Od samego początku zdarzeń po katastrofie polskiego samolotu w Smoleńsku 10.04 zastanawia bierność i miękkość strony polskiej. Szokujący brak stanowczych oświadczeń, inicjatyw, żądań. Premier Tusk symbolicznie i praktycznie dał się otoczyć mocnej współczującej ręce premiera (cara?) Władimira Putina. Pamiętajmy, że w polityce nie ma spontanicznych gestów. Ten widok, ten gest, był przeznaczony dla Polaków, Rosjan i dla całego świata.
Jednym z wielu upokarzających dla naszego narodu elementów układanki jest długi czas trwania procedur związanych z przewiezieniem ciał do Polski. Proszę pomyśleć, jaka jest różnica między identyfikacją zwłok w Moskwie i w Warszawie? Dlaczego zamiast zadawać to pytanie, cieszymy się jak głupiutkie dzieci, że dobrotliwi Rosjanie otaczają rodziny w Moskwie wszelką pomocą. Po co zupełnie niepotrzebny dodatkowy stres dla rodzin ofiar związany z męczącymi podróżami? Czy prokuratorzy rosyjscy nie mogli uczestniczyć w identyfikacji w Polsce? Czy nie ufają nam? Dlaczego prezydent przyjechał do Polski bez małżonki??? Każdy z moich znajomych zadawał to pytanie. Nie jest prawdą, że w sprawach tak wielkiej wagi nie można przyspieszyć procedur, choćby w przypadku tylko pary prezydenckiej. Nie jest prawdą, że Putin nie miał takiej władzy i mocy, by to zarządzić i wyegzekwować. Media rozczulają się teraz nad nieprzeciętną miłością i oddaniem jakie cechowały małżeństwo głowy państwa i pierwszej damy. Ale jakoś nie dziwią się, że w drodze do Polski zupełnie niepotrzebnie ich rozdzielono.
Początkowo myślałem, że chodzi jedynie o widoczne upokorzenie Polski przez Rosję. Teraz pewne dodatkowe światło na te wątpliwości rzuca informacja "Rzeczpospolitej":
Rosyjskie tajne służby mają dostęp do dokumentów i nośników danych należących do tragicznie zmarłych najwyższych polskich urzędników państwowych – w tym dowódców wojska. Pracujący na miejscu katastrofy pod Smoleńskiem prokuratorzy i służby mundurowe cały czas odnajdują nowe, nadpalone dokumenty, pozostałości po telefonach komórkowych oraz innych urządzeniach elektronicznych, na których mogły się znajdować informacje istotne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Przeważająca większość pasażerów tragicznego lotu miała dostęp do najściślej strzeżonych tajemnic Polski oraz NATO. Czy na pokład samolotu zabrali laptopy z istotnymi informacjami? Czy w swoich teczkach mieli poufne lub tajne dokumenty? (...) Anonimowy oficer ABW: – Patrzymy, czy coś nie jest kopiowane, zabierane lub niszczone. Ale nie wiemy, czy zaraz po katastrofie funkcjonariusze Federalnej Służby Bezpieczeństwa już czegoś nie zabrali – dodaje nasz rozmówca.
Nasz "przyjaciel" z mediów, znany szpieg Gromosław Czempiński, ma się rozumieć, uspokaja: – Rosjanie bez problemu mogliby uzyskać dostęp do tych danych. Jednak według mnie nie chcą być posądzani o wykorzystanie tej tragedii do swoich celów – podkreśla. Dodaje, że wiele z tych przedmiotów uległo zniszczeniu.
Nie wydaje mi się
Mogło być różnie u różnych pasażerów
Ciała są rozczłonkowane
Z tego co wiem
Na szczęście nie było potrzeby zabierania tajnych materiałów