Miętne 26 lat później?

Przez Katarzyna , 12/08/2010 [01:42]

Emocje nie stygną. Wyzwiska również. W podgrzewaniu atmosfery prześciga się TVN. Dziennikarz GW w dyskusji podekscytowany, żąda szacunku dla Tarasa, gdy na Twitterze napisałam przez pomyłkę jego nazwisko małą literą. Już wiadomo; za barierką mohery i dewotki a wszyscy razem antysemici.

Ci, którzy próbują wyłowić sens konfliktu, nie rozumieją, dlaczego na Węgrzech mógł powstać pomnik upamiętniający ofiary katastrofy w Smoleńsku, a w Polsce o to trzeba walczyć? W trwaniu przy krzyżu upatrują inni złą wolę i zbijanie kapitału politycznego.

 

Jak bumerang powtarzane jest pytanie. Dlaczego protestujący się tak upierają? Przecież wystarczyłoby „grzecznie przenieść krzyż do kościoła i po sprawie”.

 

Oburzeniem też pałają  niektórzy na porównanie walki z krzyżem pod Pałacem Prezydenta z wojną wypowiadaną krzyżowi przez komunistyczne władze PRL. Audycja poświęcona, między innymi, tym represjom w radiowej trójce, prowadzona przez red. Sakowicza została już ostro oprotestowana, a robiący zawrotną karierę Krzysztof Luft z determinacją obiecał protest poprzeć.

Na szczęście mnie jeszcze nie można ust i komputera zamknąć i póki mogę, będę mówiła i pisała. Dziś mówię młodym. Nie dziwcie się,  że wasi rodzice i dziadkowie wydarzenia spod Pałacu porównują z wydarzeniami w PRL.

Dwadzieścia sześć lat temu w niewielkiej miejscowości  leżącej na ziemi mazowieckiej, w Zasadniczej Szkole Rolniczej w Miętnem gm. Garwolin, dawnym województwie siedleckim, władza wydała wojnę krzyżom w szkole, które, nie tylko tam, powszechnie za zgodą rodziców i uczniów wieszano w szkolnych pracowniach.

 

I temu też nie dziwcie się, bo wolność krzyżami się mierzy i dlatego „Solidarność” 30 lat wstecz walczyła  nie tylko o sprawiedliwość, ale i o prawo do wolności wyznawania własnych przekonań publicznie. Odzyskiwaliśmy ułamek podmiotowości w baraku demoludów, jak nazywano wówczas państwa Układu Warszawskiego. To, co dziś wydaje się nam oczywiste; krzyż na ścianie, medalik na piersi, religia w szkole, 26 lat temu nie było oczywistością. A za wierność przekonaniom trzeba było płacić wysoką cenę, nawet taką jak zapłacili górnicy czy błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko i pozostałe ofiary wojny Jaruzelskiego przeciwko narodowi, często nam nieznane nawet z nazwiska.

 

Sami z resztą wyróbcie sobie zdanie. Posłuchajcie i oceńcie czy miedzy obroną krzyża pod Pałacem Prezydenckim a walką o krzyże uczniów w Miętnem  są podobieństwa, czy też nie?

 

Tak opisuje to IPN, a ja z konieczności przytaczam najważniejsze wydarzenia, bo uważam, że warto i trzeba je przypomnieć w kontekście wojny wypowiedzianej krzyżowi w podobno niepodległej Polsce, a sprowokowanej przez prezydenta wybranego w demokratycznych wyborach.

Historia konfliktu o krzyże w Miętnem rozpoczęła się w drugiej połowie 1980 r. Uczniowie Zasadniczej Szkoły Rolniczej w Miętnem zawiesili krzyże we wszystkich pracowniach. Po stanie wojennym rozpoczęto stopniowe ich usuwanie. W końcu 1983r. w szkole krzyże pozostały jeszcze tylko w kilku pracowniach. Na polecenie władz oświatowych i stanowczych żądań Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Siedlcach dyrektor usunął i te pozostałe. Uczniowie zaprotestowali i w wystosowanej petycji zażądali ich przywrócenia. Zgody na to nie mogło być, nawet kompromis nie był mile widziany. Nie zgodzono się, by pozostał jeden krzyż w bibliotece lub u wejścia do szkoły. Służby Specjalne szybko ustaliły, kto pomaga młodzieży, kto chce ze świeckiej szkoły uczynić, o zgrozo,  „wyznaniową”. Wszystkiemu byli winni - ks. Stanisław Bieńko – wikariusz parafii Garwolin oraz nauczyciele Stanisława Makara i Bogumiła Szeląg z „Solidarności”. Osiem krzyży z maleńkiej, nikomu w większości Polski  i za granicą nie znanej szkoły, zaprzątnęły głowy władz od góry do dołu. Odbywały się narady, posiedzenia, posypały się groźby rozwiązania szkoły i wilczego biletu dla niesubordynowanych uczniów i zwolnień w radzie pedagogicznej, co zresztą stało się faktem. Doszło do pierwszego porozumienia. Uczniowie zgodzili się, że krzyże zostaną przeniesione do kościoła w Garwolinie. Zrobiły to uroczyste delegacje uczniowskie. 14 stycznia - w kościele parafialnym w Garwolinie podczas nieszporów odprawianych przez wikariusza ks. St. Bieńko modlono się w intencji tych, co zdjęli krzyże w szkołach jak i za to,  by wróciły na swoje miejsce. Obecny był bp Jan  Mazur wraz z młodzieżą z ZSR 12 lutego -  krzyże z kościoła podczas nabożeństwa otrzymały delegacje uczniów, którzy zawieźli je do swoich parafii. Tam odbyły się adoracje i modlitwy. 19 lutego - podczas wywiadówki w ZSR rodzice zawiesili krzyże na korytarzach i w niektórych pracowniach. Krzyże ponownie władza zarekwirowała, ale proboszcz nie chciał ich w taki sposób przyjąć. Konflikt rozszerzał się. Protest uczniów zaostrzał się, a wieści o nim niebezpiecznie rozbiegały się po kraju. Zainteresowała się też nim  zagranica. Niemiecki dziennikarz w nakręconym filmie relacjonował widzom: obie strony są nieprzejednane. Jednocześnie trwały negocjacje z władzą, która bynajmniej ustąpić nie chciała, ale i rozgłos też był stanowczo jej nie na rękę. Mógł wywołać niepokoje, a i trudno byłoby wtedy opowiadać bajki o stabilizacji pokojowej w kraju po tzw. zawieszeniu stanu wojennego. 8 marca zajęcia zawieszono,  nie dopuszczając tym samym do okupacji budynku szkoły przez strajkujących, a pod szkołę podstawiono autobusy, by uczniów rozwieść do domów. Do pilnowania porządku ściągnięto aż dwie kompanie ZOMO i zablokowano drogi wyjazdowe. Uczniowie zorganizowali się w małe grupy, przez pola i cmentarz przedostali się do garwolińskiego kościoła. Na porannej mszy zgromadziło się 1500 uczniów z różnych szkół. Obecny był bp Jan Mazur. Przejmującą homilię proboszcza, jego łzy i płacz młodzieży zarejestrowały kamery. Pokazał go w swoim programie „Warto rozmawiać” po latach Jan Pospieszalski. Bez trudu każdy odnajdzie go na YouTube „Miętne – strajk szkolny w obronie krzyży”. http://www.youtube.com/watch?v=Lr1fHowAWnI Podobnie jak dokumenty dotyczące pamiętnego strajku uczniów w szkole w Miętnem oraz szczegóły zakończenia konfliktu i wspaniałej roli, jaką w tym odegrał bp Jan Mazur, możemy odnaleźć na stronie IPN http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/203/1597/Konflikt_o_krzyze_w_Mietnem_8211_w_20_rocznice_wydarzen.html To groźba bojkotu wyborów zawarta w pisemnym proteście diecezji siedleckiej i niezłomna postawa uczniów, solidarność młodzieży z innych szkół, determinacja biskupa, księży, rodziców i nauczycieli ostatecznie zadecydowała o uległości władzy po 5 miesiącach przejmującej w swej wymowie walki o prawo do krzyża w miejscu nauki i pracy. Jeśli ktoś nie wie, co dziś czują obrońcy krzyża pod Pałacem, niech obejrzy wspomniany fragment  filmu. Może coś zrozumie? Może będzie wreszcie wiedział, dlaczego nie ufają zapewnieniom władzy i żądają konkretnych decyzji?

Ja pamiętam swoje łzy po złamanym strajku studenckim i dlatego nie mam wątpliwości, że to władza pod pałacowym krzyżem już przegrała. Można złamać, można zdusić siłą, podstępem, ośmieszaniem, wyrzuceniem z pracy, nasłaniem bandziorów, ale nie można już niczym naprawić pęknięcia. Dla obrońców krzyża i tych tysięcy ich wspierających zarówno w Warszawie, Krakowie, jak i w całej Polsce, ten prezydent i ten rząd na zawsze w pamięci będzie obcy, wrogi.  I nie pomoże gadanie o prawie, o demokracji, o świeckim państwie. Czy o to chodziło Bronisławowi Komorowskiemu? 

Emocje nie stygną. Wyzwiska również. W podgrzewaniu atmosfery prześciga się TVN. Dziennikarz GW w dyskusji podekscytowany, żąda szacunku dla Tarasa, gdy na Twitterze napisałam przez pomyłkę jego nazwisko małą literą. Już wiadomo; za barierką mohery i dewotki a wszyscy razem antysemici. 

 

Ci, którzy próbują wyłowić sens konfliktu, nie rozumieją, dlaczego na Węgrzech mógł powstać pomnik upamiętniający ofiary katastrofy w Smoleńsku, a w Polsce o to trzeba walczyć? W trwaniu przy krzyżu upatrują inni złą wolę i zbijanie kapitału politycznego.

 

Jak bumerang powtarzane jest pytanie. Dlaczego protestujący się tak upierają? Przecież wystarczyłoby „grzecznie przenieść krzyż do kościoła i po sprawie”.

 

Oburzeniem też pałają  niektórzy na porównanie walki z krzyżem pod Pałacem Prezydenta z wojną wypowiadaną krzyżowi przez komunistyczne władze PRL. Audycja poświęcona, między innymi, tym represjom w radiowej trójce, prowadzona przez red. Sakowicza została już ostro oprotestowana, a robiący zawrotną karierę Krzysztof Luft z determinacją obiecał protest poprzeć.

Na szczęście mnie jeszcze nie można ust i komputera zamknąć i póki mogę, będę mówiła i pisała. Dziś mówię młodym. Nie dziwcie się,  że wasi rodzice i dziadkowie wydarzenia spod Pałacu porównują z wydarzeniami w PRL.  

Dwadzieścia sześć lat temu w niewielkiej miejscowości  leżącej na ziemi mazowieckiej, w Zasadniczej Szkole Rolniczej w Miętnem gm. Garwolin, dawnym województwie siedleckim, władza wydała wojnę krzyżom w szkole, które, nie tylko tam, powszechnie za zgodą rodziców i uczniów wieszano w szkolnych pracowniach.  

 

I temu też nie dziwcie się, bo wolność krzyżami się mierzy i dlatego „Solidarność” 30 lat wstecz walczyła  nie tylko o sprawiedliwość, ale i o prawo do wolności wyznawania własnych przekonań publicznie. Odzyskiwaliśmy ułamek podmiotowości w baraku demoludów, jak nazywano wówczas państwa Układu Warszawskiego. To, co dziś wydaje się nam oczywiste; krzyż na ścianie, medalik na piersi, religia w szkole, 26 lat temu nie było oczywistością. A za wierność przekonaniom trzeba było płacić wysoką cenę, nawet taką jak zapłacili górnicy czy błogosławiony ks. Jerzy Popiełuszko i pozostałe ofiary wojny Jaruzelskiego przeciwko narodowi, często nam nieznane nawet z nazwiska. 

 

Sami z resztą wyróbcie sobie zdanie. Posłuchajcie i oceńcie czy miedzy obroną krzyża pod Pałacem Prezydenckim a walką o krzyże uczniów w Miętnem  są podobieństwa, czy też nie? 

 

Tak opisuje to IPN, a ja z konieczności przytaczam najważniejsze wydarzenia, bo uważam, że warto i trzeba je przypomnieć w kontekście wojny wypowiedzianej krzyżowi w podobno niepodległej Polsce, a sprowokowanej przez prezydenta wybranego w demokratycznych wyborach.

Historia konfliktu o krzyże w Miętnem rozpoczęła się w drugiej połowie 1980 r. Uczniowie Zasadniczej Szkoły Rolniczej w Miętnem zawiesili krzyże we wszystkich pracowniach. Po stanie wojennym rozpoczęto stopniowe ich usuwanie. W końcu 1983r. w szkole krzyże pozostały jeszcze tylko w kilku pracowniach. Na polecenie władz oświatowych i stanowczych żądań Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Siedlcach dyrektor usunął i te pozostałe. Uczniowie zaprotestowali i w wystosowanej petycji zażądali ich przywrócenia. Zgody na to nie mogło być, nawet kompromis nie był mile widziany. Nie zgodzono się, by pozostał jeden krzyż w bibliotece lub u wejścia do szkoły. Służby Specjalne szybko ustaliły, kto pomaga młodzieży, kto chce ze świeckiej szkoły uczynić, o zgrozo,  „wyznaniową”. Wszystkiemu byli winni - ks. Stanisław Bieńko – wikariusz parafii Garwolin oraz nauczyciele Stanisława Makara i Bogumiła Szeląg z „Solidarności”. Osiem krzyży z maleńkiej, nikomu w większości Polski  i za granicą nie znanej szkoły, zaprzątnęły głowy władz od góry do dołu. Odbywały się narady, posiedzenia, posypały się groźby rozwiązania szkoły i wilczego biletu dla niesubordynowanych uczniów i zwolnień w radzie pedagogicznej, co zresztą stało się faktem. Doszło do pierwszego porozumienia. Uczniowie zgodzili się, że krzyże zostaną przeniesione do kościoła w Garwolinie. Zrobiły to uroczyste delegacje uczniowskie. 14 stycznia - w kościele parafialnym w Garwolinie podczas nieszporów odprawianych przez wikariusza ks. St. Bieńko modlono się w intencji tych, co zdjęli krzyże w szkołach jak i za to,  by wróciły na swoje miejsce. Obecny był bp Jan  Mazur wraz z młodzieżą z ZSR 12 lutego -  krzyże z kościoła podczas nabożeństwa otrzymały delegacje uczniów, którzy zawieźli je do swoich parafii. Tam odbyły się adoracje i modlitwy. 19 lutego - podczas wywiadówki w ZSR rodzice zawiesili krzyże na korytarzach i w niektórych pracowniach. Krzyże ponownie władza zarekwirowała, ale proboszcz nie chciał ich w taki sposób przyjąć. Konflikt rozszerzał się. Protest uczniów zaostrzał się, a wieści o nim niebezpiecznie rozbiegały się po kraju. Zainteresowała się też nim  zagranica. Niemiecki dziennikarz w nakręconym filmie relacjonował widzom: obie strony są nieprzejednane. Jednocześnie trwały negocjacje z władzą, która bynajmniej ustąpić nie chciała, ale i rozgłos też był stanowczo jej nie na rękę. Mógł wywołać niepokoje, a i trudno byłoby wtedy opowiadać bajki o stabilizacji pokojowej w kraju po tzw. zawieszeniu stanu wojennego. 8 marca zajęcia zawieszono,  nie dopuszczając tym samym do okupacji budynku szkoły przez strajkujących, a pod szkołę podstawiono autobusy, by uczniów rozwieść do domów. Do pilnowania porządku ściągnięto aż dwie kompanie ZOMO i zablokowano drogi wyjazdowe. Uczniowie zorganizowali się w małe grupy, przez pola i cmentarz przedostali się do garwolińskiego kościoła. Na porannej mszy zgromadziło się 1500 uczniów z różnych szkół. Obecny był bp Jan Mazur. Przejmującą homilię proboszcza, jego łzy i płacz młodzieży zarejestrowały kamery. Pokazał go w swoim programie „Warto rozmawiać” po latach Jan Pospieszalski. Bez trudu każdy odnajdzie go na YouTube „Miętne – strajk szkolny w obronie krzyży”. http://www.youtube.com/watch?v=Lr1fHowAWnI Podobnie jak dokumenty dotyczące pamiętnego strajku uczniów w szkole w Miętnem oraz szczegóły zakończenia konfliktu i wspaniałej roli, jaką w tym odegrał bp Jan Mazur, możemy odnaleźć na stronie IPN http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/203/1597/Konflikt_o_krzyze_w_Mietnem_8211_w_20_rocznice_wydarzen.html To groźba bojkotu wyborów zawarta w pisemnym proteście diecezji siedleckiej i niezłomna postawa uczniów, solidarność młodzieży z innych szkół, determinacja biskupa, księży, rodziców i nauczycieli ostatecznie zadecydowała o uległości władzy po 5 miesiącach przejmującej w swej wymowie walki o prawo do krzyża w miejscu nauki i pracy. Jeśli ktoś nie wie, co dziś czują obrońcy krzyża pod Pałacem, niech obejrzy wspomniany fragment  filmu. Może coś zrozumie? Może będzie wreszcie wiedział, dlaczego nie ufają zapewnieniom władzy i żądają konkretnych decyzji?

Ja pamiętam swoje łzy po złamanym strajku studenckim i dlatego nie mam wątpliwości, że to władza pod pałacowym krzyżem już przegrała. Można złamać, można zdusić siłą, podstępem, ośmieszaniem, wyrzuceniem z pracy, nasłaniem bandziorów, ale nie można już niczym naprawić pęknięcia. Dla obrońców krzyża i tych tysięcy ich wspierających zarówno w Warszawie, Krakowie, jak i w całej Polsce, ten prezydent i ten rząd na zawsze w pamięci będzie obcy, wrogi.  I nie pomoże gadanie o prawie, o demokracji, o świeckim państwie. Czy o to chodziło Bronisławowi Komorowskiemu?

malyy5

malyy5

15 years 2 months temu

co ten Krzyż komu przeszkadza?,jeśli to ateiści to dla nich to dwie deski,jeśli to wierzący to czemu boją się symbolu?,a jeśli to innowiercy to niech sobie swoje symbole przyniosą zapraszamy,przecież to irracjonalne od początku do końca.Tak silnie zakorzeniona tradycja narzucona przez reżim radziecki że nie pozwala ludziom normalnie myśleć?.Nagonka GW,TVN już doprowadziła do agresji co najmniej od 2005r robili wszystko by zniszczyć Polski patriotyzm w zamian oferując"paradę wolności",związki homoseksualne ,głosili wszelkie"prawdy"że niby Polacy i Polska to zacofany głupi kraj który musi uczyć się od super nowoczesnej europy,kto tak postępuje?.Ile wrogości i agresji, ludzie sobie upodobali to miejsce,ten krzyż z szacunku do ludzi których uważali za autorytety a nawet jeśli ich nie znali lub nie lubili to obudziła się w nich najzwyklejsza ludzka cecha jaka jest współczucie,wrażliwość,miłość,nawet to im zabrać???. Kiedyś za komuny wyśmiewano religię,chrześcijaństwo,istnienie Boga,czyż teraz coś się zmieniło?,czyżby ludzie zapomnieli ile próśb i modlitw zanosili do Boga?Jezus ma znów zstąpić z niebios i ponownie dać się ukrzyżować?,czyżby trzeba było by następny św.Franciszek udał się do Watykanu i otworzył oczy Papierzowi który znów jest ślepy???.Ta zgraja przypomina mi zgraję która czekała na Mojżesza i sobie odlała złotego cielca,historia się jednak powtarza,ludzie w dużej mierze są egoistami i postępują w myśl zasady:"jak trwoga to do Pana Boga"."Jak utrzymuje Biblia – przyczyną zagłady Sodomy i Gomory były: niegodziwości i nieokiełznana rozpusta ich mieszkańców oraz przejawiany przez nich cyniczny brak szacunku i pogarda dla prawa i autorytetów, a w szczególności wobec Boga"przepraszam czyżby analogia???.Jestem rozżalony że ludzie tak oddalili się od Boga.