Wielokrotnie w różnych miejscach próbowałem zwrócić uwagę na
fakt, że w przeciwieństwie do naszego Instytutu Pamięci Narodowej,
ludzie Putina dysponują kompletem archiwów peerelowskich, czyli znają
dane WSZYSTKICH TW, sposoby rekrutacji i pełne historie kolaboracji z
namiestniczą władzą PRLu i jej podpiętymi pod sowieckie służbami!
Do czego to im może się przydać? „Rozsądni” w przeciwieństwie do
„oszołomów” twierdzą, że do niczego. Trzeba zatem pomóc „rozsądnym”.
To się dzieje tak (zbieżność z rzeczywistym „Bolkiem” i Mietkiem
przypadkowa): słuchaj "Bolek", wiem, że poprawa stosunków z Rosją
leży ci na sercu jak mało komu (podsunięcie przyszłej narracji).
Mietek nie mógł się nachwalić twojego rozumienia tej potrzeby (włączenie
smyczy). Masz okazję zrobić coś w tym kierunku (w tym momencie
jest już jasne, że nie ma wyboru). Jeśli wykorzystasz swoje wpływy
nie powinno być problemów. Pani Krysia się ucieszy z odnowienia
znajomości (pokazanie, że trzymający smycz wie wszystko, wskazanie
"swojej" osoby, na której wsparcie w razie czego można liczyć).
Swoją drogą chciałbym mieć takie wpływy. Inni mogą tylko pomarzyć (byłbyś
nikim bez nas). Na prawdę ci zazdroszczę. Chodzi w sumie o drobną
sprawę. Ten kontrakt na dostawy maszyn powinna dostać najlepsza firma. A
najlepszą jest Japońska "TakaPaka" (firma rosyjska zarejestrowana w
Japonii) itd.
Albo milion innych sposobów wykorzystania umoczonego w zależności od
stopnia umoczenia, pozycji umoczonego i jego możliwości. Im wyższa
pozycja tym rzadziej używany, z większą ostrożnością i tylko do
specjalnych celów. W grę wchodzą ustawy, decyzje strategiczne rządu itp.
Na przykład, powierzenie Rosji Putina prowadzenia śledztwa w sprawie
tragedii smoleńskiej, umowa na dostawy gazu na 30 lat, torpedowanie
dywersyfikacji na wszelkie możliwe sposoby, np przez ciągłe mówienie o
nieopłacalności, rozłożenie Polskiego Wojska, ustawianie na placówkach
zagranicznych „odpowiednich” ludzi, nagonka na wszystkich, którzy dla
trzymających smycz i trzymanych mogą być zagrożeniem. Do tej ostatniej
aktywności nawet nie trzeba namawiać. To wspólny interes. Możemy przyjąć
nawet brak jakichkolwiek hamulców i ograniczeń, zważywszy, że
demaskacja to być albo nie być dla figuranta i trzymającego smycz. Z
tego punktu widzenia tragedia smoleńska wygląda wyjątkowo złowrogo.
Wróćmy do głównego wątku. Dlaczego smycz działa? Bo polskie
archiwa są niekompletne. Trzymający smycz musieli dotąd
zachować daleko posuniętą ostrożność. Odnalezienie śladu w niedopalonych
polskich zasobach archiwalnych wytrącało ją automatycznie i mogło
zdekonspirować prowadzących. Dzięki dekonspirującym książkom
Cenckiewicza i Zyzaka trudno dalej Wałęsę szantażować ujawnieniem
odpłatnej współpracy z SB przez pięć lat po masakrze stoczniowców w
1970. Wałęsa zatem sporo tym odważnym historykom zawdzięcza. Podobnie
Boni, Czajkowski, Niezabitowska, Maleszka i wielu innych (o ile nie
istnieją inne smycze, o których jeszcze nie wiemy).
Do tej pory dręczyła trzymających smycz niepewność: spalone czy
nie. Jeśli IPN-owskie spalone, to posiadane mają realną wartość. Właśnie
to się zmieniło wraz z nową ustawą o IPN, którą w pośpiechu podpisał
Komorowski. Udostępnienie zasobów IPNu wszystkim, czyli także esbekom
i innym funkcjonariuszom służącym sowietom, z sekretarzami partii na
czele pozwoli sprawdzać czy istnieją w archiwach ślady aktywności tych,
którzy są, bądź których zamierza się dopiero uruchomić. Zwróćmy
uwagę, że informacją o umoczeniu dysponują także dawni prowadzący! A
więc również ci będą mogli ocenić ile warta jest ich wiedza. Możemy
spodziewać się, że dzięki nowej ustawie o IPN będziemy niebawem
świadkami nie tylko dalszego widowiskowego rozkładu państwa, ale także
nowych błyskotliwych fortun dzieci ludzi aparatu PRL i tych których
aparat PRLu dopuścił do koryta w zamian za osłonę.
Oczywiście poza zasięgiem demaskacji w oparciu o archiwa są smycze
zakładane po 1989 roku. Przypadek senatora Piesiewicza mówi wszystko.
Przypuszczam, że wątek z okupem był tylko przykrywką. Uruchomiono go z
chwilą, gdy Senator „postawił się” w jakiejś znacznie ważniejszej
sprawie. To są oczywiście tylko przypuszczenia. Trzeba byłoby przyjrzeć
się jego głosowaniom i całej aktywności legislacyjnej.
Podobnie, spokojniejsi bylibyśmy, że marszałek, po prezydenta
Komorowski smyczy nie ma założonej, gdyby wyjaśnił na przykład skąd
wziął duże pieniądze na zakup akcji pewnej spółki na początku 90 tych
lat i jakim cudem odzyskał je, skoro spółka zbankrutowała. Jak
popłynąłem kiedyś na Elektrimie (jedna z wielu spółek „załatwionych”
metodą „na wydmuszkę” - ukłon w stronę Balcerowicza) nikt chętny do
zwrócenia czegokolwiek jakoś nie znalazł się.
To nie są jedyne pytania. Dalsze można znaleźć tu wraz z
wyjaśnieniami skąd się wzięły.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 599 widoków