Wiejska dyskoteka zdecyduje o prezydenturze

Przez Gazeta Polska … , 30/06/2010 [09:07]

Grzegorz Napieralski uzyskał dobry wynik w wyborach prezydenckich nie dlatego, że w naszym kraju wzrosła sympatia do postkomunistów, albo Polacy pokochali nagle ideologię gejów czy feministek. Zagłosowało na niego około 30 procent młodych, słabiej wykształconych wyborców ze wsi, których przyciągnęła dyskotekowa piosenka dwóch bliźniaczek. Na kogo zagłosuje wiejska dyskoteka w drugiej turze? Huczy sowa, muczy krowa – bach! A na horyzoncie już tylko morze i wiatr Miłość wśród lipowych drzew i ogórkowa bluzka Koks, koka kola, koktajl Mołotowa Flesze w ruch, para buch Feta w nos, ziele w luf I tańczą, na gazie, na ostrej fazie W świecie marzeń Ultrafiolet zdradził łupież małolaty A pan didżej zapodał bit i już tańczą psubraty Na parkiecie, w naszym powiecie Mgła na oczach tłumu Świat, gdzie wszystko jest możliwe. Kuba Wicher, „Gówno wiecie o naszym powiecie”, tomik „Flaki z Nietoperza. Manifest Poetycki Akcji Alternatywnej Naszość”, Zysk i S-ka 2005 W internecie krążą odzywki z wiejskiej dyskoteki, zalecane jako skuteczny podryw w stosunku do dziewczyn: „Co tak stoisz jak widły w gnoju?! Zatańczymy?”, „Studiuję lotnictwo i kosmonautykę... Za chwilę cię przelecę”, „Aniołku, bardzo się potłukłaś, jak spadałaś z nieba?”, „Zadzwońmy do Mattela, bo uciekła im Barbie”, „Hej bejbi, wijesz się jak liana i tak se rozkminiam, że brak ci Tarzana”. Przytaczam tylko cenzuralne, będące w mniejszości. Wrzucam w Google tekst o widłach, by poszukać owych odzywek więcej, a nuż jakąś ciekawą przeoczyłem? Wyskakuje mi jedno z internetowych forów, gdzie z tekstów takich się śmiano. Na forum odnajduję okienko YouTube, w nim rączki jakiejś ściskającej się parki. Klikam, rączki znikają i startuje... reklama kandydata na prezydenta, Bronisława Komorowskiego. Nie ma wątpliwości – wiejska dyskoteka znalazła się na pierwszej linii politycznej walki. Jak do tego doszło? > Ole, Olek na bis Kiedy okazało się, że Grzegorz Napieralski uzyskał zaskakująco dobry wynik w wyborach prezydenckich, wielu komentatorów zastanawiało się, skąd zdołał on pozyskać dodatkowy elektorat, który nie głosował wcześniej na SLD. Wbrew oczekiwaniom niektórych, nie byli to raczej studenci z wielkich miast, zwolennicy praw gejów czy feministek, dla których Komorowski miał zbyt prawicowy wizerunek. Do głosowania na Napieralskiego nie namawiała raczej „Gazeta Wyborcza”. Jedyny wiarygodny sondaż OBOP dla TVP pokazał co innego: na Napieralskiego zagłosowało około 30 procent spośród młodych, słabiej wykształconych wyborców ze wsi. Trafiła do nich piosenka „aniołków Napieralskiego” – 22-letnich bliźniaczek z zespołu „2Sisters”. W tę konwencję wpisywała się także żona kandydata, Małgorzata Napieralska, występująca w lekko kiczowatej sukience z serduszkiem. Postkomuniści drugi raz w III RP zdołali podobną metodą uderzyć do wiejskiego elektoratu. I nie przypadkiem znów dotyczy to wyborów prezydenckich. Poprzednio było tak w 1995 r., gdy rywalizację z Lechem Wałęsą wygrał Aleksander Kwaśniewski. Jego hitem wyborczym była wówczas piosenka discopolowego zespołu „Top One” „Ole, ole, Olek”. Skąd tak wielka skuteczność wydawałoby się najprostszego z możliwych zabiegu PR-owego? Dlaczego akurat wiejska dyskoteka integruje tak bardzo, że potrafi wpłynąć na wybory polityczne? > Prowincja w postkomunizmie Polska prowincja to świat zupełnie odmienny od wielkomiejskiego. Nawet w stosunkowo bogatej Wielkopolsce wystarczy wyjechać kilkadziesiąt kilometrów za miasto, by znaleźć się w zupełnie innym świecie, dalekim od błyszczących szyldów. Młodszy kolega, który wyjechał niedawno z Poznania do niedużego wielkopolskiego miasteczka, by po studiach farmaceutycznych odbyć staż w aptece, odkrył, że obok owej apteki właściciel jednego ze sklepów sprzedaje denaturat na szklanki – po 90 groszy. Oferta cieszy się powodzeniem. A właścicielowi 90 groszy od szklanki poważnie zwiększa obroty. Dysproporcja pomiędzy bogatymi wielkimi miastami i biedną wsią jest cechą charakterystyczną posowieckiego obszaru. Najbardziej widoczna jest w Rosji, gdzie bogate centrum Moskwy jaskrawo kontrastuje z bijącą po oczach biedą prowincji, a nawet wielkomiejskich peryferii. U nas wiejska dyskoteka to dla wielu młodych Polaków próba oderwania się od skrzeczącej rzeczywistości polskiej prowincji. Zacytowałem powyżej odzywki w klimacie wiejskiej dyskoteki nie przypadkiem. Czy faktycznie bywalcy wiejskich dyskotek używają do podrywu cytowanych wyżej tekstów? Oczywiście nie, to karykatura. Chwilami zdrowa i normalna, chwilami nieładna. W stereotypie wiejskiej dyskoteki nie brak elementów brzydkich w klimacie pogardy miastowych dla wieśniaków, nowoczesnych dla ciemnogrodu, inteligentów dla roboli. Nie kupuję stereotypu wiejskiej dyskoteki z cytowanych wyżej dowcipów. Miejska dyskoteka nie jest lepsza od wiejskiej. Myślę, że więcej prawdy o tej wiejskiej mówi cytowany na początku wierszyk Kuby Wichra o poszukiwaniu „świata marzeń” „gdzie wszystko jest możliwe”. Dyskoteka to dla młodych Polaków z prowincji, odpoczywających po ciężkiej i słabo płatnej robocie, jedyna możliwość odreagowania, znalezienia się na parę godzin w innym świecie. Twierdzę, że związek emocjonalny, który powoduje, że bywalec wiejskiej dyskoteki jest skłonny uzależnić od niej swoje decyzje polityczne, wynika z dwóch czynników. Pierwszy to wspomniany fakt, że jest to jedyna dostępna na prowincji forma ucieczki do innego świata. Drugi to poczucie, że jego ulubiona forma rozrywki jest niesprawiedliwie przedstawiana jako gorsza od tych, jakie lubi lepiej sytuowana część społeczeństwa. I oto nagle pojawia się ważny polityk, który mówi owemu wyborcy: wcale nie jesteś głupszy, ja też lubię chodzić do dyskoteki i wcale nie boję się, że ci lubiący podkreślać swoją wyższość powiedzą mi, że jestem obciachowy. Kontestacyjna subkultura hip-hopu potrafiła się automatycznie obronić przed podobnymi zabiegami Napieralskiego. Hip-hopowy utwór reklamujący lidera postkomunistów przebił się głównie na stronie Najwiekszeporazki.pl. Pozbawiona ideologii wiejska dyskoteka nie ma wpisanych w swój system podobnych mechanizmów obronnych. > Swojski żandarm proboszcz Ale wyborcy z wiejskiej dyskoteki, którzy głosowali na Napieralskiego (bo wszyscy politycy kradną, ale ten to jakiś bliższy naszego świata), mają sporo znajomych głosujących na Kaczyńskiego. Na wsi Kaczyński wygrał z Komorowskim 45:31. Na ile wiejska dyskoteka jest kontestacją, a na ile częścią wsi głosującej na Kaczyńskiego? Czy miał znaczenie dla jej wyborów antyklerykalizm Napieralskiego? Myślę, że raczej niewielkie. Wiejski antyklerykalizm jest specyficzny, mniej ideologiczny od wielkomiejskiego. Na wsi czy w małym miasteczku proboszcz to osoba często najbardziej wpływowa, więc powodem antyklerykalizmu może być jego „fura” czy nadmierne korzystanie z ziemskich przyjemności. Pod drugie, o ile w wielkim mieście jakakolwiek presja Kościoła na młodzież w kwestiach jej niemoralnego prowadzenia się jest – przynajmniej po ukończeniu szkoły średniej – fikcją, o tyle na wsi istnieje ona jak najbardziej realnie. Proboszcz jest dla dyskotekowej młodzieży żandarmem, ale żandarmem swojskim, z którym przyjaźni się ciocia, szwagier kładł mu podłogę na plebanii, a babcia skrytykowała go za wysokość kościelnych opłat. Fakt, że Kaczyński jest katolikiem, nie robi z niego w oczach dyskotekowej młodzieży potwora, bo przecież babcia, ciocia i szwagier są nimi też. Jak ma się to do drugiej tury wyborów? Po 1989 r. na głosach elektoratu wiejskiego zyskiwały różne ugrupowania: prawica, postkomuniści, PSL czy Samoobrona. Ani razu nie była to Unia Wolności czy PO. Informacja, że na Komorowskiego głosują Leszek Balcerowicz, Jan Krzysztof Bielecki czy Janusz Lewandowski to na wsi dla kandydata pocałunek śmierci. Lepper nie wziął się znikąd. Skala krzywdy polskich rolników w czasie transformacji komunizmu w postkomunizm była naprawdę olbrzymia. Inaczej niż w wielkich miastach, była udziałem także tych, którym było dobrze w PRL. Dotyczyła zarówno szeregowych rolników, pracowników PGR-ów, jak i średniego szczebla nomenklatury wiejskiej, która wzięła kredyty i za Balcerowicza popadła w pułapkę zadłużeniową. Ojcowie dzisiejszych sympatyków „aniołków Napieralskiego” pozwolili głosować synom na taką ekstrawagancję jak lider SLD, bo za komuny żyło się jako tako. Ale poparcie PO to byłby już dla nich zbyt wielki „hardkor”. Zabiegi PR-owców Kaczyńskiego w kierunku pozyskania byłych działaczy PZPR głosujących na Napieralskiego raczej nie mają szans na powodzenie. Ale gdy chodzi o wiejską dyskotekę, sprawa wydaje się otwarta. Piotr Lisiewicz