Kościół Chrystusa czy ks. Natanka?

Przez Katarzyna , 26/07/2011 [19:07]

Muszę się poskarżyć, pożalić, bo czuję się zagubiona. Mama Katarzyna ma problem i to poważny. Nie, nie żartuję. No, może trochę ironizuję. Ostatnimi czasy kręcę się głównie po to, by unikać ciosów, a i tak dostaje mi się od swoich i obcych, mądrych i głupich.



Kiedy współczułam Palestyńczykom izolowanym w strefie Gazy, natychmiast otrzymałam lewicową etykietkę.

Kiedy pisałam o Marszu Niepodległości z niesmakiem odwracali się ode mnie ci, którzy z poczuciem wyższości opowiadali mi o niezgłębionej tolerancji obywateli świata pozbawionych ksenofobicznych, bogoojczyźnianych naleciałości XIX wiecznych.
Wzruszeniem ramion traktowana jest moja dociekliwość, dlaczego po doświadczeniach II wojny światowej w Europie tolerowane są organizacje odwołujące się do faszyzmu, nazizmu i rasizmu. Dlaczego wciąż legalna jest działalność partii komunistycznych. Moje skojarzenia struktury unijnej z Krajem Rad kwitowane są teorią spiskową.


Najwięcej problemów przysparza mi przyznanie się, że jestem wrogiem nacjonalizmu we wszelkiej postaci. Nie jest dla mnie ważne czy jest to polski nacjonalizm czy ukraiński, niemiecki czy syjonistyczny. Nie pomaga w tym wypadku nawet podparcie się cytatami z przemówień Jana Pawła II na forum ONZ w 1979 i 1995 roku, który wyraźnie oddzielał patriotyzm od nacjonalizmu i jednocześnie upominał się o prawa narodów. A naród rozumiał jako wspólnotę kultury, a nie kształtu czaszki czy grupy krwi.


Nie mniejsze wzburzenie wywołuje mój fundamentalizm w obronie życia od poczęcia aż do samej śmierci. Ach! Jeszcze do tego jestem wrogiem kary śmierci, legalizacji narkotyków i posiadania broni.

Nie muszę chyba uzasadniać, że obrywam za to i zlewa, i z prawa. Dla jednych jestem niereformowalnym moherem, dla innych socjalistką. W opinii niektórych byłam nawet Żydówką itd. Gdybym wypisała na karteczkach wszystkie epitety, którymi mnie obrzucono, nie musiałabym wydawać pieniędzy na odnowę mieszkania. Powstałaby z nich całkiem oryginalna faktura ścian.

I tak doszłam do całkowitej znieczulicy. Okopałam się w swoich poglądach, wartościach i żadnej reprymendy, argumentu, ani dobrej rady nie przyjmuję.

Dziś znowu zazgrzytało. Niektórzy tak się zdenerwowali, że nawet wycięli mnie na swoim twitterze.


No trudno, zaczęłam biadolić, to muszę to z siebie wydusić; nie przyłączyłam się do chóru obrońców ks. Natanka.
Straszne, prawda? Wylazło szydło z worka. Przed ostatecznym stygmatem chroni mnie tylko to, że nie można mnie nazwać masonką, bo lóż koedukacyjnych nawet feministki nie zdołały wywalczyć.

Trudno, mówię sobie, przeżyję to jakoś i przyznam się do czegoś. Przed laty pewnemu księdzu, przygotowującemu się do egzaminu magisterskiego, pomagałam w zrozumieniu adhortacji apostolskiej Jana Pawła II Pastores dabo vobis. Tak się przejęłam swoją dydaktyczną rolą, że do dziś pamiętam jej treść i wymowę. Jeśli ktoś ma ochotę na niezależne od ducha czasu i politycznych skłonności poznać czym jest Chrystusowe kapłaństwo i na czym polega posłuszeństwo w Kościele, to gorąco polecam.
Każdy może ten dokument bez trudu odnaleźć w Internecie.

Dla leniwych jeden tylko cytat:

 

28. „Spośród zalet, których najbardziej domaga się posługiwanie prezbiterów, wymienić należy to usposobienie ducha, dzięki któremu są zawsze gotowi szukać nie swojej woli, ale woli Tego, który ich posłał (por. J 4, 34; 5, 30; 6, 38)”. Chodzi tu o posłuszeństwo, które w życiu duchowym kapłana nabiera pewnych szczególnych cech.
Jest ono przede wszystkim posłuszeństwem „apostolskim”, a zatem uznaje i miłuje Kościół oraz służy mu w jego strukturze hierarchicznej. Istotnie, urząd kapłański zostaje powierzony tylko w jedności z papieżem i z kolegium biskupów, a szczególnie z biskupem własnej diecezji, którym należy się „synowska cześć i posłuszeństwo”, przyrzeczone w obrzędzie święceń kapłańskich. Ta „uległość” wobec sprawujących władzę w Kościele nie ma w sobie nic poniżającego, ale wypływa z odpowiedzialnej wolności prezbitera, który przyjmuje nie tylko wymagania organicznego i zorganizowanego życia kościelnego, lecz także tę łaskę rozeznania i odpowiedzialności w podejmowaniu decyzji dotyczących Kościoła, które Jezus zapewnił swoim Apostołom i ich następcom, aby tajemnica Kościoła była wiernie strzeżona i aby cała wspólnota chrześcijańska w swej jednoczącej drodze ku zbawieniu otrzymywała odpowiedzialną posługę”.


Myślę, że ks. Natanek jako człowiek wykształcony zna dokumenty Kościoła i tę posynodalną adhortację i wie, że wybierając „swoją drogę” tym samym wyłącza się ze wspólnoty Kościoła. Ma też z pewnością świadomość, że swoją osobą, niczym guru, przysłania wiernym, ufającym mu ślepo, Chrystusa. Myślę też, że niektórzy słuchający jego kazań muszą ze zdziwienia przecierać uszy czy na pewno dobrze słyszą, bo nie jest to ewangeliczne przepowiadanie Chrystusa, a raczej mowa z ławy sejmowej przyszłego wodza „jedynej prawdziwej partii prawicowej dla prawdziwych Polaków”.

Tak sobie myślę, że na miejscu masonerii byłabym bardzo, ale to bardzo wdzięczna ks. Natankowi.


Po ludzku mogę wyrazić zdziwienie, że Episkopat Polski nie reagował w podobny sposób na kazania abp Życińskiego, odbiegające w ocenie rzeczywistości społecznej i politycznej od nauczania Kościoła, choćby w sprawie aborcji i polityków ją popierających.

Nigdy nie ukrywałam i nie ukrywam, że jestem oburzona zachowaniem kardynała Nycza i bpa Pieronka wobec wydarzeń pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, bo w myśl wspomnianej tu adhortacji Apostołowie Chrystusa, a takimi są kapłani, powinni być ze swoim ludem. Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają (Mt 9,10-12) Tak nauczał Jezus. Tymczasem nasi pasterze woleli brylować w mediach i na salonach, a swoje owieczki pozostawili na poniewieranie tarasom i obszczymurkom z Biłgoraja.

Wtedy właśnie, kiedy fizycznie wierzący cierpieli, bo Krzyż był profanowany, a jego obrońcy bici i obrzucani obelgami, nie było ich przy nich.

Po ludzku jestem zgorszona tym, że kościół polski nie uwolnił się od byłych agentów i tajnych współpracowników, bo w istocie widać jak bardzo cierpi na tym wizerunek jedności Episkopatu. To też mój Kościół i nie mogą mnie nie boleć podziały w nim na łagiewnicki, lubelski czy radiomaryjny.

Po ludzku mam żal do kardynała Dziwisza, że tak wybiórczo traktuje herezje, bo gdyby uważniej wczytał się w TP czy wsłuchał w wypowiedzi ks. Sowy, obejrzał niektóre programy w TVP religia, to niejedną herezję by tam znalazł. Suspensa nie rozwiązuje problemu. Kościół polski potrzebuje odnowy w duchu, o której pisał bł. Jan Paweł II w posynodalnej adhortacji Pastores dabo vobis. Jeśli tego nie widzą biskupi, to jeszcze nie jeden ks. Natanek nam się pojawi ku uciesze wrogów Kościoła.


Po ludzku, wreszcie, jestem zgorszona brakiem pomocy, jaką powinni ks. Natankowi udzielić kierownicy duchowi, kardynał Dziwisz jako odpowiedzialny za swoją owczarnię i bracia w kapłaństwie, zanim doszło do suspensy. Każdy z nich powinien uderzyć się w piersi. Pojmuję też ból niezrozumienia, odrzucenia, który podyktowały ks. Natankowi wypowiedzenie posłuszeństwa swojemu biskupowi. Między pojmowaniem, a popieraniem czyichś poglądów widzę jednak ogromną różnicę.


Po nałożeniu suspensy na ks. Piotra Natanka podnosi się chór obrońców i szyderców. Szydercy skwapliwie cytują wyrwane czasem z kontekstu wypowiedzi księdza, które go ośmieszają. Nie mają z tym żadnego problemu. „Mgłę nad Polską” w wykonaniu ks. Natanka można cytować do woli. Nie trzeba być biegłym w teologii, by wyłapać przykrajanie Ewangelii do poglądów politycznych.

Wzroku ani słuchu nie straciłam jednak, widzę i słyszę, że wśród chóru obrońców ks. Natanka są też i ci, którym bardzo zależy na rozbiciu jedności Kościoła. A kapłana tego traktują instrumentalnie.

Ot i cała przyczyna mojej skargi i moich żalów. Niepoprawnie widzę i niepoprawnie słyszę. Zbyt prosto pojmuję posłuszeństwo w Chrystusie, zbyt mało cenię odwagę współczesnych Lutrów i Kalwinów. Znowu oberwie mi się, tym razem z prawej strony. Mama Katarzyna nie broni ks. Natanka – wielkiego patrioty i współczesnego tropiciela masonów nie tylko w zakonie franciszkańskim w Niepokalanowie, ale nawet w Watykanie. Przecież zamordowano tam Jana Pawła I, bo nie lubił masonów. Sama słyszałam o tym od ks. Natanka.

Zastanawiam się, jak będzie nazywał się Kościół po uwolnieniu od masonów? Kościołem Chrystusa czy Natanka? I czy na pewno jeszcze będzie?

Rzepka

Rzepka

14 years 2 months temu

"Ma też z pewnością świadomość, że swoją osobą, niczym guru, przysłania wiernym, ufającym mu ślepo, Chrystusa." Ja nie jestem tego pewien, czy ma taką świadomość.. Pozdrawiam
Katarzyna

Uff, smutne to wszystko. :-(( Pozdrawiam
Ewikron

Chociaż w wielu kwestiach nie w sposób jest z nim się nie zgodzić. Nie darzyłam sentymentem TW "Filozofa" i też myślę, że teraz smaży się w piekle. Ale czy z Mahometem? Za takie stwierdzenie ks. Natanek już naraził się muzułmanom. Pozdrawiam
Katarzyna

Myślę, że ks. Natanek wpisuje się w lęk przed wielokulturowością. Widać nawet polscy muzułmanie jego gadania, na szczęście, nie biorą poważnie. Odzywają się demony takie same jak przed II wojną światową. Nie da się zbudować sowchozu - bis depcząc wszystkie wartości.
Domyślny avatar

uparty

14 years 2 months temu

Niestety, brak suspensy dla "księży delatorów", jak tych kabli nazwał ks Boniecki, b red naczelny Tygodnika Powszechnego, musi wywołać rekcje w postaci pojawienia się ks.Natanka i innych jemu podobnych desperatów. On nie jest oszołomem, on jest desperatem. Bodajże przed pięciu , może sześciu laty przeczytałem w Rzeczpospolitej artykuł bp Życimskiego, po którym powinien on być natychmiast suspensowany z Kościoła, ale nic takiego nie nastąpiło. Jeśli milczenie Kościoła w sprawie bp.Życimskiego można uznać za milczące przyzwolenie do głoszenia poglądów tak sprzecznych z Ewangelią i Objawieniem to wypowiedzenie posłuszeństwa takiemu Kościołowi znajdzie uzasadnienie w tym co głosił św.Paweł. Nie będę tutaj dokładnie pokazywał tego uzasadnienia, by przypadkiem nie podgrzać sporu, ale są to ludzie na tyle inteligentni, że z czasem pewnie sami na to wpadną. Wtedy najprawdopodobniej dojdzie do podziału Kościoła w Polsce. Jeszcze jedna Uwaga. Kuria Warszawska rok temu też chciała suspensować ks. Małkowskiego.Okazało się jednak, że w Warszawie, z obawy przed podziałem Kościoła musiała od planu odstąpić a w zamian za to przyznała ks Małkowskiemu symboliczne bo symboliczne ale jednak uprawnienia emerytalne i związane z tym ubezpieczenie zdrowotne. W Krakowie nie było na tyle silnego środowiska, ani by zapobiec suspensie ks Natanka, ani by wytłumaczyć mu, że pomysł intronizacji Chrystusa na Króla Polski jest sprzeczny z Ewangelią i z całym Objawieniem, że skutki społeczne jaki może wywołać zapewne będą katastrofalne dla naszego narodu, tak jak samo pożądanie takiej intronizacji w Izraelu w czasach Chrystusa spowodował anihilację całego narodu. Przykład Ks. Natanka jest bardzo smutnym dowodem na słabość zarówno intelektualną jak społeczną formacji katolickiej w Polsce.
Katarzyna

Ks. Natanka nie nazwałabym desperatem.Nie znam jego motywów działania, nie wierzę, aby nie zdawał sobie sprawy z odstępstw od Nauczania Kościoła.Raczej usprawiedliwia wszystko masonami. Wiele osób po prostu nie zna jego kazań, ale skoro GW go atakuje, to widać ks. Natanek ma rację. Właśnie na tym polega perfidia działań wrogów Kościoła. To czasem oni kreują nam autorytety. Kreowanie Chrystusa na wodza Polaków zakrawa na odgrzewanie mesjanistycznych idei. Bóg w Trójcy Jedyny to nie służebnica Maryja, którą mógł Prymas Tysiąclecia obrać Królową Polski, by wstawiała się za nami. Dobrze, że w tej sprawie ks. Małkowski wykazuje się rozsądkiem, aczkolwiek jest zwolennikiem tej idei. Myślę, że desperatami są wszyscy, którzy czują się opuszczeni przez hierarchów. Wypowiedzi abpa Życińskiego tolerowane zarówno w piśmie jak i na kazaniach budziły grozę, a jednak nikt nie zwracał mu uwagi, bo były zgodne z linią TP. Podobnie nie raziły wypowiedzi ks. Bonieckiego, dla którego krzyż i męka Chrystusa to tylko symbole. Do tej pory nie ma żadnej reakcji na "reklamę" w tvp religia, która promuje kapłaństwo jako zawód, a jedyną różnicę między księdzem katolickim a pastorem czy popem widzi w różnych dniach świętowania i poszczenia. Zachowanie kardynała Nycza, którego złośliwi nazywają "przybocznym" HGW dopełniło miary. I ten całkowity brak upominania się o elementarną sprawiedliwość społeczną.Ten królewski kontrast między przepychem a biedą.Krzyż na Krakowskim Przedmieściu dopełnił goryczy. Ludzie szukają autorytetów desperacko tracąc nadzieję na zmiany.