Nikt z nas, ani Państwo, ani ja, nie wie i - miejmy nadzieję - nie będziemy wiedzieć, jak smakuje koszmar Wojny Światowej! I co ważniejsze, jak mógłby nas zmienić, wypaczyć nasze umysły i splamić sumienia?
Szanuję naród żydowski z wielu względów, można rzec, że nawet podziwiam niektóre jednostki, wywodzące się z niego. Dlaczego? Za ponadprzeciętną inteligencję! Pewnie niewielu z Nas zdaje sobie sprawę, ale Żydzi mają największą „reprezentację” wśród wszystkich noblistów, biorąc pod uwagę naukę, literaturę i pozostałe nagradzane kategorie. Chyba o czymś to świadczy? Tak pół żartem, pół serio - 40 letnia wędrówka po pustyni (czyt. segregacja genowa) zrobiła swoje w Narodzie Wybranym!
Niestety, poza sympatią do Żydów, mam żal do Polaków na wielu forach, ulicach, w autobusach – o co? O to, że tak łatwo dajemy się zmanipulować "papce" dziennikarskiej, dajemy wciągnąć w rozdmuchanie problemu, który był, jest i pewnie długo jeszcze będzie „kością niezgody” polsko-żydowskiej; ale zainteresowanie nim niektórych jest wyłącznie: formą mody - wszyscy o tym dyskutują, poprawnością polityczną – należy o tym mówić, leży to w naszej naturze – wszyscy w Polsce są znawcami. Teraz jesteśmy dyskutantami tematu: Holokaust, i jego smutnych następstw.
Dla mnie nienawiść Polaków do Żydów, choćby objawiona w Kielcach po wojnie, była w pewnej mierze spowodowana „chorobą powojenną”; nie zamierzam tłumaczyć, ani bronić kieleckich oprawców – zbrodnia to zbrodnia, ale dlaczego, ja, my, obecnie żyjący Polacy mamy wstydzić się za tamte zdarzenia, dlaczego mamy prosić o wybaczenie, dlaczego mamy żyć z tamtym piętnem!? Należy informować o każdym aspekcie tamtych dni, bez pomijania niewygodnych faktów, nie klęcząc przed rodzinami ofiar, lecz prosić o pojednanie budowane na prawdzie.
Kłóćmy się, ale konstruktywnie. Wyrażajmy poglądy, ale nasze, a nie "wyssane" z publicystyki, opinii innych (czyt. dziennikarzy i ekspertów). Niestety tak już jest, że na stu prawych, znajdzie się choćby jeden „do szpiku kości” zły. I mimo tej dysproporcji – to on zniszczy, okradnie, oszuka, zabije – zwycięży.
Ciekawi mnie, ilu z Państwa wie, dlaczego napisałem tych kilka słów? Przez książkę Jana Tomasza Grossa „Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści” (a następna niestety już niebawem), której nie przeczytałem. Dlaczego? Bo amerykański tytuł książki brzmi „Fear. Anti-Semitism in Poland after Auschwitz”. Nie czuję się zobligowany do czytania poglądów kogoś, kto znając język angielski doskonale, z racji tego, gdzie (również) mieszka, dopuszcza się niechlujstwa w tłumaczeniu tytułu: „Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie…”, nie znaczy, nie równa się: „Antysemityzm w Polsce po Oświęcimiu”(sic!).
Ktoś, kto świadomie tworzy krzywdzący background dla treści samej książki, nie może uczciwie, szczerze opisać tak wrażliwych, drażliwych dla obu narodów racji, w obustronnej i wielowiekowej relacji. Szanowny autorze, niech Pan nie próbuje za innymi - po raz kolejny - przekonać zachodni świat, że to my – Polacy - zbudowaliśmy obozy koncentracyjne, że to my odpowiedzialni jesteśmy za zagładę Żydów, że to my mamy ręce mokre i czerwone od Szoa. Bo to nie my!
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 893 widoki