Służba Bezpieczeństwa a Janusz Palikot

Przez Gazeta Polska … , 21/09/2010 [12:24]

Podpisał „lojalkę” w stanie wojennym. Zobowiązał się do zachowania w tajemnicy swoich rozmów i kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. Opisał służbom specjalnym, z kim i dlaczego utrzymuje kontakty, podał również nazwiska tych osób. Jeden z jego współpracowników był funkcjonariuszem SB, inny zaś ważnym działaczem PZPR, który wiele lat spędził w ZSRR. Te fakty dotyczą Janusza Palikota, posła Platformy Obywatelskiej

Ten kontrowersyjny parlamentarzysta w swoich wypowiedziach chętnie posługuje się insynuacjami, półprawdami i kłamstwami. Kiedy zaś idzie o jego przeszłość, zachowuje wyjątkową powściągliwość, podając jedynie te fakty, które są dla niego wygodne. Sprawdziliśmy przeszłość Janusza Palikota i początki jego biznesowej kariery. Z ogólnodostępnych dokumentów wyłania się obraz zupełnie inny od tego, jaki Palikot sam przedstawia w mediach.

> Różne wersje

Janusz Palikot bezpardonowo atakował śp. Janusza Kurtykę, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, który 10 kwietnia zginął w katastrofie smoleńskiej. We wrześniu 2008 r. Palikot w Radiu Zet, mówiąc o zasobach IPN, stwierdził: „Moim zdaniem trzeba spalić to esbeckie szambo”.

Czy na opinię Palikota miała wpływ zawartość jego teczki znajdującej się w Instytucie Pamięci Narodowej? Nie wiadomo. Jedno jest pewne – wersje, które prezentuje w mediach na temat przebiegu wydarzeń ze stanu wojennego, różnią się od zawartości dokumentów na jego temat.

„(...) Przegrana skłoniła go jednak do zajęcia się polityką na poważnie. Odbył rozmowę z Donaldem Tuskiem i okazało się, że o sprawach najważniejszych myślą podobnie. Nie bez znaczenia był zapewne fakt, że obaj mają opozycyjne doświadczenia z czasów PRL. Palikot, choć o kilka lat młodszy, był w chwili wybuchu stanu wojennego zaangażowany w działalność opozycyjną. Aresztowany, trafił na krótko do zamojskiego więzienia. Z dumą podkreśla, że nie dał się złamać i niczego nie podpisał. Jednak tych, którzy wówczas podpisali, jest w stanie zrozumieć. – Nocne przesłuchania z lampą świecącą w oczy. W celi wybite okno, a na dworze siarczysty mróz. Trudno było wytrzymać – wspomina. Dlatego jest za lustracją, ale rozsądną i przeciw wrzucaniu wszystkich do jednego worka (...) – czytamy w artykule pt. „Duży Chłopiec” w tygodniku „Polityka” z marca 2007 r.

Tymczasem książce pt. „Płoną koty w Biłgoraju” sytuację ze stanu wojennego przedstawia już nieco inaczej:

„(...) W grudniu dostałem instrukcję, aby podpisać dokument o podporządkowaniu się prawu stanu wojennego i działać dalej. Tak też zrobiłem. W konsekwencji zostałem ponownie zatrzymany i aresztowany i trafiłem na komendę w Zamościu, gdzie brutalnie zmuszano mnie do podpisania deklaracji współpracy z SB, grożąc celą z wodą po kolana, nasyłając facetów – stare ubeckie metody – którzy mieli napędzić mi strachu. Nie będę ukrywał, bałem się, ale jednak niczego nie podpisałem; po prostu miałem szczęście, bo po czterech dniach SB przestało się mną interesować, po tym jak zmusiło do współpracy mojego kolegę. Bezpieka liczyła, że przy jego pomocy rozpracuje naszą siatkę. Uniknąłem więc hańby dzięki temu, że on się załamał. Jednak kolega przyznał mi się, że podpisał zobowiązanie do współpracy, ja zaś namówiłem go, by powiedział o tym również innym, i to go ocaliło – nikt go nie potępiał za słabość. Odzyskałem więc wolność wraz z innymi aresztowanymi (...)” – czytamy w „Płoną koty w Biłgoraju”.

Jak było naprawdę? Według dokumentów zachowanych w IPN, Janusz Palikot 17 grudnia 1981 r. własnoręcznie napisał tzw. lojalkę, o której wspomina w swojej książce. W dokumencie zatytułowanym „Oświadczenie” czytamy:

„Ja niżej podpisany Palikot Janusz oświadczam, że w okresie stanu wojny nie będę podejmował działań sprzecznych z postanowieniami dekretu o stanie wojennym. Stwierdzam, że dotychczas nie spotkałem się z ulotkami o wrogiej treści i których nie posiadam” Podpisano: „Janusz Palikot”.

Z archiwów wynika, że nie był to jednak jedyny dokument popisany przez niego dla SB. Obecny polityk Platformy Obywatelskiej nigdzie nie wspomina o zobowiązaniu, które według dokumentów znajdujących się w IPN, podpisał w styczniu 1982 r.:

„Zobowiązanie. Ja niżej podpisany Janusz Palikot zobowiązuję się do zachowania w ścisłej tajemnicy treści prowadzonych rozmów oraz utrzymywanych kontaktów ze Służbą Bezpieczeństwa. Palikot Janusz”.

> Opisał SB swoją działalność

W katalogach zamieszczonych na stronie internetowej IPN znajduje się informacja na temat Janusza Palikota. Czytamy w niej m.in.: „14 grudnia 1981 roku został zarejestrowany jako osoba rozpracowywana w ramach SOR kryptonim »Apel« (nr rej 61 27) w związku z podejrzeniem o drukowanie i kolportaż ulotek na terenie miasta Biłgoraj. Sprawę zakończono przeprowadzeniem rozmowy profilaktyczno-ostrzegawczej i w dniu 16.01 1984 zdjęto z ewidencji. Materiały złożono w archiwum wydziału C WUSW w Zamościu pod nr 918/II i zmikrofilmowano, zniszczono w dniu 30.10.1989 r.”.

Dużo więcej można dowiedzieć się z zachowanych dokumentów, które znajdują się w teczce Janusza Palikota. Są tam nie tylko przytoczone powyżej oświadczenie i zobowiązanie, ale także własnoręcznie napisany przez niego tuż po wprowadzeniu stanu wojennego kilkustronicowy dokument.

(...)

Jak to możliwe, że nikomu nieznany, biedny chłopak z Biłgoraju w ciągu paru lat stał się jednym z najbogatszych ludzi w Polsce, co umożliwiło mu start w wielką politykę? Kim są ludzie, dzięki którym Janusz Palikot zrobił karierę? – o tym w następnym numerze „Gazety Polskiej”.

Dorota Kania 

Bernard

Dziwiłem się jak to sie stało, że Artur Bara, były SBek z Biłgoraja nagle znalazł się w Stowarzyszeniu singerowskim wspieranym finansowo przez Palikota. głowiłem sie co może łączyć Palikota - opozycjonistę z SBekiem. Bez wiedzy Palikota prtzecież by tam nie trafił. Nomen omen SBek Artur Bara załozył firme ochroniarską i opchraniał firme Palikota Ambrę i sporo innych firm w Biłgoraju. A jeszcze wczesniej Artur Bara jako SBek miał zdaje się w swej pieczy sprawy gospodarcze w Biłgoraju. Czy i kto pomagał w załatwianiu kredytów? Jak powstał "Kram u Tecia" i skąd były na to pieniądze. Skąd pochodziło drewno na palety które Palikot wytwarzał, czy wnikliwie sprawdzał, czy było z legalnych źródeł? Itd. itd.
Bernard

które wspierał Janusz Palikot, oprócz Artura Bary który pełnił funkcję skarbnika działali również o. Wacław Oszajca i Paweł Śpiewak.
Katarzyna

Z tego tu nic nie wynika. Palikot był rozpracowywany jako opozycjonista. Każdy z nas był rozpracowywany przez SB w ramach akcji o jakimś kryptonimie.

Lojalki o przestrzeganiu postanowień stanu wojennego też nie są rewelacją. Podpisywano je bez zamiaru przestrzegania; po prostu by nie dawać pretekstu do wyrzucania z pracy i za radą samej "Solidarności". Co innego lojalka, a co innego zgoda na współpracę.

Pytanie czy zniszczono protokoły w jego teczce, czy też zachowały się i czy świadczą one o współpracy z SB? To jest ważne. To samo jeśli chodzi o zachowanie tajemnicy. Problem nie w podpisaniu, tylko w tym, co z tego wynikało. Na razie sensacji nie widzę.

Czekam na dalszą część, bo z jakiś powodów Palikot wspierał Stowarzyszenie Singerowskie. I to jest ważne.Tu tkwi przyczyna, dla której PO toleruje Palikota.

Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 1 month temu

i mam nadzieję, że tak samo się skończy. Swoją drogą, jeśli ktoś stosuje tak ohydne metody działania, to mnie nie zaskoczy żaden fakt z przeszłości. Pozdrawiam P.S. Adminie podziękuj komu trzeba za powrót publikacji GP na blogpress. :).
malyy5

malyy5

15 years 1 month temu

z dokumentami w IPN może być problem,tzn w samym źródle i wcale by mnie to nie zdziwiło,ale dużo kopi dokumentów zapewne jest we "właściwych rękach",kto mądry z sbeków nie niszczył takich dokumentów i mikrofilmów. Z jednej strony to potężny oręż do szantażu,a z drugiej jak i w sprawie Bolka,nie będzie istotny z punktu widzenia interesów to wypłynie prawda.
Godziemba

Moim zdaniem Januszek już dawno został "przejęty" przez wschodnie służby. Sponsorowanie stowarzyszenia singerowskiego to zasłona dymna, a także szansa dla esbeków na "nową" twarz.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 1 month temu

nie było nigdzie żadnej relacji bezpośrednich świadków. Rewelacja! Pozdrawiam Serce wali mi jak młot, moja rozmówczyni sama poruszyła w temat, o który miałem zapytać za chwilę. Pora na decydujące pytanie: - Pani Henryko, czy w grupie tych młodzików, co to nosili chleb Żydom, a potem ich wydali, czy w tej grupie był Marian Palikot? Serce tłucze mi się w piersi jak oszalałe. Na twarzy starszej pani maluje się zaskoczenie i zdziwienie. - A skąd pan wie takie rzeczy? To pan już musiał na ten temat już z kimś rozmawiać... - Tak, Marian Palikot też z nimi biegał do lasu. Wie pan, ja go tak dobrze nie znałam, ale podobała mu się moja bardzo dobra koleżanka, chwalił się jej, ile to na tych Żydach zarobił... Pokazywała mi nawet taki duży, złoty pierścionek, jaki od Mariana dostała... http://www.aferyprawa.com/ind…