„Niejasna postawa Belki w wyjaśnieniu swojej przeszłości uniemożliwia prowadzenie prac rządu” – pisał w 2005 r. Donald Tusk w liście do ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Chodziło o sprawę kontaktów ówczesnego premiera Marka Belki ze Służbą Bezpieczeństwa. Został on zarejestrowany przez SB pod pseudonimami „Nawal” i „Belch”. Dziś Marek Belka jest kandydatem na prezesa NBP wskazanym przez Bronisława Komorowskiego (PO), pełniącego obowiązki prezydenta RP, kandydata Platformy na prezydenta
Kandydatura Marka Belki podzieliła rządzącą koalicję. Szef ludowców, kandydat na prezydenta Waldemar Pawlak, twardo zapowiedział, że PSL zagłosuje przeciw.
– Trzeba dobierać osobę na czas i wyzwania, które są w tej instytucji, a nie „znaleźliśmy fajnego faceta i wszyscy próbują przekonać, że trzeba mu zrobić dobrze, bo stracił pracę w Międzynarodowym Funduszu Walutowym” – powiedział szef ludowców.
MFW poinformował, że Belka ustąpił ze stanowiska dyrektora Departamentu Europejskiego w związku z kandydowaniem na prezesa Narodowego Banku Polskiego.
> Nowa koalicja
Bronisław Komorowski o kandydaturze Belki na szefa NBP poinformował dziennikarzy na konferencji prasowej.
– Jest to były premier, były wicepremier, minister finansów, a obecnie zastępca sekretarza generalnego ONZ w sprawach ważnych z punktu widzenia problemów gospodarczych Europy – mówił Komorowski.
Natychmiast okazało się, że marszałek Sejmu popełnił błąd: Marek Belka nigdy nie był i nie jest zastępcą sekretarza generalnego ONZ.
Skąd wzięła się kandydatura Marka Belki? Premier Donald Tusk stwierdził, że jest to samodzielny pomysł Komorowskiego. – Nie jest rolą głowy państwa konsultowanie z rządem propozycji kandydata na szefa NBP. Marszałek Komorowski nie konsultował ze mną tej kandydatury – powiedział Tusk.
Tymczasem Radio RMF FM ujawniło, że kandydatura Marka Belki na szefa Narodowego Banku Polskiego jest owocem pertraktacji na szczycie PO–Lewica. Zostały one przeprowadzone w Akwizgranie, gdy premier Donald Tusk odbierał Nagrodę Karola Wielkiego. – Byli tam wtedy również Marek Belka i Aleksander Kwaśniewski. Po uroczystościach wszyscy trzej się spotkali, by zawrzeć porozumienie w sprawie kandydatury Belki na prezesa NBP. Wcześniej Bronisław Komorowski dzwonił do byłego premiera z propozycją kandydowania na to stanowisko. W tej kwestii niebagatelna jest rola byłego prezydenta. To Aleksander Kwaśniewski przez swoich zaufanych ludzi miał sprawdzić, czy były minister finansów uzyska poparcie SLD. Badanie dało wynik pozytywny – ujawniło RMF FM. Rozmawiający z mediami posłowie PO wyrażali się o Marku Belce w samych superlatywach. – Kiedy byłem szefem uczelnianej „Solidarności”, on był szefem PZPR. Był przyzwoitym, a w stanie wojennym odważnym człowiekiem. Mówiło się, że świetnie się z nim współpracuje. To świetny ekonomista, byłby znakomitym prezesem NBP – stwierdził Stefan Niesiołowski.
> Lustracyjna karuzela
Sprawa lustracji Marka Belki po raz pierwszy wyszła na jaw w 2002 r. Marek Belka, wówczas minister finansów w rządzie Leszka Millera, podał się do dymisji. Oficjalna wersja mówiła, że była ona wynikiem nieporozumień między Belką a Millerem, nieoficjalna – że chodziło o sprawy lustracyjne. Sprawa ponownie wróciła w 2004 r. po tym, jak Belka został premierem. Okazało się, że Agencja Wywiadu zwróciła się do IPN o wypożyczenie teczki, którą służby PRL założyły Belce. Zbigniew Siemiątkowski, ówczesny szef AW, tłumaczył później, że sam chciał obejrzeć teczkę. Następnie, że zrobił to na polecenie prezydenta. AW nie miała bowiem prawa nikogo lustrować. Sprawę legalności działań agencji miała wyjaśnić sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Okazało się wówczas, że w teczce Belki, którą komisja otrzymała na początku lipca 2004 r., brakowało sześciu stron. Według dokumentów Służby Bezpieczeństwa, Belka kontaktował się z co najmniej trzema oficerami wywiadu PRL. Sporządził dla nich pięć sprawozdań. Belka publicznie przyznał się jedynie do tego, że podpisał tzw. instrukcję wyjazdową, gdy wybierał się na stypendium do USA w 1984 r.
„Zobowiązuję się do utrzymywania w ścisłej tajemnicy, także przed najbliższymi osobami, faktu utrzymywania kontaktów z SB MSW oraz wszelkich informacji z tego wynikających. Łódź, dn. 10.09.1984 r. Marek Belka” – napisał przyszły premier, którego Służba Bezpieczeństwa (I Departament – wywiad) zarejestrowała jako kontakt operacyjny ps. „Belch”.
Teczka Marka Belki została ujawniona czerwcu 2005 r. „Ujawnienie teczki nie powstrzymało ataków na premiera. Jego dymisji zażądał wczoraj Donald Tusk, lider PO. »Niejasna postawa Belki w wyjaśnieniu swojej przeszłości uniemożliwia prowadzenie prac rządu« – napisał Tusk w liście do prezydenta Kwaśniewskiego” – donosiła 23 czerwca 2005 r. „Gazeta Wyborcza”.
> Konflikt interesów?
W 2005 r. sprawa lustracji nie była jedynym kłopotem premiera Belki. W trakcie prac komisji śledczej badającej sprawę prywatyzacji PZU wyszło na jaw, że Marek Belka w latach 1998–2001 pracował przy projektach prywatyzacyjnych realizowanych przez bank ABN Amro, za co brał wynagrodzenie, najwięcej zarobił w 2000 i 2001 r. w trakcie prywatyzacji PZU. W czasie gdy Marek Belka pracował w ABN Amro, był jednocześnie w radzie nadzorczej BIG Banku, które z Eureko wygrało przetarg na prywatyzację PZU.
Komisja nie zdążyła wyjaśnić tej sprawy – jej prace zakończyły się w momencie zamknięciem prac Sejmu IV kadencji, czyli w październiku 2005 r.
Dorota Kania
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 838 widoków