Debata przedwyborcza, w czasie której premier miał zmiażdżyć stoczniowych związkowców okazała się medialną klapą. Nie dopisali uczestnicy, nie dopisała też widownia. To, że na sPOtkanie nie przybyli związkowcy nie aż jest tak bolesne, jak fakt, że mało który z telewidzów chciał oglądać POpis retoryki w wykonaniu tego najlepszego z pierwszych sekretarzy.
Według danych firm telemetrycznych na 4 kanałach debatę oglądało w sumie około 2,3 miliona osób. W tym samym czasie w innych stacjach królowały seriale, które z wypiekami na twarzy oglądało około 11 milionów ludzi. POlitbiuro wyraża zaniePOkojenie tak małym zainteresowaniem osobą towarzysza Tuska, sukcesami Partii i walką z kaczyzmem.
debatę oglądało
Ob. Rzepko. Naród woli "Barwy szczęścia" od PRemiera.
POlitruk