Śmierć Generała Pattona (1)

Przez Godziemba , 15/11/2010 [07:36]

W niedzielę 9 grudnia 1945 roku o godzinie 11.45, w dziwnym wypadku samochodowym bardzo ciężko ranny został najwybitniejszy amerykański generał II wojny światowej – George Patton. W kilkanaście dni potem, 21 grudnia 1945 roku Generał zmarł w szpitalu wojskowym w Heidelbergu.

         George Patton w rekordowo krótkim czasie w 1942 roku zaprowadził dyscyplinę w amerykańskich oddziałach w Afryce Północnej, po dotkliwej klęsce poniesionej w bitwie z Africa Korps na przełęczy Kasserine w Tunezji. Następnie wraz z Brytyjczykami wyparł Niemców z Afryki Północnej, zostając zarządcą wojskowym części podbitych terenów.

         Jedną z pierwszych decyzji Roosevelta w polityce zagranicznej po przejęciu władzy w USA, było uznanie Związku Sowieckiego i nawiązanie z nim stosunków dyplomatycznych. Władze sowieckie wykorzystały nowy status aby rozszerzyć infiltrację szpiegowską i wywoływać niepokoje społeczne w Stanach Zjednoczonych, szczególnie za pośrednictwem związków zawodowych. Roosevelt odrzucał raporty wskazujące na prawdziwe zamiary Sowietów i nadal wypowiadał przychylne opinie na temat komunistycznego państwa. W 1939 roku nie wykazał żadnego zainteresowania raportem Adolfa Berle, swojego doradcy do spraw bezpieczeństwa, w którym przedstawiono dowody na szpiegowską działalność na rzecz Kremla Harry’ego Dextera White, współpracownika sekretarza skarbu Morgenthaua oraz Lauchlina Curie, osobistego doradcy ekonomicznego prezydenta. Sowieckimi agentami byli również m.in. Alger Hiss z Departamentu Stanu, Laurence Duggan i Harold Glasser  z Departamentu Skarbu, Natan Silvermaster z Departamentu Rolnictwa

         Po ataku Hitlera na ZSRS, niezwłocznie wysłał do Moskwy swojego zaufanego współpracownika, o prosowieckich poglądach Harry’ego Hopkinsa, aby przygotował objęcie Związku Sowieckiego programem Lend-Lease.

        Gdy Stany Zjednoczone i Związek Sowiecki zostały sojusznikami, przychylność Roosevelta wobec Stalina była bezgraniczna. Amerykański prezydent podkreślał na każdym kroku, iż na Związek Sowiecki spada największy ciężar walki z Niemcami, alianci więc powinni być mu bezgranicznie wdzięczni. Szefowi OSS  Williamowi  Donovanowi powiedział: „Bill, musisz Rosjan traktować z takim samym zaufaniem, jakim obdarzasz Brytyjczyków. Wiesz, oni każdego dnia zabijają Niemców”. Gdy sekretarz marynarki wojennej, Frank Knox, sprzeciwił się zatrudnianiu komunistów jako radiotelegrafistów, Roosevelt upomniał go, twierdząc, że komunizm „w praktyce przestał w Rosji istnieć. Obecnie ich system przypomina raczej formę starego socjalizmu”.

         Patton był zdecydowanym przeciwnikiem takiej polityki. I dał temu wyraz podczas rozmów z prezydentem, podczas jego pobytu w Casablance  w styczniu 1943 roku. Być może nie było tylko przypadkiem, że na początku lutego 1943 roku, Eisenhower zakazał podległym mu generałom jakiejkolwiek krytyki Związku Sowieckiego.

        Latem 1943 roku Patton po brawurowym natarciu przez górzysty rejon zajął Palermo, a następnie dotarł do Mesyny – doprowadzając do wyparcia Niemców z Sycylii.

        W lipcu 1944 roku Patton został dowódcą 3 armii amerykańskiej, na czele której doprowadził do klęski Niemców pod Falaise, a następnie uratował aliantów przed katastrofą podczas kontrofensywy niemieckiej w Ardenach. Po zwycięskiej bitwie o Ardeny chciał wedrzeć się w głąb Niemiec, aby zadać im decydujący cios prosto w serce, jednak jego plan został odrzucony przez Eisenhowera. Potem gdy jego 3 Armia była około 80 km od Berlina, Eisenhower  skierował go na południe,  gdzie miał tropić domniemane niemieckie siły, które utworzyły w Alpach ostatni bastion – „redutę narodową”. Na początku maja 1945 roku gdy był o krok od wkroczenia do Pragi, Eisenhower uległ presji sowieckiej i nakazał mu wycofać się.

        8 maja 1945 roku w dniu zakończenia wojny w Europie, podczas konferencji prasowej Patton zaszokował słuchaczy mówiąc: „Ta wojna zakończyła się dokładnie tam, gdzie się zaczęła. Na podwórku Hunów. (..) Ale na tym nie koniec. (..) To, co zrobili dzisiaj politycy w Waszyngtonie i Paryżu, podobni do ołowianych żołnierzyków, to historia, o której będziecie pisać przez jakiś czas. (...) Pozwolili nam wykopać w cholerę jednego gnoja, a jednocześnie zmusili, żebyśmy pomogli usadowić się następnemu, równie złemu albo jeszcze gorszemu niż tamten. (..) Wygraliśmy tylko szereg bitew, nie wojnę o pokój. (..) Będziemy potrzebowali nieustającej pomocy Wszechmogącego, jeśli mamy żyć na jednym świecie ze Stalinem i jego morderczymi zbirami”. „Zastanawiam się, co powiedzą dzisiaj – ciągnął dalej – wiedząc, że po raz pierwszy od stuleci pozwoliliśmy siłom Czyngis-chana wejść do Europy Środkowej i Zachodniej. Zastanawiam się , jak się czują, wiedząc, że w naszych czasach nie będzie pokoju, a Amerykanie, także ci, którzy się dopiero urodzą, będą musieli walczyć z Rosjanami jutro albo za piętnaście czy dwadzieścia lat. (…) Dzisiaj powinniśmy powiedzieć Rosjanom, że mają iść w cholerę, zamiast ich słuchać, kiedy nam mówią, że mamy się cofnąć. To my powinniśmy im mówić, że jeśli im się nie podoba, niech idą w pizdu, i wydać im wojnę. Pokonaliśmy jednego wroga ludzkości, ale umocniliśmy drugiego, znaczenie gorszego, w którym jest więcej zła i zajadłości niż w pierwszym”. Na koniec stwierdził otwarcie: „Niestety, niektórzy z naszych przywódców są po prostu cholernymi durniami i nie mają pojęcia o historii Rosji. Cholera, mam wątpliwości, czy wiedzieli chociaż tyle, że Rosja jeszcze niecałe sto lat temu zajmowała Finlandię, wyssała krew z Polski i zrobiła z Syberii więzienie dla własnego narodu. Wyobrażam sobie, jak szydził Stalin, kiedy uzyskał od nich wszystko podczas tych nibykonferencji”.

        Można wyobrazić sobie wściekłość Stalina gdy doniesiono mu o tych słowach Pattona. Sam generał zapisał w swym dzienniku: „Rosjanie to rasa zasługująca na pogardę. Zwykłe dzikusy. Moglibyśmy ich rozpirzyć w cholerę”.

         11 maja 1945 roku podczas spotkania dowódców alianckich w Paryżu zdecydowanie skrytykował politykę USA wobec narodów Europy Środkowej, mówiąc: „Każdego dnia do mojego sztabu przychodzą jacyś biedni czescy, austriaccy, węgierscy, a nawet niemieccy oficerowie. Ze łazami w oczach mówią: <Na Boga, generale, przyjdź ze swą armią zająć resztę naszego kraju. Daj nam szanse utworzyć własny rząd. Daj nam tę ostatnią szansę, żebyśmy mogli żyć, zanim będzie za późno, zanim Rosjanie zrobią z nas wiecznych niewolników>. Mówią mi coś takiego i każdy z nich mi proponował, że będzie walczyć pod moim sztandarem i przyprowadzi swoich ludzi.  (…) Na Boga, chciałbym ich do tego wykorzystać. Jeśli tego nie zrobię, będę się czuł jak zdrajca”. Nie zważając na konsternację, jaką wywołały jego słowa, Patton kontynuował: „Ci ludzie mają rację. Nie będą mieli szansy. Spisaliśmy ich na straty. Na Boga, powinniśmy podrzeć te cholerne, podłe porozumienia z Sowietami i ruszyć prosto na wschodnie granice”.

       Gdy w czerwcu 1945 roku po raz pierwszy od prawie trzech lat poleciał do ojczyzny na urlop, przemawiając do wiwatujących tłumów, domagał się utrzymania powszechnej służby wojskowej, aby pokonać Związek Sowiecki. Osobiście nie miał jednak złudzeń i był przekonany, że „tchórzliwe waszyngtońskie sukinsyny przeprowadzą demobilizację. Powiedzą, że znów zapewnili bezpieczeństwo demokracji na świecie. Ale Rosjanie nie są aż takimi durniami. Odbudują potęgę”.

        Mimo nalegań o skierowanie go na Pacyfik, gdzie mógłby walczyć z Japończykami, został mianowany wojskowym gubernatorem Bawarii. Po objęciu stanowiska wywołał kolejną kontrowersję – wystąpił przeciwko repatriacji „faszystowskich zdrajców”, jak Stalin nazwał rosyjskich jeńców służących w oddziałach niemieckich. Równocześnie sprzeciwiał się koncepcji, lasowanej m.in. przez Morgenthaua, przekształcenia Niemiec w państwo rolnicze.

        Po koniec września 1945 roku – po pretekstem hamowania procesu denazyfikacji - Pattona pozbawiono stanowiska wojskowego gubernatora Bawarii, oraz – co była zapewne dla niego ważniejsze – funkcji dowódcy ukochanej 3 Armii. Generał uważał bowiem, iż władze okupacyjne w celu zaprowadzenia porządku w Niemczech winny wykorzystywać również pomniejszych funkcjonariuszy partii nazistowskiej na stanowiskach w administracji. Chodziło mu – jak pisał – o „dbanie o to, aby Niemcy nie stały się komunistyczne. Obawiam się, że nasza nierozważna i kompletnie głupia polityka w stosunku do Niemiec spowoduje, że Niemcy staną po stronie Rosjan, a przez to powstanie państwo komunistyczne obejmujące całą Europę Zachodnią”.

        Został  dowódcą 15 Armii, liczącej w  rzeczywistości kilkudziesięciu żołnierzy i historyków piszących o działaniach US Army w czasie wojny w Europie. Równocześnie został pozbawiony ochrony i rozbudowanego aparatu wywiadowczego, który wcześniej go informował o niebezpiecznych sytuacjach.

 Cdn.

 

 

Domyślny avatar

tj

14 years 12 months temu

Wpływowi ludzie brzydko myślący o sowietach kończyli wtedy źle. Zupełnie jak dzisiaj. Przyznać trzeba Pattonowi, że miał rację.
Godziemba

Patton był nie tylko wybitnym dowódcą, bezkompromisowym człowiekiem, ale także przenikliwym obserwatorem. Nie tylko Sowieci byli zainteresowani w zniszczeniu Pattona, ale o tym w środę w drugiej części. Pozdrawiam
moherowy beret

Kiedyś wypisałam kilka zdań z książki Piotra Krasnowa"Od dwugłowego orła do czerwonego sztandaru" i nie mogę nadziwić się i uspokoić.Co parę dni czytam i oczom nie wierzę - naiwni czy podli?Cytuję słowa Stalina 8.02.1945r. Jałta:"Nie jest to z mojej strony przesada,ani kwiecistym komplementem,gdy powiem,iż uważamy życie Stalina za coś najbardziej drogocennego dla naszych nadziei i naszych serc....Wyrażam szczerą wiarę,że Marszałek zachowany zostanie i dla Związku Sowieckiego i dla tego również,aby nam pomógł iść naprzód ku mniej nieszczęśliwym czasom niż te,któreśmy niedawno przeżyli.Osobiście kroczę poprzez ten świat z większą śmiałością i nadzieją,gdy jestem pewny przyjażni i zażyłości z tym WIELKIM CZŁOWIEKIEM,którego sława rozbrzmiewa dziś nie tylko na całą Rosję,ale i na całym globie ziemskim."No i jak można się czuć po przeczytaniu tego?
malyy5

malyy5

14 years 12 months temu

Znakomicie opisane -dzięki:),powinniśmy sobie zdać sprawę z pewnej prawidłowości w tym wszystkim: -zamordowano Gen.Sikorskiego -bo był za Wolną Polską czyli przeciw Sowietom -zamordowano Pattona - bo był przeciw Sowietom -zamordowano Lecha Kaczyńskiego - bo był przeciw Sowietom a ile jest jeszcze takich ofiar zajmujących ważne stanowiska ? setki... Pozdrawiam
Godziemba

Dzięki. W przypadku Sikorskiego byłbym bardzo ostrożny w umieszczaniu go w towarzystwie Lecha Kaczyńskiego i gen. Pattona. Mam duże wątpliwości co do jego antysowietyzmu, czemu dałem wyraz w kilku częsciowym eseju, opublikowanym na tym portalu w zeszłym roku. Pozdrawiam
moherowy beret

każdy wybitny człowiek(polityk,wojskowy),który zginął w dziwnych okolicznościach i nie zbadano dokładnie przyczyn tzw.wypadku zasługuje na pochylenie się nad nim,jego losem.Można też tropić sprawę w literaturze i w archiwach.
Godziemba

W przyapdku Pattona proszę o cierpliwość - w środę w cz. 2 pokażę szereg przesłanek wskazujących, iż jego wypadek i śmierć nie były naturalne. Pozdrawiam
Bernard

USA dysponowały już wówczas bronią nulearną. Sowieci jeszcze nie. Czy zostałaby użyta? A jeżeli tak to gdzie? Czy Amerykanie prowadzili jakiekolwiek sztabowe gry w 44/45/46 na wojnę z Sowietami? Wydaje się, że chęć pokonania Japończyków sowieckimi rękami też miała swoje znaczenie. pozdrawiam
Godziemba

Z ówczesną bronią atomową był ten problem, iz USA nie miały mozliwości zaatakowania Moskwy ( w ostateczności z terenu płd. Finlandii), a tylko taki atak wywarłby efekt. Po 1947 roku takie plany i gry były prowadzone, ale nie sądzę aby miało to miejsce wcześniej. Wciągnięcie Sowietów do wojny z Japonią (zadecydowane w Jałcie) spowodowane było tym, iz nie znano jeszcze efektów użycia bomby atomowej. We wczorajszej Rzepie ukazała się recenzja książki o Redyce, o której wspominałeś: http://www.rp.pl/artykul/9133… Pozdrawiam