Konflikt wawelski w 1937 roku (1)

Przez Godziemba , 19/04/2010 [07:08]

Latem 1937 roku doszło do największego w II RP konfliktu w stosunkach państwa z Kościołem. Konflikt ten związany był z samowolnym przeniesieniem przez arcybiskupa krakowskiego Sapiehę trumny z ciałem Marszałka Piłsudskiego z krypty św. Leonarda na Wawelu.

         Dla uświadomienia sobie przyczyn konfliktu niezbędne jest przypomnienie biografii metropolity.  Adam Stefan Sapieha urodził się 14 maja 1867 roku w Krasiczynie, jako syn księcia Adama Sapiehy i Jadwigi z Sanguszków. Po studiach teologicznych w Innsbrucku, w 1893 roku przyjął święcenia kapłańskie od biskupa księcia Jan Puzyny. Najpierw przebywał e Lwowie, gdzie pozostawał pod wielkim wpływem późniejszego arcybiskupa lwowskiego Józefa Teodorowicza, gorącego zwolennika ruchu narodowego. W 1906 roku został szambelanem Piusa X, który po śmierci Puzyny w 1911 roku udzielił mu sakry biskupiej i mianował na metropolitę krakowskiego. W okresie I wojny światowej występował zdecydowanie przeciwko Naczelnemu Komitetowi Narodowemu oraz Legionom Polskim. Interweniował razem z Teodorowiczem u władz austriackich celem uniemożliwienia biskupowi Władysławowi Bandurskiemu objęcia stanowiska biskupa polowego Legionów.

         W 1922 roku został senatorem z listy Chrześcijańskiego Związku Jedności Narodowej (sojuszu endecji, chadecji oraz innych mniejszych ugrupowań), otwarcie zwalczającej Naczelnika Państwa. Wobec zdecydowanego zakazu Piusa XI uczestnictwa duchownych w życiu politycznym, bp. Sapieha z arcybiskupem Teodorowiczem musieli w 1923 roku złożyć mandaty senatorskie.

         Po zamachu majowym metropolita krakowski na każdym kroku manifestował swoją wrogość w stosunku do Marszałka Piłsudskiego.

        W 1927 roku przeciwstawiał się złożeniu na Wawelu prochów Juliusza Słowackiego, ulubionego wieszcza Komendanta, który był inicjatorem całego przedsięwzięcia. Sapieha obawiał się,  że po śmierci Piłsudskiego, rząd będzie chciał umieścić go również na Wawelu. Zażądał nawet od Prezydenta pisemnego oświadczenia, że są to ostatnie prochy chowane w podziemiach wawelskiej katedry. Mościcki oczywiście żądania nie spełnił,  a metropolita pod naciskiem opinii publicznej musiał ustąpić i zgodzić się na pochowanie Słowackiego na Wawelu.

         Piłsudski podczas rozmowy z Sapiehą w 1933 roku „mówiąc o grobach wawelskich wspomniał, że może i dla niego znajdzie się tam miejsce”. Metropolia przyjął to milczeniem. W ostatniej woli Piłsudski napisał: „Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech”.

         Po śmierci Marszałka, Sapieha nie ufając doniesieniom prasowym o katolickiej śmierci Komendanta, zwrócił się o informację do ks. Korniłowicza, który jednoznacznie oświadczył, iż „Piłsudski zmarł po udzieleniu mu absolucji namaszczeniu świętymi olejami”. Mimo tego Sapieha odmówił zgody na złożenie ciała Piłsudskiego na Wawelu, powołując się na przepis kodeksu prawa kanonicznego, mówiący, iż w obrębie gmachu kościelnego, oprócz duchownych mogą być grzebani jedynie „personae regales” – czyli osoby z rodów kościelnych, ewentualnie głowy państwa.

         W obliczu tak jednoznacznej postawy arcybiskupa, rząd polski zwrócił się do przychylnego Piłsudskiemu, Piusa XI, który udzielił specjalnej dyspensy od wspomnianego przepisu. To dopiero zmusiło Sapiehę do zmiany stanowiska.

         18 maja 1935 roku kryształową trumnę z ciałem Józefa Piłsudskiego ustawiono w krypcie św. Leonarda obok szczątków króla Jana III Sobieskiego i Tadeusza Kościuszki. Wobec propozycji przeniesienia trumny do innego, osobnego miejsca, metropolita nie chciał się na to zgodzić, motywując to ponownie przepisami kanonicznymi, a potem wystąpił z projektem przeniesienia prochów Marszałka do krypty Bazyliki z czasów Chrobrego, gdyż  „względy dostępu szerokim, a tak licznym masom ludności, przemawiają przeciw podziemiom Katedry, gdzie gdybyśmy znaleźli drugie wyjście, zawsze będzie bardzo utrudnione”. Dopiero w listopadzie 1935 roku  na mocy porozumienia między metropolitą a Naczelnym Komitetem Uczczenia Pamięci Marszałka Józefa Piłsudskiego z gen. Bolesławem Wieniawą-Długoszowskim na czele ustalono konieczność utworzenia osobnego miejsca poświęconego jedynie Marszałkowi. Miano je stworzyć w zapomnianej dotąd krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Jednak do czasu należytego przygotowania nowego miejsca, trumna miała pozostać w krypcie św. Leonarda. 

         Przez cały czas prac konserwatorskich w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów, Sapieha domagał się przyspieszenia robót, które – jego zdaniem – „postępują bardzo powoli i zachodzi słuszna obawa, że przed nastaniem zimy (1936 roku – Godziemba) roboty te nie będą wykończone”. W efekcie prof. Szyszko-Bohusz, koordynujący prace w krypcie, znacznie przyspieszył tempo robót, tak że wiosną 1937 roku wnętrze krypty było gotowe na przyjęcie trumny Marszałka. Jednak wspomniany Komitet pragnął decyzję o przeniesieniu trumny podjąć dopiero po rozstrzygnięciu konkursu na sarkofag. Jednocześnie ekspert Komitet prof. Jastrzębski krytycznie ocenił wystrój artystyczny nowej krypty, przesycenie wnętrza licznymi elementami dekoracyjnymi, niezwiązanymi z „życiem, ideologią i postacią Marszałka”.

         Tymczasem  arcybiskup Sapieha w liście do Wieniawy z 17 czerwca 1937 roku po dokonanych oględzinach krypy, poinformował go, że  „przekonawszy się, że jest ona już zupełnie gotowa i odpowiednia postanowiłem przeniesienie trumny w najbliższym czasie”. Powołując się na przyjazd w końcu miesiąca króla rumuńskiego do Krakowa i wspólne z Prezydentem RP złożenie hołdu Piłsudskiemu, metropolita zadecydował, że do przeniesienia dojdzie „22 czerwca br. i to zupełnie cicho bez żadnego obrzędu”. Wieniawa zwołał posiedzenie Wydziału Wykonawczego Komitetu, który postanowił zdecydowanie przeciwstawić się „tendencji ks. Metropolity Sapiehy przeniesienia zwłok Marszałka Piłsudskiego”. Zdecydowano odwołać się do środków administracyjnych – w tym celu Wieniawa poprosił premiera gen. Składkowskiego „by władze administracyjne zapewniły nienaruszalność spokoju Zwłok Marszałka w krypcie św. Leonarda. Równocześnie Wieniawa poprosił Sapiehę „o nie przenoszenie Zwłok Marszałka do Krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów aż do ostatniego i jednorazowego złożenia jej w sarkofagu”.

         Jednocześnie Sapieha otrzymał pismo od księdza prałata Stanisława Domasika, któremu polecił przygotować operację przenosin. Prałat napisał w nim, iż prof. Szyszko-Bohusz odmówił pomocy przy przenoszeniu trumny, a władze rządowe będą  uważać „za pewien despekt dla zmarłego, że karawaniarze przenoszą,   gdzie dotąd nikt poza wyższymi oficerami nie mógł nawet dotknąć trumny”.  Uznał także za stosowne zaznaczyć, iż „uważam sobie za obowiązek sumienia,  (…)  całą sprawę, bądź co bądź bardzo ważną i mogącą pociągnąć niepowetowane następstwa jasno przedstawić”. Mimo tych wątpliwości ks. Domasika arcybiskup nie cofnął swojej decyzji, a 20 czerwca zapowiedział Wieniawie, że „termin załatwienia sprawy sarkofagu jest bardzo niepewny i może trwać jeszcze latami”, dlatego też postanowił jedynie o przesunięciu daty przeniesienia z 22 na 23 czerwca „celem należytego przygotowania”.

         21 czerwca odbyła się na Zamku narada z udziałem Prezydenta Mościckiego, marszałka Rydza-Śmigłego, premiera Składkowskiego, wicepremiera Kwiatkowskiego oraz gen. Wieniawy-Długoszowskiego, w której wyniku Prezydent wystosował list do arcybiskupa. Mościcki pisał w nim: „ pozwalam sobie zwrócić uprzejmie uwagę waszej Ekscelencji, iż sprawa związana z przeniesieniem zwłok śp. Marszałka Józefa Piłsudskiego – jest bardzo ważna i budzi najwyższy oddźwięk w całej opinii polskiej. Wobec gorących życzeń całego Naczelnego Komitetu Uczczenia Pamięci Józefa Piłsudskiego, by obecnie (przed ostatecznym uzgodnieniem miejsca trwałego umieszczenia trumny) nie ruszać z obecnego miejsca trumny ze zwłokami, proszę i ja jak najusilniej, by zamiaru przeniesienia trumny w tej chwili nie wykonywać”.

       Metropolita krakowski udzielił odpowiedzi dopiero 24 czerwca, już po przeniesieniu trumny. Odmawiał on spełnienia prośby Prezydenta, dodając zdecydowanie : „bardzo mi przykro, że ja muszę bronić właściwej czci zwłok Pana Marszałka Józefa Piłsudskiego

         Tym samym konflikt pomiędzy Komitetem a Sapiehą, przeniesiony został na płaszczyznę sporu między Prezydentem i władzami państwa a metropolitą krakowskim. Niezależnie od niechęci metropolity do Piłsudskiego, uważał on, iż znajdowanie się trumny z jego ciałem w krypcie św. Leonarda zakłóca spokój w katedrze – liczni pielgrzymi przechodzili przez katedrę, aby oddać hołd Marszałkowi. Sapieha bronił też koncepcji wystroju krypty zaproponowanej przez prof. Szyszko-Bohusza, która „nie raziła swoją lewicowością”.  Wreszcie arcybiskup swoją decyzję tłumaczył troską o stan zwłok w związku z panującą wilgocią w krypcie św. Leonarda . Decydująca była jednak chęć zaznaczenia, iż jest on  jedynym gospodarzem w wawelskiej katedrze, co niewątpliwie wzmacniało pozycję Sapiehy jako nieformalnego, lokalnego przywódcy.

         Jak już wspomniano, 23 czerwca dokonano przeniesienia trumny do nowej krypty. Zanim to nastąpiło, odbyła się narada u wojewody krakowskiego z udziałem posła Osińskiego z Komitetu i mjr Kalicińskiego z MSWoj, którzy proponowali postawić w krypcie wartę oficerską i nie dopuścić do przeniesienia trumny. Wojewoda poinformował zebranych, iż ma zalecenia od premiera „aby nic – absolutnie nic bez jego zgody nie przedsiębrać, gdyż Rząd jako taki sprawę tę prowadzi”. Takie stanowisko było  wynikiem kolejnej narady u Prezydenta, w trakcie której odrzucono sugestię Komitetu o użyciu środków administracyjnych. Ustalono natomiast rozpoczęcie akcji propagandowej, która by zmusiła opornego arcybiskupa do zmiany decyzji. Tego samego dnia na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrała się Rada Ministrów. Premier po omówieniu tła konflikt, zapowiedział złożenie dymisji całego gabinetu. Ministrowie na wniosek ministra Becka wyrazili „swą całkowitą solidarność ze stanowiskiem zajętym przez P. Prezesa Rady Ministrów”.

       Ostatecznie tuż przed północą, wynajęci przez Sapiehę robotnicy zakończyli operację przeniesienia trumny Marszałka do Krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów.

 Cdn.

Domyślny avatar

tj

15 years 6 months temu

"chadecji oraz innym mniejszych ugrupowań"

"W ostatniej woli Piłsudski napisał: „Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech”."
Tak napisał? Z tym "niech" urwanym na końcu?

"Sapieha odmówił zgody na złożenie ciała Piłsudskiego na Wawelu, powołując się na przepis kodeksu prawa kanonicznego, mówiący, iż w obrębie gmachu kościelnego, oprócz duchownych mogą być grzebani jedynie „personae regales” – czyli osoby z rodów kościelnych, ewentualnie głowy państwa."
Czy "personae regales" nie znaczy raczej "osoby królewskie" niż "kościelne" (jakoś do połowy XIX w. w kanonie Mszy Św. oprócz biskupa i papieża wymieniano też króla - "una cum papa nostro N., episcopo nostro N., rege nostro N.")? Ale przyznam, że nigdy nie słyszałem o takich formalnych przepisach dotyczących pochówku, skąd one pochodzą? Wtedy istniał już kodeks prawa kanonicznego.

"18 maja 1935 roku kryształową trumnę z ciałem Józefa Piłsudskiego ustawiono w krypcie św. Leonarda obok szczątków króla Jana III Sobieskiego i Tadeusza Kościuszki."
Kościuszko też nie był z królewskiego rodu, za to był masonem, jak więc doszło do jego pochówku? Też "pod naciskiem opinii publicznej", jak Słowackiego?

"postępują bardzo powoli i zachodzi słuszna obawa, że przed nastaniem zimy (1936 roku – Godziemba) roboty te nie będą wykończone”. W efekcie prof. Szyszko-Bohusz, koordynujący prace w krypcie, znacznie przyspieszył tempo robót, tak że wiosną 1937 roku wnętrze krypty było gotowe na przyjęcie trumny Marszałka."
Przyspieszył, ale i tak się spóźnił?

"Wobec propozycji przeniesienia trumny do innego, osobnego miejsca, metropolita nie chciał się na to zgodzić, motywując to ponownie przepisami kanonicznymi, a potem wystąpił z projektem przeniesienia prochów Marszałka do krypty Bazyliki z czasów Chrobrego"
Rozumiem, że motywacja metropolity była utylitarna (pielgrzymki przeszkadzały), a jaka była motywacja strony rządowej? Chcieli by Piłsudski miał osobną krytptę ze względu na jego zasługi?

"bronił też koncepcji wystroju krypty zaproponowanej przez prof. Szyszko-Bogusza"
Raz jest "Szyszko-Bohusz", raz "Szyszko-Bogusz".

Godziemba

Błędy gramatyczne zaraz poprawiam - pisałem szybko, oglądając równocześnie uroczystości. Tak właśnie zakończył Marszałek : "Niech". Taki był wtedy przepis kodeksu prawa kanonicznego. Kościuszko - oczywiście jako symbol walki o niepodległość Szyszko-Bohusz przyspieszył dopiero na przełomie 1936/1937 Rząd chciał aby Piłsudski miał osobną kryptę, aby podkreślić Jego wielkość. Sapieha najpierw nie chciał się zgodzić, a potem zaczął wysuwać różne absurdalne pomysły , ostatecznie stanęło na krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Pozdrawiam
Domyślny avatar

Kisiel

15 years 6 months temu

Bardzo interesujące są wspomnienia na ten temat pana Tadeusza Lorenza z Lanckorony, którego ojciec był współpracownikiem Piłsudskiego. Polecam odwiedziny. http://ringer.blox.pl/2008/04… pozdr.
Domyślny avatar

Pod linkiem niestety nie ma szczegółów, tylko ogólne informacje. Warto pojechać do Lanckorony. to piekna wycieczka przy okazji, obok Kalwaria Zebrzydowska, Wadowice, a pan Lorenz bardzo barwnie opowiada, jak wyglądały przygotowania do pogrzebu, sam pogrzeb i pożegnanie Piłsudskiego przez Legionistów w krypcie wawelskiej. Dodam, że w domu Lorenzów są (były?) największe znane mi zbiory dokumentów i pamiątek po Piłsudskim. Warto też wiedzieć, że stacjonował u nich marszałek Koniew (Ruscy konie trzymali w salonie, a wchodzący sałdaci padali na klęczki przed popiersiem Piłsudskiego umieszczonym w domu Lorenzów, całowali je i wołali: nasz batiuszka Stalin!. Koniew usmiechał się tylko w milczeniu. Lorenz skomentował to kiedyś w mojej obecności: o, ten jaśniejszy ślad na popiersiu to miejsce , gdzie Ruscy całowali. pozr.
Czarek Czerwiński

Choć trochę było rażące, jak wczoraj, na początku pogrzebu uciął sobie krótką pogawędkę z Komorowskim i wymienił z nim u śmiechy, to zachował się w porządku. Podjął decyzję szybko, przecinając w zasadzie w zarodku spory w tym temacie. A mógł przecież się "zawahać", dając lewakom i gazownikom możliwość rozpętania nowej wojny polsko-polskiej. Chałwa mu za to, że do tego nie dopuścił.
Godziemba

Najbardziej zniesmaczyło mnie, to wychwalanie Rosji przez Dziwisza na początku mszy żałobnej w Kościele Mariackim. Ruszyć Prezydenta nie ruszą, ale dalsze umizgi do PO i Rosji będą nadal uskuteczniane. W polskim Kościele nie ma przywódcy o autorytecie Wyszyńskiego. Muszyński to jedna wielka kompromitacja, TW Filozof - ohyda, arcybiskup Michalik jest porządnym człowiekiem, ale nie ma wystarczającej charyzmy. Pozdrawiam
Czarek Czerwiński

Rosja jest dobra tylko w gestach, a nawet dziecko wie, że prowadzi bezwzględną politykę. Te umizgi Dziwisza do Miedwiediewa też odebrałem tylko jako gest :), Gdyby Dziwisz się umizgiwał do obrazowo mówiąc "stronnictwa rosyjskiego", to by robił problemy z pochówkiem Kaczyńskiego na Wawelu.
Godziemba

Było chyba inaczej - w sprawie pochówku Prezydenta zachował się naturalnie. Dopiero potem ktoś go uświadomił o co idzie gra. Nie można było zmienić decyzji co do Wawelu, bo była by to kompromitacja Kościoła, ale oddanie hołdu carowi było swoistą rekompensatą. Zresztą Moskwa mogła uznać, iż niech sobie "Polaczki" mają na koniec ładną uroczystość, niech im będzie. Przecież także skazańcowi daje się papierosa i dobry posiłek przez egzekucją. Pozdrawiam
Domyślny avatar

tj

15 years 6 months temu

Zauważyliście jak Miedwiediew jest "wytresowany"? W czasie mszy pogrzebowej - skupiony, ostry wyraz twarzy, nie rozgląda się (a w bazylice mariackiej jest na co patrzeć!), nie zamyśla się - podczas gdy nasi - Tusk gapi się w przestrzeń, z wybałuszonymi ślepiami, jak cielę na malowane wrota, Komorowski gdzieś w sufit, również Janukowycz wyraźnie myślał o niebieskich migdałach. Albo kiedy udzielał w biegu "wywiadu" dla TVP i nagle huk samolotu w tle zagłuszył jego słowa - przerwał, odczekał bez najmniejszej oznaki "zmiany stanu umysłowego", grymasu zaskoczenia czy rozproszenia, to samo skupienie, ostry wyraz twarzy... takich charakterów nam trzeba. Czy w takiej sytuacji może dziwić że przekazywanie sobie znaku pokoju polegało na ustawieniu się w kolejce do ściskania mu łapki, podczas gdy on się nigdzie nie wybierał, i że tylko koło niego siedział ochroniarz?
Domyślny avatar

Kisiel

15 years 6 months temu

Wiadomo, człowiek GRU. Wyćwiczony jak robokop.