W III RP bohaterowie "Solidarności" żyją w biedzie, a świetnie urządzili się oportuniści - pisze felietonista Faktu, Stanisław Janecki Byli odważni w czasie walki, ale przegrali w czasach pokoju. Większość tych, którzy stworzyli "Solidarność", w wolnej Polsce znalazła się na marginesie. Świetnie za to urządzili się oportuniści i ci, którzy do "S" przyłączyli się w ostatniej chwili. Znowu się okazało, że prawdziwi bohaterowie zawsze przegrywają. Wygrywają za to komiwojażerowie wszelkich rewolucji. Bo dla nich wszystko jest interesem. A ludźmi tylko manipulują. Znakomicie opisał to już Dostojewski w „Biesach”. Kiedy się rozmawia z bohaterami sierpnia ’80, są zgorzkniali, ale nie żałują. Bo nie robili tego dla siebie. Teraz zwykle żyją biednie, ale wciąż są dumni. Nie obnoszą się ze swymi zasługami. Czasem tylko się dziwią, że ci, którzy teraz przypisują sobie wielkie czyny, wtedy siedzieli cicho. Głośni zaczęli być wtedy, gdy odwaga mocno staniała. Prawdziwi bohaterowie nie są żądni odwetu. Tylko czasem zastanawiają się, jak było możliwe, że ich prześladowcy tak dobrze się urządzili w nowej rzeczywistości. Jak spadli na cztery łapy ci, którzy z apologetów dawnego systemu w jeden dzień stali się heroldami demokracji. Dlaczego oportuniści i tchórze znaleźli świetne posady w bankach, mediach i firmach, a odważnym nadal było trudno? Warto dziś oddać hołd bezimiennym bohaterom. I krytycznie spojrzeć na tych, którzy wszelkie zasługi przypisują tylko sobie. Warto się zastanowić, dlaczego ci ostatni tak łatwo się dogadali z ludźmi dawnego reżimu. Warto dziś zrobić narodowy rachunek sumienia.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 808 widoków
Tak było ,jest i będzie -niestety
Jest chyba nawet gorzej