Jeden, dwa, trzy – sprintem po njusach (4)

Przez yarrok , 02/08/2011 [22:53]

...

No i już po urlopie...

...

 

Jest raport – znaleźli się też jego entuzjaści

 

Wydarzeniem sezonu – raport Millera.

Już sam fakt postawienia na czele „niezwykle ważnej komisji” osoby zamieszanej w katastrofę i wymienianej jako jedna z odpowiedzialnych za wypadek, skłania do porównań z postawieniem,  dajmy na to Mikołaja Jeżowa na czele „komisji badającej zbrodnie stalinizmu”.

Bardzo trudno przebrnąć przez zawierające parteset stron dzieło pod ideowym i sprawczym przywództwem ministra Jerzego Millera.

A namordował się Miller z kolegami niemiłosiernie, no bo napisać tak, by nic niepoprawnego nie napisać to trudne zadanie.

Sztuka nie powiodła się.

Zgodnie z przewidywaniami, zarówno opozycja jak i rosyjscy przyjaciele nie docenili talentu literackiej grupy i „zjechali” raport niemiłosiernie.

Nie da się mieć cukierka i zjeść cukierka.

Nie da się napełnić brzuszka wilkowi i ocalić owieczkę...

Miller nawet w oczach niezależnych fachowców „przepadł” ze swoim dziełem.

Na osłodę pozostali mu niezawodni michnik i Hypki, którzy to stanęli murem za raportem niczym Tusk za „Panem  autostradą” - Grabarczykiem.

Poparcie, ze strony takiej postaci jak michnik  jest dla Millera szczególnie cenne, gdyż wyrażone „na wiarę” bez wnikania w fakty.

Michnik do fachowców w dziedzinie katastrof lotniczych raczej nie należy.

Na jego poziomie wiedzy, jedyną katastrofą lotniczą, którą mógłby oceniać z pozycji eksperta jest to, że kiedyś w czasie lotu porzygał się.

Ale zapewne głównie dla takich „fachowców” jest  ów raport przeznaczony.

 

Tragedia narodowa zamiast bohaterskiego zrywu

 

Jeden dureń, zatrudniony w aparacie państwowym na prominentnym stanowisku, dzień przed rocznicą Powstania Warszawskiego, uznał że  biorący udział w patriotycznym zrywie 67 lat temu, to bezmyślne stado baranów dające się prowadzić na rzeź.

Na wielbionym przez tuskowych ministrów Twitterze opublikował głupkowaty wpis o „tragedii narodowej” i zamieścił link do strony jakiegoś stetryczałego historyka-amatora specjalizującego się w opluwaniu dowódców AK i negującego sens oraz poświęcenie powstańców.

Przez wzgląd na (mam nadzieję) czytającą te słowa młodzież pomijam  imię i nazwisko tegoż aparatczyka, które to bez stosownych wulgaryzmów nie powinno w obiegu społecznym funkcjonować.

W mediach gotuje się, bohaterowie powstania są wzburzeni, a ów aparatczyk wojażuje po świecie i ma wszystko w ... poważaniu.

Klasę człowieka poznaje się po stosunku do historii własnego Państwa i Narodu.

Po takcie i kindersztubie.

Cóż zatem wymagać od prowincjonalnego chłoptasia, który mimo że po świecie poobijał się, to najwyraźniej poobijał nie tę częścią ciała, którą powinien.

Nawet fakt posiadania brytyjskiego obywatelstwa w żaden sposób nie gwarantuje londyńskich manier.

Wątpliwości budzi środowisko, którym na wyspach zafascynowany był ów osobnik. Chyba bardziej Wolińska, Brus i Baumann niż Kaczorowski, Urbański i Sabbat...

 

TVNele morele....

 

Rocznica Powstania Warszawskiego a w TVNie gość specjalny: Władysław Bartoszewski.

Że niby ekspert i kombatant oraz autorytet.

Na Boga, a co on o Powstaniu może wiedzieć....?

To w kraju brakuje ludzi walczących z bronią w ręku od pierwszego do sześćdziesiątego trzeciego dnia warszawskiego zrywu?

Choć tak naprawdę trudno się dziwić.

Jaka władza – takie autorytety a jakie autorytety taka stacja.

yarrok

Myślę, że te "akcje" nasilą się jeszcze. "Oni" mają policję, sądy, media... Ważne, by nie dać się sprowokować. Pozdrawiam.