Pewnie nigdy nie dowiemy się co konkretnie doprowadziło do wypadku, ale sekwencja zdarzeń przed nim i to wszystko co nastąpiło po nim uwiarygodnia moje przypuszczenie że Rosjanie chcieli „zaledwie” wygrać sobie wybory w Polszy i najpierw doprowadzić do rozbicia uroczystości na te „udane” i te „nieudane”.
W tym celu na tych pierwszych pojawił się Putin i dając Tuskowi absolutnie tylko tyle, ile było potrzeba żeby można było wewnątrz Polski odtrąbić sukces Tuska (w zasadzie nie potrzeba było zupełnie nic - można przywołać tu słynny tytuł filmu z Peterem Sellersem, który był nakręcony na podstawie splagiatowanej przez Kosińskiego „Kariery Nikodema Dyzmy” naszego genialnego Dołęgi-Mostowicza, a który to film zatytułowany był po prostu: „Wystarczy być”).
Z drugiej strony, należało doprowadzić aby Prezydent Kaczyński skompromitował się na uroczystościach 10 kwietnia jakąś olbrzymią, medialnie nośną wpadką. Taką idealną wpadką byłoby spektakularne spóźnienie na uroczystość. Na tyle być może spektakularne, aby całe obchody wręcz zdezorganizować do pełnego „nieodbycia”. Stąd pewnie te wszystkie próby skierowania prezydenckiego samolotu na odległe lotniska, na tyle odległe żeby próba dotarcia na czas tak dużej grupy vipów była wręcz niemożliwa. Przy stanie posowieckiej infrastruktury lotniczej i wszechogarniającym bajzlu organizacyjnym w Rosji sytuacja wymknęła się spod kontroli i mamy to co mamy.
Jeśli ktoś nie wie o czym piszę to proszę poszperać po ruskich forach dyskusyjnych na których zaznajomieni z tematem awiacji Rosjanie piszą do siebie samych na temat katastrofy. Jest tego naprawdę sporo w sieci i oni tam piszą naprawdę bez ogródek że o taką katastrofę jak ta nasza zupełnie przez przypadek nietrudno. Potrzeba tylko odpowiednio dużo pecha, bądź lekkiej ingerencji kogo trzeba w odpowiednim kierunku. Mój rosyjski jest na tyle średni że nie chciałbym się nim publicznie błaźnić, choć na tyle dobry żeby rozumieć o czym tam sobie fani ruskiej awiacji dyskutują.
A dlaczego odrzucam myśl, która pewnie musiała zakiełkować w głowie każdemu pozbawionemu złudzeń co do intencji Putina i jego gangstersko-politycznego zaplecza względem Prezydenta Kaczyńskiego Polaka, czyli myśl że to był od początku do końca perfekcyjnie przeprowadzony zamach?
Po głębokim namyślę odrzucam raczej tą myśl (choć też taką hipotezę od samego początku rozważałem) bo taka wersją wypadków rodziła zbyt wiele nieprzewidywalnych sytuacji, co zresztą się właśnie stało. Nawet dzisiaj, choć minęło od katastrofy już kilka dni, nie wiadomo kto na niej ile ugra.
To obrzydliwe że musimy przeprowadzać takie zimne analizy nad jeszcze ciepłymi ciałami naszych patriotów, ale sytuacja jest absolutnie podbramkowa i bez precedensu.
Bo z jednej strony Bóg postanowił przeprowadzić w Polsce prawdziwy sondaż i okazało się że gdy „losową próbą” objąć ponad 38 milionów Polaków czyli całe społeczeństwo, to wynik jest jednoznaczny – nie jest absolutnie tak że w nadchodzących wyborach z Prezydentem Kaczyńskim wygrałby nawet miś Yogi. Jest zupełnie odwrotnie – gdyby Prezydent Kaczyński dożył wyborów prawdopodobnie wygrałby z każdym kontrkandydatem w cuglach.
I ONI O TYM WIEDZIELI. ZAWSZE.
Wszyscy, ruscy kagiebowcy też, stąd koło ratunkowe rzucone Tuskowi. Ale albo ktoś źle rzucił, albo Tusk źle złapał – w każdym razie mamy to co mamy. Nikt nie był przygotowany aż na taką degrengoladę a więc nie było na aż tak dramatyczne scenariusze przygotowanych żadnych planów B.
I stąd, z pośpiechu w którym przyszło kagiebowcom działać te wszystkie gesty przyjaźni względem Polski ze strony rosyjskich czynników władzy, oraz to delikatne wrzucenie tematu Katynia na forum wewnętrzne Rosji. Coś trzeba było odpuścić bo wizerunkowo - na świat - to co się stało to jest dla Rosji katastrofa.
Przynajmniej na razie, zanim coś wymyślą. A wymyślą, bądźmy pewni.
Ale skala poparcia i chyba można powiedzieć bez przesady że miłości dla Prezydenta i jego cudownej małżonki ze strony całego społeczeństwa oraz erupcja patriotyzmu wśród zwykłych Polaków musiała też wyzwolić w naszych Salonowcach oprócz zrozumiałej paniki również specjalne pokłady mobilizacji. Proszę zauważyć że sprawa Wawelu już pokazała że pomału zaczynają się zbierać do kupy. Sztaby salonowców, ich akolitów i wszelakich frakcji zagranicy już mają zalążki strategii na najbliższe dni i tygodnie. Na razie to wszystko jest nie skoordynowane i chaotyczne ale już wyłania się z tego wszystkiego zalążek „narracji” na najbliższe tygodnie: dobry misio, ciepłe patriotyczne kluchy ale marny Prezydent (za co Wawel?) będący dodatkowo pod przemożnym wpływem demonicznego, oszalałego na władzę brata. Salon już wie że strzelanie jadem w nieżyjącego Prezydenta może im tylko zaszkodzić, ale nie można doprowadzić do powstania jego kultu, który byłby mitem założycielskim nowej, antysalonowej krucjaty, tak jak takim mitem na wiele lat stała się „Nocna Zmiana” i gangsterskie obalenie rządu Olszewskiego. No i cała nienawiść skupi się na jednaj osobie, wszystkie ich medialne katiusze wycelowane zostaną w Jarosława Kaczyńskiego.
To jest teraz ich kandydat na wroga publicznego numer jeden (zresztą - zawsze był) i salonowcy zrobią wszystko co tylko się da żeby go zniszczyć w ciągu najbliższych dwóch miesięcy. Bo jeśli on to wszystko co na niego teraz spadło jakoś przetrwa to oni mogą już się pakować.
Jarosław Kaczyński stracił 10 kwietnia wszystko co kochał za wyjątkiem Polski.
Nygus
Ruszajmy głową i klawiaturą, ale mądrze. Trzeba nam teraz
Zawsze lubiłem czytać
@MGlinski - Pewnie że to tylko moja hipoteza. Napisałem przecież
że jak było na pewno to się nie dowiemy pewnie nigdy. Czytałem tą opinię i zresztą kilka innych - podobnych. Ja o dziwo kiedyś, bardzo dawno temu troszkę latałem jako mechanik pokładowy (na śmigłowcach co prawda) i widziałem różne wypadki lotnicze spowodowane przez tak dziwne sytuację że czasem aż nie do uwierzenia że tak się może jakiś splot różnych czynników ułożyć w odpowiednią sekwencję zdarzeń.
Starałem się w swoim wpisie zastąpić ... rozsądek... wyrachowaniem.
Paradoksalnie wersja zaplanowanego i przeprowadzonego zamachu wydaję mi się przy znajomości metod kagiebowców i tej ich prostej zasady że oni nigdy nikomu nic nie odpuszczają (Juszczenko o mało co nie otruty dioksyną, Litwinienko zabity polonem, że o Trockim, którego dopadli po latach nawet w Meksyku żeby go zaszlachtować maczetą nie wspomnę) bardziej prawdopodobna, ale politycznie w tej chwili tak dla nich ryzykowna że aż trudno uwierzyć żeby oni się na to zdecydowali.
Ale jest jeden aspekt, który uprawdopodabnia wersję o zamachu bardzo, tzn wewnętrzna walka o polityczne wpływy pomiędzy zapleczem Putina i Miedwiediewa. W walce o władzę nad Rosją oni są gotowi już absolutnie na wszystko. Mógł to być dla któregoś z nich "psikus" (niestosowne słowo - wiem - ale chciałem zaznaczyć nim że życie ludzkie u nich nic nie znaczy) wyprawiony drugiemu. Który, któremu by to miał zrobić i po co nie wiem, ale być może ktoś wie jakie tam są teraz kulisy wewnętrznej nawalanki pomiędzy nimi? Trudne to wszystko do ogarnięcia, ale teraz musimy się pozbierać do kupy i nie dać sobie sprzedać nowego, salonowego kitu, na kolejne 20 lat.
Będzie ciężko.
A do PiS nie należę. Czy się zapiszę? Nie wiem, pewnie nie, bo ja generalnie słabo się czuję w jakichkolwiek strukturach. Jestem raczej samotnikiem, ale samotnikiem-patriotą.
Choć nigdy nic nie wiadomo, tyle że ja nie wiem czym mógłbym sie im przysłużyć bardziej jako ich członek niż teraz jako wolny sympatyk i propagator-amator?
Pozdrawiam i dziękuję za pochwałę. Zawsze to miło że ktoś chce poczytać moje dywagację.
Panie Pospieszalski jest Pan wielki
Elementy układanki pasują do siebie
Filozofie, ja właśnie myślę tylko i wyłącznie w kontekście tego
jak wzmocnić PiS w tej trudnej (dramatycznie trudnej!) chwili, ale właśnie tym co ich naprawdę wzmocni.
Skoro ktoś dobrze się realizuję z grupie i ma zdolności organizacyjne i różne inne społeczne talenty to powinien się jak najbardziej zapisać.
Ja najlepiej myślę i pracuję kiedy jestem sam. Mało tego, moja łepetyna najbardziej się uaktywnia w porach, w których inni ludzie zaczynają swoje już wygaszać żeby sobie odpoczęły po całym dniu intensywnej pracy. Ja w tłumie zaczynam głupieć i nie ma ze mnie wtedy żadnego pożytku. Może i dziwak ze mnie, ale ja jestem w tej grupie ludzi, którzy uważają że to właśnie dlatego świat jest taki piękny że jest różnorodny. A dziwacy też się pewnie czasem mogą na coś komuś przydać.
Co do tej mojej układanki to opisałem właśnie tą, która mi sie jakoś w głowie w miarę logicznie "domyka", choć z tyłu głowy palą mi się różne czerwone lampki że wersja "kompletnego zamachu" przeprowadzonego od początku do końca zgodnie z jakimś precyzyjnym planem jest może i bardziej pasująca do sposobu realizacji politycznych celów putinowskiej Rosji. Ale mamy naprawdę tragicznie mało danych i w sumie to co się od pierwszych sekund po wypadku dzieję z tym śledztwem ja bym nazwał po prostu pełną blokadą informacyjną ze strony Rosji i niestety potem polskich władz.
Jedno jest pewne - nie wierzę w jakiekolwiek dobre intencję sowieckiej wierchuszki. Na poziomie zwykłych ludzi na pewno współczucie jest bardzo szczere, ale szczególnie w Rosji trzeba umieć oddzielać uczucia społeczeństwa od interesu władz. To jest tam kąt bardzo rozwarty.
Wszystkie wersję są na razie jak najbardziej uprawnione i moim zdaniem w żadnym wypadku nie powinniśmy sobie dać narzucić takiego poglądu że myślenie o zamachu to jakiś nietakt czy przejaw głupoty.
Tylko głupiec nie wierzy w spiski - cała historia świata to jedno wielkie pasmo spisków.