Uderzenie w Lecha Kaczyńskiego będzie dzisiaj?

Przez filozof grecki , 22/05/2010 [11:50]

Od długiego czasu dyskutujemy na Blogpress na temat przewidywalnego scenariusza akcji medialnej przeciwko pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Akcja ta wiąże się ściśle z wynikami badań w sprawie katastrofy rządowego Tu-154M z naszym prezydentem na pokładzie. Teza dotycząca przyczyn katastrofy została postawiona pierwszego dnia i jest ona cały czas konsekwentnie forsowana przy użyciu takich metod jak

  • skandaliczne zaniedbania w przebiegu badań,
  • brak realnej kontroli poczynań strony rosyjskiej,
  • blokada informacyjna,
  • podawanie wyłącznie informacji zgodnych z przyjętą tezą,
  • przecieki do mediów wzmagające napięcie i oczekiwanie w społeczństwie na ostateczne potwierdzenie przyjętej tezy.

Na terenie Polski akcja dezinformacyjna jest prowadzona w kilku głównych ośrodkach, a następnie podlega typowej dystrybucji w mediach. Te ośrodki to Gazeta Wyborcza, która tydzień po katastrofie przeprowadziła kilkudniową akcję mającą na celu powiązanie w świadomości społecznej rzekomej presji wywieranej przez prezydenta na pilotów w trakcie wizyty w Gruzji 12.08.08 z katastrofą w Smoleńsku 10.04.10. Telewizja TVN z kolei intensywnie podejmuje każdy przeciek i sygnał dotyczący tzw. osób postronnych w kokpicie w czasie tego lotu. Oddzielnym źródłem dezinformacji jest liczne grono dyspozycyjnych ekspertów lotniczych, którzy również od początku - bez wystarczających danych na temat przebiegu zdarzeń - sugerują wprost udział prezydenta w doprowadzeniu do katastrofy.

Dotychczas każdy news mówiący o osobach postronnych w kokpicie i wywieranej presji pozostawiany był z charakterystycznym niedomówieniem: co prawda nie było mowy o prezydencie w kokpicie, ale zawsze była jeszcze jakaś niewiadoma, jakiś szczegół, który jest dopiero sprawdzany w zapisie rozmów. To jest ewidentna akcja medialna trącąca jakimś szaleństwem. Dzisiaj w TVN24 atmosfera podgrzewana jest od rana. Edmund Klich w programie Piaskiem po oczach ma rzekomo zdradzić szczegóły dotyczące 5. osoby w kabinie pilotów. Zastanawiam się w związku z tym, czy to na dzisiaj zaplanowane jest uderzenie w Lecha Kaczyńskiego. Jeśli tak, to moim zdaniem przestrzelą, ponieważ będzie czas na podanie kontrargumentów, poza tym w ciągu miesiąca do wyborów temat wyeksploatuje się. Wcześniej sądziłem, że ta sprawa zostanie odpalona tuż przed wyborami. Z drugiej strony na skutek nie przewidzianych wcześniej trendów staje się realne zwycięstwo Kaczyńskiego w I turze. Być może więc pierwotny plan zgodny był z naszymi przypuszczeniami, a następnie go zmieniono na skutek nowych okoliczności.

Za taką decyzją z całą pewnością stoją chłodne kalkulacje. Celem przeciwnika jest nie tylko osadzenie Komorowskiego na stanowisku prezydenta RP, ale i upokorzenie naszego narodu, bo tylko to może mu zapewnić trwałe panowanie w Polsce. Ściśle biorąc chodzi o rozbicie wspólnoty narodowej, która narodziła się po tygodniu narodowego przebudzenia w okresie żałoby po 10 kwietnia. Lech Kaczyński, który spoczął wraz ze swoją małżonką na Wawelu, stał się bez wątpienia punktem odniesienia - mitem założycielskim, jak mówią niektórzy - dla tej wspólnoty. Być może wykalkulowano więc, że miesiąc niezwykle ostrej akcji (uwaga - łącznie z zaangażowaniem internetowych bojówek) mającej ten mit maksymalnie upodlić, po prostu zniszczyć, doprowadzi do rozbicia tej wspólnoty. Jeśli więc rzeczywiście dzisiaj wieczorem odkryją karty, to może to być prawdziwy początek owej wojny domowej, o której wspominał Wajda. Może to być miesiąc dramatycznego wyniszczającego ataku na wszystkich frontach, który bezwarunkowo musimy przetrwać i ocalić najcenniejsze wartości naszej narodowej wspólnoty: szacunek dla naszej historii, solidarność i wiarę w wielkość naszego kraju.

Edit, 18:05: Migawki z programu Piaskiem po oczach wziąłem za zapowiedzi. A zatem: nie. Program został wyemitowany wczoraj i nie postawiono jeszcze kropki nad i. Ale finał chyba zbliża się tak czy inaczej wielkimi krokami. Klich powiedział, że na konferencji MAK nie podano prawdziwej informacji. "Osoba postronna" ostatni raz była w kabinie pilotów nie na 16 min przed katastrofą, a na minutę przed (!). Ta osoba nie wywierała presji werbalnie, ale miała - zdaniem Klicha - wywierać presję samą swoją obecnością. Klich wie kto to był, ale nie powie, nawet premierowi. Cóż, decyzja jak zwykle należy do Rosjan. Zapewne nie wezmą pod uwagi tego, jak ich decyzja wpłynie na szanse wyborcze kandydata najbardziej sprzyjającego Rosji. Ależ skąd... Taki kryształowy człowiek, jak Putin, mógłby mieć tak niecne myśli?

Bernard

więc nie słuchałem Klicha, ale widać, ze coś zmienia front. Już nie narzeka na Rosjan. Wcześniej ogłaszał, że nacisków nie było...
filozof grecki

Sądzę, że mała awantura na początku była zainscenizowana, by jego postać nieco nagłośnić i uwiarygodnić w oczach opinii publicznej. Jest to bardzo prawdopodobne przypuszczenie, jeśli powyższy scenariusz okaże się trafny.
Czarek Czerwiński

To nawet nie była presja. Presja jest złym określeniem. To było polecenie. Lech Kaczyński chciał lecieć do Tbilisi, a piloci odmówili, bo nie było ku temu odpowiednich zgód dyplomatycznych. Co mogło wiązać się nawet z potencjalnym zestrzeleniem samolotu. Nie widzę w tym jednak niczego zdrożnego. Życzenie przedłużenia lotu zostało przez Lecha Kaczyńskiego wyrażone OTWARCIE do przełożonych pilotów i po sprawdzeniu możliwości okazało się to niemożliwe i lot odbył się tak, jak go pierwotnie zaplanowano. I wszystko działo się na ziemi, podczas międzylądowania. Łącznie dwóch lotów jest oczywiście manipulacją.
Domyślny avatar

1. Prezydent Kaczyński nie wywierał presji na pilotów w czasie lotu do Tbilisi. 2. W czasie międzylądowania w Suchumi bodajże do pilotów poszedł jeden z urzędników z sugestią lądowania na lotnisku w Tbilisi, piloci odmówili, czym sprowadzili na prezydenta zagrożenie, musiał bowiem przedzierać się do Tbilisi z Azerbejdżanu drogą lądową. 3. Lotnisko w Tbilisi było otwarte. 4. Piloci wykonywali polecenia Klicha i zostali za to odznaczeni. 5. Inni przywódcy zachodnioeuropejscy bez przeszkód lądowali w Tbilisi, np. Sarkozy.
filozof grecki

"Podczas podróży do Gruzji presja prezydenta była ewidentna" "Presja jest złym określeniem" No właśnie, przez takie drobne manipulacje, nawet słowne, mamy to co mamy. Jednym wytyka się niepopełnione winy i za te "winy" dewastuje się ich wizerunek. A drugim wolno wszystko :(
Admin

Admin

15 years 4 months temu

Wiele ryzykował, ale to była przecież misja niemal wojenna. Misja na wagę niepodległości innego państwa. Więc miał prawo wymagać działań nadzwyczajnych i od pilotów. Skoro sam był na pokładzie i jak rozumiem zgodę na podjęcie takich działań miał także od innych prezydentów, którzy lecieli razem z nim. A piloci, w tym śp. kpt Protasiuk, zachowali się może nie tyle "lękliwie", co po prostu odpowiedzialnie, nie wyszli poza obowiązujące procedury i nie polecieli bez wymaganych zgód.
filozof grecki

...jak leci prezydent Obama Air Force One albo chociaż Putin jakimś Tu-154. I myślę, jak ma jakiś plan polityczny - choćby na wagę czyjejś niepodległości albo innych super-ważnych spraw państwowych. Plan być może - jak to w decydujących chwilach - zmienia się z minuty na minutę. I wtedy w takim decydującym momencie, pilot mówi - panie prezydencie, przykro mi, ale nie polecimy, to ja decyduję, a nie pan. I zastanawiam się jeszcze jaki byłby dalszy los tego biednego pilota, który rozwaliłby jakiś ważny plan polityczny przywódcy USA albo Rosji. Ale to tylko Polska. U nas pilot, któremu uda się zaszkodzić prezydentowi dostaje medale, i rozlicza się nie tego pilota, tylko prezydenta. I tego prezydenta tak się rozlicza, żeby mu się do końca życia odechciało politykować, bo mu się chyba w dupie poprzewracało, skoro myśli, że jemu wolno uprawiać jakąkolwiek politykę.
filozof grecki

Ad. 4. Pytanie, czyje polecenia wykonywał Klich, bo na kombinacje międzynarodowe, w których biorą udział przywódcy wielu krajów europejskich i prowadzą rozgrywkę o suwerenność innego kraju, to ten psychiatra jest za mały. On jest malutki nawet w naszej krajowej skali.