W Gazecie W. bez zmian.

Przez dodam , 06/06/2010 [01:33]

"Wchodzę na portal GW i co widzę.

TYTUŁ: "Profesor UŚ został oskarżony o kłamstwo lustracyjne" ozdobiony wydawało by się fotką SBckiego kapusia Iwanka. Przecieram oczy raz, drugi raz.....

 

bo Iwanka znam i wygląda on tak:

Czy to pomyłka cyngli z Czerskiej a może świadoma manipulacja?
Tępy czytelnik GW zapamięta tylko
skojarzenie: Migalski - kłamstwo lustracyjne.
To jest właśnie jakość informacji cadyków z Czerskiej.
Brawo!

http://wyborcza.pl/1,75248,7975714,Profesor_US_z..."

Tyle Kryska na http://www.blogpress.pl .

Numer ze zdjęciem pokazuje, że manipulacja może lecieć jednocześnie na wielu poziomach. Jedni tak, jak zauważyła Kryska, skojarzą tytuł ze zdjęciem, inni nakręcą się nienawiścią do prześladowców Iwanków - "normalnych ludzi" .

Wszedłem za Kryską na portal Gazety W, a tam sowiecki świat, dwójmyślenie, PRLowska stęchlizna i beznadzieja. Poziom odejścia od realiów taki jak Trybuny Ludu późnego Gierka. Nie wiem jak czytelnicy znoszą ten zaduch. Przewidywalni do bólu, żadnej nowej myśli.

Kontakt z rzeczywistością tylko poprzez artykuły dające jak w Trybunie Ludu odpór, nie wiadomo dokładnie jakiemu "złu", ale "złu". Jeśli już samego sprawcę owego "zła" nie da się zabić przemilczeniem i ograniczyć się do odporu bezosobowego, to delegalizuje się go. Np. tak oto, na przykład, przegląda prasę Gadomski przytaczając nawet cytat z artykułu Wildsteina z Rzeczpospolitej:

""Fakt, że było to odczuwane przez zwykłych ludzi zakorzenionych w polskiej kulturze, dowodzi jej żywotności i wagi. Budzi nadzieję. Nie pierwszy to raz w naszej historii Polacy potrafili zaskoczyć społeczeństwa zachodnie wywołując odruch zazdrości, tylko żeby to zrozumieć trzeba wykroczyć poza ideologiczne formułki". Czyli, zdaniem Wildsteina - Zachód nam zazdrości, że tak wspaniale potrafiliśmy opłakiwać zmarłych w przypadkowym wypadku samolotowym polityków. Moim zdaniem Wildstein wspiął się na Himalaje absurdu."

Ciekawe, czy lemingi łyknęli to przetłumaczenie prostej zdawałoby się myśli Bronisława Wildsteina na język Wyborczej.