Dziś smutna rocznica wprowadzenia w Polsce stanu wojennego czyli wojny jaką dyktator w mundurze polskiego generała wytoczył polskiemu społeczeństwu wyprowadzając na ulice wojsko, ZOMO i czołgi. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku internowano działaczy Solidarności a także inne elementy antysocjalistyczne oraz 35 osób ze ścisłego kierownictwa partii ( PZPR) i rządu ekipy Edwarda Gierka. Rozkaz zatrzymania tych ostatnich otrzymali oficerowi ich własnej ochrony, co nawet w działaczach najwyższego szczebla po dziś dzień wywołuje niesmak, tym bardziej, że ludzie ci nie stanowili żadnego zagrożenia , nie mieli realnej władzy a ich wpływy były zredukowane do zera.Cała akcja miała na cel wyłącznie propagandowy, jakbyśmy powiedzieli dziś, pijarowski. Sam Edward Gierek podsumował ją przed śmiercią słowami “Jaruzelski nie był żadnym Wallenrodem , tylko zwykłym karierowiczem”.
Tę opinię wyrażoną przez byłego I Sekretarza KC RZPR polecam szczególnie obecnemu prezydentowi RP , który uparł się zakłócić starość sędziwemu dyktatorowi, narażając go wbrew zaleceniom lekarzy na szkodliwe dla zdrowia, ponad półtoragodzinne nasiadówki w ramach RBN. Czyżby pan prezydent zapomniał, że generał ma to na piśmie poświadczone przez specjalistów czuwających nad jego zdrowiem? Na tej podstawie, zresztą, nie może się odbyć żadna rozprawa przeciwko gen. Jaruzelskiemu. Zmuszanie starca do udziału w nasiadówce jest nieludzkie i da się usprawiedliwić tylko niezwykłą skłonnością obecnego prezydenta do gaf.
Uwydatniła się ona szczególnie podczas pierwszej wizyty jaką Bronisław Komorowski złożył w USA na zaproszenie Baraka Obamy. Na nic się tu zdadzą zapewnienia lokajsko zorientowanych dziennikarzy z ekipy, którą zabrał pan prezydent na pokład rejsowego samolotu do Stanów. Dziennik Wall Street Journal nie docenił przaśnego dowcipu prezydenta o polowaniach nadając mu przydomek Woodsman czyli gajowy. Wedle amerykańskiego publicysty w odpowiedzi ” Mr Obama nodded politely” a zaczepiony o wizy dla Polaków, wspomniał o choince czyli zmienił temat. Na szczęście spotkanie w Oval Office trwało zaledwie 20 min.
Swobodniejszą formułę miał wykład jaki dla przybyłych ambasadorów, senatorów, kongresmenów i przedstawicieli mediów, wygłosił Bronisław Komorowski w German Marshall Fund of the United States. Tu, z właściwą sobie swadą i gawędziarskim zacięciem, prezydent RP, z wykształcenia historyk, przedstawił swą własną wizję dziejów Polski, a szczególnie dochodzenie do zgody czyli consensusu w polskim parlamentaryzmie.Prezydent Komorowski, posługując się gastronomiczną metaforyką wyróżnił następujące etapy procesu decyzyjnego: faza zgłaszania poglądów, faza ich ucierania i wreszcie faza bigosowania.Zachęcam gorąco do lektury tekstu zamieszczonego pod udostępnionym linkiem, tak by każdy obywatel mógł się zapoznać z tym oryginalnym wkładem obecnej głowy państwa.
Nie jestem historykiem, ale gdybym miała snuć jakieś analogie to sięgnęłabym do nieco nowszej historii i zatrzymała się na postaci Józefa Piłsudskiego.Porównując te dwie postaci sformułowałabym wniosek, że różnice między nimi można sprowadzić do tej jaka występuje między Dziadkiem a Dziadzią.
To nie moze byc prawda!!!!!!!
Nie zgodzę się. To nie są
woodsman - goood
@Bernard
Dajmy juz lepiej spokój! Znajdzmy jakąś chociaż odrobinę ...
@
Jestem wstrząśnięty
@Filozof grecki
@Margotte