Cóż za rewelacyjna wiadomość podana po pół roku od katastrofy.
„...Na 40 minut przed katastrofą w Smoleńsku Ministerstwo Spraw Zagranicznych było pewne, że samolot prezydenta odleci na lotnisko zapasowe - ustaliła "Rzeczpospolita"..."
„...Polska placówka dyplomatyczna na Białorusi, na pół godziny przed katastrofą, otrzymała wiadomość o możliwym lądowaniu prezydenckiego samolotu w Mińsku. Ambasada miała przygotować przyjęcie delegacji i zorganizować jej transport do Smoleńska...”
Można się tylko domyślać że lotnisko w Mińsku ( oraz w Witebsku ) było „doskonale przygotowane” na przylot rządowego Tupolewa, a wraz z MZS na obu lotniskach oczekiwali funkcjonariusze BOR, którzy „przeprowadzili podobne rozpoznanie” terenu po którym może poruszać się polska delegacja, a w kancelariach odpowiednich służb z pewnością znajdą się odpowiednie dokumenty, potwierdzające podjęcie takich działań.
Nie wiemy jedynie, dlaczego takie rewelacje pojawiają się dopiero po pół roku od katastrofy TU-154M...
Dotychczas pojawiały się różne, sprzeczne informacje dotyczące BOR, w których mowa o dwóch funkcjonariuszach BOR, trzech funkcjonariuszach BOR, o funkcjonariuszach którzy byli w Smoleńsku od 7 Kwietnia, o bohaterskiej obronie zwłok prezydenta Kaczyńskiego przez funkcjonariuszy BOR, których - jak się potem okazało - wcale tam nie było, a także o funkcjonariuszach, którzy przyjechali do Smoleńska pociągiem.
Ilu funkcjonariuszy BOR było obecnych na lotniskach zapasowych w Witebsku i Mińsku?
Jeśli przyjąć hipotezę że załoga Tupolewa mogła wybrać któreś z zapasowych lotnisk to powstaje kolejne pytanie:
W jaki sposób i na którą godzinę przetransportowano by polska delegację na teren uroczystości obchodów 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej?
Zorganizowanie transportu stuosobowej delegacji polskiej w ciągu zaledwie kilkudziesięciu minut jest zadaniem trudnym, a w tym przypadku czas ma znaczenie, przecież uroczystości obchodów 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej nie można było przesunąć na inną godzinę.
Można zaryzykować stwierdzenie że komuś zależało na tym aby polska delegacja nie dotarła do Smoleńska wcale, lub dotarła z dużym opóźnieniem. W przypadku spóźnienia kompromitacja polskiej delegacji w tym Prezydenta RP byłaby z pewnością „na rękę” sporej grupie osób w Polsce, od trzech lat prowadzących zorganizowaną kampanię dyskredytowania i lżenia prezydenta RP.
Niestety cel został osiągnięty i polska delegacja do Katynia nie dotarła.
Komu najbardziej zależało na tym aby polska delegacja nie dotarła do Katynia?
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 993 widoki
PO - Pajace Olbrzymie...
Mataczenie!