Komentarz do artykułu Zdzisława Krasnodębskiego zamieszczonego w Rzeczpospolitej

Przez dzialaczsta , 30/08/2010 [12:16]
Autor jest profesorem Uniwersytetu w Bremie i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz współpracownikiem "Rzeczpospolitej" "cytaty" "Od Bronisława Komorowskiego mieliśmy prawo usłyszeć, od czego planuje zacząć swoją prezydenturę, kim zamierza się otoczyć itp. Powinien był powiedzieć swoim wyborcom, że jednym z jego pierwszych posunięć będzie dążenie do przeniesienia krzyża sprzed Pałacu Namiestnikowskiego i że zamierza pogłębiać przyjaźń z Rosją wzniesieniem dla czerwonoarmiejców pomnika w postaci krzyża (z "bagnecikami"). Polacy byliby wtedy bardziej świadomi, kogo i co wybierają. >Lech Kaczyński był demokratycznie wybrany, obrażanie go jest naruszaniem godności Rzeczypospolitej. Za ogólnym przyzwoleniem premier i rządząca partia, ukrywając swoją kompletną ideową pustkę i indolencję, prowadziły brudną wojnę aż do tragicznego końca w Smoleńsku. >Tudno będzie się więc dziwić, jeśli Polacy będą korzystać z wywalczonych swobód i nadal stosować się do obyczaju publicznego obrzucania wyzwiskami, wyśmiewania i poniżania prezydenta. Tylko że zamiast "Kaczora" będziemy teraz słyszeć o "Komoruskim", "sołtysie" i "gajowym z kaszalotem". >Jak można to zmienić? Można oczywiście zastosować teraz represje i karać za obrazę, ale znając przekorę Polaków, nie sądzę, by było to skuteczne. Nie sądzę również, by pomogły apele autorytetów, poprzednio tak powściągliwych. Aby dojść do względnej zgody, do odbudowania powagi urzędu prezydenta RP, a tym samym państwa, trzeba zacząć od czegoś innego. A zależy to od obozu rządzącego, na czele z obecnym prezydentem i premierem. Otóż powinno się pociągnąć do politycznej odpowiedzialności (a gdzie jest to możliwe – także odpowiedzialności karnej) tych, którzy obrzucali poprzedniego prezydenta obelgami. Wszyscy znamy ich nazwiska. Nie trzeba ich przytaczać. To jest warunek niezbędny rekoncyliacji polsko-polskiej. komentarz Tezy artykułu są rozsądne, wnioski przemyślane , prawidłowe mądre i trudno z nimi się nie zgodzić ale bardzo brakuje istotnych sądzę nie tylko dla mnie spraw. W odczuciu b. wielu Rządząca partia dąży do zatarcia tożsamości narodowej i religijnej Polaków. Mocno tkwi przekonanie że jedynym powodem tego jest ułatwienie sobie rządzenia i dłuższe czerpanie korzyści osobistych. Dręczy podejrzenie że tragedia smoleńska nie była katastrofą a planowanym morderstwem za przyzwoleniem władz z niskich pobudek pozbycia się konkurentów. Byłaby to zbrodnia stanu i przestępstwo. Słyszałem nie tylko o Komunorowskim ale i lady Makbet. A jeżeli tragedia nie była za zgodą ,to wszystko dowodzi że ucieszyła rządzących Bronienie krzyża to nie tylko żal i ból po stracie ale protest i krzyk protestu przeciw radości rządzących. Druga sprawa nie widzi się żadnych korzyści ze rzekomego zbliżenia z Rosją dla Polski. Wręcz odwrotnie Polska jest potrzebna tylko do poprawiania opinii Rosji i do rozbijania jedności Unii a nawet sprawa Katynia na międzynarodowym forum jest przedstawiana przez ruskicyh w skandaliczny sposób. I jeszcze skandaliczny i bolesny stosunek rządzących do sprawy patriotyzmu. Wolność nie jest dana na zawsze. Gwarantem wolności bardziej niż sojusze jest własna siła. Potencjał obronny bez patriotyzmu obywateli to mało. Okupacja musi się nie opłacać ekonomicznie. Walczenie z patriotyzmem jest na rękę wrogom kraju. Niszczenie patriotyzmu to zdrada stanu, z która nie można w żaden sposób się pogodzić. Można te rozważania rozwinąć. Nie sposób zrozumieć sytuacji by przywódcy kraju działali niezgodnie z interesem narodu i nie jest możliwe nie traktowanie ich jak obcych i nie podjecie walki z nimi. Sądzę że największą zasługą Kaczyńskich jest odrodzenie patriotyzmu dużej części społeczeństwa i zniwelowanie części skutków w tej dziedzinie mordów inteligencji przez ruskich ,szkopów rodzimych oprawców i 50 letniego tępienia narodowych postaw.