Bywało nie jeden raz i nie dwa, że całą noc przestało się w "łączniku" między wagonami na ruchomej podłodze i przy dudnieniu szyn. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby lecieć na skargę...
Wiem, wiem, dzisiaj nie ma komuny, za to jest dostatnia, demokratyczna Polska. Ludzie mają prawo się denerwować, gdy coś im w tej "dostatniości" i "demokratyczności" zgrzyta. Zwłaszcza, że ci młodzi ("wykształceni" itd.), zirytowani podróżnicy, w większości głosowali (jak mniemam) na Tuska.
Miała być Irlandia, a tu trzeba przez okno się pakować do przedziału, jak za Jaruzelskiego!
Ten luksus, nowoczesność, technologie, te wszystkie "fejsbuki" zawróciły ludziom w głowie. "Rozpieściły" ich, obniżając odporność na... ból i niedogodności. Przypomina mi się pewna anegdota związana z wychowaniem samurajów. Gdy malec sposobiony na samuraja zapłakał, wtedy pytano go w ten deseń:
"- Płaczesz z byle powodu, a co będzie, gdy na polu bitwy odrąbią Ci ramię?"
"Młodzi", "wykształceni" płaczą, bo nie mogą dostać się do pociągu, a co będzie, jak im kasę odetną i masowo zaczną zwalniać z firm? W oblężonej twierdzy
Bezstresowe i wygodnickie
Podróżowanie kolejami
Nie do końca