Pracownik kontra szef - trzeba było zostać szefem...

Przez Pluszak , 14/10/2010 [10:41]

Gdyby człowiek był szefem swojej firmy nie miałby tylu problemów co pracownik. Ale nie każdy może zostać szefem gdyż nie każdy dysponuje jakimś pomysłem na własną firmę oraz gotówką na realizację tego pomysłu. Szef Doskonale znane dwa punkty regulaminów większości firm: 1. Szef ma zawsze rację 2. Jak szef nie ma racji to patrz punkt pierwszy Zgodnie z tymi punktami szef się nigdy nie myli. Doskonale wie jak zorganizować pracę swoim pracownikom. Wie jak przypilnować swoich pracowników aby pracownicy byli wydajni. Szef potrafi wezwać firmę która zamontuje kamery, najlepiej tak aby szef wiedział co mówią podwładni i widział co robią. Czas pracy monitorowany z dokładnością do sekund przez specjalistyczne komputery, firma chroniona przez agencję ochrony. Bo przecież szef dba o swoją firmę. Dbałość o firmę nie jest równoznaczna z dbałością o pracownika. Nie można generalizować, zawsze znajdzie się jakiś wyjątkowy szef na którego pracownicy nie dadzą powiedzieć złego słowa. Ale który szef w dzisiejszych czasach jest w 100% uczciwy wobec pracowników? W wielu firmach nie realizuje się różnych świadczeń. Brak urlopu, brak świadczeń chorobowych, brak premii, zatrudnianie na 1/8 czy 1/2 etatu a praca 8 i więcej godzin, brak środków czystości, brak ubrania roboczego, brak ekwiwalentu za pranie swojego ubrania roboczego . Przykładów oszustw szefów wobec pracowników można mnożyć. Szefowie dbają o interesy firmy, niestety najczęściej tylko firmy... Pracownik Pozbawiony większości praw, musi siedzieć po cichu gdyż każde głośne wypowiedzenie swojego zdania grozi zwolnieniem. Wyzyskiwany przez szefów, pracujący ponad siły często w godzinach nadliczbowych które są niepłatne. Na przykładzie dwóch firm w której miałem okazję pracować. Firma A – zatrudniony na pełny etat, godziny nadliczbowe niepłatne, gdy się spóźniał zmiennik oficjalnie w dokumentacji było zapisane że spóźnienia nie było, a więc praca na konto zmiennika. Środków czystości brak, ubrania roboczego brak. Po anonimowej interwencji w Państwowej Inspekcji Pracy firma zlikwidowała moje miejsce pracy, co poskutkowało rozwiązaniem umowy o pracę. Szef wiedział o planowanej kontroli, uzupełnił dokumentację, przyszli znajomi inspektorzy... Firma B – zatrudniony na pełny etat, po 2 latach umowa zmieniona na pół etatu. Stawka godzinowa 5.50zł. Premii brak, chorobowego brak, urlopu brak. Każda nieobecność w pracy wiąże się ze zmniejszeniem wypłaty. Praca nieregularna, czasem 8 godzin przez 5 dni w tygodniu, czasem 6 godzin raz na tydzień. Środki czystości zazwyczaj są, ale bywają takie tygodnie gdy tych środków nie ma. Własne ubranie robocze, prane we własnym zakresie za pomocą własnych środków piorących. W przeciągu 3 lat pracy jedna podwyżka – z 5zł na godz. na 5.50zł na godz. Dla porównania w tym samym czasie co moje zatrudnienie chleb kosztuje 3 - 5zł, nie mam tu na myśli jakiś wymyślnych chlebków z ziarnami, Kg cukru - 2.90zł, margaryna 3zł. 3 lata temu chleb kosztował 1.80zł. Prosty przykład podwyżek cen i płacy. Pracując w firmie B w przeciągu 3 lat pracy firma w pierwszym roku zakupiła maszynę za 100.000zł, w drugim roku dwa samochody, każdy po około 100.000zł. W trzecim roku większych zakupów nie było, ale za to szefostwo było na zagranicznych wczasach 4 razy! Pamiętam jak dziś rozmowę z szefem... - gdzie pan jedzie na wczasy? - Odpowiadam: nad Bałtyk. - szef: Nad Bałtyk? Trzeba było jakiś kredyt wziąć i jechać za granicę Łatwo powiedzieć „wziąć kredyt”... Ale ja już wziąłem kredyt, aby jechać nad Bałtyk. Ale o tym kredycie szef nie wie, to moja sprawa. Oczywiście zawsze można poskarżyć się do PIPu. Ale nauczony doświadczeniem z poprzedniej pracy siedzę po cichu... Z szefem się nie wygra gdyż szef ma gotówkę na opłacanie znajomości i kontaktów które informują o kontrolach. Wnioski Żyjemy w nieudolnym kraju, w którym prawo obowiązuje najczęściej „na papierze”. Liczą się znajomości i „plecy”. Nie masz znajomości jesteś skazany na wegetację. Tak jak ja, tak jak tysiące innych ludzi. Tych ludzi których nie stać na godne życie czy chorowanie. Dług publiczny rośnie w zastraszającym tempie. Znowu nas straszą likwidacją ulg. A gdyby tak do firm wysłać kontrole? Może to jest lekarstwo na dziurę budżetową? Kontrole małych i dużych firm mogłyby wykazać jak wiele osób pracuje „na czarno”, a także jak wiele osób pracuje na cały etat mając płacone za pół etatu. W takich przypadkach szefostwo oszukuje podwójnie, pracownika oraz państwo. Niestety kontroli nie ma, pracownicy różnych firm boją się cokolwiek mówić gdyż strach przed zwolnieniem paraliżuje im usta. Bo przecież łatwiej tym z Rządu RP „przełączyć pstryczek” i z 22% VAT zrobić 23% lub 24% VAT, łatwiej zmienić ustawę zabierającą ulgi niż wysłać tysiące kontrolerów którzy sprawdzą wszystkie zakłady pracy. Trzeba było zostać szefem. Takim bez skrupułów i bez serca. Trzeba było uruchomić własną firmę za pożyczone pieniądze lub przejąć schedę po rodzicach. Trzeba było zatrudnić na 1/8 etatu ludzi lub nie zatrudnić ludzi potencjalnych pracowników wcale, pozwolić na pracę „na czarno". Zatrudnionych wyzyskiwać na każdym kroku. W takim przypadku łatwiej byłoby godnie żyć, kupować nowe samochody, oraz jechać kilkukrotnie na zagraniczne wczasy... Ale co warty jest człowiek wyzyskujący drugiego człowieka? Nie jestem szefem, i nigdy nie będę. Nie uruchomię własnej firmy bo mnie na to nie stać, nie będę wyzyskiwał ludzi gdyż mam serce i rozum. Jestem skazany na wegetację, taką jak tysiące innych ludzi... Zawsze można zmienić pracę... Oczywiście że można, ale w której firmie jest inaczej? Przykład z ostatnich dwóch tygodni. Przychodzi znajoma do firmy C, chce się przyjąć do pracy. Na wstępie proponują: „możemy panią zatrudnić na pół etatu ale będzie pani pracować na cały etat. Umowa o pracę, na pół etatu”. Mówią wprost, bez ogródek że będą oszukiwać przyszłego pracownika oraz państwo. Nie boją się kontroli, gdyż z góry zakładają że jak już ktoś zdecyduje się na pracę to będzie siedział „po cichu”, zadowolony że w ogóle pracę znalazł. Bo to Polska właśnie... „Zielona wyspa” zwana czasem „drugą Irlandią”...

Czarek Czerwiński

bo tych, co zginęli przedwczoraj, nie stać było na dojazdy do pracy oficjalną komunikacją. Ileż razy sam jeździłem na gapę, i to całkiem niedawno, bo też nie było mnie stać na dojazd. Mieszkam na wsi, a warszawskie linie podmiejskie są drogie. Gdy była okazja z kimś się zabrać, zawsze z niej skwapliwie korzystałem. Przeładowanymi prywatnymi busami (takimi nieco większymi dostawczakami, z podniesionym nieco dachem), na stojąco, jeździłem wielokrotnie, bo są o połowę tańsze od stołecznej komunikacji podmiejskiej. I szybsze - co też ma ogromne znaczenie, gdy do samych rogatek jedzie się prawie godzinę. To jest Polska.. 20 km od stolicy. A co się dzieje dalej?
Pluszak

A co się dzieje dalej? Dalej jest klika, znajomości i łapówki. 20 Km od stolicy koryto nie sięga... Ci co dorwali się do koryta zmieniają partie polityczne byle być jak najbliżej koryta i jak najdłużej czerpać korzyści. Złośliwi powiedzą: "no to trzeba dojeżdżać rowerem..." To jest takie błędne koło w którym najlepiej wychodzą ci co są u koryta oraz szefowie firm. Reszta się nie liczy.
Gaga

Gaga

15 years temu

Całe życie pracuję, mam dwóch synów , jednego chorego, więc nie mogę sobie pozwolic na nic nie robienie. Rzecz w tym , że ciągle albo jestem oszukiwana a ostatnio pracuję ciągle na czarno(już 2 lata). Oczywiście nie należy mi się żaden zasiłek dla bezrobotnych, nie należy się żaden zasiłek dla dzieci a kiedy składam sprawę o podwyższenie alimentów to pytanie sądu jest a z czego pani żyje? Mam ochotę odpowiedziec że zbieram grzyby przy ruchliwych trasach. W jednej firmie musiałam miec własną firmą więc rozliczałam się odrębnie, kiedy zrezygnowałam ze świadczenia usług nie zostało mi wypłacone 30tys zł. Zgłosiłam sprawę do US i prokuratury, ponieważ to ja odprowadzałam podatki i dowiedziałam się że że jest to mała szkodliwośc czynu a podatek mam zapłacic...z czego? W kolejnej firmie harowałam ponad rok, z czego pół roku płacono mi najniższą krajową na pół etatu(dodatkowo miałam prowizję) a później już nic, więc złożyłam sprawę do sądu. Ciągnie się już rok i końca nie widac bo brat właściciela jest prawnikiem. Mam wrażenie,że zmarnowałam życie sobie i dzieciom w tej naszej Polsce a mogłam zostac zagranicą. A teraz po tym co się dzieje to już ręce opadają. Żal mi tych ludzi, rodzin, którzy za kawałkiem chleba, nie dojechały do pracy , to jest koszmar i obawiam się że takich koszmarów będzie coraz więcej. Kogo to w końcu obchodzi?
Gaga

Gaga

15 years temu

Również mieszkam pod Warszawą od 13 lat i nie wiem co mnie podkusiło wybrac to miejsce. Nic się zmieniło , zmnieniają się włodarze miasta a pieniądze przechodzą z rąk do rąk. Koryto to samo , wymieniają się sami swoi.
Domyślny avatar

Kontrole prowadzone przez PIP są znacznie utrudnione, ponieważ mogą się one rozpocząć po uprzednim zawiadomieniu pracodawcy + 7 dni od daty doręczenia tego zawiadomienia. Jest to prawo wprowadzone przez posłów obecnej kadencji sejmu. Inspektor pracy nie ma na to wpływu. Pozdrawiam
Pluszak

"...po uprzednim zawiadomieniu pracodawcy + 7 dni od daty doręczenia tego zawiadomienia..." - zanim przyjdzie kontrola pracodawca ma czas na uporządkowanie wielu spraw, wypisanie fikcyjnych umów, zakupy środków czystości itd.