Jak się szyje polityczny lincz

Przez Katarzyna , 22/06/2011 [11:08]

Do pierwszego linczu Tusk był doskonale przygotowany. Nieważna okazała się merytoryczna debata. Ważne było jedno zdanie:
- Ciebie zabić, to jak splunąć, tak Pan powiedział do mnie kiedyś w windzie, wyjmując broń - rzucił niespodziewanie Tusk.
Jarosław Kaczyński, przez mgnienie oka zaskoczony, po chwili stwierdził, że nie było takiego wydarzenia.
A potem sprawę skwitował Bronisław Komorowski
Ja rozumiem, że cała sytuacja nie była aż tak strasznie dla pana premiera jakoś obciążająca, bo rewolwer ma prawo nosić każdy, kto ma uprawnienia odpowiednie. Donald Tusk nie traktuje tego przecież jak pogróżki. Gdyby się czuł zagrożony przez pana premiera, to pewnie sprawa byłaby w prokuraturze, a nie w anegdocie: Ja w tej windzie nie byłem.


Dlaczego do tego wracam? Bo dzisiejsza sytuacja jest z tego samego arsenału, nie wiem tylko czy na pewno jest to jedynie arsenał polityczny, czy może wynika z panicznego strachu, że już nic nie uchroni przed odpowiedzialnością, kiedy straci się stołek.

Zastanawiam się też czy , z pozoru błahe, pewne zdarzenie, o którym nie dyskutowało się z wypiekami na twarzy i nie parzyło się palców na rozgrzanej klawiaturze komputerów, nie było przypadkiem aktem przygotowawczym naszej ułomnej, tłumnej psychiki do najważniejszej marketingowej sensacji dnia.

Zapytam bardziej obeznanych w dziennikarskiej i redakcyjnej technice. Ale po kolei.


W porannych newsach „Rzepy” ukazała się wiadomość, że Roman Koszowski z Gościa Niedzielnego otrzymał nagrodę w konkursie PressFoto, organizowanym przez Bank Zachodni WBK Spółka Akcyjna z siedzibą we Wrocławiu za zdjęcie - „Osamotnienie”. Nie to jest jednak najciekawsze, a komentarz do zdjęcia autora (?)


Między szpalerami wiernych przesuwających się do komunii św. mignęła mi twarz Jarosława Kaczyńskiego. Rysował się na niej nastrój smutku i przygnębienia. Po uroczystości opuścił Piekary w milczeniu i mimo kampanii prezydenckiej nie udzielił żadnego wywiadu. Wtedy to zdjęcie nie poszło, ale po miesiącach, kiedy wybrałem je na konkurs, nieoczekiwanie nabrało nowego znaczenia. Od prezesa grono jego współpracowników odchodziło do PJN.

Hm, dlaczego wtedy nie poszło, a teraz nawet nagrodzono?

I co ma smutek po stracie bliskich do odejścia współpracowników do PJN. Przecież oni nie odchodzili, to prezes Jarosław Kaczyński podziękował im za krecią pracę w partii wyrzucając, jak najbardziej słusznie, na zbity pysk. Miało być inaczej; to prezes miał abdykować. Misternie tkana nić niespodziewanie pękła.


Nie wyszło i dlatego ślad cierpienia na twarzy byłego premiera nabrał nowego, symbolicznego znaczenia?


Tak to jest jak się lata po Internecie, zamiast zmywać i przygotowywać obiad.
Same pytania, żadnej odpowiedzi. No bo jak tu sobie odpowiedzieć, skoro nie wiem, która informacja jest prawdziwsza?

Czytam na stronie Gościa Niedzielnego w portalu wiara.pl:

Fotografia Romana Koszowskiego otrzymała nagrodę specjalną Rzeczpospolitej. Ukazuje Jarosława Kaczyńskiego podczas pielgrzymki mężczyzn do Piekar Śląskich, dwa miesiące po tym, jak stracił brata w katastrofie smoleńskiej. Osamotniona postać polityka jest widoczna między dwoma rzędami ludzi idących w przeciwnych kierunkach. - Robiłem to ujęcie przez ponad dwie minuty. Zrobiłem kilkanaście zdjęć, zanim trafiłem w ten moment - opowiada fotoreporter.


Strasznie gadatliwy ten fotoreporter, a ja wciąż nie wiem czy dostał nagrodę specjalną "Rzepy" za zdjęcie, którego nikt przedtem nie chciał opublikować, czy za symboliczne skojarzenie smutku ze zdradą tzw. przyjaciół? A może w tym wszystkim najważniejszy był „symboliczny” tytuł zdjęcia – „Osamotnienie”?

I znowu mam dylemat, bo wpatruję się w to zdjęcie i nijak nie mogę pojąć, co ono ma wspólnego z osamotnieniem? Zwyczajne zdjęcie, których można setki zrobić podczas pielgrzymkowej mszy świętej. Jedni idą jeszcze do komunii, drudzy wracają, inni mają czas na rozmyślanie i modlitwę. Tak odbieram uchwyconego na zdjęciu Jarosława Kaczyńskiego. Przecież na pielgrzymce nie szuka się towarzystwa a obecności Boga. To z Nim się rozmawia i zadaje trudne pytania, gdy traci się bliskich. Nie każdy jedzie do Łagiewnik, by pochwalić się tym przed katolickim elektoratem, czasem jedzie się do Piekar, by za sobą zostawić politykę, bo są sprawy ważniejsze od niej. Nie każdy myśli tylko o jednym, jak korzystnie wypaść na zdjęciu fotoreportera.

Czy trzeba przypominać, jak nabożnie premier Kaziu przystępował do komunii świętej? Jak wszyscy podziwiali jego modlitewne skupienie. Czy wtedy zdjęcia te też tytułowano „Osamotnienie”?


A może w tym wszystkim chodziło o to, by czytelnika wprowadzić w nastrój zrozumienia trudnej decyzji Sądu o psychiatrycznym przebadaniu byłego premiera?

Czy w końcu nie po to była pamiętna debata, by z prezesa zrobić bandziora wymachującego bronią? Może i ta nagroda, panie paparazzi, była tylko po to, by z prezesa prędzej i wiarygodniej zrobić wariata?

Gówno, jakim w tej chwili wymiar sprawiedliwości się smaruje, by przypodobać się politykom, nie tylko w tej sprawie, nie zmyje się nawet armatką wodną. Zdumiewa mnie tylko, że ktoś poświęca młodość na wkuwanie przez wiele lat nudnych paragrafów, wydaje pieniądze na aplikacje i egzaminy, a potem jak wierny poddany kłania się nisko i pozwala wykorzystać swoją wiedzę przez degeneratów do zdobycia władzy.

Jestem spokojna o los prezesa PiS. Kto ma sobie poradzić z tak bezpardonową próbą linczu politycznego jak nie doktor nauk prawnych.

Myślę w tej chwili o zupełnie innym, znacznie poważniejszym w skutkach problemie, który natychmiast powinien być nagłośniony przez lekarzy i media. A tu cisza, nikogo on nie interesuje i nikt nie drąży tematu.


Wszyscy pamiętają reakcję mediów i polityków, na oskarżenie przez ministra Zbigniewa Ziobrę doktora G. Podniósł się wrzask, choć była to wierutna bzdura, że to przez niego ginie polska transplantacja, ludzie umierają, a bezużyteczne narządy nieboszczyków jedzą w grobach robaki.


Dlaczego dziś nikt nie krzyczy ze zgrozą, że to, co się wokół Jarosława Kaczyńskiego za sprawą Sądu i mediów dzieje, odstraszy chorych, potrzebujących pomocy, od psychologów i psychiatrów?


Tylko nieświadomy skutków młody człowiek pojawi się w gabinecie psychiatry i weźmie od niego receptę na leki uspakajające, gdy organizm nie wytrzyma życia pod górkę.

Nigdy bowiem nie wiadomo czy w przyszłości nie zostanie wizyta ta wykorzystana do pozbawienia go, np. prawa do decydowania o własnym majątku. Czy nie wykorzysta jej szef, który będzie chciał uzasadnić przyczyny zwolnienia z pracy.


Zwyczajna sądowa procedura wyjaśniająca czy oskarżony jest w pełni władz umysłowych, zapobiegająca unieważnieniu wyroku, stała się bronią polityczną, groźną w skutkach bardziej niż nam się może to wydawać. Czy temat jest jednak w stanie zainteresować jakiegokolwiek dziennikarza, lekarza, prawnika?


Szkoda, że jesteśmy tacy krótkowzroczni i nie dostrzegamy, że nie tylko zdrowie psychiczne Jarosława Kaczyńskiego można badać publicznie, ale również nasze i naszych dzieci, bo tak się składa, że politycznym linczom podlegają również ci, którzy się godzą, by innych linczowali.

dodatek111

Jego zachowanie i niezliczone wpadki,wystarczą do zdiagnozowania tego co mu dolega. Pamiętam jak za prezydentury śp Lecha Kaczyńskiego,było tyle krzyku o jawność stanu zdrowia prezydenta.

Katarzyna

Obawiam się, że i na niego przyjdzie czas, jak trzeba będzie go podmienić ;-) Do żadnego polityka, choć wiele było już procesów z paragrafu o naruszenie dobrego imienia nie zastosowano tej procedury i to w czasie kampanii wyborczej. Jeśli to nie jest zastraszanie i upokarzanie w stylu bolszewickim, to co to jest? Tak może władza się zachowywać, gdy nie boi się weryfikacji wyborczej,gdyż stają się one fikcją komunistyczną fikcją z zachowaniem pozorów, albo już nie ma nic do stracenia i tylko chce osłabić klęskę.
Katarzyna

No właśnie w ramach walki z turańcem pytam, gdzie byli w tym czasie polscy katoliccy europosłowie. http://info.wiara.pl/doc/8882… Jakoś nigdzie nie mogę otrzymać odpowiedzi. Może tu mi ktoś odpowie? A po owocach ich poznacie... Pozdrawiam i dziękuję za link.
dodatek111

Nie boją się utraty władzy,bo wiedzą że nikt im nie zabierze tego co ukradli.Władza i zwycięstwo wyborcze jest fajne,ale przecież nie jest celem samym w sobie.Kolejne ekipy zaczynając od "pokonanych"komuchów przegrywają i odchodzą z pełnymi kieszeniami,wypasionymi kontami i uśmiechem na twarzy.Biorąc pierwszego z brzegu Kwaśniewskiego czy Milera, przemnoży ich dochody przez ilość miesięcy od czasu gdy mieli trzypokojowe mieszkanie i Forda Fiestę,a następnie zestawi z obecnym stanem posiadania(nie licząc zagranicznych kont)to wyjdą nam dziwne rzeczy.Mało się o tym pisze,a może właśnie to najlepiej uświadomiło by wyborcom na kogo głosują. Ciągle widzimy obecny rząd jako ludzi nieudolnych,sprzedających się za stanowiska,a nie jako zwykłych złodziei.Oni nie chcą przejść do historii,tylko napchać sobie kiesy i dobrze zabawić.
Katarzyna

Prezydent jako marszałek sam sobie dał nagrodę na odchodnym. http://www.se.pl/wydarzenia/k… Dziś media głoszą, że cieszy się największym zaufaniem. Kogo tu należy poddać badaniom psychiatrycznym, czy przypadkiem nie autorów badań? Bo jeśli nie ich, to na pewno tych, którzy odpowiadali na ankietę. Dlaczego mieliby nie kraść, skoro nie ponoszą konsekwencji?
Margotte

Bardzo dobry tekst. Pamiętam to zdjęcie i tłumaczenia fotoreportera. Wszystko zresztą się dzieje po to, by w jakikolwiek sposób zaszkodzić JK i odstraszyć - nie wierny elektorat, który przetrwał najcięższe próby, ale tych, którym przyszłoby na myśl zagłosować na PiS. Pozdrawiam serdecznie
Katarzyna

Dziękuję. :-) Z takich niby błahostek jak to nagrodzone zdjęcie utkany jest dzisiejsza manipulacja wyborcza i walka postkomuny o utrzymanie swoich mafijnych powiązań. Gorąco polecam wszystkim spotkanie w Rozmowach niedokończonych RM z prof. Zybertowiczem.Niezwykle ważne właśnie ze względu na stosowane socjotechniki manipulujące opinią społeczną. Będzie kolejna powtórka w Niepoprawnym Radiu Pl 20:06 RN RM:prof.Andrzej Zybertowicz (23.III.2011) – Zagrożenia nie wprost http://niepoprawneradio.pl/
malyy5

malyy5

14 years 3 months temu

Dlaczego tak jest ,że zło zwycięża wciąż dobro,a tłum krzyczy od ponad 2000lat ukrzyżuj, ukrzyżuj ,człowieka który jest prawy,mądry,uczciwy i całe życie poświęca innym ,by było im lepiej przejść tą drogę życiową?.Smutno mi Boże,bo nie godzę się z tym wszystkim,a krzyż mój jest coraz cięższy... Wierzę ,że przyjdzie taki dzień,a przyjdzie na pewno,że ludzie zrozumieją, jak wiele stracili,ulegając złudzie podążając za wilkiem w owczej skórze...
Katarzyna

W promieniach wiary jest tak: http://www.warszawa.sds.pl/in… Na Twitterze jest np. ktoś, kto daje właściwy wymiar naszym niepokojom i dyskusjom http://twitter.com/#!/SantaFa… To nie znaczy, że mamy się godzić na zło i nie godzimy się, a że nie ma raju na ziemi? Nikt nam go tutaj nie obiecał. Róbmy swoje, bo taki mamy obowiązek. Resztę zostawmy Panu Bogu. Prawdziwych elit nam potrzeba; mądrych, wykształconych i patriotycznych. One na kamieniu się nie rodzą. Pozdrawiam serdecznie i o uśmiech proszę :-)
Margotte

Mam takie same myśli. Dlaczego ci, którzy robią i mówią takie rzeczy są bezkarni? Dlaczego człowiek, który jest uczciwy ma pod górkę? Dlaczego sprawiedliwość nie zatriumfuje? Czy to wreszcie się skończy? Czy przestaniemy się czuć bezsilni we własnym kraju, w którym rządzą ludzie tego niegodni? Mam nadzieję, że to się zmieni, ale kiedy?
Margotte

Ja zacytuję słowa Zbigniewa Girzyńskiego z wpolityce: "Warto więc zwrócić uwagę na ważne zagadnienie, które ci publicyści pomijają milczeniem. Czego dotyczy sprawa sądowa w której pozwanym jest Jarosław Kaczyński? Otóż Janusz Kaczmarek pozwał Jarosława Kaczyńskiego za to, że ten w lipcu 2008 r. wypowiedział następujące słowa: „Kaczmarek to był po prostu człowiek drugiej strony, jak to niektórzy nazywają - taki "śpioch". Ktoś przez wiele lat nie wypełniał swojej funkcji, potem dostaje sygnał i zaczyna pracować jako agent. Jaki więc związek z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego w lipcu 2008 r. miał jego stan emocjonalny po 10 kwietnia 2010 r.? Może któryś z dziennikarzy głównego nurtu mi to wytłumaczy? A może ktoś z tych publicystów zechce się o to zapytać ministra sprawiedliwości lub prezesa Sądu Najwyższego". I fragment komentarza: "p. Tusk w swoim wywiadzie powiedział, że w młodości palił marychę to znaczy że dzisiaj powinniśmy rządać od Tuska zaswiadczenia że nie jest narkomanem,że nie leczy sie w poradni uzaleznień od narkotyków i alkoholu."
Katarzyna

Takimi głupcami to oni nie są. Dobrze się zabezpieczają. Zwróć uwagę, że nie o stan psychiczny JK w 2008 r.sądowi chodzi, lecz o obecny. Sąd chce wiedzieć czy JK może uczestniczyć w rozprawie. Do nękania i upokorzenia Jarosława Kaczyńskiego wykorzystano procedurę sądową. Kiedy sąd ma podejrzenie ( a to już media odpowiednio przygotowały, łącznie z PJN i Palikotem poprzez insynuacje i sugestie czy chwyty takie jak z tym zdjęciem), że oskarżony ma problemy psychiczne i może to zaważyć na wiarygodności wyroku, zarządza badanie. To dzieje się w poważnych sprawach. Tu sąd wykorzystał piarowskie insynuacje, by nękać i ośmieszyć w oczach elektoratu, który się waha na kogo głosować. Sąd nie mógł mieć jakichkolwiek wątpliwości, że zostanie to wykorzystane w wyborach. Rozprawą włączył się w kampanię wyborczą. Zanim Prezes dojedzie swego, będzie już po wyborach i o to chodziło. Dlatego nie rozumiem milczenia wielu środowisk intelektualnych, prawicowych, które nie podejmują protestu w tej sprawie. Dla mnie milczenie wielu osób, które przyznawały się do związków z prawicą, z PiS, dzięki temu sprzedawały swoje książki, robiły sobie reklamę, a teraz milczą, są wilkami w stadzie. Ich trzeba się bać bardziej niż otwartych wrogów. Tak przynajmniej ja to oceniam. Pozdrawiam serdecznie :-)
Margotte

W takich chwilach przypomina mi się poemat "Ślady na piasku" "Pewnej nocy śniło mi się, że spacerowałam plażą z Panem, Na ciemnym niebie rozbłyskiwały sceny z mego życia. Po każdej z nich na piasku pojawiały się dwie pary stop: jedne należały do mnie a drugie do Pana. Kiedy błysnęła przede mną ostatnia scena, spojrzałam znowu za siebie. Nie zauważyłam śladów stóp Pana. Uświadomiłam sobie, ze był to najgorszy i najsmutniejszy czas w moim życiu. "Panie - rzekłam - kiedy postanowiłam iść za Tobą, powiedziałeś mi, że zawsze będziesz przy mnie. Jednak w najtrudniejszych chwilach mojego życia na piasku widniały ślady tylko jednych stóp. Panie, dlaczego, gdy najbardziej Cie potrzebuje, Ty mnie zostawiasz?". "Moje drogie dziecko - wyszeptał - kocham cie i nigdy cie nie opuszczę, nigdy i nigdzie w chwilach prób i doświadczeń. Gdy widziałaś ślady tylko jednych stóp to było wtedy, kiedy cię niosłem na rękach".
Bernard

Fotoreporter sam powiedział, ze zrobił ich kilkanaście. Dziś już nie używa się aparatów analogowych (tzn. używa, ale nie w reporterskiej pracy). Zdjęcie zapewne było w RAWie (czymś w rodzaju "negatywu" - dane z matrycy aparatu), które potem można "wywoływać" sterując np. balansem bieli. Tak czy inaczej zdjęcia są kolorowe. To jest czarno-białe. Nie ma czarno-białych matryc. Oryginalne zdjęcie zostało przepuszczone przez program graficzny by spotęgować efekt. Nie ma nic złego w "czarnobieleniu", nakładaniu sepii itd. w zdjęciach artystycznych itd., gdy chce się uzyskać jakiś efekt. To jednak jest prawdopodobnie zdjęcie reporterskie. JK nie jest modelką na Sacharze reklamującą wodę mineralną. Podobno fotoreporterzy Reutersa mają zakaz używania photoshopa po wpadce z dokładaniem dymu w wojennym obrazie miasta. Podobno nie mają go zainstalowanego w służbowych komputerach. To zdjęcie jest podrasowane, by uzyskać efekt. Świat wszak nie jest czarno-biały. Ale jakby wyglądał JK w kolorze? Może już nie tak osamotniony?
Margotte

"– Robiłem to ujęcie przez ponad dwie minuty. Zrobiłem kilkanaście zdjęć, zanim trafiłem w ten moment, kiedy twarz polityka była widoczna między dwoma rzędami ludzi, idących w dwóch przeciwnych kierunkach. To była pielgrzymka mężczyzn do Piekar Śląskich, ważne dla Ślązaków wydarzenie. I była to jednocześnie kampania prezydencka. Jarosław Kaczyński, który stracił brata niespełna dwa miesiące wcześniej, też przyjechał, pomodlił się. Nie udzielał tam wywiadów, nie robił show, był bardzo zamknięty w sobie. Do zilustrowania materiału w GN zdjęcia polityków nie były potrzebne, więc robiłem tam fotografie innego rodzaju. Jednak czułem, że powinienem zrobić też zdjęcie Jarosławowi Kaczyńskiemu, które oddawałoby jego samotność w tamtych dniach. Fotografię zrobiłem, odłożyłem do archiwum i zapomniałem o niej. Dopiero teraz, po pół roku, kiedy to zdjęcie zobaczyłem ponownie, zrozumiałem, że ilustruje ono to, co działo się w życiu Jarosława Kaczyńskiego w kolejnych miesiącach. Mimo że jest w tłumie ludzi, to tak naprawdę jest sam, a ludzie zgromadzeni wokół niego idą w zupełnie innych kierunkach". Zdjęcie w kolorze: http://gosc.pl/doc/792293.Moj… A ja pamiętam jeszcze inną wypowiedź tego reportera, gdy mówił, że odłożył to zdjęcie, bo uznał je za nieudane, dopiero później postanowił je opublikować. Więc jaka jest prawda?
Margotte

Nie wiem które, ale tam gdzie jest mowa o nagrodzie wrzucają czarno-białe.
Katarzyna

Zdjęcie, które wkleiłam było z "GN" http://gosc.pl/doc/887411.Nas… Jest ono czarno - białe. Podobnie w Rzepie http://www.rp.pl/galeria/2,1,… To w pełni potwierdza, że była to nagroda nieprzypadkowa, a zdjęcie podrasowane umieszczono w odpowiedniej chwili. Czy zdawał sobie z tego sprawę Roman Koszowski? Link, który dała nam Margotte - http://gosc.pl/doc/792293.Moj… - jest kolorowe. JK wygląda bardziej na zmęczonego niż smutnego. Pisząc o tym nie miałam do końca pewności, że trafiam w dziesiątkę. Dzięki stokrotne:-)
malyy5

malyy5

14 years 3 months temu

Jako optymista powiem:"przyszli ,pójdą ,Polska nie zaczęła się wczoraj i nie skończy jutro" Jako pesymista powiem:"ratuj się kto może" Jako realista powiem:"Polska wyhodowała POtwora na swoim łonie,którego będzie trudno zwalczyć,a walczyć z nim trzeba" POtwór wprowadził się na salony i wysysa co się da,nawet niektórym ludziom mózgi,wprowadził w obieg publiczny język i maniery iście z filmu"Walka o ogień".Wydaje się,że wewnętrzną dążność do świadomego samodoskonalenia się, zastąpił wewnętrzną dążnością do świadomego dania się ogłupić. No i tego właśnie nie umiem zrozumieć,dlaczego jest tak wiele jednostek uległych umysłowo.
malyy5

malyy5

14 years 3 months temu

Też tak myślę i staram się jak mogę:),raj na ziemi byłby możliwy ,niestety różni ludzie mają różne definicje raju;) Dlatego też, jedni wolą panować w piekle,a inni wolą być sługami w niebie,jedni chcą chodzić krętymi ścieżkami,a inni wybierają prostą drogę uczciwości i prawości. Duży Uśmiech Dla Kasi:D
Margotte

Zdjęcie ze strony Super Expressu z odpowiednim tytułem: Ja już nie mam słów... Wiem, że to tabloid, ale są pewne granice.
Margotte

W sprawach z oskarżenia prywatnego dowodów z ekspertyzy psychiatrycznej się nie przeprowadza http://www.naszdziennik.pl/in… List otwarty Stanisława Fudakowskiego i Czesława Nowaka: Minister Sprawiedliwości Krajowa Rada Sądownictwa W ostatnich dniach Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy wydał postanowienie o dopuszczeniu dowodu opinii dwóch biegłych lekarzy psychiatrów, którzy mają określić, czy zdrowie psychiczne prezesa PiS, posła na Sejm Jarosława Kaczyńskiego, pozwoli na udział w postępowaniu sądowym. W imieniu członków Stowarzyszenia Godność zrzeszającego na Wybrzeżu byłych działaczy NSZZ "Solidarność" i więźniów politycznych z lat 1980-1989 składamy protest wobec decyzji sędziego Sądu Rejonowego dla m.st. Warszawy. Nigdy na przestrzeni ostatnich 21 lat wolnej Polski wymiar sprawiedliwości nie posłużył się lekarzami psychiatrami do zwalczania działaczy opozycji. Są to metody bolszewickie. To postanowienie jest hańbą dla całego wymiaru sprawiedliwości. Mamy nadzieję, że lekarze psychiatrzy odmówią udziału w tej sądowej farsie. W latach "Solidarności" i po wprowadzeniu stanu wojennego aż do 1989 r. walczyliśmy o Polskę wolną i demokratyczną, w tym o niezależne sądownictwo. Na przestrzeni ostatnich 20 lat zwracaliśmy uwagę rządzącym, że polski wymiar funkcjonuje opieszale, na co wskazują procesy ciągnące się przez dziesiątki lat. W polskim wymiarze funkcjonują nadal sędziowie i prokuratorzy, którzy brali udział w procesach politycznych w PRL. Zajmują nadal wysokie stanowiska zarówno w sądach, jak i prokuraturze, przeciwko czemu protestowaliśmy kilkakrotnie. Ten przypadek powinien obudzić polski Sejm i Senat, by uchwalić takie prawo, które usprawni działanie najgorzej działającego w Unii Europejskiej wymiaru sprawiedliwości. Zwracamy się szczególnie do senatorów wywodzących się z "Solidarności", tj. Bogdana Borusewicza, Zbigniewa Romaszewskiego, Jana Rulewskiego, Piotra Andrzejewskiego z apelem o obronę Jarosława Kaczyńskiego przed znieważaniem przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy. Panowie Senatorowie, pamiętajcie, skąd Wasze korzenie. Stanisław Fudakowski Sekretarz Stowarzyszenia Godność Czesław Nowak Prezes Stowarzyszenia Godność