Dawno nie zdarzyło mi się pochłonąć 450-stronicowej "cegły" w niecałe dwa dni. "Smoleński upadek. Katastrofa, która wstrząsnęła światem" Tadeusza Święchowicza to bowiem książka wyjątkowa. Zasługa w tym głównie lekkiego stylu autora, bo chociaż książka nasycona jest faktami, czyta się ją praktycznie jednym tchem. Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, jak mogło dojść do największej katastrofy lotniczej w historii Polski, a nawet świata, bo jeśli nie brać pod uwagę wyłączenie liczby ofiar, lecz także to jak tragicznie zmarli wysoko stali w hierarchii państwa, za taką można ją uznać.
Czy katastrofa smoleńska to jedynie splot nieszczęśliwych przypadków, czy też pojawiła się zła wola ludzi? Nie uzyskujemy wprost jednoznacznej odpowiedzi. Wyobraźnia jednak działa, bo to książka z kluczem, ja tak ją odebrałem. Autor nie przekonuje do swojej hipotezy przyczyn katastrofy, bo choć ją zarysowuje, to nie przedstawia tylu szczegółów, aby można ją było uznać za kompletną. Odnotowuje wiele hipotez, zarówno tych pojawiających się w oficjalnych mediach, jak i w Internecie, ale po to, aby wskazać ich słabe punkty.
Zamiast hipotez autor stawia pytania, pokazuje wątpliwości, nad którymi trudno przejść obojętnie. Daje do zrozumienia, że w tym momencie nie tylko on, ale nikt inny nie jest w stanie rzetelnie i w sposób pełny odpowiedzieć na pytanie, co bezpośrednio przyczyniło się do tej tragedii. Winę za taki stan rzeczy obarcza nieumiejętnie prowadzone śledztwo, które jest skutkiem oddania tej sprawy na łaskę i niełaskę Rosjan za co odpowiada polski rząd. Autor proponuje rządzącym politykom umiędzynarodowienie badań katastrofy, choć to pewnie wołanie na puszczy.
Lwią część ksiązki zajmuje wyświetlenie manipulacji, z jakimi mieliśmy do czynienia dosłownie od pierwszych chwil po katastrofie. Ten wątek został potraktowany bardzo szczegółowo, z mnóstwem cytatów prasowych, co, kto, kiedy i gdzie mówił, oraz co później z tych manipulacji zostawało. Autor pokazuje cały mechanizm dystrybucji fałszywych informacji o katastrofie.
Manipulacje, mające swoje źródło na szczytach rosyjskiej władzy, a w Polsce "rezonatorów", to tylko jeden z tematów przewodnich "Smoleńskiego upadku". Książka pokazuje nam katastrofę w wielu innych kontekstach: politycznym, technicznym, prawnym, a także energetycznym i militarnym – geopolitycznym. Autor ma niezwykle interesujące spostrzeżenia, które przedstawia w sposób klarowny i stonowany, ale wymowny. W kilku akapitach pierwszych rozdziałów autor próbuje nieco fabularyzować, wchodząc w sferę myśli niektórych postaci, ale raczej tylko po to, żeby czytelnik mógł złapać kilka głębszych oddechów, zanim na dobre zanurzy się w lekturę, i już nie odpuści do samego końca.
"Smoleński upadek. Katastrofa, która wstrząsnęła światem" Tadeusza Święchowicza to pozycja cenna dla tych, którzy próbują dotrzeć do wszystkich okoliczności tego, co stało się 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku. Także dla tych, którym nieobojętna jest przyszłość Polski. Przekazuje wiedzę i uczy samodzielności myślenia. Warto wziąć ją z półki w najbliższej księgarni. Na koniec jeden podsumowujący cytat.
"Rosyjscy propagandziści oraz ich polscy rezonatorzy wykuwali przekonanie o tym, że wyłączną winę za katastrofę ponoszą piloci. Głoszono stale, że piloci pod naciskiem dowódcy sił powietrznych zdecydowali się lądować wbrew zakazowi kontrolerów, wbrew sztuce lotniczej i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Dziś, kiedy oskarżenia te okazały się wyssane z palca, gdy wyszły na jaw dowody, że piloci nie lądowali, lecz przeciwnie, zdecydowali się odejść, nie słychać znikąd żadnego pokajania. [...] Kłamstwo i kalumnia są bowiem jak heroina - czym więcej się ich używa, tym więcej się ich potrzebuje. [...]
Nie wierzę tym, którzy zapewniają o niezawodności sowieckiej technologii i którzy a priori przypisali winę "niedouczonym na symulatorach" młodym lotnikom. Ja w ogóle nie wierzę tym, którzy z sentymentem wspominają Układ Warszawski i sowiecki porządek. Mimo wszystko uważam, że czasy moskiewskiej dominacji w Polsce skończyły się bezpowrotnie generację temu dzięki niebywałej ludzkiej Solidarności i naturalnemu pragnieniu wolności. I mam nadzieję, że nasze dzieci nigdy nie zaznają strachu przed mówieniem tego, co się myśli, i robieniem tego, co się godzi."
PS. Dzisiaj odbyła się promocja książki organizowana przez wydawcę. Byliśmy na niej z Margotte i Bernardem. Działo się.. nasze reakcje na wypowiedzi jednego z uczestników promocji było delikatnie mówiąc żywiołowe. Jutro będzie relacja foto-audio-wideo.
@CC
Potwierdzam, książkę się pochłania
Czasy dominacji rosji
Cichociemny,masz rację!
@CC
Chodzi mi o cytat: "Ja w
@malyy - właśnie tak
@Margotte
Czarku,
@Autor
@cichociemny
@Polaczek
@CC
Wczoraj nabyłem
"przeczytał w 6,5 godziny :)"
@Godziembo
@ender
I będę chciała wrzucić całość
Moje uwagi do książki
Artykuł autora w Rzepie
Ja miałem podobne obawy, co Marogotte
Kontrowersje
Otóż to
@Joanno - agentura wpływu
co do agentury wpływu - CC