USA w dziedzinie obronności. Obie sprawy były na doskonałej drodze do realizacji za rządów PiS. Po likwidacji WSI, czyli gniazda rosyjskich szpiegów w samym sercu państwa, nasza wiarygodność w NATO wzrosła skokowo. Należało jeszcze kontynuować zakupy uzbrojenia w USA oraz współpracować w dziedzinie MD bez stawiania idiotycznych warunków. Obronność to nie tylko eskadra F-16 czy bateria PAC-3. Wymaga ona niezwykle skomplikowanych rozwiązań systemowych i taką właśnie systemową współpracę w perspektywie wielu lat oferowała nam administracja Busha w przypadku przystąpienia do MD (było to podane wprost w wypowiedziach wysokich urzędników USA). Niestety po objęciu władzy przez zdrajcę Tuska w 2007 oferta ta została w istocie arogancko odrzucona przez stronę polską.

Przywrócenie do łask agentów WSI oraz odrzucenie bliskiej współpracy z USA było pierwszym radykalnym posunięciem zdrajcy Tuska, które było dla NATO czytelnym sygnałem, że Polska przestaje być wiarygodnym sojusznikiem. W tym właśnie kontekście patrzę na medialne perypetie Stefana Zielonki, osoby która zna polskie a zatem i natowskie szyfry i tajemnice, i która po roku od tajemniczego zniknięcia okazuje się prawdopodobnie współpracować z Chinami. Jeśli do tego dołączymy śmierć w katastrofie w Smoleńsku generałów szczególnie zaangażowanych w naszą współpracę w ramach NATO, a przy okazji trudne do oszacowania kolejne straty natowskich tajemnic na rzecz Rosjan, to efekt jest opłakany. Polska może ma jakieś zasługi dla Zachodu, a może nie - to rzecz względna i słabo wymierna. Ale z punktu widzenia wojskowego dla NATO w zasadzie moglibyśmy już chyba nie istnieć.

O NATO można powiedzieć wiele złego, ale nadal jest to jedyna - lepsza czy gorsza, ale jedyna - przeciwwaga w Europie dla potęgi militarnej Rosji. Europa w dużej mierze kocha Rosję swoją ślepą dekadencką miłością, ale również boi się jej. Dlatego nieco powściąga swoje antyamerykańskie kompleksy i chętnie zgadza się na stacjonowanie armii i rakiet USA na swoim terytorium. Jak widać Europa jest jednak o te przywileje zazdrosna i z ulgą pozostawia Polskę i inne mniejsze państwa własnemu losowi. Przykłady Estonii, Gruzji, Ukrainy są tu całkowicie jednoznaczne. Sprzedając nas (który to już raz?) Rosji, Europa realizuje swoją perwersyjną miłość do tego kraju i - naturalnie - liczy na pełne zabezpieczenie własnych interesów.

Katastrofa w Smoleńsku nie była przypadkiem. Mówienie o tym jest dla Zachodu skrajnie niewygodne, ale w analizach na potrzeby własnej polityki poszczególne państwa przyjmują to jako pewny fakt. Naiwność jest zarezerwowana dla opinii publicznej. W świetle podanego wyżej zarysu sytuacji ten krok Putina wydaje się konsekwentny, ale jest też czymś tak niezwykłym i ważkim, że nastąpiła znacząca zmiana sytuacji. Nastąpiło coś w rodzaju wyłożenia kart w szemranej partii pokera. Gracze zastygli w napięciu, a pod stołem ręce spoczęły na rewolwerach.

Symbolicznie katastrofę w Smoleńsku należy interpretować przede wszystkim jako rzucenie Polski na kolana. W wersji złagodzonej na użytek mediów jest oddanie się słabego pod opiekę silnego, co bardzo jasno pokazał teatralny gest Tuska wchodzącego w objęcia Putina. W sferze symbolicznej niezwykle znacząca była też nieobecność na pogrzebie pary prezydenckiej przywódców krajów Europy Zachodniej a szczególnie prezydenta USA przy jednoczesnej obecności prezydenta Rosji, który wbrew bajkom o pyłowych chmurach ostentacyjnie przyleciał i odleciał wielkim odrzutowcem. Oznacza to pełną zgodę na ten nowy układ sił. Widać wyraźnie, że akcja w Polsce jest tylko jednym z szeregu kroków podjętych przez Rosję na rzecz odbudowy imperium. Los Gruzji wydaje się przesądzony, dziś już nikt nie stanie w jej obronie. Pytanie jest tylko, czy faktyczna aneksja nastąpi przed wyborami w Polsce, czy po. Wczorajsze wydarzenia na Ukrainie, protesty przeciwko de facto oddaniu Krymu, pokazują wyraźnie, że i temu krajowi, choć dużo silniej opanowanemu przez rosyjskie służby, nie jest łatwo pogodzić się z nową kolonizacją. W przypadku krajów bałtyckich i Polski Moskwie prawdopodobnie na jakiś czas wystarczy finlandyzacja.

Procesy społeczne nie są bynajmniej bagatelizowane przez ośrodki decyzyjne. Pamiętajmy, że carowi i jego sługom nie zależy na chaosie, zamieszkach, gorących konfliktach, choć w razie potrzeby ręka im nie drgnie, by je rozpętać. Jednak znacznie bardziej praktyczne jest powiększanie strefy wpływów na zimno. Reakcja polaków na tzw. katastrofę w Smoleńsku raczej nie była wkalkulowana. Drugim potknięciem służb Putina był brak na pokładzie obu braci Kaczyńskich. Zwróćmy uwagę, że po katastrofie oczy wszystkich Polaków zwróciły się na Jarosława Kaczyńskiego jako na naturalnego lidera stronnictwa niepodległościowego. Było to oczywiste i dla zwolenników suwerenności, i dla tych, którzy chętnie by ją sprzedali.

Dziś mimo pewnego przebudzenia polskiego narodu, którego zakres i głębokość jest zresztą cały czas dyskutowany, nasza sytuacja jest niezwykle groźna. Można stwierdzić, że nasze państwo szybko osuwa się do statusu czegoś w rodzaju nowoczesnej kolonii na styku interesów Niemiec i Rosji, czyli do roli, którą historycznie w różnych formach kraje te usiłują nam narzucić od setek lat. Proces tego osuwania się został radykalnie przyspieszony w chwili katastrofy w Smoleńsku. Należy zadać sobie pytanie, dlaczego Putin zdecydował się właśnie teraz na tak radykalny krok i jakie scenariusze ma rozpisane dalej, bo to że nie zamierza teraz się poddać, jest całkowicie pewne.

Moim zdaniem, konsekwentna polityka Kaczyńskich od wielu lat, spowodowała systematyczny wzrost w społeczeństwie nastrojów patriotycznych i niepodległościowych. Dynamika była może nie do końca dostrzegalna dla nas, ale eksperci widocznie przewidywali, że prawdopodobnym scenariuszem jest zwycięstwo wyborcze Lecha Kaczyńskiego a następnie PiS. A to umożliwiłoby Polsce przetrwanie negatywnej koniunktury geopolitycznej do prawdopodobnej kolejnej zmiany administracji w USA na republikańską. To zaś stworzyłoby szansę na ponowienie zabiegów o bliski sojusz Polski z USA oraz o podmiotowość naszego kraju na arenie międzynarodowej. Putin musiał ten trend powstrzymać. Podobnie wyglądają zabiegi Rosji w innych krajach należących do byłego imperium sowieckiego. Wszędzie tam Rosja właśnie teraz maksymalizuje wysiłki dla utrwalenia swoich wpływów, dopóki USA pod rządami Obamy pozostaje w uśpieniu. Gotowość do użycia w tym celu brutalnej siły Rosja pokazała w Gruzji w 2008 roku jeszcze za czasów administracji Busha. Posunięcie się do tak radykalnego kroku jak likwidacja pary prezydenckiej i kilkudziesięciu prominentnych polityków innego państwa w czasie formalnego pokoju jest dziś kolejnym bardzo czytelnym sygnałem dla świata od Putina. Pokazuje to pełną determinację tego kraju w dążeniu do swoich celów. Rosja - jak to ma w zwyczaju - nie cofnie się przed niczym.

Ta ostatnia konstatacja oznacza, że katastrofa w Smoleńsku jest smutnym memento dla Polski. Przebudzenie patriotyczne naszego narodu napawa nas dumą i sprawia, że rosną serca, ale przecież wiemy, że potężny wróg nie po to pokazał swoją miażdżącą siłę i żelazną wolę, by teraz, ot tak, pozwolić nam na samostanowienie. Ze swojej strony proszę wobec powyższego wszystkich przyjaciół, którym suwerenność naszego kraju leży na sercu, o pełną determinację w walce o zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Musimy być jednak gotowi na wściekłą walkę polskich popleczników Rosji oraz na najbardziej podstępne ciosy i prowokacje. Nastąpi powrót do niszczenia wizerunku obu braci Kaczyńskich, szczególnie przez propagandowe lansowanie zupełnie nieprawdopodobnej teorii o tym, że do katastrofy przyczynił się sam prezydent. Mogą szykować do tego celu rozmaite sfałszowane zapisy oraz całą serię wymyślnych sfałszowanych sondaży. Nie możemy też być pewni, czy na Smoleńsku zakończy się na jakiś czas fizyczna likwidacja polskich patriotów. Dla Rosji w każdym razie nie stanowi to najmniejszego problemu, liczy się tylko rachunek zysków i strat. Zwycięstwo w tych wyborach, właśnie dlatego że tak trudne, będzie miało wielką wagę, nie tylko dla Polski. Nie zakończy się jednak na nim ciężka walka. Będzie to dopiero początek drogi przebudzonego wielkiego narodu do uzyskania należnego mu miejsca wśród suwerennych państw.

Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 5 months temu

dopiero teraz niektórzy przekonują się, że Smoleńsk jest tylko elementem pewnej strategii. A pamiętam na początku jak padały pytania: niby po co Rosja miałaby to zrobić? Pozdrawiam
Domyślny avatar

Errata

15 years 5 months temu

Powstańcie których gnębi głód! Dobrze to ująłeś! WSI i cala ta banda agentów, którzy pracują dla ruskich nie pozwolili ani na moment oderwać Polski od wpływu KGB! Kiszczak z Jaruzelskim mordowali do roku 1995 jawnie „nieznanymi sprawcami”! Rokita czemu odszedł z polityki? Komorowski dziś ma POzamiatane czyste podwórko i będzie ruskim służył jak to robią inni! W tym jest rzecz aby przejąć TVP bo na inne możliwości jest juz za późno! ONE nie pozwolą nam Polakom na to! Zobacz jak Cimoszewicz zagrywa z Nami mówiąc o podpaleniu Polski przez Kaczyńskiego! Przecież to Jego ojciec podpalał Polskę wielokrotnie razem z innymi komuchami takimi jak Michnik Ukrainiec z polskim paszportem, Borowski ,który udaje Polaka, a blokuje Nam kontakty z krajem! Urban, Minc Cyrankiewicz, Bierut,Bielecki,Balcerowicz,Geremek,Mazowiecki… Mam wymieniać dalej? Nie , bo lepiej znasz to ode mnie! Kaczyński nie zmieni nic , bo mu niemiaszki i ruskie na to nie pozwolą! To nie jest prawda, ze mieliśmy choć na pare dni wolność! Nigdy Jej nie mieliśmy! Pomyśl ile ludzi należałoby wymienić począwszy od magistratow a skończywszy na jakiejkolwiek wsi!!! I to niestety taka rzeczywistość! P.S. Najbardziej boli oszustwo okrągłego kantu i zatracenie słowa Solidarność ! Nic już nie zrobimy! Będziemy wciąż płacić i płacić i płacić…,a to dopiero początek spłaty dl ruskich i Niemiaszków!
filozof grecki

Nasi wrogowie mają w odwodzie całą serię tego typu retorycznych pytań i innych chwytów. A tu prawda wyłazi zza smoleńskiej mgły i nie chce się schować! Musimy za wszelką cenę podtrzymać dzisiejsze nastroje, bo będą nas łamać różnymi "rewelacjami" o Kaczyńskich.
filozof grecki

Bardzo się starałem nie poddać pesymizmowi i zakończyć mój esej wnioskiem, że jest jakieś światełko nadziei. Na razie prezydent, potem wybory lokalne i parlament, a na koniec cała administracja. Albo się ona zmieni, albo się ją wymieni. A wielu ludzi się zmieni, gdy przykład pójdzie z góry, bo ludzie z natury nie są aż tak źli. Zły przykład w większości przypadków idzie od szefów urzędów oraz ich zauszników z rodziny czy znajomych, którymi się obstawiają. To jest ta sitwa - żelazny elektorat PO/SLD.
Domyślny avatar

Errata

15 years 5 months temu

Tak wiem, ze nie wolno się poddawać! Ale co robić? Pojechałem kiedyś do wujka do Włodawy! Poszedłem do punktu informacji turystycznej aby mi podpowiedzieli co jest do zwiedzania w okolicy! Po krótkiej rozmowie jak to ja powiedziałem cos …a te wstrętne komuchy.. No i skoczyła na mnie z pyskiem jakaś wstrętna kobieta, ale powolutku zniżając glos ,a wzmacniając argumenty faktami padła jak zdechła kawka i nawet się ze mną zgodziła w wielu sprawach! Może to nie był przypadek ale taka jest w Polsce rzeczywistość, ze ludzie bazują na TVP i nic nie możemy zrobić! Niestety!
Domyślny avatar

spring

15 years 5 months temu

"Musimy być jednak gotowi na wściekłą walkę polskich popleczników Rosji oraz na najbardziej podstępne ciosy i prowokacje. " Poplecznikow Rosji i jej naturalnego sojusznika w tkz sprawie polskiej - Niemiec.
filozof grecki

Masz rację, Rosja i Niemcy ściśle współpracują (przemówienie Putina 1 września na Westerplatte, Nord Stream i pewnie wiele innych spraw, o których niekoniecznie się mówi). Napisałem skrótowo o Rosji, bo dziś zdecydowanie Putin przejął inicjatywę w sprawie polskiej. Ale tym razem Niemcy i Rosja nie mają zamiaru zerwać porozumienia. Chyba też 1 września padły słowa "nigdy więcej wojny między naszymi wielkimi narodami" odnośnie Rosji i Niemiec.
dodam

dodam

15 years 5 months temu

Bardzo podobnie odbieram to co dzieje się z Polską. Czy mógłbym umieścić ten tekst na s24? (oczywiście z podaniem autora i źródła) Pozdrawiam serdecznie, dodam
filozof grecki

Bardzo proszę. Widzę, że na s24 jest sporo wartościowych tekstów, ale jeśli i mój się przyda, to jak najbardziej, umieść go tam :)
Godziemba

Niestety sytuacja jeszcze nie dojrzała do ostatecznej rozprawy z siłami zła. Polacy muszą doświadczyć tego samego co Węgrzy w ostatnich latach, aby możliwe było takie zwycięstwo jak Orbana i jego Fidesz'u. Pozdrawiam
filozof grecki

W czasie konferencji Tuska na pasku Polsat News na żółto niemal bez przerwy pojawiała się wiadomość "Stefan Zielonka miał dostęp do systemu szyfrowania NATO". Podają też, że znał polską siatkę szpiegowską. Pomyślmy! Nawet gdyby cała sprawa wyglądała tak jak jest przedstawiana, że szyfrant ot tak sobie zniknął, to czy kontrwywiad pozwoliłby jednej z głównych stacji trąbić na cały świat, że tajemnice NATO zostały poważnie narażone? Przecież fakt, że szyfrant zniknął rodzi poważne podejrzenia, że mógł już wcześniej współpracować z obcym wywiadem. Czy nikt w tym państwie się nie martwi, że Polska została oficjalnie skompromitowana przed światem? Przecież sojuszników można było dyskretnie powiadomić o tym, że istnieje ryzyko wycieku tajemnic. Chyba że - jak wyżej spekulowałem - to celowa akcja, o celach jak podałem we wpisie.
filozof grecki

Na konferencji prasowej Tuska padło kilka pytań dotyczących tego, czy po katastrofie został zabezpieczony pod względem kontrwywiadowczym sprzęt (czy jego pozostałości), który mieli przy sobie prezydent i generałowie w kontekście tajemnic NATO. Sugestia dziennikarza była taka, że konwencja chicagowska uwzględnia możliwość, że państwo do którego należał samolot po katastrofie może zabezpieczyć miejsce katastrofy pod względem kontrwywiadowczym przed podjęciem dalszych czynności. Polska z tego nie skorzystała. Tusk powiedział, że Rosjanie cały sprzęt (i dokumenty), który został znaleziony, już nam przekazali, jego zdaniem jest duży procent pewności, że tajemnice zostały zagrożone. Ciekawe, czy podobnie optymistyczne jest dowództwo NATO? Rozumiem, że Tusk prezentuje tzw. urzędowy optymizm, ale czy on przypadkiem się nie kompromituje przed społeczeństwem?
Bernard

gdy przy przekazywaniu znaku pokoju ustawił się sznureczek chętnych do uściśniecia ręki cara północy był porażający. Namiestnik w swej nieco buntowniczej guberni. Nieobecność Obamy i przywódców Zachodu to jasny sygnał co do strefy wpływu. Takie XIX wieczne - panowie, żadnych złudzeń. Ale nie jest aż tak źle. Dopóki nie sprzedane Możejki, Orlen i Lotos. Dopóki nasze są gazociągi, ropociągi. Dopóki są wolne wybory. Jesteśmy jednak w sytuacji o niebo lepszej niż w XIX wieku, czy po 45. Na razie.
Admin

Admin

15 years 5 months temu

Zapewnienie bezpieczeństwa prezydenta i osób mu towarzyszących nie leżało w kompetencji Kancelarii Prezydenta - stwierdził wiceszef Kancelarii Jacek Sasin

autor: Robert Gardziński źródło: Fotorzepa Jacek Sasin +zobacz więcej

Prezydencki minister tłumaczy w oświadczeniu, że wydał je "w związku z pojawiającymi się w mediach informacjami i wypowiedziami polityków na temat organizacji wyjazdu polskiej delegacji na obchody 70-lecia zbrodni katyńskiej pod Smoleńskiem".

"Oświadczam, że ze strony Kancelarii Prezydenta RP zostały zachowane wszelkie procedury oraz terminy związane z przygotowaniem i realizacją tej wizyty" - zaznaczył.

Według niego wszystkie zagadnienia związane z transportem lotniczym prezydenta (wybór lądowisk, w tym lądowisk zapasowych oraz dopełnienie formalności związanych z przelotami, startami i lądowaniami) leżą w gestii służb podległych ministrowi obrony narodowej.

Sasin zaznaczył w oświadczeniu, że "wszystkie kwestie związane z ochroną osobistą prezydenta, w tym w trakcie lotu, na lądowisku oraz we wszystkich miejscach pobytu prezydenta, leżą natomiast po stronie Biura Ochrony Rządu, podległego ministrowi spraw wewnętrznych i administracji.