Smoleński upadek

Przez Czarek Czerwiński , 08/03/2011 [23:28]
Dawno nie zdarzyło mi się pochłonąć 450-stronicowej "cegły" w niecałe dwa dni. "Smoleński upadek. Katastrofa, która wstrząsnęła światem" Tadeusza Święchowicza to bowiem książka wyjątkowa. Zasługa w tym głównie lekkiego stylu autora, bo chociaż książka nasycona jest faktami, czyta się ją praktycznie jednym tchem. Autor próbuje odpowiedzieć na pytanie, jak mogło dojść do największej katastrofy lotniczej w historii Polski, a nawet świata, bo jeśli nie brać pod uwagę wyłączenie liczby ofiar, lecz także to jak tragicznie zmarli wysoko stali w hierarchii państwa, za taką można ją uznać. Czy katastrofa smoleńska to jedynie splot nieszczęśliwych przypadków, czy też pojawiła się zła wola ludzi? Nie uzyskujemy wprost jednoznacznej odpowiedzi. Wyobraźnia jednak działa, bo to książka z kluczem, ja tak ją odebrałem. Autor nie przekonuje do swojej hipotezy przyczyn katastrofy, bo choć ją zarysowuje, to nie przedstawia tylu szczegółów, aby można ją było uznać za kompletną. Odnotowuje wiele hipotez, zarówno tych pojawiających się w oficjalnych mediach, jak i w Internecie, ale po to, aby wskazać ich słabe punkty. Zamiast hipotez autor stawia pytania, pokazuje wątpliwości, nad którymi trudno przejść obojętnie. Daje do zrozumienia, że w tym momencie nie tylko on, ale nikt inny nie jest w stanie rzetelnie i w sposób pełny odpowiedzieć na pytanie, co bezpośrednio przyczyniło się do tej tragedii. Winę za taki stan rzeczy obarcza nieumiejętnie prowadzone śledztwo, które jest skutkiem oddania tej sprawy na łaskę i niełaskę Rosjan za co odpowiada polski rząd. Autor proponuje rządzącym politykom umiędzynarodowienie badań katastrofy, choć to pewnie wołanie na puszczy. Lwią część ksiązki zajmuje wyświetlenie manipulacji, z jakimi mieliśmy do czynienia dosłownie od pierwszych chwil po katastrofie. Ten wątek został potraktowany bardzo szczegółowo, z mnóstwem cytatów prasowych, co, kto, kiedy i gdzie mówił, oraz co później z tych manipulacji zostawało. Autor pokazuje cały mechanizm dystrybucji fałszywych informacji o katastrofie. Manipulacje, mające swoje źródło na szczytach rosyjskiej władzy, a w Polsce "rezonatorów", to tylko jeden z tematów przewodnich "Smoleńskiego upadku". Książka pokazuje nam katastrofę w wielu innych kontekstach: politycznym, technicznym, prawnym, a także energetycznym i militarnym – geopolitycznym. Autor ma niezwykle interesujące spostrzeżenia, które przedstawia w sposób klarowny i stonowany, ale wymowny. W kilku akapitach pierwszych rozdziałów autor próbuje nieco fabularyzować, wchodząc w sferę myśli niektórych postaci, ale raczej tylko po to, żeby czytelnik mógł złapać kilka głębszych oddechów, zanim na dobre zanurzy się w lekturę, i już nie odpuści do samego końca. "Smoleński upadek. Katastrofa, która wstrząsnęła światem" Tadeusza Święchowicza to pozycja cenna dla tych, którzy próbują dotrzeć do wszystkich okoliczności tego, co stało się 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku. Także dla tych, którym nieobojętna jest przyszłość Polski. Przekazuje wiedzę i uczy samodzielności myślenia. Warto wziąć ją z półki w najbliższej księgarni. Na koniec jeden podsumowujący cytat. "Rosyjscy propagandziści oraz ich polscy rezonatorzy wykuwali przekonanie o tym, że wyłączną winę za katastrofę ponoszą piloci. Głoszono stale, że piloci pod naciskiem dowódcy sił powietrznych zdecydowali się lądować wbrew zakazowi kontrolerów, wbrew sztuce lotniczej i wbrew zdrowemu rozsądkowi. Dziś, kiedy oskarżenia te okazały się wyssane z palca, gdy wyszły na jaw dowody, że piloci nie lądowali, lecz przeciwnie, zdecydowali się odejść, nie słychać znikąd żadnego pokajania. [...] Kłamstwo i kalumnia są bowiem jak heroina - czym więcej się ich używa, tym więcej się ich potrzebuje. [...] Nie wierzę tym, którzy zapewniają o niezawodności sowieckiej technologii i którzy a priori przypisali winę "niedouczonym na symulatorach" młodym lotnikom. Ja w ogóle nie wierzę tym, którzy z sentymentem wspominają Układ Warszawski i sowiecki porządek. Mimo wszystko uważam, że czasy moskiewskiej dominacji w Polsce skończyły się bezpowrotnie generację temu dzięki niebywałej ludzkiej Solidarności i naturalnemu pragnieniu wolności. I mam nadzieję, że nasze dzieci nigdy nie zaznają strachu przed mówieniem tego, co się myśli, i robieniem tego, co się godzi."
PS. Dzisiaj odbyła się promocja książki organizowana przez wydawcę. Byliśmy na niej z Margotte i Bernardem. Działo się.. nasze reakcje na wypowiedzi jednego z uczestników promocji było delikatnie mówiąc żywiołowe. Jutro będzie relacja foto-audio-wideo.
malyy5

malyy5

14 years 7 months temu

Brzmi ciekawie,trzeba będzie przeczytać.Zastanawiałem się nad tym, kto powinien prowadzić śledztwo?, skoro Polacy nie ufają Rosjanom i odwrotnie,odpowiedź wydaje się być jedna-śledztwo Smoleńskie nie powinna prowadzić ani Polska, ani Rosja. Pozdrawiam w oczekiwaniu na relację:)
Margotte

Ja dowiedziałam się z niej wielu nowych faktów. Na szczęście był wśród nich jeden, według mnie, optymistyczny, ale tu odsyłam do samej książki. Miałam pewne zastrzeżenia na początku, czytając pierwsze rozdziały, zwłaszcza rekonstrukcję lotu, o tym zresztą powiedziałam po promocji autorowi (ale na razie nie będę tego wątku rozwijać). Niemniej później książka mnie bardzo wciągnęła. Choć temat, wydawałoby się, trudny, to jednak jest znakomicie napisana. "Odnotowuje wiele hipotez, zarówno tych pojawiających się w oficjalnych mediach, jak i w Internecie, ale po to, aby wskazać ich słabe punkty". Nie tylko słabe punkty, mocne punkty w nich także autor odnajduje albo twierdzi, że danej hipotezy wykluczyć nie można. Oczywiście nie wszystkie hipotezy czy też "teorie spiskowe", jak je nazywa, omawia, ale również takie, o których niewiele się mówiło. Dzisiejsza promocja książki przebiegała w gorącej atmosferze, gdyż starły się pewne przeciwwstawne poglądy, (wynikało to z doboru recenzentów), ale o tym już w naszej jutrzejszej relacji.
Domyślny avatar

Gdyby, gdyby rzeczywiscie wplywy i dominacja rosji na sprawy polskie byla rzecza ery minionej, to nie miala prawa wydarzyc sie katastrofa Smolenska 10 4 2010, nie mialo prawa wydarzyc sie nic takiego co wydarzylo sie pozniej w sprawie sledztwa, nie miala prawa istnienia zdrada, nigdy nie moglaby zostac podpisana umowa gazowa na tak wrecz zdradzieckich warunkach itp. No coz, trzeba zyc troche dluzej azeby teorie na temat rosyjskich wplywow rozpowszechniac. Agentura sowiecka w Polsce ma sie dobrze, a specjalnie za sprawa tuska i komorowskiego wraz ze swita "wybitnych" specjalistow w rzadzie. Przykladami jak wszyscy wiedza mozna sypac z rekawa, np. komorowski, tusk, klich jeden i drugi, kopacz, sikorski, gras ..., jak wiadomo specjalisci od demolowania Polski. Wystarczy choc troche sie zaglebic w ten temet azeby zobaczyc kto tak naprawde rzadzi w Polsce, naiwnych wierzacych ze rzadzi tusk i komorowski z ekipa nie brakuje, ale to jest tylko fatamorgana; tak samo jak praca magisterska komorowskiego. Jesli nie potrafil nawet tylko tego samodzielnie zrobic, co dopiero tak naprawde dzialo sie z jego calym przebiegiem studiow???? Przeciez w tej sytuacji kazdy kto potrafil samodzielnie wykazac sie praca na studiach, bez ukladow i poplecznictwa jest o niebo lepszy od komorowskiego na to stanowisko ktore piastuje. Mamy potencjalnie kilkaset tysiecy kandydatow na prezydenta, co poszlo zle z wyborem? Ano, WSIierdzona ruska agentura zapragnela przejac wladze; po trupach do celu - i to doslownie! Znajomosci, znajomosci, to jest jeden z kluczy do obecnej tragicznej przeciez sytuacji w Polsce. Czy trzeba pisac wiecej?! Dlatego uwazam zalozenie autora za chybione, i to calkowicie! Optymista mozna byc, ale wszystko ma swoje granice, pozniej to juz tylko ... .
Joanna

Agentura rosyjska w Polsce działa w dalszym ciągu, ale zmieniły się metody jej działania! Czy ktoś spośród młodych wie, co to jest i na czym polega agentura wpływu? Najogólniej ujmując: agentura wpływu polega na urabianiu opinii publicznej nie tylko w danym kraju, ale i na świecie w taki sposób, aby było to zgodne z interesami państwa,dla którego agenci pracują. Można o tym przeczytać w niezależnej prasie! To są, niestety, fakty!
Polaczek

popatrz na pierwsze zdanie. W przypływie szczerości, przy okazji jakiejś dyskusji, Najsztub ocenił zjawisko przekazu informacji w formie książkowej. Otóż społeczeństwo jest na tyle konsumpcyjne iż nie jest w stanie czytać, stąd spada przyswajalność tego medium. Człowiek, który coś wie na dany temat, jest w stanie taką pozycję wręcz łyknąć w ciągu bardzo krótkiego czasu. My wiemy sporo na ten temat, śledząc wyśmienite forum blogpress.pl oraz inne fora. Ludzie tego nie znają, nie interesują się tym. Książki nie przeczytają, forów nie śledzą. Łykają skrót medialny pod dyktando szarlatanów, kreatorów właśnie tej cholernej postawy konsumpcyjnej. Nasz kierunek przekazu oraz wnioski powinny zmierzać do przystosowania zgromadzonej wiedzy dla wojującego z konsumpcją. Zabieram się właśnie za kolejną wersję arcy bolesnych faktów.
Domyślny avatar

Chodzi mi o cytat: "Ja w ogóle nie wierzę tym, którzy z sentymentem wspominają Układ Warszawski i sowiecki porządek. Mimo wszystko uważam, że czasy moskiewskiej dominacji w Polsce skończyły się bezpowrotnie generację temu dzięki niebywałej ludzkiej Solidarności i naturalnemu pragnieniu wolności. I mam nadzieję, że nasze dzieci nigdy nie zaznają strachu przed mówieniem tego, co się myśli, i robieniem tego, co się godzi." 10 kwietnia 2010 wydarzyl sie takze dlatego gdyz ten "sowiecki porzadek" w Polsce zostal zbyt bardzo naruszony parciem do wolnosci i niezawislosci. Sposob w jaki to sie dokonalo po prostu jasno zadaje klam temu argumentowi ze sowiecka agentura wplywu w Polsce juz lezy i kwiczy w konwulsjach konania. Tak nie jest. Dowod otrzymalismy wlasnie 10 4 2010. Trzeba to cale zlo komuny wyrwac z korzeniami w Polsce, trzeba rozliczenia z serwilizmu sowieckiego przez agentow, tajnych wspolpracownikow itp. itd w Polsce. Lustracja jest pierwszym krokiem we wlasciwym kierunku. Prawda, wielu bedzie sie burzyc, ale jesli ktos ma czyste sumienie to czy bedzie sie burzyl? Podle gnidy na stanowiskach siedza do dzis, to trzeba zmienic i to radykalnie! Pozniej mozna myslec o niezawislosci, a jeszcze pozniej o demokracji i praworzadnosci. Nie mozna przeskoczyc kilku krokow na raz gdyz przyszlosc sie za to zemsci, tak jak to sie stalo 10 4 2010
Czarek Czerwiński

Właśnie tak - umiędzynarodowienie śledztwa, choć autor nie podnosił tego, że ustalenia polskiej komisji będą równie zmanipulowane co MAK. Chodziło mu o to, że polskie ustalenia będą się rozmijać z MAK-owskimi i dlatego trzeba będzie się poddać pod międzynarodowy arbitraż. Choć ja mam duże obawy, że rządowa w sumie, platformerska komisja, będzie chciała tę sprawę jak najszybciej zamknąć, przedstawi interpretacje nieznacznie tylko różniące się od MAK-owskich i o żadnym umiędzynarodowieniu nie będzie mowy.
Czarek Czerwiński

Też to zauważyłem o czym mówisz. Autor w pewnym sensie koi ból po katastrofie, czego mi bardzo przez ostatnie miesiące brakowało - pokazuje, że ta wielka ofiara nie poszła jednak na marne! I to pokazuje bardzo konkretnie.
Godziemba

Dzięki za recenzję. Kupiłem ją wczoraj, ale niestety z braku czasu - jej lekturę odkładam na początek kwietnia. Pozdrawiam
ender

ender

14 years 7 months temu

Czekam niecierpliwie na relację audiovideo. Dziękuję za ten wpis.
Czarek Czerwiński

Nie wiem, czy zauważyłeś, ale właśnie umowa gazowa NIE została podpisana w tak skandalicznym kształcie, w jakim ją wstępnie platformerski rząd planował. Co ciekawe, autor zwraca na to uwagę w książce. Pokazuje oczywiście, że odbyło się to m.in. za sprawą interwencji UE. Samo w sobie jest to oczywiście niesłychane, żeby instytucje unijne zadbały o polski interes lepiej niż polski rząd!
Czarek Czerwiński

Masz na pewno rację. Widać to było wyraźnie wczoraj - na promocji tej książki JEDYNYM medium, które robiło relację audio-wideo był Blogpress! W ogóle było mało osób, a książka jest wydarzeniem. Pokazuje to z jednej strony słabość promocyjną wydawcy, choć chwała mu, że taką pozycję wydał, ale media nie są zainteresowane dochodzeniem do prawdy w sprawie katastrofy, bo w jej miejsce wolą karmić publikę manipulacjami. Generalnie o mediach było wczoraj dużo mówione, jak i sama książka głównie zajmuje się medialną manipulacją. Rozmawialiśmy zresztą też o tym bezpośrednio z autorem po części oficjalnej (ale już tego nie nagraliśmy, bo wszyscy gadaliśmy). Bardzo pozytywne jest to, i chwała autorowi za to, że tę książkę może przeczytać każdy. Ona nie jest polityczna. Można ją z powodzeniem pożyczyć lemmingowi, a jeśli tylko zada sobie trud by ją przeczytać, może otworzą mu się oczy. Jej przekaz broni się sam, a czyta się ją naprawdę świetnie.
Polaczek

faktycznie trzeba kupić, pożyczać i zmuszać do czytania.
Bernard

Jeden z widzów prezentacji podchodząc po autograf stwierdził, że przeczytał w 6,5 godziny :) pozdrawiam
Czarek Czerwiński

Wcale mnie to nie dziwi :) Gdyby nie obowiązki domowe, przeczytałbym w jeden dzień. Jednak nie wiem czy to dobrze, że można tę książkę tak szybko przeczytać. Bo i szybko można zgubić szczegóły, które można wykorzystywać podczas dyskusji. Z lektury rozłożonej w czasie chyba więcej w głowie zostaje. No cóż, jest za dobrze napisana :)
Admin

Admin

14 years 7 months temu

Nie odkładaj - to jak widać tylko 6,5 godziny. A po tej ilości żródeł, które Ty czytasz, to pewnie możesz i krócej ;)
Admin

Admin

14 years 7 months temu

Margotte musi przekonwertować wideo, a spotkanie trwało prawie 3 godziny. Trochę taka konwersja niestety zajmuje.
Margotte

Mam kilka uwag do tej książki, o czym zresztą napomknęłam. Otóż początek... Według mnie, wczuwanie się w bohaterów tej tragedii jest słabszą stroną tej książki. Nie wiemy, co oni czuli, co myśleli, w jakim nastroju byli. Wydaje się, jakby autor chciał nieco "uczłowieczyć" kontrolerów smoleńskich, sprawić, że moglibyśmy na nich spojrzeć łaskawszym okiem. Według mnie to błąd, bo ewidentnie zawalili, o czym zresztą mówił sam autor na promocji. Także do rekonstrukcji lotu miałam wiele zastrzeżeń. I to też spowodowało, że po pierwszych rozdziałach miałam ochotę książki dalej nie czytać. Ale to, że wydała ją Fronda i reklamowała Gazeta Polska przekonało mnie do dalszej lektury. I oczywiście tego nie żałuję, z każdym kolejnym rozdziałem jest lepsza. Ten niefortunny początek ginie w ogólnie pozytywnym wrażeniu. Co prawda pojawia się tam sformułowanie "prezydencki samolot", które jest skrótem myślowym, a jest to określenie stojące w sprzeczności z faktami, bo prezydent nie miał swojego samolotu. Tyle uwag krytycznych, ale książkę polecam, bo wierzę w dobre intencje autora, a całość czyta się jednym tchem. Zbiera wiele faktów, pokazuje manipulacje medialne i polityczne. I omawia wiele hipotez.
Czarek Czerwiński

http://www.rp.pl/artykul/9157… Fragment o tym, jak autor rozprawia się z jedną z ostatnich manipulacji: Od wielu miesięcy powtarzane są efektowne opinie, że z powodu fatalnej pogody w Smoleńsku Tu-154 nie powinien w ogóle wystartować z Warszawy. Według jednej z rozpowszechnionych ostatnio plotek przed wylotem doszło na tym tle do sporu generała Andrzeja Błasika z dowódcą samolotu kapitanem Arkadiuszem Protasiukiem. Dowódca samolotu miał rzekomo odmawiać startu z powodu pogarszającej się w Smoleńsku pogody lub – według innej wersji – z powodu braku prognoz dla Smoleńska. Chociaż rozmowa generała z kapitanem została nagrana na kamerze przemysłowej bez dźwięku, liczne media podają, że dotyczyła ponoć pogody. Podobno słyszał to jeden z BOR-owców. Nie zeznał tego jednak na przesłuchaniu, lecz wyjawił w rozmowie z innym oficerem, równie jak on anonimowym. Spekulacje na ten temat trwają w najlepsze i nikt się nie przejmuje tym, że są one nonsensowne i sprzeczne z ustaleniami prokuratury i ekspertów. Kapitan Tu-154M Arkadiusz Protasiuk nie miał w Warszawie żadnych podstaw, aby odmówić lotu 10 kwietnia. Nie miał nawet powodów do szczególnych obaw. Zgodnie z planem samolot miał wystartować o godzinie 7. Ani informacje, ani prognozy meteo, jakie otrzymał do tej godziny, nie wskazywały, że w Smoleńsku trafi na ekstremalnie warunki. Żadne komunikaty o dramatycznym pogorszeniu się widoczności na lotnisku w Smoleńsku nie zostały jeszcze wówczas przekazane do Warszawy. Co więcej, do planowanego startu Tu-154M z Warszawy w Smoleńsku nie działo się nic nadzwyczajnego. O godzinie 6.50 tamtejszy meteorolog raportował kontrolerowi lotów, że jest tylko lekka mgiełka i widoczność wynosi 4 kilometry.
Czarek Czerwiński

Szczerze mówiąc to zacząłem nawet na początku zaznaczać sobie żółtymi karteczkami miejsca, gdzie wydawało mi się, autor robi przygrywkę do manipulacji. Ale po kilkudziesięciu stronach przestałem, a karteczek było dosłownie kilka. Były też drobne błędy merytoryczne, no jeden większy, dotyczące przebiegu katastrofy. No i to fabularyzowanie - mnie to nie przeszkadzało i jest zupełnie dla tej książki niereprezentatywne, bo ograniczone dosłownie do kilku akapitów na początku. Trochę mnie to oczywiście zdziwiło. Chyba autor zrobił to jednak niepotrzebnie, bo taka nagła zmiana konwencji jest trochę nienaturalna i jak widać będzie mu to wytykane. Jednak przywoływanie akurat tych fragmentów jako reprezentatywnych, jak zrobiła Savantka (jeśli nie mylę nicka) na NE w swojej recenzji jest manipulacją z jej strony.
Rzepka

Rzepka

14 years 7 months temu

jakie - jak widzę - powstały już wokół tej książki mogą być dodatkową zachętą do lektury. No, trzeba przeczytać, nie ma wyjścia ;) Dzięki za recenzję. Pozdrawiam
Margotte

Zmiana konwencji była nieco nienaturalna. I jest to chyba jednak błąd, bo różnica między początkiem książki a ciągiem dalszym jest zbyt wielka. Też przeczytałam recenzję na NE, o której piszesz i uważam ją za nieuczciwą, bo autorka ocenia całą książkę według tego co jest na samym jej początku, tak jakby nie przeczytała całości, tylko te pierwsze rozdziały.
Czarek Czerwiński

I w rzeczonej książce też przeczytać o agenturze wpływu. Autor co prawda nie używa tego sformułowania, lecz pisze o "rezonatorach" w Polsce rosyjskich manipulacji. Jak zwał tak zwał - efekt ten sam.
Domyślny avatar

Nurni

14 years 7 months temu

To doprawdy zabawne bo ostatnio dokonuje pewnego riserdźu, przygladam sie akolitom "maskirowki". Sawantka popularyzująca maskirowkę gdzie sie da, poswieciła ksiązce Święchowicza mnóstwo czasu i bajtów. Okazuje się wg tejże że to ksiązka niezwykle niebezpieczna.... Szkodliwa jak Antoni Macierewicz który "boi się". Pytania? :)