Katastrofa Smoleńska-Mój Raport Wstępny

Przez malyy5 , 23/10/2010 [11:16]
Awaria silnika środkowego" korpusowego"-w konsekwencji uszkodzenie przewodów hydraulicznych (sterowania samolotem )oraz awaria silnika lewego-w ostatniej fazie lotu . Zniżenie lotu w związku z zaprogramowaniem autopilota -wszystko gra, z pozoru samolot schodzi,piloci decydują się na zejście na 100m żeby upewnić się czy jest możliwość podejścia do lądowania czynią to na autopilocie, dodatkowo nawigator i drugi pilot podają wysokość na bieżąco dla pełnej kontroli (wysokościomierz ciśnieniowy i radiowysokościomierz),w momencie gdy samolot nie odchodzi z wysokości 100m (zaprogramowany autopilot na tą wysokość) drugi pilot przy 80m daje komendę"odchodzimy" Protasiuk "daje pełną moc"a tutaj plusk i leci lewy silnik a samolot nie reaguje na sterowanie(awaria hydrauliki) i dodanie mocy samolot spada zaczepiając o brzozę traci skrzydło,siłą bezwładności robi tzw "cyrkiel" dochodzi do eksplozji przed uderzeniem w ziemię -szczątki samolotu spadają. Uszkodzenie silnika środkowego stanowi tutaj zasadniczy element początkujący katastrofę, jego uszkodzenie może być nie zauważone w pierwszej fazie przez załogę - zaczyna się rozpadać w wyniku czego następuje uszkodzenie hydrauliki sterowania -przypomnijmy oni schodzą na autopilocie więc jeszcze nie wiedzą o awarii. Cofnijmy się do stenogramów i sytuacji poprzedzającej katastrofę - A jeśli nie wylądujemy, to co? - pyta niezidentyfikowany rozmówca - Odejdziemy - odpowiada Protasiuk O 8:17 i 43 sek. Kontrola lotów w Smoleńsku informuje, że reflektory "są z prawej i lewej" i samolot ma się udawać na początek pasa. O 8.39 i 7 sek. stenogram odnotowuje głos, zidentyfikowany jako należący do gen. Błasika. Po słowach technika pokładowego "Kabina. Sterowanie przednim podwoziem mamy włączone. Mechanizacja skrzydeł", Błasik mówi: "Mechanizacja skrzydła przeznaczona jest do (niezr.)".Ten fragment jednoznacznie potwierdza że Błasik z mechanikiem pokładowym rozmawiają przez interkom-stąd wyrażenie"Kabina"To jeden z kluczowych momentów Kabina łączy się z Błasikiem jest problem najprawdopodobniej z mechanizacją skrzydła... Wszystko przebiega bez problemów. O godz. 8:39 i 31 sek. wieża mówi: "8 na kursie i ścieżce". - Pas wolny - mówią kontrolerzy po 7 sekundach. Potem - o godz. 8:39 i 59 sek. - wieża informuje, że samolot jest na wysokości 400 metrów. Po trzech sekundach słychać niezidentyfikowany głos. O godzinie 8:39 i 51 sek. w kokpicie rozlega się dźwięk. To system GPWS, którzy ma za zadanie ostrzegać o odległości ich samolotu w stosunku do gruntu. Wtedy samolot przelatuje nad dalszą radiolatarnią NDB, w tym czasie słychać też podawaną przez nawigatora wysokość: 400 metrów. Wkrótce, o godz. 8.40 i 6 sek, włącza się ostrzeżenie systemu TAWS (system ostrzegania przed przeszkodami). Automatyczny głos mówi: "TERRAIN AHEAD" (ziemia przed tobą). 9 sekund wcześniej załoga komunikuje, że jest 400 metrów nad ziemią. Ostrzeżenie TAWS powtarza się po 25 sekundach. Piloci informują, że są 200 i 100 metrów nad ziemią. Między wysokością 150 a 100 metrów, załoga dostaje od kontrolera ruchu lotniczego informację "2 na kursie i ścieżce" (było to o godz. 8:40 i 39 sek.). Niecałą sekundę później znów pojawia się komunikat "TERRAIN AHEAD". Niezidentyfikowany głos mówi wtedy: "100 metrów". Nawigator (w dokumencie określa się go pisanym cyrylicą słowem "SZT"), odpowiada: "100". O godz. 8.40 i 42 sekundy system TAWS podaje kilkakrotnie: PULL UP (do góry). O godz. 8:40 i 50 sek. nawigator melduje, że samolot jest 90 metrów nad ziemią, osoba oznaczona jako drugi mówi "odchodzimy". Samolot jednak zmierza w dół. O godz. 8.40 i 53 sek. załoga podaje, że jest na wysokości 50 metrów od ziemi. To wówczas kontroler wieży mówi: "Horyzont 101", który jest nakazem zakończenia procedury zniżania (powinien to zrobić na wysokości 100 metrów). Było to 11 sekund przed katastrofą. Dalej słychać ponowne ostrzeżenie: "PULL UP! PULL UP!", odczytaną wysokość: 30 metrów, ponowne ostrzeżenie kontrolera: "Kontrola wysokości, horyzont!" i odczytaną wysokość: 20 metrów. Wracamy do tezy uszkodzeń silnika środkowego"korpusowego" jego uszkodzenie nie wiadomo kiedy nastąpiło bezsprzecznie musiało spowodować uszkodzenie hydrauliki-hydraulika umożliwia pilotowi sterowanie samolotem wszelkie czynności wykonywane przez pilota,wznoszenie,skręcanie itd.Hydraulika uszkodziła się w wyniku rozsypania się silnika środkowego co skutkowało rozerwaniem przewodów hydraulicznych( brakiem sterowności samolotu)wyciekiem płynu hydraulicznego, jak również w kontynuacji uszkodził się silnik lewy(elementy silnika środkowego rozpruły poszycie i dotarły do silnika lewego)dodatkowo wysoce prawdopodobne jest ,iż nastąpił wyciek paliwa które następnie eksploduje przed zbliżeniem do ziemi. 8.39 i 7 sek :Po słowach mechanika pokładowego "Kabina. Sterowanie przednim podwoziem mamy włączone. Mechanizacja skrzydeł", Błasik mówi: "Mechanizacja skrzydła przeznaczona jest do (niezr.)".W tym momencie lub chwile wcześniej bo jak wiadomo stenogram jest niekompletny,mechanik pyta Błasika o mechanizację skrzydeł(prawdopodobnie trochę wcześniej pyta)-to świadczy o tym że hydraulika siada -mamy początek "COŚ NIE TAK". Podsumowanie : 1.uszkodzenie silnika środkowego 2.uszkodzenie hydrauliki 3.brak sterowności 4.uszkodzenie silnika lewego Długo drążyłem temat katastrofy,ciągle mi nie dawało spokoju 1:dlaczego schodzili tak gwałtownie,pod niewłaściwym lub tez ekstremalnym kontem? 2:autopilot ich oszukał? 3:odliczanie wysokości do ziemi brzmiało wręcz niewiarygodnie (brak reakcji?) 4:manewr w lewo dla uzyskania wysokości? 5:dlaczego paliwo nie eksplodowało? Wydaje mi się że ta teza daje odpowiedź na te pytania Pytania pozostają jednak np: 1.co spowodowało uszkodzenie silnika środkowego? 2:co "naprawiali"w kwietniu w Warszawie mechanicy z Samary? 3.co tak naprawdę eksplodowało? 4.Czy APM-y były we właściwym miejscu? 5:dlaczego kontrolerzy kłamali ? 6.czy byli ranni? Pewne jest że: - to nie był w żadnym wypadku błąd pilotów - nie było nacisków na lądowanie - kontrolerzy nie zakazali lądowania a mieli taki obowiązek(lotnisko wojskowe) i nawigowali dodatkowo kłamiąc naszą załogę. - szybko po katastrofie zacierano wszystkie ślady - nie było BOR na lotnisku temat jak widać mało rozwinięty przeze mnie ,ale warto zastanowić się i pójść ścieżką takiego scenariusza wydarzeń,który wg mnie jest jak najbardziej prawdopodobny. Ile jeszcze było elementów które spowodowały katastrofę? na pewno bardzo wiele...
Pluszak

Budowanie raportów w oparciu o upubliczniony stenogram rozmów pilotów rządowego Tupolewa mija się z celem gdyż stenogram został sfałszowany. Poniżej 2 przykłady świadczące o fałszerstwie, oraz fragment wpisów i obliczeń które w całości są dostępne na blogpress oraz na moich www - brak podpisu ppłk Bartosz Stroiński, ppłk twierdzi że podpisywał stenogram - według MAK TAWS odezwał się pierwszy raz 18 sekund przed katastrofą, wg stenogramów TAWS po raz pierwszy odzywa się na około minutę przed katastrofą TU-154M. b. Pierwsze ostrzeżenie systemu TAWS typu PULL UP (CIĄGNIJ DO GÓRY) pojawiło się na 18 sekund przed zderzeniem z przeszkodą, które zapoczątkowało niszczenie konstrukcji samolotu. Przedtem dwukrotnie formułowano komunikaty typu TERRAIN AHEAD (ZIEMIA PRZED TOBĄ). Tłumaczenie wstępnego raportu MAK: http://www.pluszaczek.com/2010/05/22/wstepny-raport-o-katastrofie-tu-154-–-pelne-tlumaczenie-czesc-iii/ Prędkość zniżania TU-154M według stenogramów Spadek z wysokości 400 na 300 m. z prędkością 4,44 m/s - odrobinę za dużą, ale w normie. O 10:40:16,7 dowódca potwierdził, że jest na kursie i na ścieżce. Spadek z wysokości z 300m do 250m to 50 metrów w 3,2 sekundy. To musiało być przykre przeżycie dla pasażerów, 50m to 15 pięter wielopiętrowego budynku pokonane w 3,2 sekundy! Spadek wysokości 200 na 100 to 100m pokonane w 8,4 sekundy (100 metrów to 30 pięter - w 8,4 sekundy). To musiało być bardzo przykre. I o dziwo - w trakcie tego zniżania o 10:40:34 dowódca stwierdza spokojnie, że "włączone" - i to jest ostatnie, co dowódca powiedział w ciągu tego lotu. Spadek ze 100 do 90 metrów trwał 0.9 sekundy, czyli 11,1 m/s, czyli prawie cztery piętra na sekundę. To tak, jakby pod nogami urwała się winda, albo szybciej. Sekunda takiego spadku wystarczy żeby się porządnie przestraszyć - spadli 3 piętra w dół. Prędkość zniżania TU-154M waha się od 6,67 m/s do 20 m/s. Przy czym obniżenie o 6,67m to dwa piętra wielopiętrowego budynku w dół na sekundę, a 20 m/s to obniżenie w dół o ponad 6 pięter wielopiętrowego budynku na sekundę! Czy można spadać z taką prędkością i nie reagować? Przy takich wahaniach prędkości zniżania prezydenckim Tupolewem musiało mocno rzucać, więc wiele przedmiotów znajdujących się na pokładzie musiało się przemieszczać. W czasie zniżania samolotu czego trzymał się dodatkowy pasażer który odwiedził kabinę pilotów? Jeśli nie był przypięty pasami do fotela to powinien być cały czas rozpłaszczony na suficie kokpitu. Przy lądowaniu samolot zniża się szybko, ale czy ma aż takie wahania tej prędkości zniżania? Maksymalna prędkość pionowa lądowania wynosi 3 m/s. Oni spadali z prędkością wielokrotnie większą! Następny spadek ( rys. 3 ) z 90 do 80 jest dwa razy szybszy - 25 m/s; trwało to 0,4s, ale spadli znowu 10 metrów, czyli trzy piętra. Zaokrąglając – w pół sekundy Kolejny spadek o 20 metrów z 80m na 60m w ciągu niecałych dwóch sekund (1,8 s); to ponad sześć pięter w dwie sekundy. W takim przypadku na pokładzie TU-154M musiało być kilka zawałów - tak, zawałów. Wielu samobójców rzucających się z wysokich budynków umiera w locie na zawał. Nie można nic powiedzieć o tym, co się działo w ostatniej fazie (poniżej 20 metrów) - bo nie wiadomo, na jaką wysokość wzniósł się samolot (o ile się wzniósł - w świetle powyższego zniżania TU-154M jest to raczej wątpliwe) zanim runął na ziemię. Czy załoga mogła nie zdawać sobie sprawy z tego, że spada? Twierdzenie, że wszystko przebiegało spokojnie zarówno w kokpicie, jak w kabinie pasażerskiej, jest absurdem! „W normie” A teraz ciekawostka - pierwszy spadek ze 100 do 90 metrów z prędkością 11,1 m/sekundę, czyli w ciągu sekundy spadają trzy piętra w dół! Czy lecąc windą na łeb na szyję trzy piętra w dół drugi pilot TU-154M mógł powiedzieć do mikrofonu „w normie” ? Nie miał czasu nawet pomyśleć, a co dopiero powiedzieć. Według czasu podanego na stenogramach „w normie” trwało 0,4 sekundy http://www.pluszaczek.com/2010/06/05/stenogramy-z-czarnych-skrzynek-tu-154m-–-falszerstwo-–-czesc-iv/
Polaczek

może i tak być. Problem jest tylko taki, że film śp. Koli pokazuje jeszcze inne okoliczności, absolutnie zaplanowane.
malyy5

malyy5

14 years 11 months temu

Zgadza się stenogramy są spreparowane a raczej tuningowane,natomiast zdjęcia i relacje video dają pewien obraz,moim zdaniem ostatnie chwile Tutki wyglądały właśnie tak,jeśli chodzi o katastrofę. Kont zejścia co sugeruje? ano sugeruje awarie układów hydraulicznych sterowania poziomem i pionem , jak również silników -brak ciągu samolot spadał bezwładnie,tam się odegrały sceny dantejskie.Przyczyny owe mogą wynikać z wielu czynników takich jak: ładunek wybuchowy np sterowany gps(auto-inicjacja)przy określonej pozycji geo,jak również mogą być inne.Jedno jest pewne wina sprzętu,nie człowieka w aspekcie załogi.
malyy5

malyy5

14 years 11 months temu

To że było to zaplanowane jak najbardziej zgoda,ja tylko starałem się odtworzyć kolejne etapy uszkodzeń składających się na katastrofę.Zasadniczo jeśli ładunek -mini ładunek wybuchowy to właśnie w układzie między-silnikowym gdzie można uszkodzić silniki i hydraulikę za jednym zamachem.Stracili ciąg i stracili sterowanie co to oznacza?byli biernymi obserwatorami na coś na co nie mieli wpływu mimo że walczyli do końca:(
Polaczek

tak czy siak, sami dobrowolnie nie zeszli na 1200m na taką wysokość. Film śp. Koli pokazuje, że było to zaplanowane, tak więc zaplanowane zostało sprowadzenie. Aby było to na 100%, teoria słuszna musi to uwzględniać, iż musiało to udać się bez względu na jakiekolwiek okoliczności.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

14 years 11 months temu

fakt, że tyle osób miało włączone komórki, mimo że nigdy ich nie włączali w samolocie. Co do reszty nie wypowiadam się jak długo nie dostaniemy raportu niezależnej międzynarodowej komisji i bynajmniej nie mówię o MAK...Pozdrawiam
malyy5

malyy5

14 years 11 months temu

skonfrontujemy w styczniu:) RAPORT MAK "1:Do katastrofy doszło z winy pilotów: -załoga nie wzięła pod uwagę właściwości Tu-154M,nie uwzględniła specyfiki samolotu przy podejściu do lądowania co spowodowało niewłaściwy kont podejścia,co wynika z braku własciwego szkolenia na tym typie samolotów -załoga podjęła błędną decyzję o lądowaniu w niesprzyjających warunkach pogodowych uniemożliwiających wykonywanie lądowania. -załoga dodatkowo była rozpraszana przez osoby trzecie w kokpicie, jak również należy wskazać że drzwi do pilotów były otwarte co dodatkowo rozpraszało załogę,uniemożliwiając podjęcie właściwej decyzji -załoga błędnie oceniła wysokość korzystając z radiowysokościomierza który podaje wysokość z pewnym opóźnieniem. -załoga znajdowała się pod silna presją wykonania lądowania,przez co przyczyniła się do spowodowania ryzyka które zakończyło się katastrofą,brak asertywności pilotów. 2:Okoliczności katastrofy jednoznacznie wskazują na niewłaściwy poziom wyszkolenia pilotów w zakresie obsługi Tu-154M a zwłaszcza ,w ekstremalnych warunkach w jakich się znalazł nad lotniskiem Smoleńsk-Seviernyj . 3.Urządzenia obsługi lotniska Smoleńsk Seviernyj działały właściwie,nie stwierdzono poważniejszych nieprawidłowości w ich funkcjonowaniu ,drobna usterka jednej z latarni nie miała wpływu na katastrofę i nie można powiedzieć by była elementem mającym jakikolwiek wpływ na katastrofę. 4.Lot z dnia 10.04.2010r miał status lotu cywilnego ,zatem decyzję o lądowaniu podejmuje dowódca statku powietrznego,niemożliwe zatem było zakazanie lądowania lub zamknięcie lotniska przez kontrolerów. 5.Jednoznacznie wyklucza się awarię urządzeń na pokładzie Tu-154M samolot był w doskonałym stanie technicznym przed katastrofą,zważyć należy ,iż silniki pracowały do samego zderzenia z ziemią."
Pluszak

Niestety dużo winy jest po stronie Polaków, między innymi całkowitym brakiem kompetencji wykazał się BOR, i za to gen Janicki powinien podać się do dymisji. BOR powinien nie dopuścić do tego aby tyle ważnych dla Polski osób leciało tym samolotem. Kolejny przykład braku kompetencji BOR to podróżowanie jednym autobusem Tuska i Komorowskiego - a może oni nie mają się czego obawiać?
Margotte

"Lot z dnia 10.04.2010r miał status lotu cywilnego ,zatem decyzję o lądowaniu podejmuje dowódca statku powietrznego" No właśnie, w tym sęk że lot był wojskowy - wojskowy samolot (należący do 36 pułku) wojskowy pilot, wojskowi na pokładzie + zwierzchnik sił zbrojnych, wojskowe lotnisko.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

14 years 11 months temu

miał dopisek m (militarnyj) ale lemingi i tak nie uwierzą. Malyy a Ty skąd masz przecieki - jakbyś oryginały czytał :). Pozdr
malyy5

malyy5

14 years 11 months temu

Lot TU-154M w dniu 10.04.2010r był lotem WOJSKOWYM Plan lotu Tupolev-154M w dniu 10.04.2010r .PLF 101-I-M-literka M oznacza military-wojskowy. (plan lotu depesza którą musi nadać każdy statek powietrzny żeby mógł wykonać lot w przestrzeni kontrolowanej)prędkość przelotowa NO400(węzłów)=700km/h,poziom przelotowy F270=27000stóp =8000m.npm, 1.BAMSO Z182 2.ASKIL B102 3.samolot udaje się na lotnisko oznaczone ZZZZ015(tzn że nie figuruje w systemie klasyfikacji międzynarodowej lotnisk) 4.Na lotnisku nie można określić pogody ,ponieważ lotnisko było nie oprzyrządowane dlatego trzeba określić dwa lotniska zapasowe UMII-Witebsk,UMSS-Mińsk, 5.Operatorem jest Wojsko Polskie -OPR/POLISH AIR FORCE,lot miał status STS/HEAD(HEAD-leci nim prezydent,premier lub marszałek) data lotu DOF/100410 I to w zasadzie ucina wszystkie dyskusje na temat statusu lotu.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

14 years 11 months temu

że lecieli MIGIEM - jeśli tylko tak napisze MAK. O czym my w ogóle dyskutujemy?
Margotte

Dzięki! Myślałam że to dopiero jutro.
Czarek Czerwiński

gdyby nie transkrypcja CVR (nie ma śladu awarii silnika) oraz zdjęcia Amielina, pokazujące, że się jednak wznosili przed krytycznym zderzeniem z brzozą. Ale jar był zbyt głęboki, żeby z niego wyjść. CFIT.
Pluszak

W galerii Aml były fałszywki, Aml zabawiał sie także w fałszowanie legitki CIA czy zdjęcia w myśliwcu, na pytanie dlaczego to robił odpowiedział że to żart. Aml nie jest wiarygodny, jego wiarygodność podważyły między innymi 3 zdjęcia będące fotomontażami ( dwa omówione na mojej www ). Z tego co Aml napisał na blogu on jest/był dziennikarzem, grafikiem oraz doktorem od elektroniki ( mikroprocesory ). Więc skąd u niego znajomość tematyki lotniczej, wykresy, panoramy foto. Taki wielozadaniowy człowiek, który na wszystko ma odpowiedzi, którego tłumaczą na różne języki, cytują w gazetach... Rosjanie są wkurzeni na publikację transkrypcji z CVR, o tym mówił Klich, od publikacji miała się popsuć współpraca z Rosją, i trudno się dziwić że się wkurzają bo dzięki transkrypcji wyszło na jaw kilka niedoróbek w preparowaniu transkrypcji. Odnośnie brzozy - z tego co powszechnie wiadomo to zderzenie z brzozą ( nie ma tego w stenogramie ) było na wysokości około 8 metrów. Tupolew ma rozpiętość skrzydeł 37.55m Więc oprzeć/orać skrzydłem mógł, jak najbardziej, ale obrócić się na plecy ( co miało tłumaczyć tak duże skutki zniszczenia samolotu ) nie mógł, no chyba że ktoś "pomógł" - może ten śmigłowiec co go widać i słychać na filmie "Koli" Nawiasem wczoraj w wiadomości TVP zapowiedziały że czarne skrzynki jeszcze długo mogą być w Rosji...